!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
- Widzę, że nasza mała rozgrywka nie sprawia panu problemu, Williamie, a zatem ... możemy skończyć z rozgrzewką- Na ścianie pojawia się następujący ciąg cyfr, wyświetlony przez staroświecki projektor, którego terkotanie słychać nawet przez grubą ścianę.
52 55113225332415445432 3414 5215523311444255 1224454215 24154344 321142445254 321555135554553311. 3311 122445422545 31155554 2524312511 251142441525 35113524154245, 1432452234352443 24 551125311524343311 25343515424411. 241125 3433 552224331131?
- Życzę miłej zabawy. Proszę wziąć głęboki wdech i zabrać się do pracy.- Wyłączyła mikrofon i wstała, ruszając w głąb pomieszczenia.
***
- Podejrzewam że do mnie, Sherlocku- głos nie brzmi już sztucznie i nieprzyjemnie, ponieważ nie wydobywa się ze staroświeckich głośników ale z wnętrza dużego zakurzonego pomieszczenia. Stara rekwizytornia.
Offline
Użytkownik
Jeśli William Cavendish był w czymś naprawdę beznadziejny to tym czymś była matematyka. Na sam widok liczb dostawał drgawek a już takiej ilości liczb...
- Dziękuję - mruknął tylko, uznając, że nie wypada nie odpowiedzieć danie. Jak sucza by nie była.
Offline
Administrator
Słysząc głos wydobywający się z wnętrza zatrzymał i rozejrzał się po starym pomieszczeniu. Dopiero po chwili obserwacji jego wzrok przesunął się na źródło wypowiedzi. Przez cały ten czas nie myślał jak może wyglądać, bo zwyczajnie w świecie mało go to obchodziło. Była irytującym głosem wydobywającym się z głośników, niczym więcej.
- Z tego miejsca wszystkim sterujesz? - zapytał tylko - Nie wygląda na takie
Offline
Dedukcja w szlafroku
Na widok Lalkarki widocznie się spięła i ustąpiła w bok.
- Spieszyłam się - wymamrotała przepraszająco i skryła się za jednym z regałów. Gdzieś to musiało być..
W końcu wspięła się na uniesionej stopie i zdjęła z półki podłużne, czarne opakowanie. Luka pozwalała jej obserwować scenę sennymi, pochmurnymi oczami.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
[Mycroft]
A bij sobie, wrzeszcz, klnij, tupnij nogą... Myśl, że Mycroft przejąłby się tym choćby w najmniejszym stopniu była wyraźnym przejawem naiwności. Widział, że w blondynce wszystko buzuje, wbrew pozorom nie miał problemu z odczytywaniem ludzkich reakcji, choć może sprawiał takie wrażenie. Czytanie z ruchu warg też nie było wiedzą tajemną, kiedy większość życia spędziło się pracując w służbach.
- Po co te tajemnice, Morgan? - mruknął z niemal bezbłędnie ukrytą kpiną i westchnął obracając się wokół własnej osi. Rozglądał się przy tym po bibliotece, jakby szukał jakiejś wskazówki, ukrytej wiadomości... Czegokolwiek, co podpowiedziałoby mu, co ma teraz zrobić. Jednocześnie trybiki w mózgu pracowały ciężko, analizując obecną sytuację. Po co Suede oddzieliła od nich Sherlocka? Cóż, jak do tej pory działało to w jeden sposób - odseparowany trafiał przed oblicze Lalkarki. To, że miało to równiez zastosowanie co do młodszego Holmesa było bardzo prawdopodobne.
- W takim razie proszę zostać, błądzenie po tym labiryncie z panią, czy bez niej nie stanowi dla mnie różnicy. - dodał obojętnie wzruszając ramionami. - Chyba, że stanowi ono takowe dla naszej gospodyni, kimkolwiek ona jest. Spędziła pani tutaj sporo czasu, może coś o niej opowie? A może pani, panno Hooper? - przeniósł fałszywie życzliwe spojrzenie na Molly. - Coś na pewno zapadło wam w pamięć....
Offline
Aniołek
Rozumiała nerwy i panujące wśród towatzyszy napięcie, ale takich insynuacji nie tolerowała. W tamtej chwili, naturalny egozim i wyższość Mycrofta były jedynie kłopotem.
- Już mówiłam, panie Holmes - zaczęła, ostrzej niż wcześniej. - Nie wiem nawet jak się tu znalazłam. Lalkarkę znam tylko po głosie. Siedziała w cieniu, zresztą - zawiesiła głos - nie mogłam się wtedy skupić na szczegółach jej wyglądu. I proszę wreszcie zrozumieć, że nie jest pan jedyną osobą, która martwi się o Sherlocka. I Mary.
Po dłuższej chwili przeniisła wzrok na Is.
- Tak, ktoś powinien zostać... - Skrzywiła się lekko, świadoma kto w tej chwili jest dla teszty najsłabyszym ogniwem
Focus.
Offline
Aniołek
- Jeżeli pan, Mycroft, nie życzy sobie mojego towarzystwa, tudzież nie ufa mi to proszę bardzo, niech pan idzie. Ale nie zamierzam brać odpowiedzialności za działania naszej psychopatycznej gospodyni. Straciłam już około pół litra krwi nie zamierzam sobie psuć reszty. A tajemnice po to żeby ona nie słyszała - syknęła cicho, zebrała spódnice zirytowana, podparła Molly i ruszyła w kierunku drzwi.
- Darowałabym sobie próby dostania się do środka, wszystko będzie zablokowane.
Offline
Administrator
- Sama sterownia jest za drzwiami, ale wybacz, tam raczej nie pójdziemy.- zerknęła za Mary i skinęła głową.- Wiem laleczko, dziękuję. Więc, Sherlocku, jak podoba ci się w moim domu?
Offline
Administrator
Detektyw zerknął w stronę Mary. Młoda dziewczyna postępowała tak jakby nie była sobą jednocześnie wciąż zachowując rozsądek by utrzymać jego i pozostałe osoby w przekonaniu, że ucierpiała tylko fizycznie i wciąż była z nimi. Imponujące i interesujące zarazem. Czymkolwiek była odurzona ostateczny efekt był ciekawy. I w pewien sposób irytujące - dla niego.
- Nie pójdziemy? - jego wzrok powędrował suficie pomieszczenia. Chwilę kazał poczekać swojej rozmówczyni nim ponownie na nią spojrzał i odpowiedział - Sądzę, że to ogromny dom dla tak małej osoby
Offline
Dedukcja w szlafroku
Mary podrzuciła nieznacznie pudełko z zamiarem jego zważenia. Zrobiła to na tyle delikatnie, żeby nie naruszyć zawartości, po czym zacisnęła mocno palce na ostrych obrzeżach. Zanim dołączyła z powrotem do pozostałych, zdmuchnęła z luki na półce gęstą warstwę kurzu, która zawirowała ospale we słabym świetle. Laleczka ustawiła się za swoją mistrzynią, spuszczając głowę i oczekując dalszych rozkazów.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Użytkownik
[Will]
William starał się odzyskać spokój chociaż jego ludzka część darła się na całe gardło KURWA WODA KURWA UTONĘ LICZBY.
Jednak, panowie, tylko spokój może nas uratować.
Wpatrywał się w liczby, starając się przypomnieć sobie jakieś kody. Tylko od 1 do 5, pisane parami. Nie miał innego pomysłu niż tabela 5x5. Najgorsze bylo rozrysowanie jej w myślach i nałożenie odpowiednich liter. Zajęło trochę czasu, zwłaszcza, że widocznie I i J były zapisane w jednej kratce ale kiedy rozszyfrował zagadkę nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Zatruty klej na kopercie lub znaczkach - powiedział tylko.
Znał tę zagadkę, słyszał ją setki razy.
Offline
To co one nazywały egoizmem i poczuciem wyższości, Mycroft nazywał daleko posuniętą ostrożnością. Każda jego decyzja niosła za sobą ryzyko, zarówno dla niego, dla nich, a przede wszystkim dla Sherlocka. Odetchnął głęboko na chwilę zaciskając powieki. Ból głowy był nieznośny i nie pozwalał się skupić, a do tego wszystkiego dochodził jeszcze zwyczajny strach. Mimo to nie miał zamiaru zaufać żadnej z pozostałych przy nim kobiet. Każdy, kto już miał do czynienia z Lalkarką mógł być kimś w rodzaju uśpionego agenta. Przy Suede zadziałało, jaką miał pewność, że to się nie powtórzy? A mogło, w każdej chwili. Podniósł zmęczone powieki i nie odzywając się już opuścił bibliotekę. Niech będzie co chce, byleby dostał się do Sherlocka i udało im się wydostać na zewnątrz. Skrzywił się nieznacznie, dopiero teraz zdał sobie sprawę jak mało ich zostało z pierwotnej liczby porwanych przez Lalkarkę.
Offline
Aniołek
Poszła żwawo z Is i tuz przy drzwiach odwróciła się, by spojrzeć na Mycrofta. Nie potrafiła dokładnie odczytać jego wyrazu twarzy, jednak jasne było, że im nie ufał. Molly też czuła się zagubiona. Ale tkwienie w miejscu nie pomagało.
- To co robimy? - spytała, niepewna czy to pierwszy raz, kiedy zadaje to pytanie.
Focus.
Offline