Isabelle Morgan - 2014-07-25 00:02:25

Gdzieś pośrodku niczego stał sobie piękny, stary dom. Był siedzibą i dumą rodziny która go postawiła. Jednak z biegiem lat popadł w zapomnienie, a jego drzwi zamknęły się przed ludźmi, jak się wydawało, na wieczność. Jednak w jego wnętrzu znów rozbrziały ludzkie głosy. Ale nie śmiechy jak dawniej a wrzaski i szlochy, które ucichły również by ustąpić miejsca na scenie nowemu przedstawieniu. Aktorzy już czekali w swoich sypialniach, uśpieni do czasu podniesienia kurtyny. Pokoje,  klucze, zagadki i wysoka stawka -wolność. The Game is on!
(Więc tak, stworzyłam sobie/nam taki oto plac zabaw z powodu nadmiaru weny. Zabawa opiera się na idei domu-pułapki. Zapraszam do wybudzania się osoby chętne. Dom wygląda jak dom Sary Winchester. )

Jamie - 2014-07-25 09:34:18

(a to skoro jakaś zabawa, to ja pozwolę się wprosić. może mnie ponieść wyobraźnia, prawda? :P)

Nie wiedziała gdzie jest. Pamiętała tylko, że podczas spaceru, ktoś ją ogłuszył. A może to tylko jakiś żart? Podniosła się rozglądając na boki. Leżała na podłodze, brudnej podłodze. Była więc cała brudna od kurzu. Gdzie ona jest?
Podeszła do drzwi i szarpnęła klamkę. Zamknięte. Zaczęła szukać jakiegoś klucza.

Rachel - 2014-07-25 09:39:30

(ja też się wproszę, ale później bo na razie moja wena ciągle jest kilka kubków kawy ode mnie)

William Cavendish - 2014-07-25 11:20:11

Poderwał się nagle, jak nieprzytomny człowiek, któremu podano zastrzyk adrenaliny prosto w serce.
Oddychając ciężko rozejrzał się na około spanikowanym wzrokiem.
Jak się okazało leżał w małym łóżku, zdecydowanie dziecinnym. Pościel była różowa, podobnie jak większość rzeczy w tym pokoju, i również miała lepsze czasy za sobą.
Jego spojrzenie padło na stojące na półce, zakurzone, porcelanowe lalki. W tych okolicznościach ich słodkie uśmiechy były mocno złowróżbne a oczy wydawały się lśnić rządzą mordu...
William pokręcił głową odpędzając od siebie te idiotyczne wizje.
- Za dużo horrorów się naoglądałeś - wymamrotał, wstając niepewnie.
Miał wrażenie że podłoga próbuje usunąć mu się spod nóg a wszystko wiruje... Ktokolwiek go porwał, musiał wspomóc się jakimś narkotykiem który jeszcze nie całkiem przestał działać
Wolno stawiając niepewne kroki, podszedł do drzwi i zaczął szarpać za klamkę.

Sherlock Holmes - 2014-07-25 12:59:24

Sherlock zbudził się i rozejrzał myśląc tylko jedno - 'znowu'.

/chwilowe wyczerpanie weny

Mary Suede - 2014-07-25 13:30:46

Albo ona zdążyła przez ostatnie miesiące urosnąć, albo łóżko zdecydowanie się skurczyło.
Z bijącym szybciej sercem uniosła się na łokciach, nie rozpoznając pokoju w którym się znajdowała. Skąd się tam wzięła? Umysł uruchomiony w trybie konsternacji nie pracował jeszcze na najwyższych obrotach. Za nic nie mogła sobie przypomnieć, a zawroty głowy nie pomagały.
Odsunęła prędkim ruchem pościel od siebie, w powietrze uniosła się mgiełka kurzu. Dziewczyna postawiła niepewnie nogi na podłodze, która zaskrzypiała złowrogo, i po wydostaniu się z łóżka zbadała pomieszczenie. Wyglądało jak koszmar Shirley Temple albo ukryte marzenie Tima Burtona. Niedobrze, bardzo niedobrze. Najgorsze było to, że z towarzystwo miała jedynie  ustawione gdzieniegdzie porcelanowe laleczki.
Z czystej ciekawości uniosła jedną z zabawek na wysokość twarzy, a ta odpowiedziała jej pustym, szklanym spojrzeniem. Szczerze mówiąc, nigdy nie czuła do podobnych wytworów sympatii. W przedszkolu zawsze podbierała chłopakom figurki Action Mana. Miała wrażenie, że ta niechęć w najbliższych chwilach znacznie się wzmocni.
Ale najpierw trzeba się stąd wydostać.
Podeszła prędko do drzwi i stanowczo nacisnęła klamkę. Blokada. Nie pozostało nic innego, jak przeszukać ociekającą lukrem sypialnię.

Cecil Sixsmith - 2014-07-25 16:14:51

Dla młodego amatora nocnych imprez budzenie się w nieznanym miejscu nie było czymś specjalnie wyjątkowym. Jednakże nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się obudzić w iście królewsko urządzonej sypialni. Kiedy tylko uniósł powieki, zobaczył nad swoją głową purpurowy baldachim. Nic dziwnego, że w pierwszym momencie Cecil był przekonany, że śpi. Po chwili jednak przetarł zaspane oczy i wszystko wskazywało, że opuścił krainę Morfeusza, że znajduje się już w rzeczywistości. Przekręcił się na bok. Oprócz pięknego łóżka ze złotymi wykończeniami zauważył jeszcze luksusową komodę, sporych rozmiarów szafę i stojący zegar jak u dziadka. Wszystkie te meble były kilka, jeśli nie kilkanaście razy starsze od niego i pokrywała je warstewka kurzu. Zaraz obok znajdowały się jeszcze drewniane, acz wyglądające na solidne, drzwi i schody... donikąd? Dziwny pomysł na dekorację.
Nadal jednak nie miał bladego pojęcia gdzie jest. Nie przypominał sobie żadnych szczegółów z poprzedniego dnia. Owszem, wychodził gdzieś wieczorem, ale co dalej...? Czarna dziura w pamięci. Wstał w końcu z łóżka, licząc że na korytarzu kogoś znajdzie albo przynajmniej dowie się czegoś więcej. Podszedł do drzwi i pociągnął za misternie zdobioną klamkę. Zamknięte. Cóż, pokój wyglądał ładnie, ale CC miał złe przeczucia, co do tego miejsca. Włożył rękę do kieszeni, licząc, że zabrał ze sobą scyzoryk, po czym zaczął przeszukiwać pomieszczenie.

Jamie - 2014-07-25 17:31:27

Pomieszczenie było... dziwne. Bardzo kolorowe i słodkie. Nie miała nic przeciwko kolorom, było cudowne, ale tutaj niezbyt jej się podobało. Cały czas starała się szarpać klamkę, jednak na nic.
Zaczęła rozglądać się po pokoju. Po chwili dostrzegła drugie drzwi, więc dobiegła do nich i otworzyła. Ustąpiły, ale... było tam tylko schody w dół. I nic nie zapowiadało, że zetknie się ze ścianą. Iść, czy nie iść? Jeśli pójdzie, może ją coś spotkać. Jeśli zostanie, może się nie dowiedzieć, czy to nie było przypadkiem wyjście z pokoju.
J skierowała się więc na schody. Po chwili natrafiła na kolejne drzwi. Nacisnęła klamkę. Znów ustąpiła. Kolejny pokój. Znów pusty. Znów utrzymany w cukierkowych barwach. Nie wiedziała jednak, że obok owego pokoju, znajduje się kolejny, w którym przebywała Mary.
- Halo? Jest tu kto? - krzyknęła najgłośniej jak umiała.

Mary Suede - 2014-07-25 17:40:45

Akurat zaglądała pod łóżko kichając i parskając z powodu nagromadzonego kurzu, kiedy do jej uszu dotarł nieznany głos. Jednak nie była tutaj kompletnie sama jak palec! Przylgnęła z drugiej strony do drzwi kładąc na nich policzek i zabębniła sygnalizująco w drewno.
- Yyyh, tak się ładnie złożyło, że owszem - odparła głośno nie wiedząc jaki ton wypowiedzi przybrać i zmarszczyła brwi. Cała sytuacja stawała się coraz bardziej absurdalna.

Aria - 2014-07-25 18:24:04

(tak bardzo: http://joemonster.org/filmy/55922 - a tak lubię tę grę...)

Była przekonana, że to kolejna, ćpuńska jazda. I ze zabije swojego dilera. Głowa ją bolała, ale myślała, że to też przez narkotyki. Nie podejrzewała, że uderzyła w kamienną posadzkę. Powoli podniosła się do klęczek, podpierając się dłońmi o zimną podłogę. Rozejrzała się. Było całkiem ciemno... ostrożnie wstała i znalazła drzwi. Z ciemnej spiżarki wyszła do pastelowej kuchni...
- Dobry towar... - tyle miała póki co do powiedzenia światu.

Weronika Mirandola - 2014-07-25 19:18:19

Od dziecka nienawidziła tego domu . Teraz mogła wreszcie wykorzystać go by zapewnić sobie odrobinę rozrywki . Od zawsze lubiła bawić się lalkami ,ale przecież one nie reagowały tak cudownie jak ludzie . Od dzisiaj pociągała za sznurki w prawdziwym życiu. Na razie wszystkie jej lalki były na jednym piętrze domku. Jeśli wykażą się sportem dostaną się do siebie nawzajem . A kiedy już wszystkie laleczki się obudzą kurtyna pójdzie w górę. W każdym pokóju zostawiła list dla lokatora o następującej treści :
Witam Cię w moich skromnych progach.
Możesz nazywać mnie Lalkarką jeśli jakoś musisz . Zaprosiłam Cię tu abyś wziął /wzięła udział w mojej zabawie. Zasady są proste . Wraz z innymi graczami będziesz poszukiwać rozwiązania zagadek ,by odnaleźć klucze do kolejnych pokoi. Nagrodą główną jest wolność. Wkrótce dowiesz się więcej.
Pozdrawiam Lalkarka .

Sherlock Holmes - 2014-07-25 19:47:26

Rozglądał się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co pozwoliło by mu się wydostać. Przy okazji zbierał informacje na temat tego miejsca. W końcu trafił na kawałek papieru z wiadomością. A więc jest ich więcej - co z resztą zostało potwierdzone w tym momencie wołaniem.
- Witaj Mary - odkrzyknął (no musiałam) i wepchnął list do kieszeni płaszcza. Wciąż miał przy sobie telefon, oświetlił więc pomieszczenie w poszukiwaniu czegoś, co pozwoli mu otworzyć drzwi. Kiedy ktoś daje ci dwa wyjścia, zawsze jest trzecie. Tak zwany dylemat więźnia. Teraz nazwa idealnie pasowała do sytuacji w jakiej się znajdował. Mógł śledzić to, co było na kartce, czekać na dalsze informacje, ale równie dobrze mógł spróbować wydostać się na własną rękę. Powiedzmy - plan B, ponieważ nigdy nie wiadomo jak może zareagować oprawca.

Jamie - 2014-07-25 19:57:04

- O, dzięki Bogu, nie jestem sama - odkrzyknęła i chwilę później usłyszała męski głos.
Rozejrzała się po pokoju i na łóżku dostrzegła kartkę. Hmm... Miło, że ktoś postanowić zorganizować grę... Ale żeby ludzi porywać... Zaczęła szukać czegoś, co pomogłoby jej się wydostać z pokoju. Niczego takiego jednak nie znalazła, więc podeszła do drzwi i dotknęła lekko drewna, bo z tego materiału były wykonane.
Gdyby tylko dała radę mocno kopnąć... Może udałoby jej się chociaż coś rozwalić i otworzyć drzwi z drugiej strony. Nabrała mocnego rozpędu nogą i kopnęła w deskę. Coś skrzypnęło, odleciał maleńki kawałek, jednak drzwi jak stały, tak stały.

(jezu, ale mnie wena chwyciła. O.O)

Mary Suede - 2014-07-25 20:06:22

- Sherlock? - rozejrzała się odruchowo, niski głos zdawał się dochodzić zza którejś ściany. W takim razie wszyscy byli ulokowani na jednym piętrze.
Ledwo pocieszające, ale to zawsze coś. Oznacza to możliwość współpracy.
- Alleluja, Sherlock - powtórzyła już znacznie ciszej. Obecność detektywa zawsze była całkiem pocieszająca.
Potok myśli przerwało jej przenikliwe skrzypnięcie. Kawałek drewna tuż koło jej nosa odleciał na podłogę, a wstrząs sprawił, że dziewczyna odsunęła się gwałtownie od przejścia.
- Ostrzegaj może przed wyczynem, que? - rzuciła z lekkim wyrzutem do nieznajomej. Kątem oka dostrzegła na stoliczku kawałek papieru, zabrała go zwinnym ruchem ręki i zakodowała podane informacje. Z frustracji uderzyła kartką o udo. Treść liściku była napisania w sposób ogólny, wywnioskowała więc, że pozostali również otrzymali podobne egzemplarze.
- Nie zwlekajmy z tym... - westchnęła i zaczęła mówić głośniej - Jak wyglądają wasze pokoje? 
Jeżeli pomieszczenia będą identyczne, sposób wydostania się z nich również okaże się uniwersalny.
Taką miała przynajmniej nadzieję.

M. Holmes - 2014-07-25 21:19:10

Po raz n-ty odczytywał zagadkową wiadomość, po raz n-ty przeklinał ten cholerny szum w głowie zastanawiając się, jak też jego drogi braciszek swego czasu to wytrzymywał. Odłożył kartkę na łóżko i jeszcze raz rozejrzał się po pokoju. Określenie 'klatka' jakoś samo nasuwało się na myśl. Samo pomieszczenie było gustownie urządzone, jeśliby nie zwracać uwagi na zatrważającą wręcz ilość porcelanowych bibelotów i lalek wbijających w niego puste spojrzenie pozbawionych jakiegokolwiek wyrazu oczu. Okna szczelnie zasłonięte ciężkimi, chyba bordowymi kotarami, panele z ciemnego drewna na ścianach, bogato zdobione meble... Poczułby się niczym w Klubie Diogenesa, gdyby nie te przeklęte lalki. I zamknięte drzwi. Zdążył już to sprawdzić. Kilka razy.
Mycroft dźwignął się zakurzonej podłogi, przetarł twarz dłońmi i zaczął powoli przechadzać się po pokoju. Wtedy doszedł go jakiś szmer, przyłożył ucho do drzwi. Głosy dochodziły z pewnej odległości, nie były do końca zrozumiałe... Zmarszczył czoło. Czyli nie był tutaj sam, to już coś. Na razie się nie odzywał, zresztą nie miałoby to żadnego sensu. Wyglądało na to, że jego 'klatka' znajdowała się w innej części tego samego piętra. Postanowił słuchać, cel na tę chwile to wydostać się za te drzwi.

William Cavendish - 2014-07-25 21:33:43

Oparł się o ścianę i kilka razy odetchnął głęboko. Nagle w oczy rzuciła mu się kartka. Nieco już przytomniejszy, podniósł ją i odczytał lekko rozmazane w jego oczach literki. Zrobił to kilkakrotnie w pełni dotarł do niego sens słów.
Wtedy usłyszał hałas, a także inne głosy.
Czyli nie była jedynym więźniem tej psychopatki...
- Halo! - krzyknął głośno, waląc w drzwi - Czy ktoś ogarnia co tu się do diabła dzieje?!

Jamie - 2014-07-25 21:41:09

Słysząc kolejny głos, zmrużyła oczy.
- Hmm... Mogę wiedzieć jak masz na imię? - zawołała do dziewczyny za ścianą. - Uważaj, kopnę jeszcze raz. Może coś się stanie.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Tym razem użyła całej siły, by po chwili drzwi odskoczyły i uchyliły się.
- No witam - rzuciła, wytykając głowę przez futrynę.

M. Holmes - 2014-07-25 22:22:37

Mycroft zmarszczył czoło, ten głos był znacznie bliżej. I zdawał się znajomy. Przeklął pod nosem, to cholerne otumanienie nie pozwalało mu się skupić, a i cała sytuacja, w jakiej się znajdowali, nie była ani trochę pomocna. Kątem oka łypnął na jedną z paskudniejszych lalek, jakie miał okazję oglądać. Szczerzyła się do niego drwiąco jakby wytykała mu błędy.
- Panie Cavendish? - zawołał w końcu skojarzywszy głos z nazwiskiem. Zabawne, potencjalny kandydat na premiera również tutaj... Lalkarka musiała mieć specyficzny gust do wyboru swoich ofiar.  - Panie Cavendish, proszę się uspokoić!

Mary Suede - 2014-07-25 23:10:11

Podczas gdy Jamie siłowała się z nieustępującym zamkiem, Mary wyrzuciła z łóżka zakurzony materac i przyjrzała się podtrzymujących pościel prętom stelaża. Na szczęście na końcówkach były one już nieco zardzewiałe, wystarczyło tylko podważyć jeden z nich i dziewiętnastolatka otrzymała pomocne narzędzie. Może się przydać, gdy reszta drzwi również okaże się zablokowana.
Podskoczyła przy świdrującym uszy dźwięku zaniedbanych zawiasów i odwróciła się do blondynki obracając pręt w dłoni.
- No i miło, można też i tak - oczekiwała rozgrywki umysłowej, ale klasyczne sposoby czasami okazywały się przydatne. Dziewczyna podniosła z materaca swój płaszcz, otrzepała wściekłożólty materiał z brudu i chwilę później już miała go na sobie.
- Mary Suede, twój nowy towarzysz w niedoli - odparła na wydechu i uniosła wyżej trzymaną metalową "tyczkę". Minęła Jamie w przejściu, zataczając się lekko.  - Teraz proszę mi wybaczyć, moja kolej.
Do jej ucha docierało coraz więcej głosów. Trzeba było jak najszybciej poznać ich właścicieli.

Sherlock Holmes - 2014-07-25 23:27:58

Jeśli mieli dostać więcej szczegółów, to w jaki sposób? Będąc w zamkniętych pomieszczeniach nie mogli by dostać je bezpośrednio. One albo już są w pokojach, albo zostaną dostarczone medialnie. Kamery? Uniósł głowę sprawdzając każdy kąt pokoju czy zakamarek. W tym przypadku nie mógł skrócić sobie pracy dzięki kurzowi - wszystko wyglądało na przygotowaną akcję, więc, to miejsce mogło zostać odpowiednio wyposażone już dano temu.
- Nic zwyczajnego. Stary pokój, parę szafek, dywan... - odpowiedział i przykucnął podnosząc ostatnią z wymienionych rzeczy. Potem wstał i wytrzepał wybrudzone dłonie podchodząc do drzwi. Spojrzał na zamek oceniając jego wiek. Gdyby miał choćby dwie wsuwki do włosów otworzył by go bez problemu - był stary i nieskomplikowany.

Cecil Sixsmith - 2014-07-25 23:50:56

Dopiero gdy Cecil się odwrócił, na ścianie naprzeciw drzwi zobaczył wielką szklaną gablotę zapełnioną różnego rodzaju lalkami. Przerażające. To tylko utkwiło go w przekonaniu, że musi stąd wyjść. Jak najszybciej. Na poręczy schodów zauważył wiszącą kopertę, do której była przyczepiona kokarda, aby bardziej rzucała się w oczy. W środku znajdował się list. Czytając, Cecil uśmiechnął się krzywo. Lalkarka. Ładnie się wpakował, będzie miał co opowiadać znajomym. Jeśli wyjdzie...
Usłyszał jakieś odległe głosy dochodzące zza ścian. Nie jest sam, ale czy na pewno ci na zewnątrz to sprzymierzeńcy?
Cicho przeklął, kiedy w kieszeni nie odnalazł scyzoryka. Zaczął przeszukiwać pokój. W szafie i komodzie całe mnóstwo starych ubrań powyżeranych przez mole czy myszy. Zegar nie działał, tarcza wyglądała na uszkodzoną, a wskazówki smętnie wisiały, ledwie się trzymając. Do lalek wolał się nie zbliżać. Na suficie niebrzydki żyrandol, ale nic poza tym. Być może schody kiedyś prowadziły do jakiejś klapy, ale teraz nie było po niej ani śladu. Została podłoga. Cecil położył się na niej Przedpotopowy dywanik, kurz, brud, parę zdechłych owadów pod komodą i... scyzoryk. Musiał mu wypaść w międzyczasie. Na szczęście nie przesunął się zbyt głęboko i Cecilowi udało się wyciągnąć go ręką. Z niesmakiem otrzepał ubrania. Teraz może otworzyć drzwi. Zadowolony podszedł do zamka. I jak tylko mu się bliżej przyjrzał, jego entuzjazm opadł. Potrzeba mu czegoś cieńszego... Wskazówki od zegara powinny się nadać! Pomagając sobie scyzorykiem, wyjął je z tarczy zegara. Chwilę majstrował przy zamku, aż w końcu drzwi ustąpiły. Jego oczom ukazał się dosyć długi korytarz. Trzymając nożyk w pogotowiu, ruszył w lewą stronę...

William Cavendish - 2014-07-25 23:50:59

- Holmes! - krzyknął z ulgą, rozpoznając znajomy głos - Holmes ja... chyba jestem naćpany... Gdzie my jesteśmy? Czy to żart? Bo jeśli tak to mało śmieszny - czując jak ogarnia go panika, zaśmiał się nieco histerycznie

[wena została w Broadchurch, sorry .-.]

Jamie - 2014-07-25 23:56:38

- Miło mi poznać, chociaż okoliczności nie są za ciekawe - uśmiechnęła się blado. - Jamie Gilbert się kłania.
Słyszała coraz więcej głosów. Z jednej strony nie był to dobry znak, ale z drugiej... Lepiej działać razem niż w pojedynkę. W grupie raźniej, czy jak to się mówi.
- Wypadałoby "otworzyć" też i te drzwi - wskazała na drzwi, którymi można było wyjść zapewne na korytarz.

M. Holmes - 2014-07-26 00:15:36

Lalki, choć według niego okropne, miały jedną pozytywną cechę. Te najstarsze, miały prawdziwe włosy, nie sztuczne. Co za tym idzie, ich fryzury musiały być ręcznie upinane, często poprawiane by jak najlepiej się prezentowały.
- Obawiam się, że to nie żart... - rzucił jeszcze w stronę drzwi zanim podszedł do zastawionego zabawkami regału. Chwila poszukiwania i oto są, dwie długie szpilki. Może nie będzie najłatwiej, ale to już coś. Wrócił do drzwi i przyjrzał się zamkowi, był stary, mało skomplikowany... Ze skupieniem godnym zegarmistrza wsunął szpilki w otwór starając się podważyć zapadki. Nieco wysiłku, ciche kliknięcie i drzwi stanęły otworem. Rozejrzał się po korytarzu, wyglądało na to, że co poniektóre osoby zdołały się już uwolnić. Obok znajdował się tylko jeden pokój, najpewniej należący do Cavendisha. Tym samym sposobem co wcześniej dostał się do środka spoglądając na pobladłą twarz polityka.
- Nie jesteśmy tu sami... Też znalazł pan wiadomość? - zapytał podwijając rękawy koszuli i rzucając okiem po pokoju. Ten sam styl, te same lalki... Interesujące.

Mary Suede - 2014-07-26 00:31:55

- Gilbert? - uniosła głowę wypuszczając z ust nieco powietrza. Porwanie, uwięzienie, niespodziewane powiązania rodzinne - co dalej? - Ciekawe, ciekawe.
Owszem, było to intrygujące, ale na głowie ciążyły jej już bardziej poważne sprawy. Przyjrzała się drzwiom i przerzuciła pałkę z dłoni do dłoni.
- Da się zrobić, powinnyśmy dotrzeć wtedy do Sherlocka.
Znana technika, zastosowana przez dziewczynę wcześniej w pewnym innym Strasznym Dworze - wystarczy naprzeć prętem na drzwi na wysokości zamka i użyć całej siły, by wyskoczyły drzazgi. Pressure point, jak by to można było zażartować. Po minucie lub dwóch przecisnęła dłoń przez powstałą dziurę i obróciła sterczący po drugiej stronie klucz. Mogły już wydostać się na misterny korytarz. Mary usłyszała po swojej lewej stronie odgłosy kroków, które stopniowo ucichały. Kolejny uciekinier czy gwardzista? Zdecydowanie to drugie.
- Momencik... - odgarnęła włosy z twarzy i podeszła do przejścia za którym spodziewała się spotkać młodszego Holmesa - Sherlock? Potrzebujesz czegoś?

Sherlock Holmes - 2014-07-26 01:32:38

Wciąż kucając przy drzwiach pogrzebał w kieszeniach. Czasem zdumiewały go rzeczy, jakie mógł tam znaleźć, kiedy zapominał o tym, że coś tam chował. Przyzwyczaił się już do legitymacji Lestrada, która, swoją drogą, spoczywała w jego prawej kieszeni, czasem na przedmioty bardziej... specyficzne. Na przykład odcięty palec z obrączką w woreczku na dowody, który przypadkiem wyniósł z bezpiecznego miejsca. Będąc na Baker street lekko się zdziwił.
Wyciągnął coś, co wyglądało jak pocięty na kawałeczki drucik. Wystarczająco wytrzymały i jednocześnie elastyczny, by nieco zdeformować końcówkę. Pogrzebał więc w zamku i lekko uśmiechnął się kiedy 'wynalazek' zadziałał. Drzwi powoli otworzyły się a on spojrzał na stojące przed nim kobiety.
- Kluczy do drzwi wyjściowych - powiedział wstając.

William Cavendish - 2014-07-26 02:23:58

- Holmes... - jęknął z ulgą - jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak na pana widok...
Jego twarz byłą blada a oczy podkrążone od wielu bezsennych nocy, które w ostatnim czasie miał za sobą
- Tak, mam wiadomość. Pewnie wszyscy mają... - zamknął oczy i rozmasował skronie - Byłem w teatrze... w czasie przerwy ktoś mi coś wstrzyknął... obudziłęm się tutaj... pan też nic nie pamięta?

Jamie - 2014-07-26 11:08:49

Kiwnęła głową domyślając się, że zapewne zna jej siostrę.
- Taak. Pewnie znasz moją siostrę, skoro pytasz. Nie martw się, nie jestem niezrównoważona, spokojny ze mnie człowiek - powiedziała i uniosła dłonie w geście obronnym uśmiechając się.
Sherlock? Holmes? Hmm... Nawet detektyw się tu znalazł.
- Zapewne nie jesteśmy tu sami. Za moją ścianą ktoś jeszcze musi być - zauważyła, rozglądając się.

Isabelle Morgan - 2014-07-26 15:37:58

Obudziła się z bólem głowy jakby miała bardzo bliskie spotkanie z TIRem. Ostatni raz tak się czuła kiedy schodziła z morfiny i psychotropów po śmierci rodziców. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła gustownie urządzony salon ,fortepian,kryształowe żyrandole i kolekcja lalek w pięknych balowych sukienkach. Po chwili zorientowała się ,że siedzi przywiązana do krzesła ,a w pokoju rozbrzmiewa miarowe kap kap. Rozejrzała się i ku swojemu przerażeniu zobaczyła jak z jej rozciętych nadgarstków skapuje krew do dwóch srebrnych misek . Niedobrze ,bardzo niedobrze.

Mary Suede - 2014-07-26 16:01:09

- Klucza nie posiadam, aczkolwiek mam przy sobie metalowe cudeńko, a drzwi wyjściowe znajdziemy na dole - odparła rozglądając się. Oczywiście za nic nie wierzyła w to, że ucieczka okaże się taka łatwa, ale ostatnie słowa wypowiedzi ogłosiła jak najbardziej stanowczo. Piętro, na którym się znajdowali, raczej nie kryło w sobie niczego pomocnego. Ciszę przerywały od czasu do czasu ciche kliknięcia wskazujące na to, że pozostali więźniowie kolejno opuszczali swoje "klatki", nie musiała więc  martwić się o obmyślanie szczegółów ich uciekinierskiej eskapady. Miała wokół siebie ludzi potrafiących ruszyć głową, to był zdecydowanie dobry znak.
Powoli ruszyła w stronę schodów prowadzących na dół i kucnęła.
- Wygląda mi to na hol...

Weronika Mirandola - 2014-07-26 16:05:36

Moja pierwsza gwiazda wreszcie się ocknęła. Doskonale . Chyba wszyscy poradzili sobie już z pokojami ,więc przedstawienie czas zacząć. Włączyła mikrofon ,a z poukrywanych w całym domu głośników popłynął dźwięk pozytywki Davy Jonesa .
- Witam was jeszcze raz w moim domu . Cieszę się ,że obudziliście się w tak znakomitych humorach. Jeśli nie macie nic przeciw temu na parterze czeka już na was pierwsza zagadka. Jak tylko zejdziecie wszyscy będziemy mogli zaczynać ,prawda ? A i na zachęte powiem ,że w salonie jest wasza znajoma którą bardzo by ucieszył wasz widok . - teraz z głośników rozległ się dźwięk kapania i urywany szept Is. Mikrofon został wyłączony i dom ponownie ucichł.

M. Holmes - 2014-07-26 16:15:43

Niechętnie skinął głową, w pamięci miał tylko strzępy ostatnich wydarzeń. Wysiadał z samochodu, to było jedyne wyraźne wspomnienie. Odetchnął głęboko, już miał się odezwać, kiedy wokół rozbrzmiał kobiecy głos. Zaklął w duchu, to jego brat lubił się paprać w tego typu zagadkach, nie on!  Zmarszczył czoło, głosu tej drugiej dziewczyny nie znał, ale ten odgłos... Kroplówka, krew... Nie wiadomo kiedy zaczął się zastanawiać, która droga w tym istnym labiryncie korytarzy doprowadzi ich na parter.
- No cóż... - odszedł kilka kroków oglądając się na polityka. - Nasza gospodyni ma ochotę na zabawę, ale ode mnie jej nie dostanie. Proponuję poszukać jakiegoś wyjścia, tam powinny być jakieś schody... - ruszył w stronę, z której wcześniej dochodziły do niego głosy innych "towarzyszy niedoli".

William Cavendish - 2014-07-26 16:30:55

Wciąż całkowicie zdezorientowany, poszedł za Mycroftem. Nie przywykł do takich sytuacji... Był politykiem, który nigdy nie mieszał się w sprawy kryminalne
- Nie myśli pan, że lepiej przystać na jej warunki, zanim nas pozabija - zapytał cicho. Normalnie nie zachowywał się w ten sposób wobec Holmesa, podkreślając tylko lata doświadczenia o jakie ten go wyprzedzał, jednak w tej chwili Mycroft wydawał sie wiedzieć co robi. W przeciwieństwie do Williama.

Cecil Sixsmith - 2014-07-26 16:51:36

Szedł powoli krętym, który zdawał się nie mieć końca, bo tonął w półmroku, słabo oświetlony prawie wypalonymi świecami. Zamarł, słysząc nagle głos kobiety płynący z głośników. Czy to był głos Is? Wiedział, że musi się pospieszyć. Przeszedł przez jakieś drzwi i znalazł się w kolejnym korytarzu, tym razem oświetlonym przez lampy. Usłyszał kroki kawałek przed nim. Dwie sylwetki mężczyzn. Głosy znane mu z wywiadów. Widział powód, dla którego ktoś chciałby porwać polityka, ale dlaczego tu był on, praktycznie nieznany dziennikarz?
- Halo?! - zawołał, aby zauważyli jego obecność. - Panowie też dostali listy od Lalkarki?

M. Holmes - 2014-07-26 17:07:16

- Najpierw chce się pobawić, do zabijania nie przejdzie zbyt prędko. - mruknął wytężając wzrok. Przez ten mrok niewiele było widać, a nigdy nie wiadomo jakie pułapki mógł skrywać ten dom. W każdym razie skrywał jeszcze jednego przybysza, który właśnie raczył zdradzić swoją obecność. Mycroft zatrzymał się uważnie obserwując wyłaniającą się z ciemności sylwetkę.
- Wygląda na to, że wszyscy je dostali. - odparł, gdy blondyn do nich dołączył. Wyglądał młodo, na oko mógł mieć niewiele ponad dwadzieścia lat.

William Cavendish - 2014-07-26 17:30:39

- Och... No tak, zdecydowanie dobrze to wiedzieć - odparł niezbyt chętnie, mimowolnie zastanawiając się czy przyjdzie mu zakończyć życie właśnie tu, w tym upiornym domu pełnym lalek.
Wtedy dołączył do nich ten młody mężczyzna
- O, witam - obdarzył przystojnego młodzieńca nieco wymuszonym i bladym uśmiechem - Nie inaczej. Obawiam się że w tą zabawę zaangażowanych zostało całkiem sporo osób

Jamie - 2014-07-26 17:33:13

Gdy z głośników ukrytych w pokoju dobiegł kobiecy głos, wzdrygnęła się. Zabawa? Lubiła je, owszem. Ale nie gdy sama musiała brać w nich udział...
- To mi się bardzo nie podoba - powiedziała rozglądając się. - Pamiętacie, jak się tu znaleźliście?
Zwróciła się do Mary i detektywa.

Sherlock Holmes - 2014-07-26 19:16:31

Spojrzał na Mary i na to, co miała przy sobie. Cały dom wyglądał na stary, dlatego założenie, że drzwi wyjściowe będą równie łatwe do otworzenia jak pozostałe mogło być jak najbardziej słuszne.
- Tak, to powinno wystarczyć - powiedział przenosząc wzrok na nieznajomą. Wyglądała na dość znajomą choć był pewny, że nigdy wcześniej jej nie spotkał. Przypominała kogoś, kogo widział jakiś czas temu.
- Bardziej interesuje mnie, czy wciąż jesteśmy w Londynie. Wydaje mi się, że nie - powiedział chwilę się zastanawiając. Budynek sprawiał wrażenie wielkiego, dość charakterystycznego. Nie mógł sobie przypomnieć czy coś podobnego stoi w 'jego' mieście. Zrobił w stronę schodów.
- Ta cała Lalkarka już działa mi na nerwy, ale niestety życie Is wisi na włosku. Gotowe na pierwszą zagadkę? - powiedział unosząc kąciki ust. Cała sprawa denerwowała go, choć z drugiej strony cieszyła urozmaicając życie od ganiania za Moriartym. Ruszył schodami w dół - Interesujące ile jeszcze osób znajduje się w tym miejscu.

/przegapiłam jeden post i czekałam, dlatego tak długo xD

Mary Suede - 2014-07-26 19:33:47

- Siedziałam w salonie i grałam na saksofonie, czytałam książkę, nie wiem. To niezbyt istotne. Złapała nas wszystkich bez względu na to gdzie byliśmy, zaakceptujmy... jakoś ten fakt i jedźmy dalej - stwierdziła z krzywym uśmieszkiem. Jak zawsze, wolała nie skupiać się na pytaniu dotyczącym tego, co się stało, tylko na tym, jaki kolejny krok wykonać.
Na wypowiedź Sherlocka przekrzywiła głowę i podrapała się po tyle karku zdobytym prętem.
- Obstawiam obrzeża Londynu... - zmarszczyła czoło słysząc charakterystyczny "chrzęst" powstały przy włączaniu mikrofonu. Lalkarka brzmiała młodo, nie mogła mieć więcej niż 20 lat. Kto normalny w takim wieku ma ochotę na zabawę w mistrza marionetek? Świadomość zagrożenia życia Isabelle nie pomogła wcale. Dziewczyna zwróciła lekko pobladłą twarz do detektywa i nieznacznie ją pochyliła w geście zgody, po czym podążyła za nim w bezpiecznej odległości.

Cecil Sixsmith - 2014-07-26 21:46:05

Los mu wybrał dość ciekawych towarzyszy. W normalnych okolicznościach byłby dla nich zwykłym przedstawicielem plebsu, ale w tym momencie stali się równi, wszyscy znaleźli się w takiej samej sytuacji. A ta stawała się coraz bardziej poważna. Cecil szybko zauważył, że Cavendish wygląda na spanikowanego, po zachowaniu Mycrofta tak, jak się spodziewał, nie można było wyczytać żadnych emocji. Ale jeśli prawdą były plotki, że zdolność dedukcji starszego z braci Holmes w niczym nie umywa się od umiejętności Sherlocka, to pewnie Mycroft właśnie zajmował się odczytywaniem informacji o dziennikarzu.
Cecil odetchnął głęboko. Z inteligencją ich obu i swoją własną kreatywnością mają całkiem spore szanse na rozwiązanie zagadek. Bał się, co będzie dalej, dlatego wciąż wmawiał sobie, że to tylko gra, choć co prawda na najwyższym poziomie trudności.
Ich odpowiedzi o listach go nie zaskoczyły, zapytał o to tylko po to, by zaznaczyć, że są w "jednej drużynie". W grupie będą mieli większe szanse na wygraną.
- Nazywam się Cecil Sixsmith i jestem dziennikarzem. - Uznał, że dobre maniery nie zaszkodzą, wniosą trochę zaufania i normalności do tej absurdalnej sytuacji. - Słyszałem o obu z panów, dlatego miło mi poznać osobiście, szkoda tylko, że w takim miejscu. Mają już panowie jakiś plan? - spytał, mając nadzieję, że nie głos nie drży mu za bardzo.

Jamie - 2014-07-26 22:02:59

Poczatkowo przysluchiwala sie rozmowie detektywa z Mary i zamyslila sie.
- Moze okolicznosci nie sa sprzyjajace, ale nie przedstawilam sie panu. Jamie Gilbert - powiedziala, gdy ruszyl schodami w dol. Rozgladala sie na boki w poszukiwaniu jakiejs wskazowki. Uslyszala po chwili jakies rozmowy na tym samym pietrze. - Slyszeliscie? Ktos jeszcze tu jest.

M. Holmes - 2014-07-26 23:36:41

Popularny polityk, młody dziennikarz i on, którego rolę trudno było tutaj przypisać. Mycroft odetchnął głęboko zatęchłym od wszędobylskiego kurzu powietrzem. Opanowanie, tylko to ich w tej chwili ratowało i miał szczerą nadzieję, że Cavendish szybko zapanuje nad emocjami. Machinalnie spojrzał na zegarek, choć właściwie sam nie wiedział po co. Cyferblat był zniszczony, widać ktoś był mało delikatny, gdy go tutaj transportował.
- Mycroft Holmes - odparł przyglądając się młodemu mężczyźnie, choć domyślał się, ze chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, z kim ma w tej chwili do czynienia. Po chwili odwrócił się na pięcie i ruszył w tę samą stronę, w którą uprzednio zmierzali. Schody, intuicja podpowiadała mu, że są niedaleko i nie mylił się, przed nimi rysowała się rzeźbiona poręcz. Uśmiechnął się z satysfakcją, która nagle zamieniła się w zdziwienie. Głosy które słyszał, mógłby przysiąc, że jeden z nich należał do jego brata. Nieopatrznie postawił stopę na pierwszym stopniu.

Weronika Mirandola - 2014-07-26 23:50:14

Oh a oto i pozostałe lalki . A wśród nich jedna z najcenniejszych ,sam Mycroft Holmes. Szara Eminencja był przyzwyczajony do ustalania reguł gry. Jednak teraz nie on pociąga za sznurki . Podstanowiła dać mu to odczuć. Podeszła do konsoli rodem ze steampukowej powieści i przesunęła jedną z wajch. Schody złożyły się w płaską rampę jak za dotknięciem różdżki ,po czym wróciły po kilku sekundach do poprzedmiego stanu. Jednak wystarczyło to ,by wprawić Holmesa starszego w ruch jednostajnie przyspieszony w kierunku holu. Roześmiała się. Może to go czegoś nauczy ?

M. Holmes - 2014-07-27 00:03:24

Nim zdążył choć jeden raz dobrze zastanowić się nad własnymi przypuszczeniami, coś się stało. Nie do końca wiedział co, w każdym razie nagle stwierdził, że traci grunt pod nogami, a zaraz potem już leciał w dół i to z niemałą prędkością. Dopóki schody były jedną płaszczyzną, było to nawet znośne, ale kiedy tylko wróciły do poprzedniej postaci... Mycroft Holmes nagle zaczął odczuwać każdą jedną kość w swoim, no jakby nie patrzeć, wcale już niemłodym ciele. W pewnym momencie wpadł na coś wysokiego perfidnie pociągając to coś ku nieuchronnemu upadkowi. A potem była podłoga i jęk bólu. W głowie mu wirowało i, co dziwne, płaszczyzna, na której dane mu było wylądować, wcale taka płaska nie była. Co więcej, zdawała się ruszać.

Sherlock Holmes - 2014-07-27 00:23:18

A więc siostra Stelli. To było oczywiste. Podobne rysy twarzy. sposób wypowiadania się.
- Sherlock Holmes - przedstawił się nawet na nią nie patrząc. Skupił się na pomieszczeniu. Wszystko wyglądało na stare, nawet powietrze pachniało kurzem. Być może uda im się ograniczyć liczbę pokoi i znaleźć uwięzioną. Potem się wydostać.
Zrobił kolejny krok i zignorował kliknięcie. Dopiero, kiedy do jego uszu dotarł dźwięk czegoś ciężkiego (musiałam) jakby spadającego ze schodów, zorientował się, że on właśnie przy tych schodach stoi i nim zdążył zareagować, oprócz lekkiego obrócenia głowy w stronę dźwięku, fizyka zrobiła swoje. Coś spowodowało, że z rozpędem poleciał prosto na twarz. W ostatniej chwili wyciągnął ramiona przed siebie układając je w odpowiedniej pozycji, by zamortyzować upadek i uchronić głowę. Być może się udało ale coś przygniotło go do ziemi. A raczej ktoś.
Obrócił się na bok lekko się krzywiąc, by spojrzeć, przez kogo leżał na zakurzonej podłodze.
- Na litość boską... Co TY tu robisz?! - podparł się ramieniem patrząc, jak się okazało, na swojego starszego brata.

Rachel - 2014-07-27 09:48:33

(Kochani, mała prośba... Nie mogłam być wczoraj cały dzień na forum, tyle co odpisać na BS, żebyście mi nie uciekli... Moglibyście w takiej sytuacji nieco poczekać? Nie mówię wgl nic nie pisać ale 3 strony? Ewentualnie napisać, żebym szybko coś naskrobała, bo Wam się śpieszy...)

Weronika Mirandola - 2014-07-27 10:49:08

(Pewnie ,że możemy . Wybacz kochana, po prostu chcieliśmy ekspresowo doprowadzić do upadku Mycrofta :))

Aria - 2014-07-27 13:12:14

Poczuła, że zaczyna być poważnie głodna. Typowa gastrofaza. Na szczęście, w kuchni była też lodówka. Usiadła na podłodze przed nią i otworzyła drzwiczki. Przysunęła się bliżej i z zadowoleniem odkryła, że lodówka zawiera mnóstwo jedzenia. Nie zwracała uwagi, że jest nienaturalnie wręcz... perfekcyjnie. Chwyciła piękną, różową babeczkę ze srebrnymi kuleczkami. Wgryzła się w nią. Była słodka, ale pyszna... Pospiesznie zjadła całą, a potem następna. Nawet nie zauważyła, jak jej carne fale zmieniły się w burze platynowych loków do ziemi, zwykłe ciuchy w bezowatą, brokatową suknie w kolorze jasnego różu. W wolnej ręce pojawiła się złoto-srebrna pałeczka z różowym kamieniem, w lokach maleńki diademik, w uszach srebrne kolczyki. Oczy stały się jasnobłękitne i wielkie jak u lalki, rzęsy długie i gęste, policzki lekko zarumienione, a usta różowe niczym landrynki...

William Cavendish - 2014-07-27 13:34:44

- Will Cavendish - przedstawił się niemal odruchowo, wiedząc że to wcale nie jest konieczne. I tak prawie każdy Brytyjczyk znal jego twarz.
Z niejakim zadowoleniem zauważył że te resztki narkotyku, które pozostały w jego organizmie, przestają działać. Umysł stał się bardziej klarowny, zaczął pracować na szybszych obrotach. Obraz przestał się rozmywać, a do uszu docierały kolejne dziwięki...
- Na dole schodów - powiedział tylko, natychmiast ruszając za Mycroftem. Jednak wtedy Holmes po prostu zapadł się pod ziemię. Przynajmniej tak to w pierwszej chwili wyglądało.
Potem dopiero William zorientował się że zamiast u szczytu schodów stoi na przegu gładkiej rampy. Gdy wróciła ona do stwljego pierwotnego, zdatnego do bezpiecznego użytku stanu, zbiegł z niej, przeskakując po dwa stopnie na raz.
- Mycroft! Żyje pan? - zapytał zaniepokojony, pomagając starszemu mężczyźnie pozbierać się z podłogi... A właściwie z jego młodszego brata, który tak nieszczęśliwie stanął mu na drodze do podłogi

Mary Suede - 2014-07-27 14:06:31

Stała jeszcze na jednym z ostatnich stopni schodów, kiedy nad sobą usłyszała ciche kliknięcie i połowę pola widzenia przysłonił jej obraz toczącego się w dół obiektu nabierającego coraz większą prędkość. Do tego ziemia dosłownie osunęła jej się przed nogami. Przylgnęła do barierki, przytrzymując się jej kurczowo dłońmi i w porę uchroniła się przed losem podobnym do tego, który spotkał Sherlocka. Po tym, jak schody wróciły do swojej dawnej postaci, ześlizgnęła się z nich i postawiła krok na bezpiecznej podłodze, starając się zrozumieć co się właśnie stało. W szoku rozpoznała dwóch kolejnych więźniów, na których twarze miała okazję spoglądać tylko z pierwszych stron gazet - W tym momencie podejrzenia, że znajduje się w Ukrytej Kamerze, stały się nieco bardziej realne.
- Oho, nie sądziłam, że rząd nam upadnie tak szybko - mruknęła zaskoczona. Podczas gdy Will pomagał Mycroftowi w powrocie do pozycji stabilnego pionu, ona starała się pomóc wstać leżącemu pod nim detektywowi. Otrzepała jego ramię z kurzu i przypatrzyła się dokładniej wszystkich dookoła. Dobór towarzyszy był zdecydowanie... losowy. Prawie każdy w pomieszczeniu stał od niej wyżej rangą, przez co coraz bardziej zaczęła kwestionować samą swoją obecność w tym cholernym domeczku.
- Proponuję, żeby... po prostu iść dalej - wymamrotała niepewnie, wskazując dłonią hol.

Jamie - 2014-07-27 14:25:53

Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy schody zamieniły się w gładką powierzchnię do zjeżdżania. Niestety, szła bliżej ściany niż poręczy, nie zdążyła się chwycić chociażby kawałka belki. Była dopiero w połowie tych schodów, więc momentalnie upadła na tyłek i zjechała w dół. Na "zakręcie" stworzonym ze schodów, obróciła się tak, że zjeżdżała teraz na brzuchu. W końcu grzmotnęła w ścianę stojącą naprzeciw schodów. Leżała rozłożona jak lalka.
- Ała... Matko Święta... - mruknęła, rozcierając bolącą rękę, na której leżała. Podniosła się prędko do pozycji stojącej i przyjrzała się kolejnym towarzyszom niedoli. Mycroft Holmes i William Cavendish. Kto pomyślał... Przynajmniej teraz mają jakieś szanse na to, aby się wydostać z tego strasznego domu. Co jak co, ale tu jej się bardzo nie podobało. Kto normalny zamykał ludzi w pokojach, czekał aż się uwolnią, a gdy już to zrobią, uruchamia różne pułapki?
- Jestem za Mary. Ale musimy uważać. Nie wiadomo co jeszcze tu możemy znaleźć... - powiedziała, otrzepując się. Biała bluzka, którą na sobie miała i tak była już brudna. Na szczęście, tylko od kurzu.

M. Holmes - 2014-07-27 14:26:41

Coś uparcie łaskotało go w nos, a kiedy otworzył oczy... cóz, zobaczył ciemność. Ciemność okazała się być obfitą czupryną Sherlocka, która uparcie starała się go udusić. Przeklinając pod nosem wszystko i wszystkich, a zwłaszcza samoskładające się schody, stanął na nogi przy pomocy Cavendisha, po czym otrzepał się z kurzu, który właściwie miał już chyba wszędzie.
- Mógłbym zapytać o to samo. - wycedził w stronę Sherlocka rozprostowując plecy. Wyjątkowo bolesna czynność po zaczepieniu o tyle kanciastych stopni. Krótko spojrzał na polityka i kiwnął głową mamrocząc niewyraźne "jeszcze" i "dziękuję". Rozejrzał się jeszcze wokół zatrzymując wzrok na poszczególnych osobach. Ta młoda pannica ostatnio często kręciła się wokół jego brata, a drugą dziewczynę również zdawało się, że kojarzył. Obejrzał się jeszcze w stronę schodów, właśnie stwierdził, że bardzo chętnie osobiście pozna gospodynię tego domu.

Sherlock Holmes - 2014-07-27 15:06:43

Kiedy podniósł się przy pomocy Mary z podłogi zmierzył brata wzrokiem.
- Moja obecność w tym budynku jest zdecydowanie mniej zaskakująca niż twoja, drogi bracie - odpowiedział zgryźliwe i obrócił wzrok w stronę schodów. Dom był bogaty w sprytnie ukryte pułapki, mało widoczne, w najzwyklejszych miejscach. Ktokolwiek to zrobił, miał dziwne poczucie humoru i najwyraźniej, wgląd na hol i schody. Fakt, że byli obserwowani wywoływał u detektywa dwojakie odczucia. Z jednej strony kamery mu przeszkadzały, z drugiej czuł ekscytacje, ponieważ próby wykiwania Lalkarki zmniejszyły się, a więc podniósł się poziom trudności. Przepadał za wyzwaniami. Do głowy przyszedł mu jeden pomysł. Prawdopodobnie mechanizm ten był zasilany przez prąd. Nic się nie stanie, jak przy okazji pozbędą się go. Ale to później.
Obrócił się i ruszył w stronę holu rozglądając się za ich zagadką.

Aria - 2014-07-27 16:03:25

Gdy już napełniła żołądek babeczkami (ale jakimś cudem nie zauważyła swojej przemiany w to: http://i71.beon.ru/34/30/73034/4/2194904/2.jpeg ) Zapakowała kilka różnokolorowych babeczek do głębokich kieszeni, ukrytych w fałdach sukni. Delikatnie otarła kąciki ust z lukru, wstała i wygładziła spódnice. Uśmiechnięta łagodnie jak łania i nieco głupkowato, wyszła z kuchni zwiedzić swój zamek.

Cecil Sixsmith - 2014-07-27 17:06:07

Szedł parę kroków za mężczyznami, jakby objął funkcję pilnującego tyłów, więc nie zdążył jeszcze wejść na schody. Nieźle się przestraszył, słysząc łomot i to podwójny. Stanął na krawędzi, ale zawahał się - nie chciał dołączyć do poobijanych. Przysiadł na poręczy i ostrożnie na niej zjechał, przypominając sobie, jak kiedyś zabraniali mu tego rodzice. Teraz jednak nie sprawiało mu to przyjemności, ale być może uchroniło od upadku. I to dość niebezpiecznego, jeśli ktoś miałby pecha. A to dopiero sam początek, kto wie, co ich czeka dalej... Przerwał potok myśli, który tylko napawał go lękiem.
- Nic panu... panom nie jest? - zapytał, widząc również detektywa i pomógł im wstać. Obaj bracia Holmes. Naprawdę ciekawy dobór osób. W dodatku dołączyła do nich Rysia, którą zdążył poznać podczas zwiedzania Londynu i jakaś kobieta, której jeszcze nie poznał.
- To... ruszamy dalej? - zapytał, patrząc po towarzyszach.

Weronika Mirandola - 2014-07-27 18:10:16

Lalki były  już gotowe na rozpoczęcie zabawy. Niemal wszyscy przybyli już do holu ,a jeden łakomczuch  niedługo tam dotrze . Postanowiła więc odezwać się przez swój system raz jeszcze ,bo przecież wszyscy zasługują na wprowadzenie ,prawda ? Pomieszczenie w którym się znajdowali jej goście było przestronne i niewątpliwie imponujące za czasów swojej świetności . Stała w nim piękna ,zabytkowa, gdańska szafa ,stojak na laski i parasole , na ścianach powieszono portrety członków rodziny ,a całość oświetlał zabytkowy kryształowy żyrandol. Jednak niewątpliwie gościom najbardziej spodobają się drzwi frontowe . Ogromne jak wrota zamku ,dwuskrzydłowe ,z ryglem  i okłuciami
- Skoro jesteście już wszyscy w zasięgu głosu pozwolę sobie na małe wprowadzenie. Otórz zagadki które dla was przygotowałam pochodzą z przeróżnych źródeł. Ta konkretna pochodzi z historii mojej rodziny . - przełączyła jedną z dźwigni ,a zawiasy w domu zaczęły bardzo złowróżbnie skrzypieć,ona zaś podjęła wesołym tonem - Widzicie ,stryjek mojej babci ,Edward był wielką osobowością. Generał ,bohater pierwszej wojny światowej. Od zawsze kochał wielkie wejścia . Podobno było wtedy słychać na podjeździe jego podbite metalem wojskowe buty. Aż któregoś dnia ,kiedy wracał do domu padł w progu. Wszyscy domownicy ,którzy jak zawsze ustawili się z należytym szacunkiem w sporej odległości.od drzwi, przeżyli szok. Lekarze powiedzieli zawał. Cóż ja odkryłam prawdę ,ciekawe czy wam się to uda . -zakończyła perlistym śmiechem .

Jamie - 2014-07-27 20:27:44

Głos lalkarki znów rozniósł się po domostwie. Rozejrzała się dookoła, próbując zlokalizować gdzie rozmieszczone są głośniki. Poszła zaraz za detektywem.
- Czyli to jest pierwsza zagadka - mruknęła sama do siebie.

Aria - 2014-07-28 16:16:03

- Co to za głos? - Zapytała naburmuszonym głosem, marszcząc zgrabny nosek i wychodząc do holu. - Kim jesteście i co robicie w moim zamku?

Mary Suede - 2014-07-28 16:49:29

- Trudno zaprzeczyć - odparła cicho na komentarz Jamie po wysłuchaniu zagadki. Dzięki bogu, że efekty zażycia narkotyku zaczęły coraz mniej na nią oddziaływać, przez co mogła wreszcie uruchomić trybiki logicznej dedukcji. Czego nie można niestety było powiedzieć na temat jeszcze niektórych "więźniów"... Nieuważnie obejrzała się za siebie dostrzegając kolejną nieznaną sylwetkę, definitywnie jeszcze pod wpływem specyfiku. Nie odpowiedziała kobiecie, tylko wróciła umysłem do sprawy zagadki. Czas przeciekał im przez palce, podczas gdy zagrożone było życie jej dobrej znajomej.
- Mam wrażenie, że to podeszwy butów mają tu dosyć ważną rolę... - zaczęła głośniej, spoglądając przy okazji na pozostałych. Jej wzrok zatrzymał się na detektywie - Są metalowe, czyli w pewnym momencie istniało ryzyko porażenia.
Uniosła porozumiewawczo kącik ust, domyślając się że Sherlock jest na podobnym torze myślenia.

Isabelle Morgan - 2014-07-28 16:59:09

Isabella nie słyszała już głosu . Całkowicie zagłuszyło go jej bijące serce. Leki uspokajające przestały działać i ruszyło ono w szaleńczym tempie,mając adrenalinę za wysokooktanowe paliwo.A krew upływała ,i dziewcze słabło.

Sherlock Holmes - 2014-07-28 17:12:13

Detektyw podszedł do drzwi badając je wzrokiem. Zaraz potem położył dłoń na jednym skrzydle zamyślając się. Lalkarka podkreśliła znaczenie butów. Z zagadkach tego typu zwykle trzeba było zwracać uwagę na każde słowo. Z tego samego mógł domyślić się, że to było morderstwo, ale bez obrażeń zewnętrznych.
Obrócił się i spojrzał w stronę Mary.
- A to z kolei tłumaczyło by, dlaczego lekarz tłumaczył nagły zgon zawałem serca. Ot sprytne morderstwo - odpowiedział lekko się uśmiechając.

Jamie - 2014-07-29 10:31:57

To co zasugerowała Mary i Sherlock mogło być prawdą.
- Ale dlaczego lekarz chciałby zabić drugiego człowieka? I jeśli mężczyzna został porażony prądem, gdzie owy się znalazł? - zapytała, rozglądając się.
Ciekawa zagadka, nie mogła zaprzeczyć.

Cecil Sixsmith - 2014-07-29 12:27:28

Też zgodził się z teorią Sherlocka i Mary, sam na to wpadł tuż przed tym, kiedy Rysia zaczęła mówić.
- Jamie, a dlaczego ktokolwiek chciałby zabić drugiego człowieka? - przekrzywił głowę, patrząc na nią. Miała przecież przed sobą przykład Lalkarki, która porwała ich... no właśnie po co? Lecz domyślając się, że są podsłuchiwani, nie powiedział tego głośno. - Nie wiem, czy jest możliwe, żeby to była zwykła pomyłka lekarska, ale ja bardziej stawiałbym na kogoś z rodziny, pan generał pewnie zebrał w czasie wojny niezły majątek. A prąd mógł płynąć przez te metalowe elementy na drzwiach czy coś...

Weronika Mirandola - 2014-07-30 10:50:38

Laleczki były bardzo bystre. Ciekawe czy zdążą zanim Isa się wykrwawi ?. Ale chyba zaczynała działać jej kolejna psota. Bo pokusiła się o podanie jednej z osób dodatkowego zastrzyku z opóźnionym działaniem . I oto.William Cavendish osunął się na podłogę i zasnął słodko obok szafy. Przewidując ,że zaniosą go z powrotem do pokoju podrzuciła do niego apteczkę. Mimo wszystko nie chciała śmierci żadnego z nich. Miała tylko nadzieję ,że ktoś z zebranych potrafi się posługiwać opaską uciskową i zakładać szwy.

Mary Suede - 2014-07-30 17:20:10

- Dobrze przemyślane morderstwo - zgodziła się z Sherlockiem przekrzywiając głowę na bok - Jeżeli Edward zmarł w progu, cały proces, jeżeli mogę to tak nazwać, musiał zajść dokładnie w tym miejscu... - przejechała palcem po drugim skrzydle i roztarła pozostały na opuszkach kurz. Wzrok powędrował w dół, gdyż uwaga Cecila dała jej do myślenia.
- Prąd zapewne przepływał przez metalowy próg... - rzuciła na wydechu.
Wtedy usłyszała za sobą głuchy stukot. Odruchowo podbiegła do leżącego na pokrytych brudem panelach Willa. Po chwili wahania zbadała puls, który zdawał się być w normie, i przybliżyła policzek do ust polityka, sprawdzając czy mężczyzna oddycha. Zmarszczyła brwi. Nie była cholernym doktorem, ale najwyraźniej kandydatowi na premiera nie groziło nic poważnego.
- Wszystko wskazuje na to, że... zasnął - powiedziała powoli, wstając z klęczek. Dostał dodatkową dawkę "lekarstewka"? Jeżeli miała rację, to byłoby zadziwiające posunięcie Lalkarki - nie miała ona przypadkiem dbać o to, by w "zabawie" uczestniczyło jak najwięcej graczy? Pewnie chciała tylko nastraszyć pozostałych więźniów, ot, dziecięcy kaprys. Mary jeszcze bardziej zapragnęła już się stamtąd wydostać.

M. Holmes - 2014-07-30 19:12:14

Chcąc nie chcąc wysłuchał zagadki do końca skupiając się na pewnych szczegółach, między innymi właśnie na podbitych metalem oficerkach. Morderstwo? Z pewnością. Na ogół podejrzanych powinno szukać się wśród rodziny, chociaż... Przodek Lalkarki był wojskowym, osobą wpływową, która mogła mieć swoich wrogów nie tylko wśród najbliższych. Mycroft przestąpił z nogi na nogę przeklinając w myślach, wystarczyła chwila i już zdążył wciągnąć się w tę głupią grę.
Wtedy usłyszał za sobą stłumiony dźwięk, skrzywił się odkrywając obecne położenie Cavendisha. Albo Lalkarka usilnie stara się odciągnąć ich uwagę, albo wciąż jeszcze mało jej rozrywek. Albo...
- Trzeba go stąd zabrać... - mruknął skinąwszy na młodego dziennikarza. - Panie Sixsmith, mógłby pan... Zaniesiemy go na górę.
Holmes spojrzał niepewnie w stronę schodów, naprawdę nie miał ochoty na powtórkę z rozrywki.

Cecil Sixsmith - 2014-07-30 19:39:57

Zamyślony nad aspektami zagadki, przestraszył się nagłym upadkiem Willa. Dzięki Rysi i jej szybkiej ocenie sytuacji uspokoił się nieco, chociaż wiedział, że nie była ona ekspertem w medycynie. Za to jeszcze bardziej niepokoił go nieznany cel tego wszystkiego. Czy komuś może się aż tak bardzo nudzić?
- Tak, oczywiście - odparł, słysząc swoje nazwisko. Miał jakieś dziwne przeczucie, że będzie dziś kogoś nosił. Ostrożnie podniósł Willa od strony klatki piersiowej. Podążył wzrokiem za spojrzeniem Holmesa.
- Chyba nie mamy wyjścia, szukanie innych schodów będzie równie niebezpieczne - mruknął.

Jamie - 2014-07-30 20:01:20

Gdy Will upadł na ziemię, wytrzeszczyła oczy kręcąc głową. Tego było już za wiele... A to zapewne dopiero początek. Co jeszcze ich czekało?
- Widocznie komuś bardzo zależało na śmierci Edwarda. Pytanie tylko po co? - popatrzyła na drzwi i dotknęła ich lekko. Te zaskrzypiały złowrogo, jakby w każdej chwili miały się zatrzasnąć.
Teraz spoliczkowała się w myślach, że była tak nieostrożna i dała się porwać... W tym momencie mogła robić coś zupełnie innego i nie martwić się tym, że za chwilę może spotkać ją coś złego. Popatrzyła ma Mycrofta i Cecila, którzy właśnie podnieśli Willa. Na pewno tu była winda... Ale nie wiadomo czy sprawna. A schody mogą jeszcze raz się "rozprostować" i znów wszyscy z nich zlecą. Cóż... Nie znajdowali się w ciekawym położeniu.

Sherlock Holmes - 2014-07-30 20:24:32

- Nie, nie zakładałabym, że był to lekarz. On po prostu stwierdził zgoń. To był ktoś bliski, kto wiedział o zwyczajach generała. Być może ktoś z zebranych, to było by świetnym alibi - odpowiedział kierując słowa w stronę Jamie. - Świetne pytanie. Jeśli znajdziemy motyw, znajdziemy i mordercę. Na pewno ktoś odpowiednio przygotowany, z odpowiednią wiedzą i umiejętnościami - rozejrzał się - Odpowiedź możemy znaleźć w tym pomieszczeniu - dodał. Inaczej dostali by więcej szczegół od Lalkarki. Skierował spojrzenie na rodzinne portrety. Czy założenie, że morderca był wśród rodziny było poprawne? Obrócił się, by znowu zbadać drzwi kiedy usłyszał, że coś działo się za jego plecami. Zerknął spoglądając w stronę nieprzytomnego polityka. Lekko zmarszczył czoło. W takim tempie prędzej wszyscy pozostaną pozbawieni sprawności niż wydostaną się na zewnątrz. Osoba, która ich przetrzymywała najwyraźniej chciała dać im do myślenia. Albo będą działać zgodnie z jej zasadami, albo... no właśnie.  Wydostanie się frontowymi drzwiami było niemożliwe. Przy okazji będzie musiał rozejrzeć się za innym wyjściem: drzwiami bocznymi, tylnymi czy po prostu oknem.

Isabelle Morgan - 2014-08-01 14:06:34

Dochodziły do niej jakieś głosy z zewnątrz ,ale tak na prawdę nic z nich nie pojmowała. Jedyne czego była świadoma to ogarniająca ją senność
"Szkoda ,że nie mogłam się pożegnać" -pomyślała mdlejąc.

Aria - 2014-08-01 17:15:13

Suknia beza, wielkości dużej śnieżnej zaspy, znacznie utrudniała poruszanie się. Zauważyła to, więc chyba "babeczki" nie działały za długo. Powoli docierało do niej co się dzieje dookoła, a przynajmniej, że jest jakaś zagadka.
- Zaraz, jeśli to był prąd... To na ciele nie zostałyby jakieś ślady? - Rozejrzała się po ludziach - Tak właściwie, to sporo nas tutaj... Jesteśmy tu wszyscy?

M. Holmes - 2014-08-01 17:48:31

Jeszcze raz obrzucił spojrzeniem podstępne schody i dźwignąwszy polityka z pomocą młodego dziennikarza podążył w ich stronę. Jeżeli znowu spadną... cóż, jedyna nadzieja w tym, że Lalkarka jednak chce dłużej utrzymać ich przy życiu.  A pro po utrzymywania przy życiu, ta dziewczyna, którą mają za zadanie znaleźć - jak długo jeszcze wytrzyma? Mycroft miał dziwne przeczucie, że właścicielka tego domu będzie uderzała w każde z nich po kolei. Tymczasem dotarli już do pokoju, w którym znalazł Cavendisha. Ostrożnie ułożyli go na zakurzonym materacu i już miał się odwrócić i wyjść, kiedy zaczepił o coś czubkiem buta.
- No proszę... ktoś zostawił nam prezent. - mruknął schylając się po niewielką skrzyneczkę. Zajrzał do środka, tak jak się spodziewał była to apteczka.

Cecil Sixsmith - 2014-08-01 19:14:07

Odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy udało im się bezpiecznie odnieść Willa do pokoju. Mycroft poprowadził do pokoju, którego wcześniej nie widział. Prawdopodobnie jeden z polityków wcześniej się w nim obudził. Z pewnością był to pokój dziecięcy, słodki i różowy. Oczywiście, nie mogło zabraknąć porcelanowych lalek. Całe szczęście, że znaleźli w nim materac. Cecil jeszcze zdjął z małego łóżeczka kilka różowych poduszek i podłożył Willowi pod nogi, aby poprawić krążenie. Coś jeszcze pamiętał z czasów, kiedy był skautem.
- Umm - chrząknął, nie wiedząc jak zacząć. - Mamy go tak po prostu tu zostawić?
Jeszcze potrząsnął lekko ramię Willa, aby sprawdzić czy się obudzi. - Panie Cavendish? - spytał niezbyt głośno.
Słysząc o prezencie, przepełniony ciekawością podszedł do Mycrofta i niezbyt kulturalnie zajrzał mu przez ramię.
- Czyżby ktoś tutaj był, kiedy zeszliśmy do holu? Ktoś nam pomaga? Czy też chce uśpić naszą czujność?

Weronika Mirandola - 2014-08-03 20:59:30

Moja laleczka chyba ma już dość. A pozostałe marionetki rozwiązały prawie całą zagadkę. Niech ją odratują, przecież nie można ich tak na początku kompletnie zniechęcić i zdołować. A i kościom Holmes'a starszego przyda się profesjonalna opieka. Podeszła do konsoli i włączyła mikrofon .
- Gratuluje wam . Odkryliście przyczynę zgonu nieodżałowanej pamięci wójka Edwarda. Jedynym śladem była mała blizna na podeszwie stopy ,ale morderca zadbał ,żeby zostało to zignorowane . Zaiste ciotka Franceska miała charakterek . Wkrótce po tym zniknęła bez śladu podczas podróży do Meksyku.-nacisnęła guzik i z sufitu spadł klucz do salonu-Zajmijcie się nią, proszę.

Mary Suede - 2014-08-03 21:31:32

Rodzinne porachunki, najbardziej prawdopodobna opcja ze wszystkich. Zagadka była krótka i logiczna. Można by nawet posunąć się o stwierdzenie, że całkiem łatwa. Mary jednak zaczynała powoli rozumieć, że na drodze będą spotykać coraz więcej przeszkód.
Obserwowała tor lotu klucza, z niecierpliwością zaciskając ukryte w kieszeniach pięści. Błagała w myślach o obecność drugiej apteczki w następnym pomieszczeniu oraz w miarę stabilny stan Is. Przecież w towarzystwie żadna znana jej osoba nie posiadała większego doświadczenia medycznego. Z tego, co wiedziała. Bardzo, bardzo niedobrze. Lalkarka przy doborze więźniów skutecznie utrudniła im sprawę.
Dziewczyna przykucnęła i zacisnęła ostrożnie palce na kluczu, po czym wyprostowała się zwinnie i rzuciła spojrzenie w stronę schodów. Pan Holmes Starszy i Cecil z pewnością zaraz ich dogonią.
- W drogę, tak przypuszczam - westchnęła i przekręciła zdobyty przedmiot w zamku, po czym pchnęła drzwi do salonu.

Jamie - 2014-08-03 21:59:41

Ta zagadka była zapewne rozkręceniem całej sprawy. Najprostszym zadaniem. Zapewne im dalej zabrną, tym trudniejsze zagadki otrzymają. A to niestety nie wróżyło nic dobrego.
Zerknęła na klucz, który Mary właśnie podniosła. Poszła zaraz za dziewczyną i rozejrzała się wpierw dookoła. Następnie spojrzała na postać siedzącą na środku pokoju.
- Boże - powiedziała tylko cicho i "rozdziawiła" lekko usta.

Sherlock Holmes - 2014-08-03 23:22:26

Rodzina, sprytne morderstwo z mocnym alibi i prawie do końca rozwiązana zagadka. Był ciekawy, czy rodzina powiązała późniejsze zniknięcie Franceski ze śmiercią generała.
Sherlock w milczeniu słuchał słów Lalkarki starając się wywnioskować z tego jak najwięcej. Nie dawało to jemu zbyt wiele, oprócz wieku, choć i tego nie mógł być do końca pewny. Potrzebował więcej danych. Teraz niestety nie miał możliwości, by je zdobyć. Z jednej strony z chęcią oderwałby się od grupy i obejrzał dokładnie dom, z drugiej wolał, by grupa pozostała w jako takiej jedności. Dlatego niechętnie odprowadził wzrokiem oddalającego się Mycrofta i Cecila. Rozdzieleni byli bardziej narażeni na atak. Co więcej jeśli zagadki będą wyglądać jak ta pierwsza, z zakładnikiem zamkniętym w jednym z pokoi, byli narażeni najbardziej wtedy, kiedy nie byli w grupie.
Podążył za Mary i Jamie przystając w progu. Z tego miejsca mógł widzieć to co działo się w pokoju, jak i to, co działo się na korytarzu.

Elaine Dawson - 2014-08-04 12:30:52

Zastanawiał się. Z jednej strony tylko osłabiali grupę zostawiając tu Cavendisha samego, z drugiej oni mieli apteczkę, a na dole była osoba, która jej potrzebowała. Zacisnął usta w wąską kreskę słuchając ostatnich słów Lalkarki ze wzrokiem wbitym w zawartość apteczki.
- To się jeszcze okaże - mruknął w odpowiedzi na pytanie Cecila. Zamknął apteczkę i jeszcze raz spojrzał na polityka, zdawał sobie sprawę, że zostawiając go tutaj samego ryzykują kolejną mało przyjemną zagadkę. Odetchnął głęboko przenosząc wzrok na dziennikarza. Wszyscy powinni trzymać się teraz razem, znaleźć drogę ucieczki. Postanowione.
- Chodźmy, zdaje się, że na dole tego potrzebują. - zamknął apteczkę i ruszył do wyjścia kuśtykając lekko.

Cecil Sixsmith - 2014-08-04 20:47:53

Uśmiechnął się na moment, słysząc słowa Lalkarki. Po pierwsze dlatego, że im się udało, po drugie - jak na razie ich prześladowczyni dotrzymuje słowa. Jednak cała ta sytuacja nie sprzyjała dobremu humorowi. Odetchnął głębiej, dla rozluźnienia. Poczuł też lekkie rozczarowanie, kiedy Mycroft zbył jego pytania. Wiedział doskonale, że to nie czas na pogawędki, ale musiał przyznać, że liczył na jakieś obserwacje brata sławnego detektywa. Albo Holmes wolał się skupić na rzeczach ważnych i puste przypuszczenia zachował dla siebie, albo sam wiedział tyle samo, co dziennikarz. Cecil chciał jednak wierzyć w pierwszą wersję. Nie pytał już o nic więcej. Kiwnął tylko głową i ruszył za Mycroftem.

Aria - 2014-08-05 11:00:40

- Mam nadzieję, że tamci nie wpadną na genialny pomysł rozdzielenia się - mruknęła, patrząc w stronę schodów. - Podejrzewam, że jeśli tylko ktoś zostanie chociaż na moment sam, zostanie mianowany nowym zakładnikiem. Nawet przez drzwi powinniśmy przechodzić dwójkami, cholera wie, jak szybko takie drzwi mogą się zatrzasnąć... A tak w ogóle, próbował ktoś wybić okno, czy coś? - Trzymała się blisko grupy, na wypadek gdyby jej koncepcja natychmiastowego rozdzielenia miała się sprawdzić. - Albo lepiej, następni zakładnicy będą grupowi.

Isabelle Morgan - 2014-08-05 19:49:37

Widok za drzwiami niewątpliwie nie należał do przyjemnych. Cały pokój tonął w mroku ,jedyne oświetlenie stanowiła samotna świeca z czarnego wosku stojąca na fortepianie. W tym nikłym ,rozchwianym świetle rysowała się sylwetka wiktoriańskiego ,rzeźbionego w róże krzesła z hebanu ze śnieżnobiałym obiciem. W innych okolicznościach zebrani z całą pewnością uznaliby to krzesło za dzieło sztuki. Jednak teraz przywiązana do niego była szczupła, blondwłosa , znajoma sylwetka w pięknej ,długiej do ziemi,czarnej jak noc, sukni w wiktoriańskim stylu, całej wyszywanej perłami , z białymi,koronkowymi rękawami i kołnierzem . Dziewczyna wyglądała ,jakby zmorzył ją sen. Jej głowa była oparta o krzesło w sposób eksponujący szyję i pięknie ufryzowane, poprzetykane czarnymi perłami włosy. Miała karminowe usta i wyglądała jak jedna z lalek zapełniających dom. Jednak całą magię tego widoku niszczyła śmiertelna bladość bijąca w oczy nawet w świetle świecy oraz krwawe plamy na śnieżnobiałych koronkowych rękawach. W pokoju nadal rozlegał się cichy dźwięk kapania ,kiedy karminowe kropelki spadały powoli do dwóch srebrnych miseczek przy nogach krzesła. Jednak najbardziej rozdzierający serce był napis wydrapany na podłokietniku : "Pożegnaj ich ode mnie "

Mary Suede - 2014-08-05 20:33:33

Podczas obracania klucza w zamku uniosła nieznacznie głowę słuchając Arii. Nie znała tej kobiety i raczej nie spotkała jej wcześniej na swojej drodze. Nawet szkoda. Sprawiała wrażenie rozgarniętej w grze. Cóż, taką ocenę Mary mogła ogłosić teraz, kiedy narkotyk nie wprawiał już wszystkich w stan wysokiej jakości odlotu.
- Szczerze mówiąc, nie próbowałam żadnych kombinacji z oknami, ale mam przeczucie, że Lalkarka nie pozwoli nam się do nich nawet zbliżyć. Najwyraźniej nasz gospodarz nie lubi, kiedy marionetki próbują odciąć krępujące linki... - wzięła płytki oddech i wkroczyła do kolejnego pomieszczenia. Jej źrenice rozszerzyły się maksymalnie, by uchwycić cokolwiek w nikłym świetle. O mało nie uznałaby siedzącej Morgan za jedną z powiększonych kukiełek podobnych do tych spotkanych wcześniej. Znacznie bardziej mogła zaufać zmysłowi słuchu, bu zrozumieć, co się dzieje. Dźwięk opadających do miseczek kropelek krwi rozlegał się rytmicznie, jak misterne tykanie odmierzające czas pozostały Isabelle.
Więc przeciwnikiem była kolejna osoba z wręcz buzującą kreatywnością, która potrafiła zadbać o makabryczny klimat. Nic nowego, jednak tym razem ofiarą był ktoś bliski Mary. To było znacznie bardziej przerażające od całej tej wiktoriańskiej aranżacji. Dziewczyna przełknęła ślinę i podeszła bliżej do krzesła, ostrożnie, badając wzrokiem poziom ran. Wiedziała, że jeżeli gwałtownie ruszy z nieprzemyślaną inicjatywą, może wyrządzić Is jeszcze większą szkodę. Jednocześnie rozglądała się za apteczką, czując rosnącą gulę w gardle.

M. Holmes - 2014-08-05 21:44:28

W milczeniu przeszli wąski korytarz prowadzący do feralnych schodów. Lalkarka zmuszała ich do podejmowania decyzji, z których żadna nie była tą najlepszą. Teraz, gdy niósł przed sobą apteczkę, nie mógł pozbyć się wrażenia, że w jakimś sensie dokonał wymiany. I cholernie mu się to nie podobało. Mycroft Holmes należał do grupy ludzi, którzy nie lubili, gdy się ich kontrolowało i nawet w tej chwili nie miał najmniejszej ochoty dostosowywać się do sytuacji. Tymczasem kobieta, która ich tu przetrzymywała była sprytna, wydawało się, że nie jest skłonna do popełniania błędów, a tych potrzebowali.
Schodził po schodach z mieszanymi uczuciami, jeszcze będąc na górze dostrzegł, że drzwi do salonu stoją otworem. Przeniósł spojrzenie na pozbawioną wszelkich emocji twarz brata machinalnie zwalniając kroku tuż przy drzwiach. W środku panował mrok nieznacznie tylko rozproszony światłem świecy. W pierwszej chwili nie dostrzegł bladej postaci spoczywającej na zdobionym krześle. A może dostrzegł, tylko wziął ją za jedną z porcelanowych lalek, których pełno było w tym miejscu. I ten cichutki odgłos spadających kropel, taki sam jaki wcześniej słyszeli na nagraniu. Holmes wiele już widział w swoim życiu, oglądanie zmasakrowanych ciał we wcześniejszym okresie jego kariery było właściwie smutną codziennością. Nauczył się wtedy nie okazywać emocji, tłumić je by w końcu o nich zapomnieć, ale w obrazku, na który teraz patrzył było coś takiego, co poruszyło nawet jego, zdawałoby się kamienne serce. Lalkarka nie była szalona, jak myślał do tej pory. Coś w jej zachowaniu zakrawało nawet o fanatyzm...
- Cecil... - odwrócił się w stronę towarzyszącego mu dotychczas młodego mężczyzny. Z pewnym wahaniem przekazał mu apteczkę i wskazał na pokój. Z trudem przełknął ślinę, marszcząc czoło jakby usilnie się nad czymś zastanawiał odszedł kilka kroków i rozejrzał się po obwieszonym portretami holu. Co teraz? Jakaś wskazówka? Sama im ją poda, czy mają ją znaleźć? Całkowity brak kontroli, coś czego nienawidził i czego starał się unikać właśnie stawało się rzeczywistością.

Jamie - 2014-08-05 22:35:35

Mówiąc szczerze, była w lekkim szoku. Nie sądziła, że Lalkarka będzie w stanie posunąć się do tak okrutnej rzeczy. No dobrze... Sama nie była lepsza, zabijała ludzi bronią, ale nigdy nie krzywdziła więcej osób niż trzeba. Jej praca ograniczała się tylko do wykonywania zleceń. To był jednocześnie okropny i piękny widok. Dziewczyna wyglądała ślicznie. Jak jedna z tych wielu porcelanowych laleczek, które spoczywały teraz na półkach.
Jamie bała się podejść bliżej. Po pierwsze, nie miała apteczki. Z tego co powiedziała Lalkarka, znajdzie ją na górze starszy Holmes i ten chłopak, Cecil. Obróciła się za siebie i zerknęła na nich. Cecil trzymał teraz w dłoniach pudełeczko.
Po drugie, kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. Po prostu czekała, co zrobi reszta, później ewentualnie się na coś przyda.

Cecil Sixsmith - 2014-08-05 23:03:51

Przerażenie. Panika. Gniew. Dezorientacja. Zrezygnowanie. Skumulowane uczucia już rozsadzały mu głowę, a kiedy wszedł do salonu zaraz za Mycroftem poczuł się tylko gorzej. Ktoś, co prawda nie taki bliski, ale znajomy, został poważnie okaleczony. Obiecał sobie, że tego nie podaruje, że jak tylko spotka tę całą Lalkarkę... Nie, to nie był dobry czas na takie myśli. Wściekłość motywuje do działania, ale też ogranicza klarowność myślenia. W tym momencie najważniejsze było pełne skupienie. Odebrał apteczkę od starszego mężczyzny i lekko kiwnął głową. Powiódł wzrokiem po zebranych i odgadł, że to na nim spoczywa odpowiedzialność za pomoc tej dziewczynie. Jak zawsze podczas wypadków - całe mnóstwo gapiów, a tak mało osób do działania. Musi dać sobie radę. Od niego zależy, co będzie dalej z Is. Niespecjalnie optymistyczna myśl. Nie było czasu do stracenia - to brzmiało jeszcze mniej optymistycznie, więc wyciągnął swój  odnaleziony scyzoryk i rozciął więzy nieprzytomnej Isabelli. Zauważył też, że na szczęście oddycha. Ostrożnie ją podniósł, jak delikatną lalkę, którą teraz przypominała i ułożył ją na plecach na dywanie, uważając aby do ran nie wdał się brud. Otworzył apteczkę, którą postawił wcześniej na podłodze i wyjął z niej rękawiczki, które zaraz założył. Podniósł jej obie ręce do góry tak, aby rozcięcia znajdowały się powyżej serca, to nieco zahamuje krwotok. Przyłożył do ran opatrunek jałowy i zaczął bandażować.
- Niech ktoś znajdzie jakieś twarde przedmioty, które mogłyby uciskać ranę - poprosił, odwracając się na moment od Is.

Sherlock Holmes - 2014-08-05 23:17:34

Spojrzał na narkomankę nie odpowiadając. Zrobiła to za niego Mary, nie widział sensu w powtarzaniu się i marnowaniu energii. Stał więc w milczeniu i wytężył wzrok w ciemności.
Cała ta scenka była przygotowana specjalnie dla nich. Nie powinni się jednak czuć zaszczyceni, bo to, co miał przed oczami było raczej spełnieniem wizji Lalkarki. Kobieta była pewna siebie, tworzyła obrazy, zadawała pytania na które oni mieli odpowiedzieć. Nieposłuszeństwo miało być karane, czego przykładem były schody – demonstracja siły – jasno dała im do zrozumienia, że nawet najpotężniejszy człowiek w Wielkiej Brytanii będzie dopasowywał się do jej zasad.
  To było mu bardzo nie na rękę. Nie znosił niczego bardziej niż słuchania rozkazów innych. Dlatego tak cenił sobie swoją pracę – on sam wybierał sobie klientów, sam wybierał sprawy. Narzucanie zasad pomimo jego woli sprawiało, że chciał robić wszystko, by je złamać. Potrafił jednak się opanowywać. Tak jak teraz – najpierw muszą dokładnie ustalić w jakiej sytuacji się znajdują. Wtedy się zbuntować.
Wciąż stojąc przy drzwiach rzucił okiem na pomieszczenie. Wszystko zdawało się do siebie pasować, nawet czarna świeczka – element wystroju, może również jedyne źródło oświetlenie w pokoju.   
  Nieprzytomna Morgan za to przedstawiała się za to, kim oni byli w tej chwili – lalkę. Dla każdego z nich przypisana została rola, o której wie tylko ta osoba, która pociąga za sznurki.
Poprowadził wzrokiem swojego starszego, jak zwykle, opanowanego brata. W ciemności nie mógł odkryć, co kryje się za zimną maską Rządu. Wiedział, że pomimo panującej o Mycroftcie opinii, nie był on pozbawiony uczuć. Potrafił je kontrolować, ukrywać, w dodatku o wiele bardziej niż on, ba nabrał go na to. Dopiero przejrzał na oczy przy Magnussenie. Sherlock nie uznawał całej sytuacji Appeldore jako porażki – fakt, to, że nie pomyślał o miejscu jako o Pałacu umysłu, było tak głupie – wręcz przeciwnie. Chłodna kalkulacja – skoro informacje były ‘zapisane’ tylko w jednym miejscu, musiał je zniszczyć.
Nie pozwolił sobie na emocje również teraz. To, że znał kobietę w czarnej sukni starał się zignorować, na szczęście umiejętnie, skupić na zadaniu. Czuł się tak, jakby wystawiano go na próbę z Mycroftem w roli sędzi, który badawczo będzie obserwować jak bardzo Sherlock stara się być chłodny.
Oderwał się ściany i przeszedł po pokoju. W ciemność praktycznie nic nie widział, ale wolał się upewnić, że przypadkiem nie ma tu krytych pułapek nim zapali światło. Znał przypadek wysadzenia pomieszczenia przy rozpylonym gazem i iskrą z żarówki. Tutaj to się wykluczało, ale w zamian za to mogło stać się coś innego. Być może coś zauważy. Lub znajdzie coś pożytecznego – w co wątpił, to miejsce było idealnie przygotowane.
Był wdzięczny, że opatrywaniem rannej Is zajął ktoś inny. Nie zależało mu na wizerunku osoby idącej na pomoc innym. Zabawne, że większość osób go za takiego brała. Za kogoś w rodzaju bohatera. On nawet nie lubił tego słowa. Po prostu potrafił podejmować słuszne decyzje, nie dawał kierować się sercu. Starał się skupić na wszystkim innym, jednak teraz, przeszkadzał mu ten okropny dźwięk.
Po skończeniu ‘obchodu’ stanął w pobliżu Cecila obserwując podłokietnik. Przeniósł spojrzenie na palce Is, zastanawiając się, czy to ona jest autorką tych słów. Zdanie skierowane było do konkretnej osoby. Do kogo? Kogo ta osoba miała by pożegnać i dlaczego? Rozluźnił zaciśnięte palce, kiedy wszystko wskazywało na to, że Morgan żyje.
- Twarde przedmioty? Jak na przykład? – powiedział mimowolnie rozglądając się, za czymś odpowiednim, jednocześnie zdając sobie sprawę z upływającego czasu.

Aria - 2014-08-06 12:56:12

- Daj to... - powiedziała zniecierpliwiona, szybkim krokiem wchodząc do pokoju i klękając przy Is. Ręce oparła o swoje kolana, by nie opadały, ignorując szkarłatną plamę, którą rozlewała się na jej jasnoróżowej sukni. - Potrzebujemy wody. Trzeba koniecznie ją nawodnić, straciła sporo krwi. Niech ktoś, najlepiej dwie osoby, pójdą do kuchni. Tylko... uważajcie. Babeczki były jakieś dziwne, woda też może być. Postarajcie się to jakoś sprawdzić. Może być też inny płyn, tylko ostrożnie, bo jeszcze ją dobijemy. - Spojrzała na zawartość apteczki, ale stwierdziła, że nie ma tam nic na tyle sztywnego i nierozciągliwego, by nadawało się do zacisku. Oderwała wiec dwa pasy z brokatowej materii. - Nie ma sensu uciskać tego niczym twardym, to nie może tak zostać... Znajdź mi proszę igłę i nić. Trzeba to zszyć, a potem ją ocucić i starać nawodnić... - Zawiązała mocno pasy powyżej łokcia, potem spojrzała szybko na miski z krwią, następnie przyłożyła palec środkowy i wskazujący do szyi dziewczyny - Słaby, ale wyczuwalny i dość regularny... - Wzięła głęboki oddech. - Dość chłodno tu, chłodniej niż w holu... Ona nie miała zamiaru jej zabić. Powinna więc też umożliwić nam ją uratować. Póki co... potem może nie być tak różowo.

Jamie - 2014-08-07 09:36:53

Początkowo słuchała ze spokojem dziewczyny, której imienia nie znała. Wydawała się jednak być obeznana w sytuacji i wiedziała co robi. Może teraz się na coś przyda i pójdzie do kuchni po tą cholerną wodę. Jeśli będzie trzeba, nawet jej spróbuje.
- Ja pójdę po wodę. Ktoś ze mną...? - rozejrzała się po twarzach osób i jej wzrok spoczął na Mary. Ta wyglądała niestety, jakby zaraz miała ducha wyzionąć.
Widocznie znała tą dziewczynę, bo kilka osób w pokoju również miało podobne miny.

Mary Suede - 2014-08-07 11:54:00

Obserwowała gwałtowną akcję ratunkową oparta o ścianę i z nałożonym w geście zdenerwowania kciuku na podbródku. Czuła się zbyt... statycznie, nie pomagając Is, więc gdy od Gilbert padła dana propozycja, skinęła głową. Przynajmniej mogła coś zrobić. Spojrzała na Jamie rozmyślając nad tym czy w jej towarzystwie może czuć się bezpieczna. Wtedy odnotowała sobie w pamięci jej przebicie drzwi na wylot zwykłym kopniakiem. Może być. Przecież Mary nie była w tych sprawach kapryśna. Jakżeby mogła?
- Pójdę - odetchnęła głęboko, opuszczając ręce na boki i potrząsając nieco dłońmi. Kto wie, jakie kolejne cholerstwo Lalkarka miała w planach. Dziewiętnastolatka pocieszała się myślą, że wcześniej rozdzielonym Holmesowi Starszemu i Cecilowi nic poważnego się nie stało. Oby było tak również i tym razem. Przesłała jeszcze ratowanej Is dłuższe spojrzenie upewniając się, iż jest w dobrych rękach. À propos rąk... jej wzrok machinalnie ześlizgnął się z podłogi i przeniósł na podłokietnik fotela, na którym dłoń biednej Is moment temu spoczywała. Dopiero w tej chwili Mary zauważyła wyrytą tajemniczą wiadomość. Przygryzła wargę tak, że jej usta zaczęły przypominać pobladłą kreskę. Gra dopiero się zaczynała.
- Postaramy się też znaleźć nici... - dodała jeszcze zatrzymując się w progu - Lalkarka wygląda mi na hafciarkę z zamiłowania, nie powinno być trudno - mruknęła i ruszyła w stronę kuchni, a raczej miejsca, które dziewczyna uznała za prawdopodobną jej lokalizację.

M. Holmes - 2014-08-07 22:28:19

Krążył po holu bez celu usilnie unikając wejścia do salonu. Nie był typem, który pierwszy biegnie na pomoc, nie nadawał się do tego. Wolał myśleć, analizować, szukać rozwiązania. Teraz też to robił, choć wieki minęły już od czasu, gdy robił to tak intensywnie. Odetchnął głęboko, zatrzymał się i spojrzał  w stronę otwartych drzwi. Sherlock. Nurtowało go, dlaczego Lalkarka tak usilnie chciała mieć ich tutaj razem. Co planowała?  Wbił dłonie wgłąb kieszeni spodni i zakołysał się na piętach. Miał usilną potrzebę zapalić, jedna ze słabostek, które łączyły go z bratem. Odkąd pamiętał, Mycroft czuł się odpowiedzialny za Sherlocka. Sam nie wiedział, skąd mu się to wzięło, rodzice nigdy tego od niego nie wymagali, a mimo to miał jakieś poczucie obowiązku do spełnienia. Przez lata udawało mu się to ukrywać, ale ostatnio... zwłaszcza po tej sprawie z Magnussenem, przychodziło mu coraz trudniej. To chciała zobaczyć Lalkarka? Jak się łamie? Przysiadł na ostatnim stopniu schodów i przetarł twarz dłońmi mocno zaciskając powieki. Dość, pora się skupić. Każdy popełnia błędy, Lalkarka też w końcu to zrobi.

Weronika Mirandola - 2014-08-07 22:54:19

A schody jak to miały w swoim zwyczaju postanowiły znowu spłatać figla Mycroftowi i złożyły się ,posyłając siedzenie rządu na spotkanie z podłogą holu..

Cecil Sixsmith - 2014-08-07 23:18:10

Już miał odpowiedzieć detektywowi, ale Aria przejęła udzielanie pomocy Isabelli. Wyglądało na to, że wie, co robi, prawdopodobnie ma większe doświadczenie niż on sam, więc całkowicie zdał się na nią.
- Dobrze, poszukam - odparł, wstając z klęczek. W głębi duszy cieszył się, że nie musi siedzieć przy Is. Nie to, że nie chciał jej pomóc, po prostu nienawidził bezsilności i oczekiwania. Bycia bezużytecznym. Musiał jakoś działać.
- Idę z wami - rzucił do wychodzących Jamie i Rysi, po czym je dogonił. Na progu salonu jeszcze odwrócił się na moment, kierując ostatnie spojrzenie na Is i zniknął za drzwiami.

Sherlock Holmes - 2014-08-08 00:16:13

Nim zdążył się zorientować, większość powychodziła i w rezultacie w pomieszczeniu pozostał on, nieznajoma i nieprzytomna Is.
- Poszukajcie czegoś ostrego lub przydatnego - rzucił do odchodzących w stronę kuchni. Wątpił, że znajdą tam coś co będą mogli wykorzystać. Chyba, że taki był plan Lalkarki. Co mogło by im dać parę wskazówek na to, co może się wydarzyć wkrótce. Tak jak w zagadkach - dostaje się jej opis ze słowem ważniejszym od innych, będącym jednym ze śladów, tropów, które dobrze zinterpretowane powiodą do rozwiązania. Być może ten pokój był właśnie kolejną zagadką - lub wstępem do niej.
Fakt, że dostali czas na odratowanie rannej mógł powiedzieć im niewiele, praktycznie, zdążył to mniej więcej ustalić, lub inaczej, wytłumaczyć. Z drugiej strony Morgan będzie dla nich teraz ciężarem, a nawet już jest, osłabiona i ranna będzie wymagać opieki. Właśnie w tej chwili grupa się rozeszła, by iść jej na pomoc. Czy to był plan Lalkarki? Rozbić ich? Obserwować, jak postąpią?
Znowu przystanął przy drzwiach by mieć lepszy widok. Usłyszał znajome kliknięcie i wychylił głowę po to, by być świadkiem kolejnego upadku rządu. Skrzywił się. Uwięzieni zdawali się być losowo wybrani. Każdy miał jakieś tam doświadczenie - mniejsze lub większe, w sytuacji podobnych jak ta teraz. Narzucanie zasad, w dodatku siłą, było poniżające, kiedy nie mogli ich złamać. Jedynie mógł wyobrazić sobie jak jego brat reaguje na nowy klimat, kiedy to znowu dostaje sygnał do zrozumienia, że to nie on pociąga tym razem za sznurki.

Jamie - 2014-08-08 10:25:39

Kiwnęła głową Cecilowi, który zaoferował, że pójdzie razem z nimi. Mógł się przydać.
Jak dla Jamie, korytarz zdawał się nie mieć końca. Szła przed siebie, minęła starszego Holmesa, który kolejny raz zjechał ze schodów. Biedak. Będzie miał sporo siniaków... Cóż, widocznie czekało ich jeszcze wiele rzeczy. Z pewnością niezbyt przyjemnych. Wiedziała, że rozdzielenie się nie było doskonałym pomysłem, ale ktoś musiał zostać z tą dziewczyną, a reszta musiała pomóc.
Kuchnia nie była duża, miała raczej średnie wymiary. Ale tak samo jak reszta pokoi, utrzymana była w cukierkowych barwach. Białe meble z dodatkiem różu aż raziły po oczach. Zamrugała kilka razy i rozejrzała się w poszukiwaniu jakiegoś płynu. Jej wzrok spoczął na wielkim dzbanku wody, stojącym na środku ciemnego stołu w towarzystwie dwóch szklanek. Podeszła bliżej i przyjrzała się cieczy.
- Nie wygląda podejrzanie... Ale lepiej spróbować... Raz kozie śmierć - powiedziała i nalała trochę wody. Upiła łyk i w sumie przygotowała się na to, że zaraz może paść na podłogę w jakiś niespodziewanych drgawkach. Albo po prostu padłaby trupem.
Nic takiego jednak się nie wydarzyło, spokojnie więc odstawiła opróżnioną szklankę na stół i odwróciła się do Mary i Cecila.
- Jest okej. Jak na razie nic mi się nie dzieje - oznajmiła, z lekkim uśmiechem, jakby to miało nieco ich pocieszyć. - Może znajdziemy tu coś jeszcze. Może owe nici i igłę.
Zaczęła od otwierania szuflad, jednak te były puste. Pokręciła z niezadowoleniem głową.
- Musimy poszukać gdzie indziej - rzuciła krzywiąc się.

M. Holmes - 2014-08-08 19:01:34

Mężczyzna stęknął tylko cicho po tym kolejnym, tym razem mniej bolesnym spotkaniu z podłogą. Podnosząc się na nogi mamrotał pod nosem najróżniejsze przekleństwa w najróżniejszych językach. I nie, wcale nie świadczyło to o tym, że właśnie doszło do opętania. W końcu odetchnął głęboko, poprawił rękawy koszuli i odszedł kilka kroków, byle dalej od tych przeklętych schodów. Dopóki nie trzeba, nie ma najmniejszego zamiaru się do nich zbliżać.

Aria - 2014-08-08 19:01:47

Co miała robić, mogła tylko czekać aż ktoś przyniesie potrzebne jej rzeczy i pilnować, by dziewczyna nie zeszła. Co chwile sprawdzała jej puls.
- No cóż, skoro i tak czekamy na cud... Co u ciebie? Wyszedłeś z tego? - Ale wtedy usłyszała jak ktoś upada. Chciała się nawet poderwać, ale wolała nie zostawiać Is. - Co się stało tym razem?

Mary Suede - 2014-08-08 21:37:55

- Jasne - odparła tylko do Cecila, przystając i czekając aż je dogoni. Kątem oka dostrzegła również Mycrofta. Najwyraźniej ponownie nawiązał płomienny romans z podłogą. Upewniła się tylko że nic poważnego mu się nie stało i podążyła za Jamie do kuchni. Nieufnie odwróciła wzrok od dzbanka i przetrząsnęła wszystkie możliwe kąty w pomieszczeniu. Półki puste niczym w peerelowskim sklepie, jak by to rzekł jej ojciec.
- Uważaj, to może mieć opóźnione działanie... - przesłała Jamie ostrzeżenie zbliżając się do niej o krok. Przyjrzała się badawczo twarzy blondynki, która jak na razie nie przeniosła się za pomocą wody do Krainy Czarów albo innej placówki daleko w innym wymiarze. Tymczasowo dobry znak. Mary lekko nadęła policzki, po czym wypuściła ze świstem powietrze, unosząc dzbanek na wysokość twarzy. Wysunęła już wcześniej wnioski, iż Lalkarka nie planowała ich całkowicie zgładzić, więc podejrzenia o zatrucie wody czymś ślącym człowieka od razu do ziemi zostały zepchnięte w kąt.
Po namyśle odłożyła na moment przedmiot i wbiła dłonie w kieszenie płaszcza, przeszukując je dokładnie. W końcu miała w zwyczaju wrzucanie do nich luźno przedmiotów które uważała za przydatne i o których później zapominała. Wrodzona niechęć do torebek.
- Ał, psiakrew - mruknęła odruchowo wyjmując jedną z rąk, po czym włożyła ją do kieszeni ostrożniej i powoli. Z triumfem wyrysowanym na twarzy pokazała towarzyszom trzymaną w palcach igłę wetkniętą w małą, okrągłą szpulkę nici. Sznureczek widocznie był wcześniej używany, Mary nie do końca wiedziała, kiedy. Może to w ogóle nie była jej prawowita własność.
- Powinniśmy już wrócić. Naprawdę aprobuję zamysł trzymania się razem - przesłała niepewne spojrzenie w stronę salonu.

Cecil Sixsmith - 2014-08-08 23:18:16

Po wyjściu zauważył, że polityk znów miał nieprzyjemności ze schodami. A mówi się, że ta sama sztuczka nie działa dwa razy... Przestał myśleć o rzeczach, które go rozpraszały i skupił się na szukaniu pułapek. Wsłuchiwał się w ciche skrzypienie podłogi, wpatrywał w ściany, doszukując się nierówności i podejrzanych śladów. Nic takiego nie zauważył.
- Na pewno wszystko dobrze? - dopytał Jamie, chociaż nie widział po niej żadnych niepokojących objawów. - Czyli możemy założyć, że to zwykły monotlenek diwodoru? - spytał lekko się uśmiechając. Chciał tylko nieco rozluźnić atmosferę. Wszyscy tu byli strasznie spięci i dobrze, bo mieli powód. Ale przynajmniej na moment CC chciał oczyścić powietrze, odłożyć na bok stres i napięcie. Przeciągnął się tak, że palce wydały nieprzyjemny dla większości osób dźwięk, aż sam ich właściciel się skrzywił.
Kiedy Rysia znalazła w kieszeni płaszcza nici i igłę, szczerze się ucieszył.
- Świetnie, Rysiu! - pochwalił ją. - Mamy już to, co najważniejsze, coś jeszcze stąd nam się przyda? - rozejrzał się i przeszukał szafki, do których nie zajrzały dziewczyny. Nic pożytecznego. Tylko rozczarowanie i zdziwienie, czemu w kuchni nie było noży? Czy Lalkarka zabrała je, aby im utrudnić czy może schowała gdzieś głębiej?
- Prowadźcie - poprosił dziewczyny. Nie lubił być na froncie, tak samo jak nie przepadał za byciem w centrum uwagi.

Sherlock Holmes - 2014-08-09 16:25:47

Zamyślił się. Często błądził w myślach, zapominając o świecie rzeczywistym. To, co się działo, otaczało go, po prostu znikało, było przez niego w pewien kontrolowany sposób zapominane. Ten talent posiadał odkąd tylko pamiętał. Pomagał mu ignorować skargi, głupie uwagi czy słowa wszystkich idiotów. Czasem miał wrażenie, że świat schodził na psy i zamiast rozwijać się bardziej, dążył ku zagładzie. Ludzie stawali się zbyt leniwi, woleli, by ktoś inny za nich myślał.
Wyrwał się z transu wyłapując pytanie skierowane do niego.
- Znamy się? - odpowiedział pytaniem na pierwszy pytanie. Początkowo nie zrozumiał co kobieta miała na myśli pytając go, czy z tego wyszedł. Potem jednak się domyślił, zignorował pytanie - póki co.
- Nic poważnego - dodał.

Jamie - 2014-08-09 18:38:14

Spojrzała najpierw na Cecila, później na Mary.
- Ach, na razie nic mi nie jest. Jeszcze żyję - uśmiechnęła się, próbując rozładować atmosferę. Widać, że Cecil pomyślał o tym samym i zażartował. Chwyciła dzbanek w prawą rękę, szklankę w drugą i skierowała się ku wyjściu z kuchni.
- Uwaga, będę waszym osobistym przewodnikiem - znów się uśmiechnęła idąc przed siebie. Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy znalazła się przy kobiecie, która opatrywała nieprzytomną dziewczynę. Miała nadzieję, że wyjdzie z tego. Napełniła szklankę i odstawiła naczynie na podłogę.
- Mamy wodę. Nici i igłę też - kiwnęła głową na Mary. Po chwili odeszła nieco do tyłu i zrównała się z Sherlockiem.

Aria - 2014-08-12 13:23:07

- Tak, można tak to nazwać... - odpowiedziała Sherlockowi, cały czas kontrolując stan Isy. - Ale nie pora na to... zresztą, widzę, że nie chcesz o tym gadać... - Dodała, słysząc, że ktoś wchodzi do pokoju. Uśmiechnęła się na widok nici i wody.
- Dobra, niech mi ktoś pomoże i przytrzyma jej ręce wyprostowane. O tak... - Zabrała się do dzieła. Marne to było, ścieg krzywy, ale musiało wystarczyć. Ostrożnie przemyła zszycia odrobiną wody. - No dobra... można ją ocucić... Nawet trzeba. Musi wypić wodę.

Sherlock Holmes - 2014-08-12 22:10:03

Zmrużył oczy zamyślony. Nie było nic gorszego niż pamiętanie o znajomości tylko z jednej strony będąc tą stroną, która nie pamięta. Obrzucił kobietę wzrokiem raz jeszcze, nie odzywając się jednak, pozwolił, by w pokoju zapadła cisza. Bez rozmów czy kapania. Sam odgłos oddychania, który został przerwany czyimś przyjściem.
Poszukiwania trwały na szczęście krócej niż się spodziewał. Zaraz znowu wszyscy będą w jednej grupie, co, swoją drogą było najlepszą rzeczą jaką mogli teraz zrobić. Zawsze uważał człowieka jako zwierzę samotne - nie stadne. Można ograniczyć kontakty by zaspokoić podstawowe potrzeby kontaktu i cieszyć się wolnością. W grupach, tych szczególnych, w tłumach ludzie byli bardziej niebezpieczni niż dzikie zwierzęta. Teraz jednak nie mieli wyboru. Zamiast być drapieżnikiem, który polował na innych - czytaj przestępców - stał się ofiarą, która musi trzymać się razem by przetrwać.
Stojąc najbliżej nieprzytomnej pomógł nieznajomej. Chciał wszystko przyśpieszyć i ruszyć dalej, byle dowiedzieć się kto za tym stoi.

Isabelle Morgan - 2014-08-13 10:13:15

Zaczynała pomału wracać jej świadomość. Słyszała kroki ,czuła pod sobą twardą posadzkę i ukłucia bólu w nadgarstkach, który przerodziły się po chwili w stały ,ale znośny. Po chwili zaczęła także słyszeć głosy otaczających ją ludzi. Wywnioskowała z tego ,że opatrzyła ją kobieta, jednak jej nie rozpoznawała ,co sprawiło ,że zaczęła panikować. Co ,jeżeli jej oprawcy uznali,że za mało wycierpiała i chcą się nią jeszcze pobawić ? Nie zależnie od tego ,co będzie dalej ,postanowiła otworzyć oczy. Jeśli ma zginąć ,to chce spojrzeć mordercy w oczy. Powoli otworzyła powieki ,ciężkie jak z ołowiu. W jej oczach malowały się uczucia bardzo skrajne : duma, ból i przerażenie. Jednak ustąpiły one miejsca uldze ,kiedy zobaczyła nad sobą twarz Holmesa. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyła na widok znajomej twarzy.
-Sherlock -powiedziała cicho z niedowierzaniem w głosie.

Mary Suede - 2014-08-14 02:02:06

- Opowiedziałabym teraz dowcip o chemikach w barze i H2O, trudno jednak zadbać o bardziej niezręczny moment. Chociaż może i lepiej, to nie jest żart najwyższych lotów - odparła krzywo uśmiechając się do towarzyszy. Przerzuciła szpulkę z ręki do ręki i przemieściła się z powrotem do salonu. Wszystko zdawało się wracać do normy, pierwszej pokrzywdzonej wracała świadomość. Suede przykucnęła obok Sherlocka i oparła łokcie o kolana, splatając ze sobą palce dłoni.
- Witamy wśród żywych, Is. Tak łatwo nie damy ci uciec - obdarowała jasnowłosą koleżankę ciepłym uśmiechem i sięgnęła po szklankę z wodą - Zacznijmy od warunku, aby z nami pozostać. Na zdrowie - dodała, kończąc wypowiedź polskim zwrotem. Postukała palcem o przezroczystą powierzchnię przedmiotu.
Położyła dłoń na plecach dziewczyny, pomagając jej nieco się wyprostować, jednocześnie podsuwając jej do ust szklankę. Podczas gdy Morgan nawadniała swój organizm do poziomu dostatecznego, Mary niepewnie zakołysała się na piętach. Każdy moment zwłoki drogo ich kosztował. Jednocześnie zastanowiła się głęboko nad tym co, lub raczej kto może znajdować się w kolejnym pomieszczeniu. Elaine, Molly, John? Członek obecnej, nowo uformowanej grupy? Jakie nowe, większe zagrożenie znowu wyjrzy zza rogu?
W tej chwili dziewczyna mocno trzepnęłaby w czerep każdego aprobującego teorię, iż niewiedza jest błogosławieństwem.
Mimo wszystko korciło ją jednak, by przejść już do następnego etapu - inaczej nie mogła przecież nazwać dziecinnych zagrywek Lalkarki.
Cholerna ciekawość pobudza odwagę, jednak później oddala się w stronę zachodzącego słońca wypełniając przestrzeń śmiechem. I człek musi radzić sobie sam.

M. Holmes - 2014-08-14 21:44:35

Słysząc głosy dochodzące z salonu cofnął się w stronę drzwi. Wyglądało na to, że sytuacja była pod kontrolą, przynajmniej na tyle, na ile mogła być. Oparty o futrynę przyglądał się młodej blondynce. Wciąż jeszcze była śmiertelnie blada i najpewniej osłabiona. Ucharakteryzowana na lalkę. Zmarszczył czoło, to co teraz? Niemal wyczekiwał znajomego trzeszczenia ukrytych głośników zwiastujących kolejną zagadkę. Nie odzywał się na razie. Czekał.

Cecil Sixsmith - 2014-08-14 23:16:08

Wszedł do salonu za dziewczynami. "Wyprawa" znów odbyła się bezproblemowo. Cecil uciekł we własne myśli. Tym razem inni już zajęli się Is, więc odsunął się nieco na bok, by nie robić sztucznego tłumu. I tak, kiedy się obudzi będzie zupełnie zdezorientowana. Jak i cała reszta, zanim się tu zgromadzili. Ciekawa gromadka. Teraz jeszcze dołączy do niej osoba znająca się na medycynie, co było teraz dużym plusem. Oprócz tego, im więcej ich, tym lepiej, tym więcej głów do myślenia. Dlatego przydałby się Cavendish. Nadal śpi? Może Is mogłaby mu jakoś pomóc? Nie, tak prędko sama nie dojdzie do siebie. Powoli, wszystko wymagało czasu. Taki sprawdzian cierpliwości, kiedy najchętniej wybiegłby, gdyby tylko miał odpowiednią okazję.
Is obudziła się, co szczerze ucieszyło Cecila. Nie wyglądała najlepiej, ale też nie tak znów najgorzej, w końcu była w jednym kawałku.
Ale co Lalkarka szykowała dla nich dalej?

Weronika Mirandola - 2014-08-15 20:38:35

Wyglądało na to ,że jej dzielne lalki poradziły sobie w tej sytuacji kryzysowej. Jednak nie spełnili do końca jej oczekiwań . Nie okazywali emocji ,odczuć ,grali zimnych i opanowanych. A ona za dużo czasu spędziła już z takimi ludźmi ,którzy udawali ,że nic nie czują, niczym lalki które wypełniły ten stary dom. Podeszła do konsoli i przesunęła jedną z wajch ,a drzwi na piętrze, odgradzające pokój Cavendisha, zamknęły się z głośnym trzaskiem. Po chwili poruszyła kolejną dźwignię ,a podłoga w salonie rozstąpiła się i połknęła jedną ze znajdujących się tam osób ,by po chwili wrócić do pierwotnego stanu. Można powiedzieć, że Marii Suede grunt usunął się spod nóg.
- Koniec przerwy technicznej ,wracamy do gry -powiedziała tonem komentatora sportowego- Mam dla was kolejną zagadkę. Isabello ,kochanie ty na pewno szczególnie ją docenisz. Otóż jest to historia tragicznej śmierci pewnej młodej i zdolnej baletnicy. Biedna dziewczyna wychyliła się przez balkon znajdujący się nad sceną. Skąd mogła wiedzieć, że przypłaci to życiem ? Upadła na scenę nabijając się na dekorację ,u stóp pierwszego tancerza. I wszyscy przykleili temu łatkę wypadku. A mnie zainteresował w tej sprawie cieniutki włos na sukience dziewczyny. Truskawkowy blond włos. Możemy urozmaicić grę. Jeśli chcecie zadawajcie pytania . Odpowiem tylko tak lub nie . Ale to za chwilę ,bo przecież nie pozwolę Mary zbyt długo na siebie czekać ? -powiedziała wyłączając mikrofon .

Mary Suede - 2014-08-15 22:01:13

Dalej kucając przy Is obserwowała troskliwie koleżankę, ściskając w dłoni opróżnioną szklankę. Ogólne zamyślenie przerwał głośny zgrzyt mający źródło gdzieś pod stopami dziewczyny. Jej twarz pobladła, kiedy uniosła wytrzeszczony wzrok na znajdującego się obok Sherlocka. Nie zdążyła odskoczyć od pułapki - zniknęła pod ziemią sekundę później.
Mary spodziewała się, że na każdego z uczestników padnie jakaś kara. Zdziwiło ją jednak, że jej kolej nastąpiła tak szybko.
Jedyną pocieszającą myślą był fakt, że GDZIEŚ wylądowała. Nastolatka wyleciała przez wąski, zaciemniony szyb i upadła na pokrytą brudem i piaskiem podłogę. Instynktownie osłoniła głowę ramionami i odturlała się na bok, by uniknąć zderzenia ze szklanką, która wyślizgnęła jej się z drżących i spoconych palców podczas lotu. Ciszę przerwał brzęk szkła.
Skuliła się na podłodze obejmując dłonią pulsujący przeszywającym bólem nadgarstek drugiej ręki. Prawdopodobnie zwichnięty.
Bez towarzystwa pozostałych osób niefortunnie zamkniętych w Domku poczuła się zupełnie bezbronna i mała. Nie miała przy sobie żadnej broni, nawet scyzoryka. Z rosnącym uczuciem przerażenia przeklęła przez zęby całą tą cholerną wiktoriańską farsę, by sobie nieco ulżyć. Nie podziałało wcale, ponieważ nie było tam nikogo, kto by ją wysłuchał. Tak jej się przynajmniej wydawało.
Załzawionymi oczami zbadała oświetlone nikłym światłem pomieszczenie. Domyślała się, że nie wylądowała w zwyczajnej piwnicy, a rozstawione wokoło ozdoby tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu. Widziała rzędy półek wypełnione zapomnianymi przez czas rekwizytami i książkami. Metalowe  krwistoczerwone manekiny ubrane w wymyślne, postrzępione kostiumy, które straciły już swój dawny, elegancki blask. Rozwieszone gdzieniegdzie maski wykrzywione w przesadnych ekspozycjach różnorodnych emocji.
Domowa rekwizytornia. Źródło chorych inspiracji Lalkarki.
A to oznaczało, że sprawczyni całego wydarzenia musiała gdzieś tu być.

Sherlock Holmes - 2014-08-15 23:04:06

Przyglądał się jak Is powoli odzyskuje świadomość. Zadowolony z tego, że wychodzili - w pewnym sensie, z 'normalnego' punktu widzenia mają dość duży kłopot - na prostą. Ton głosu Morgan powiedział mu, że raczej i ona nie wie, jak tu się znalazła. To było odrobinę rozczarowujące - dalej nie wiedział nic więcej o Lalkarce. To, co zdołał wyciągnąć z jej pomysłów, było małym zasobem, wręcz niewystarczającym, szczególnie biorąc pod uwagę ich położenie. Kobieta, która ich tu przytrzymywała była o parę kroków do przodu, a teraz zaczynał się obawiać, że poszła jeszcze dalej - przygotowała plan na każdą ewentualność jaka może wystąpić. Każdy ich plan złamania zasad, wydostania się mógł zostać dawno przeanalizowany i opracowany. Być może re przypadkiem wybrane osoby nie zostały wybrane przypadkiem. Mają pasować do planu Lalkarki. Teatr, w którym każdemu przypada rola. Genialnie
  W gromadce nieprzytomny był teraz jedynie mężczyzna wyniesiony do innego pomieszczenia. Przypomniał sobie teraz o nim. Zastanawiał się, czy został już im.. odebrany, kiedy usłyszał trzask z korytarza. Najwyraźniej tak. To musiało się stać, Lalkarka nie pozwoliła by taka szansa przeszła jej koło nosa.
Potem usłyszał coś znacznie bliżej, tuż obok siebie, dokładnie w miejscu, w którym znajdowała się Mary. Spojrzał na nią i nim zdążył jakkolwiek zareagować dosłownie zniknęła, szybko - od stóp do głowy w dziurze, która od tak pojawiła się i ją pochłonęła.
Poderwał się, by zobaczyć jak podłoga znowu wyglądała normalnie. Wpatrywał się w nią osłupiały i wściekły. Zakładał, że w grupie są bezpieczniejsi, a tymczasem Mary została im zabrana tuż przed jego oczami. Dosłownie. Czuł się, jakby ten pstryczek w nos był wymierzony w jego stronę - wydawało się, że Lalkarka chciała im przypomnieć, że są jej własnością i nie są w stanie jej powstrzymać. Zacisnął usta, kiedy usłyszał po raz kolejny znajomy głos kobiety. Wysłuchał jej słów nic nie mówiąc.

M. Holmes - 2014-08-16 00:03:11

Trzask drzwi na górze poniósł się po pustych korytarzach głośnym echem , co od razu zwróciło uwagę starszego Holmesa. Obrócił się w miejscu i marszcząc czoło spojrzał na schody, jakby spodziewał się, że ktoś się na nich za chwilę pojawi. Co było czystą głupotą, bo z miejsca zdał sobie sprawę z tego, co się właśnie stało. Oto stracili Cavendisha. Dziwne, że dopiero teraz, że Lalkarka nie pokusiła się o to tych kilkanaście minut wcześniej. A z drugiej strony tak kobieta niczego nie robiła przypadkiem, zapewne nie lubiła improwizacji, bo to tylko zwiększało prawdopodobieństwo niepowodzenia w jej mniemaniu genialnego planu. A skoro o geniuszu mowa, to ktoś kiedyś powiedział, że ten nie istnieje bez choćby ziarna szaleństwa. Czy Lalkarka jest szalona? Och, w jakiś sposób na pewno. Holmes odetchnął głęboko, więc wymiana się dokonała. W zamian za jedną lalkę odzyskali inną i kto wie, może będzie miała im coś ciekawego do powiedzenia.
Nim zdążył skończyć jedną myśl zza swoich pleców dosłyszał kolejny szczęk zamka i jęk dawno niewykorzystywanych zawiasów. Co, do licha?! - przeszło mu przez myśl, gdy z powrotem stanął w drzwiach salonu. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że do niczego nie doszło. Wystarczył jeden rzut oka na twarz brata, by stwierdził, że tym razem się myli. Przesunął wzrok po twarzach zebranych, kogoś brakowało... Tak, ta blondynka w cytrynowym płaszczu. Rozchylił usta chcąc o nią zapytać, gdy znowu zatrzeszczał głośnik, a wokół rozbrzmiał ironicznie miły dla ucha głos "goszczącej" ich kobiety. Słuchał jej z uwagą i skupieniem, niemal wyobrażając sobie całe zajście, próbując dostrzec szczegóły. Gdy kolejny trzask głośnika oznajmił im, że to koniec historii, powoli wszedł do salonu splatając dłonie za sobą. Jego wzrok utkwiony był w młodej dziewczynie, Isabelle. Owszem, zdawał sobie sprawę, że jest ranna i słaba, ale właśnie trafiła im się krótka chwila, gdy Lalkarka nie śledzi każdego ich kroku czy gestu. Akurat teraz w centrum jej zainteresowania była jej kolejna zdobycz, kolejna lalka. Mycroft przyklęknął przed dziewczyną mrużąc powieki.
- Isabelle, tak? Wiem, że to będzie trudne, ale musisz się teraz skupić, to ważne.  - przemawiał do niej spokojnym, opanowanym głosem. Tak jak często zdarzało mu się zwracać do Sherlocka, jako ten starszy brat, w którym młodszy może znaleźć oparcie. Jak dawno to było... - Istotne jest wszystko, co pamiętasz, cokolwiek, nawet najmniejszy szczegół. Rozumiesz?  - uśmiechnął się ledwie zauważalnie. Być może przystał na tę grę w zagadki, ale wszystko ma swoje granice, a on nie należał do osób, którego łatwo pozwalają sobą kierować. Byleby tylko coś pamiętała, czasem z pozoru nie mając niczego, można stworzyć bardzo wiele.

Isabelle Morgan - 2014-08-16 11:27:56

- Isa - poprawiła go machinalnie, odwracając głowę w jego stronę. Po chwili zdała sobie sprawę z tego ,że jej głos jest w tym momencie bardzo cichy. Podniosła się więc do siadu uważając na ręce i delikatnie objęła Holmesa umieszczając głowę na jego ramieniu ,tak żeby ją lepiej słyszał. Może dali by radę bez tego ,ale obecność kogoś kto nie chciał jej skrzywdzić pomagała się uspokoić. - Wylądowałam tu kilka dni temu. Uśpiła mnie zastrzykiem ,podobnym do tych których sama używam w anestezji. Przez jakiś czas rozmawiała ze mną, czesała , wybierała sukienki. Pozwalała mi chodzić po domu i robić wszystko na co mam ochotę. A wczoraj powiedziała ,że będziemy miały gości . Potem dodała ,że jej przykro i wbiła mi igłę w szyje. - wyszeptała spokojnie ,jednak po jej policzkach płynęły łzy.- Jeśli chcesz coś wiedzieć ,zadawaj pytania, bo w tym momencie mój osąd nie jest do końca jasny i nie wiem ,o czym mówić, Mycroft.

Aria - 2014-08-16 16:21:59

Gdy podłoga się rozstąpiła, z jej ust poleciał potok przekleństw w języku Puszkina. Odruchowo odskoczyła, aby uniknąć niebezpieczeństwa. A potem usłyszała głos tej kobiety. Super, więc zabawy ciąg dalszy... Zabrała nici i igłę, bojąc się, ze może być jeszcze potrzebna. I lepiej skupić się na tej chorej grze, bo jeszcze nie zdarzą na czas. Isie niewiele brakowało.
- Cóż, wszystko wskazuje na to, że zabiła ją koleżanka z baletu, zazdrosna o role. Ale to by było za proste... Powiedziała, że ta zagadka tobie przypadnie do gustu. - Spojrzała na Is, ani myśląc się cackać. - Czemu? Masz coś wspólnego z baletem?

Jamie - 2014-08-17 20:09:43

Isa. Tak miała na imię ta dziewczyna. Z jej opowieści wynikało, że Lalkarka nie zrobiła jej wcześniej żadnej krzywdy, a to był już jakiś dobry znak. Mogła się w sumie ugryźć w myślach w język, bo jak widać, nie do końca było tak jak myślała. Najpierw usłyszała trzask, później zauważyła otwierającą się podłogę.
Momentalnie odskoczyła w tył, aby sama nie trafiła na jakąś zapadnię i nie zleciała na dół. Miała nadzieję, że dziewczynie nic nie było. Lalkarka nie chciała bawić się z nimi już delikatnie. Chciała zapewne sprawdzić, na co ich stać, chciała sprawdzić ich wytrzymałość i nerwy. Ciekawe jak daleko była się w stanie posunąć. Czy mogłaby dopuścić do śmieci jakiejś osoby?
Polityk znajdujący się a górze miał być pewnie osobą, którą należy uwolnić. Najpierw rozwiązanie zagadki, następnie uwolnienie. Ale co z Mary? Może ta zagadka jest kluczem do jej wolności? Na pewno... To nie mogło być nic innego...
Momentalnie zaczęła myśleć nad sensem zagadki. Baletnica spadła z balkonu... Najwidoczniej musiał ją ktoś popchnąć... Ale dlaczego? I skąd znalazł się blond włos... Mógł należeć do niej, ale nie wiedzieli jeszcze, jak baletnica wyglądała... Postanowiła na razie o nic nie pytać. Po prostu stała spokojnie z boku, przysłuchując się przepytywaniom Isy. Być może dziewczyna będzie im w stanie pomóc i uda im się stąd jak najszybciej wyjść.

Cecil Sixsmith - 2014-08-17 21:29:30

- Kurwa! - przeklął na głos, patrząc jak Rysia znika pod podłogą. Zacisnął dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę, choć nie na tyle mocno, by ją przebić. Nic nie zdążyłby zrobić, znów zupełnie bezsilny. Prócz tego stracili także Cavendisha. Miał cichą nadzieję, że polityk jednak nie obudzi się tak szybko, przynajmniej do czasu, aż będą mogli go uwolnić. Nie chciałby się znów znaleźć w pokoju zamkniętym na cztery spusty. Zaczął chodzić w tę i z powrotem wzdłuż ściany, aby się uspokoić. Wyglądało na to, że pułapki aktywuje Lalkarka w dogodnych dla niej momentach, więc czy będzie stał w miejscu, czy się poruszał, grozi mu takie samo niebezpieczeństwo. No chyba, że zbliży się do okna lub innej możliwości ucieczki. Chcąc nie chcąc, musieli tańczyć jak im zagra. Czyli rozwiązać kolejną zagadkę.
Nie powinno być nic dziwnego w tym, że na sukience znalazł się włos. Na pewno nie była tam jedyną tańczącą dziewczyną, a i mogła się widzieć z kimś z rodziny, z widowni przed występem. Ale Lalkarka zbyt mocno podkreśliła jego znaczenie.
- Ma blond włosy, może to był jej... - mruknął, przechodząc obok Arii.
- Barierka była uszkodzona? - zapytał głośniej, rozglądając się po kątach, chociaż i tak nie spodziewał się zobaczyć, gdzie umieszczone są kamery.

Weronika Mirandola - 2014-08-17 22:00:18

Przeszła ze swojej części rekwizytorni do tej starszej ,zapomnianej . To tam prowadziła zapadnia przez którą spadła Mary. Obserwowała ją przez jakiś czas zza jednego z regałów. Słyszała jak przeklina i rozgląda się dookoła. Z cichym westchnieniem ubrała czarno-srebrną ,wenecką maskę i wyszła powoli z cienia ,tak żeby nie przestraszyć dziewczyny nagłym pojawieniem się. I tak będzie musiała ją uspokoić ,zanim nada się do czegokolwiek.
- Witaj Marysiu ,mam nadzieję ,że ten upadek nie był zbyt bolesny. Wszystko w porządku ?- zapytała spokojnie ,tonem pełnym szczerej troski. Wbrew pozorom nie chciała popsuć swoich zabawek. Wtedy z słuchawki w jej uchu wyłapała pytanie Cecila.- Wybacz mi na sekundkę.-nacisnęła przycisk i powiedziała krótko- Nie.

Mary Suede - 2014-08-17 22:48:57

Do uszu Mary dotarł cichy szelest, przyprawiając ją o szybsze bicie serca.
Oto i nastał moment, który miał spotkać niedługo każdego z uczestników. Wywiad z gospodarzem.
Delikatny, wręcz ciepły ton głosu Lalkarki nie umknął uwadze nastolatki i tylko wzmocnił jej czujność. Triki psychologiczne, próby wywołania syndromu sztokholmskiego - to wszystko było częścią całego chorego planu. Po ujrzeniu aranżacji przygotowanej dla cierpiącej Is Mary wręcz bała się dłużej zastanowić nad tym, co może spotkać ją samą.
Starając się zachować rezon, zacisnęła tylko mięśnie szczęki i łypnęła na kobietę okiem spod blond kosmyków opadających jej na ubrudzoną twarz. Jednocześnie próbowała podnieść się z pozycji leżącej, nawet nie myśląc o wykorzystaniu ramienia Lalkarki do tej czynności. W jej zamiarach nie było miejsca nawet na zbliżenie się do kobiety. Is prawdopodobnie wykonała taki krok - wiadomo, jak to się skończyło.
Drżąc i sycząc z bólu, dziewczyna uniosła się z klęczek i stanęła na nogach. Wykonany przez nią ruch był stanowczo zbyt szybki, więc w jej wizji pojawiły się kolorowe mroczki, których z pewnością nie powinno tam być. Niepewnie zatoczyła się w stronę postaci w masce, w porę jednak odzyskując równowagę.
Lalkarka otrzymała od Suede lodowate spojrzenie. Prawdopodobnie nie zdołała go wychwycić, zajęta przesyłaniem odpowiedzi przez słuchawkę.
Mary westchnęła płytko i zmrużyła oczy, rozrysowując sobie w tym czasie całą absurdalną sytuację w głowie.
W grze pojawiła się nowa zagadka, gra o kolejne życie. Jej życie. Istniały szanse na znalezienie drogi ucieczki z rekwizytorni, lecz były jednocześnie okropnie małe, wymagające gwałtownego odwrócenia uwagi Lalkarki. Do tego tajemnicza kobieta w masce znała cały dom jak własną kieszeń.
Odkrycie swojej straconej pozycji było zdecydowanie nieprzyjemnym doświadczeniem. Wzbogaconym o nerwowe uczucie ssania w żołądku.
Może udałoby jej się chociaż dostać do mikrofonu i przesłać towarzyszom wiadomość...
- Dlaczego my? - zapytała stanowczo po zakończeniu połączenia, mocniej zaciskając dłoń wokół uszkodzonego nadgarstka.

Sherlock Holmes - 2014-08-17 23:44:01

Detektyw spojrzał na starszego brata poznając ton głosu, jaki zdarzało mu się dość często używać w ich wspólnej przeszłości. Zastanawiał się ile razy sięgał po ten... talent w godzinach swojej pracy (czyli praktycznie zawsze). Mycroft wykonał odpowiedni ruch przez co Morgan trochę rozjaśniła obraz Lalkarki. Przystanął w miejscu i spojrzał na blondynkę zaciekawiony. Fakt, że młoda kobieta, która w bezczelny sposób ich uwięziła pozwoliła się Is rozgościć nie wprawiał go w zdziwienie. To pasowało do jej profilu. Jednak to, że rozmawiała bezpośrednio z uwięzioną zwróciło jego uwagę. Oczywiście - pewność siebie - ale trochę nieostrożne posunięcie.
- Widziałaś jej twarzy? - zapytał zaraz po tym jak skończyła mówić. Czy to było tylko urozmaiceniem dla Lalkarki? Chciała porozmawiać z nimi osobiście z czystej ciekawości, czy może był ku temu inny powód. Dostarczyć, powoli, stopniowo, informacje o sobie? Teraz nie musieli chodzić po wielkiej posiadłości na oślep. Is zna przynajmniej część domu. To było przydatne.
Słysząc słowa Arii skiną głową. Też o tym myślał. Słowem kluczowym było słowo 'zdolna'. To w tego typu zagadkach nakierowywało ich na to, że była wystarczająco dobra, by dostać rolę.
- Do tego dodałbym, że tą koleżankę da się nawet wskazać. Ta, która zastąpiła ją po jej śmierci. To jednak wydaje się być zbyt proste - mruknął. Aria zadała pytanie, które sam by zadał, więc skierował spojrzenie na Is czekając na odpowiedź.
Najbardziej jednak niepokoiło go to, że w tej chwili Mary prawdopodobnie ucina sobie pogawędkę z Lalkarką.

M. Holmes - 2014-08-19 21:03:53

Zmrużył oczy z uwagą wsłuchując się w słaby głos młodej dziewczyny. Wciąż jeszcze była wystraszona, co skrzętnie starała się ukryć. Silny charakter, zauważył z uznaniem. Jednak mimo to tak łatwo dała się podejść, być może zaufała przetrzymującej ją kobiecie, może liczyła na to, że gdy spełni jej zachcianki, ta ją wypuści, pozwoli odejść.  Najgorszy z możliwych błędów - polegać na swoim oprawcy. Można być bliskim śmierci, ale lepsze to niż wyciąganie ręki po ratunek do swojego wroga.
Westchnął cicho, jedna z potencjalnych przyczyn śmierci baletnicy odpadła, to nie był wypadek, ale na to wskazała sama Lalkarka. Podtrzymując dziewczynę zastanawiał się, jak wiele wspólnego z zagadką ma właśnie ona, ten blond włos na sukience... Tymczasem Sherlock zadał właściwe pytanie. Znajomość tożsamości Lalkarki mogła być przydatna, ale po wydostaniu się stąd. Mycrofta zainteresowało jednak co innego, wyglądało na to, że Isa zdążyła zwiedzić ten budynek, przez kilka dni była w stanie się czegoś dowiedzieć. Być może sama szukała ucieczki.
- Jak dobrze poznałaś ten dom? - zapytał cicho przyglądając się jej uważnie.

Isabelle Morgan - 2014-08-19 21:40:36

- Mam aż za dużo . Pracowałam w rekwizytorni tego teatru, w którym to się stało. Miałam wtedy może z 15 lat. I nie Cecil ,to nie były moje włosy ,bo w dniu wypadku leżałam szpitalu. -powiedziała z westchnieniem - Nie Sherlock ,nie widziałam jej twarzy. Zawsze nosiła maskę kiedy miałam z nią kontakt. - zrobiła krótką przerwę ,żeby ostatecznie się uspokoić- Jeśli chodzi o dom znam go niemal jak własną kieszeń. Wiem też ,że jest naszpikowany tajnymi przejściami,korytarzami wewnątrz ścian i pułapkami. Kilka z nich potrafię uruchomić. To chyba jedyna pozytywna rzecz, jaka wynikła z mojej współpracy. Chociaż biorąc pod uwagę, że miałam do wyboru to albo kulę w mózgu... Z resztą ,nieważne. Musimy znaleźć Mary.-oparła się o ramiona Mycrofta i  chwiejnie podniosła się na nogi- Dziękuje za pomoc panie Holmes. -powiodła oczami po pozostałych- Nie krępujcie się, pytajcie o co chcecie -powiedziała opierając się o fortepian.

Jamie - 2014-08-22 21:23:52

- Chociaż coś - stwierdziła w końcu, zaczynając się przechadzać. - Włos jest tutaj bardzo ważny... Jeśli grała główną rolę, ktoś mógł ją pchnąć specjalnie.
Zauważyła, zastanawiając się dalej. Być może pierwszy tancerz też miał tu znaczenie... Czekała, czy Lalkarka coś powie. A może Sherlock coś wtrąci?
Nie przestając chodzić, myślała intensywnie jednocześnie nad sprawą i nad tym, czy dziewczyna, która na pewno rozmawiała z Lalkarką, jest bezpieczna i nic jej nie grozi.

Cecil Sixsmith - 2014-08-23 00:37:09

- Cóż, wybacz, jeśli to zabrzmiało tak, jakbym cię oskarżał o to morderstwo. Staram się po prostu patrzeć obiektywnie... - odpowiedział Is.
Odpowiedź Lalkarki na niewiele się zdała, jego umysł uparcie odmawiał współpracy i skupienia. Fakt, że nigdy specjalnie nie interesował się baletem również nie pomagał. Przestał chodzić, stanął pod ścianą i przebiegł wzrokiem po zebranych. Miał nadzieję, że ktoś inny na coś wpadnie.

Weronika Mirandola - 2014-08-24 13:30:03

Dzięki słuchawce miała stały podsłuch rozmowy z salonu. Widocznie każdy z graczy obrał inną taktykę. Domysły były za równo sensowne jak i bardzo dalekie od prawdy . Jednak nie padły żadne pytania,a przecież nie będzie im psuła zabawy podpowiedziami z własnej woli. Ponownie skierowała uwagę na dziewczynę ,która lekko się zatoczyła podczas wstawania i teraz stała przed nią,trzymając się za nadgarstek i sztyletując ją spojrzeniem.
- Maryś przecież doskonale znasz odpowiedź na to pytanie. Jesteście bystrzy ,inteligentni i macie tą ,że się tak wyrażę ,żyłkę. Poza tym wasze relacje to prawdziwa uczta dla wymagającego widza - powiedziała uśmiechając się ,jednak przez maskę dziewczyna nie mogła tego dostrzec. Wyciągnęła w stronę Mary trzymany w rękach kostium.- Będziesz tak uprzejma i przebierzesz się po dobroci ,czy może mam rozważyć sprawienie ci towarzysza w osobie kogoś z pozostałych. Zaznaczam jednak ,że nie będzie on w równie dobrym stanie co ty,moja droga.- powiedziała kierując wzrok na nadgarstek dziewczyny- Zakładam,że nie pozwolisz mi go opatrzyć ,ale nadzieja umiera ostatnia.

Mary Suede - 2014-08-24 15:46:54

Kobieta czerpała czystą rozkosz z całej sytuacji, nie robiąc sobie nic z niechęci Mary do współpracy. Nawet w jej głosie można było wyczuć nutę pobłażliwości. Nastolatka wysłuchała jej walcząc z rosnącym uczuciem suchości w ustach i spojrzała na kostium, potem znowu na jego właścicielkę, próbując dostrzec jej twarz skrytą za wenecką maską.
- Obyś poprosiła o zwrot biletu - odparła.
Za nic nie chciała wyrządzić pozostałym krzywdy większej niż ta, która już na nich ciążyła. Nie odpowiadając na pytanie dotyczące nadgarstka, zdrową ręką odebrała od Lalkarki finezyjne odzienie  i zniknęła za jednym z regałów. Założenie sukienki, mimo naszytych na niej zbędnych ozdobników które utrudniały zadanie, poszło w miarę pomyślnie. Mając powoli dość, dziewczyna zsunęła się w dół brudnej ściany na podłogę, nie dbając o stan śnieżnobiałego materiału, i klęcząc na jedno kolano zabrała się za przywdzianie baletek. Przypatrywała się przez chwilę wstążeczkom po bokach obuwia, po czym zawiązała je krzywiąc się przy każdym nadmiernym poruszeniu uszkodzoną dłonią.
Cisza, która zapadła, zaniepokoiła ją najbardziej. Lalkarka nie zdawała się korzystać ze słuchawki, co wskazywało na to, że rozwiązywanie zagadki nie szło najlepiej. Oddychając płytko, dziewczyna usiadła na ziemi i oparła czoło o zgięte kolana.
- Nie ma dla nich podpowiedzi? - zapytała stłumionym głosem.

Weronika Mirandola - 2014-08-24 18:50:09

Dostawała właśnie to czego chciała. Emocje. Słyszała je w głosie Mary. Był tam lęk o swoje życie, o życie przyjaciół ,strach przed nieznanym. I ta słodka troska. Skierowała twarz w stronę regału za którym była Mary i przekrzywiła głowę.
- Mogą pytać o co dusza zapragnie . Nawet o zielone mrówki na szczycie drzewa wszechświata. Ale jeśli chcesz możesz im sama podpowiedzieć. W nowej części rekwizytorni jest mikrofon.-rzuciła spokojnie w przestrzeń.

Mary Suede - 2014-08-24 19:11:53

Swoboda w doszukiwaniu powodów okoliczności zawartych w zagadce była zarówno prezentem dla wyobraźni, jak i krzywdą dla logicznego rozumowania. Może pozostali kumulowali w sobie tyle pytań, że zaniepokojeni ich ilością nie byli pewni, które okaże się najbardziej trafne. Czuli zwątpienie.
Miała okazję załapać się na usłyszenie treści historii niefortunnej baletnicy krótko po twardym lądowaniu w rekwizytorni. Zdążyła już wysunąć parę teorii, szybko jednak je od siebie odsunęła po wywnioskowaniu małych szans na znalezienie sposobu na kontakt z więźniami.
Na słowa Lalkarki uniosła głowę i knykciem przejechała po zwilgotniałych kącikach oczu.
- Jeżeli mam skorzystać z mikrofonu, muszę wiedzieć że to, co powiem, jest w pełni prawidłowe - wyłoniła się zza regału i oparła bladą dłoń na szorstkiej fakturze drewnianej półki.

Weronika Mirandola - 2014-08-24 19:48:24

Ściągnęła dolną część maski ,pozostawiając zasłonę na oczach. Posłała dziewczynie ciepły uśmiech ,chociaż wiedziała ,że jej to nie przekona. Mary nie rozumiała, że dla niej to zwykła zabawa. I nie widzi w niej absolutnie nic krzywdzącego, bo przecież nie robi nic ,czego nie dałoby się wyleczyć.
- Zapraszam cię dalej. Powiesz mi co myślisz, a ja dokończę stylizację -powiedziała ruszając korytarzem w stronę swoich pokoi.

Sherlock Holmes - 2014-08-24 20:11:58

Pokiwał delikatnie głową i przeszedł przez pokój. Postanowił skupić się na zagadce, by grupa na nowo była cała. No prawie. Jedna osoba ucięła sobie drzemkę.
- Co to była za dekoracja, że się na nią nabiła? - skierował pytanie do Is lekko zirytowany, odrywając na chwilę palce od siebie i wymachując ręką. Im dłużej myślał o zagadce tym bardziej wydawała mu się dziwna. Może nie cała, ale jej elementy, które po prostu nie pasowały do reszty. Jak niebezpieczna, możliwe, że ciężka dekoracja na scenie z tancerzami. W takich przypadkach potrzebna była przestrzeń. To z drugiej strony, policja raczej też zwróciła by na to uwagę. Lub osoby pracujące przy występie. I tutaj pojawia się Morgan i jej rekwizytornia. Zbieg okoliczności?
I co owa baletnica robiła na górze, skoro jeden z tancerzy był na dole?
- Czy była z kimś umówiona? Lub obserwowała kogoś? - zapytał z niechęcią. To, że musiał jako tako nawiązać kontakt z Lalkarką, sprawiało, że czuł się wściekły. Dostosowywanie się do zasad to nie jego najmocniejsza strona - w zależności od sytuacji. Potrafił się kontrolować w określonych okolicznościach a ta do nich się nie zaliczała - I czy dostała główną rolę? - jak już zadawać pytania, to zadawać. Albo zbliżą się do odpowiedzi trafiając na dobry trop, albo odrzucą parę możliwości. Szkoda tracić czas.

Isabelle Morgan - 2014-08-24 20:48:26

-Dekoracja . To było dziwne ,bo nie powinno jej tam być. To znaczy nie w tym momencie. To był stojak z bronią z zamkowego dziedzińca. Niewiele więcej mogę powiedzieć ,bo to nie ja przy nim pracowałam. Przeżyłam szok ,podobnie jak moja zastępczyni ,bo nie pozwalamy używać prawdziwej broni w czasie prób. Ale oczywiście nikt nie wiedział ,skąd się stojak wziął na środku łąki na wsi- powiedziała powoli- Chciałam to wtedy drążyć ,ale zostałam spławiona przez policję. Wypadek był dla nich wygodny ,a ja byłam małolatą.

M. Holmes - 2014-08-24 21:31:08

Wciąż podtrzymywał dziewczynę jednocześnie wyczekując jakiejś podpowiedzi ze strony Lalkarki. Co istotne, dzięki tej dziewczynie łatwiej będzie im się poruszać po domu. Koniec schodów pułapek, klap w podłogach czy znikających ścian. Przynajmniej w większości, to już coś. Skoro barierka nie była uszkodzona, oznacza to, że ktoś zepchnął tancerkę. Niechybnie doszło do morderstwa i to wcześniej planowanego.
- Całe zajście miało wyglądać, jak wypadek, choć wcale nim nie było. - mruknął machinalnie marszcząc czoło.  - Barierka nie była uszkodzona, więc dziewczynę wypchnięto. Wcześniej ktoś przygotował sobie miejsce zbrodni, podmienił atrapy na prawdziwą broń... - spojrzał na Isabelle. - Znałaś tę tancerkę? Umawiała się z kimś? Może przed śmiercią zachowywała się inaczej niż zwykle? - dopóki wiedział, że blondynka w jakikolwiek sposób była powiązana z cała sprawą wolał u niej zasięgać informacji.

Mary Suede - 2014-08-24 21:34:33

Na uśmiech Lalkarki, który w innych okolicznościach uznałaby za przyjazny, zareagowała tylko uniesieniem brwi. Z wahaniem podążyła za kobietą do wyjścia z rekwizytorni i powędrowała w stronę kolejnego pokoju. Musiała przyznać, że był przepiękny - z wysokimi ścianami pokrytymi kremową farbą, ciemnymi drapowanymi zasłonami i hebanowymi, eleganckimi meblami. Z rzeźbionego sufitu zwisał żyrandol ozdobiony czarnymi jak noc kryształkami. Mary uświadomiła sobie z głębokim smutkiem, że wspomnieniu przebywania wokół takiego piękna zawsze będzie towarzyszył cały strach i niepokój, jaki wtedy czuła. O ile w ogóle się stamtąd wydostanie.
Przy jednej ze ścian ulokowana była gustowna biała toaletka z pozłacanymi zdobieniami. Suede przysiadła sztywno na zgrabnym krzesełku spojrzała w swoje pobladłe i umorusane oblicze odbite w lustrze, po czym powoli zamknęła oczy. Chciała mieć to już jak najszybciej za sobą. Nie zamierzała oglądać siebie w takim osłabionym stanie i "podziwiać" wynik interwencji Lalkarki na jej wygląd. Jej głowę zaprzątały teraz tylko ponure podejrzenia co do cierpienia, jakie miało ją teraz spotkać, i które - na co miała nadzieję - szybko się skończy.
Wyczuwając obecność drugiej kobiety za swoimi plecami, oblizała wargi i wygłosiła swoje domysły dotyczące rozwiązania tanecznej zagadki.

Weronika Mirandola - 2014-08-24 22:08:15

Odpowiedziała do słuchawki.
- W kolejności zapytań : nie, tak i nie- po czym podeszła do Mary i sięgnęła po szczotkę leżącą na stole. Postanowiła najpierw zając się fryzurą dziewczyny. Przesunęła szczotką po lokach blondynki od czubka głowy do samych końcówek ,rozczesując je delikatnie.
- Masz piękne włosy moja droga. Zupełnie jak Isabelle ,chociaż trochę krótsze -powiedziała upinając jej koka i przetykając go różowymi i białymi perłami- Gratuluje, wszystko pięknie rozpracowałaś.Jestem pod wrażeniem -powiedziała po czym utrwaliła fryzurę i odwróciła krzesło przodem do siebie i sięgnęła po paletę do makijażu.

Mary Suede - 2014-08-25 18:40:15

Siedziała jak na szpilkach, czując jak w jej włosy wbijają się kolejne ozdobne cholerstwa. Na komentarz dotyczący Isabelle zacisnęła usta w bladą, podłużną kreskę. Miała szczerą nadzieję, że stan Morgan w miarę się ustabilizował od momentu drugiego, jej własnego porwania.
Kiedy krzesło obróciło się o 180 stopni, momentalnie wstrzymała oddech, wciąż nie otwierając oczu. Czuła rosnące napięcie, zastanawiając się, kiedy Lalkarka zdejmie swoją przyjazną maskę i pokaże swoje prawdziwe oblicze. Okrutnie szczera odpowiedź brzmiała: w każdej chwili. Proces przygotowania "kukiełki" do zabawy miał przecież niedługo dobrnąć do końca.
Zwisające luźno śnieżnobiałe wstążeczki łaskotały ją w plecy. Gorset, do tego niezawiązany, o którym kompletnie zapomniała. Poruszyła tylko nieznacznie szyją, pewna iż druga kobieta zauważyła ten niedokończony element "stylizacji".
- Z podpowiedzią byłoby szybciej, gdybym użyła słuchawki - wypaliła nagle i natychmiast przygryzła wargę. Musiała się z nią podzielić jak najszybciej z pozostałymi.

Weronika Mirandola - 2014-08-28 11:59:34

Popatrzyła na dziewczynę przekrzywiając głowę w zaciekawieniu. Dziewczyna była bystra i starała się to jak najszybciej wykorzystać. Podobało jej się to , nawet bardzo.
-Ależ proszę. Miałam nadzieję , , że o to poprosisz. -wyciągnęła drugą słuchawkę , białą, i włożyła ją w dłoń Mary zamykając jej palce wokół niewielkiego przedmiotu.- Tylko nie bądź zbyt bezpośrednia,  przecież nie chcemy zepsuć im zabawy , prawda ?

Mary Suede - 2014-08-28 20:11:28

Przygotowanie Lalkarki na każdą ewentualność nie było już tak zadziwiające, jak wcześniej, jednak znowu wywołało o u Mary lekkie uniesienie brwi. Zaczerpnęła powietrza i wzięła się do roboty. Po założeniu słuchawki wcisnęła przycisk.
- Wszystko ze mną w porządku, na razie - rzuciła okiem na kobietę w masce nie zsuwając dłoni z urządzenia. Starała się brzmieć spokojnie, chociaż nie zdołała ukryć drżenia głosu przy końcówce zdania. Przeniosła się na drugi tor myśli - podpowiedź. Z przeciwnikiem tuż pod nosem ryzykowne byłoby zdradzenie rozwiązania. Przymknęła powieki i zaczesała kosmyk włosów za ucho - Co do zagadki... - zawahała się na moment - Gdy serce bije szybciej, człowiek ma skłonności do głupich rzeczy.

Sherlock Holmes - 2014-08-29 17:49:33

Przeszłość Is znacznie ułatwiała im zadanie. Być może ta zagadka była nieco bardziej skomplikowana w porównaniu do wcześniejszej, ale przy pomocy Morgan, rozwiązanie jej zajmie im zdecydowanie mniej czasu. Przy następnym zadaniu będą mieć więc problem, jeśli pozostanie im tylko rozmowa z Lalkarką - nie chodziło tu już o samo rozwiązanie zagadek - był pewny, że uda im się - prędzej czy później - przejść każde wyzwanie. Chodziło o coś innego - o czas, którego może im zabraknąć.
Sherlock spojrzał na ranną.
- Czy wejście kogoś spoza osób zaangażowanych w przedstawienie było by zauważone? Lub spoza osób pracujących w tym samym budynku? - zapytał. Liczbę podejrzanych można było śmiało ograniczyć do tych, którzy pracowali przy sztuce, jeśli tylko odpowiedź będzie twierdząca. Nie każdy może od tak wejść i poprzestawiać ozdoby.
Słysząc odpowiedź Lalkarki skiną lekko głową. Mogli odrzucić teorię o zazdrości o rolę. Tu chodziło o coś innego. Coś bardziej ludzkiego. Zdolna baletnica obserwowała kogoś. Dlaczego? I czy to miało bezpośredni wpływ na to, że wkrótce zginęła?
Kiedy usłyszał głos Mary, cieszył się, że nic jej nie było. Przynajmniej do teraz. Nie wiedzieli co szykowała im Lalkarka i jak może zakończyć się spotkanie jej. Tym bardziej, że przygotowała dla nich coś specjalnego. Co było oznaką pewności siebie, a to nie oznaczało, dla nich przynajmniej, nic dobrego.
Podpowiedź Mary przekonała go słuszności jednej z teorii.
- Obserwowała kogoś, kto był bliski jej sercu? - to by pasowało. Ludzie popełniają błędy kiedy kierują się sercem. Nieraz podejmują złe decyzje, kiedy się boją, ale to instynkt, który każe ratować życie. To nie to. Tu chodziło o największą słabość ludzkości.

Mary Suede - 2014-08-29 18:48:21

Blada baletnica odsunęła rękę od słuchawki, patrząc z ukosa na Lalkarkę.
Nie zareagowała ona na wypowiedź Holmesa Młodszego w żaden sposób, dalej wbijając w dziewczynę ukryte za maską spojrzenie. Suede domyśliła się, że na czas nieokreślony została zmuszona do przejęcia obowiązku prowadzenia zagadki. Bez pozwolenia. Nieświadoma zaangażowania Isabelle w całą misterną siatkę wydarzeń zawartych w historii Mary przyjęła wszystkie pytania jako skierowane do siebie. Przeskanowała w myślach słowa detektywa i przełknęła gulę w gardle, wciskając ponownie przycisk.
- Ja... nie znam odpowiedzi na dwa pierwsze pytania - powiedziała przytłumionym głosem. Zdążyła już przez te ostatnie kilkanaście minut znienawidzić uczucie bezsilności jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - Ktoś bliski jej sercu? Tak.

Weronika Mirandola - 2014-09-01 21:01:16

- Bardzo dobrze kochana ,nie rozpraszaj się -powiedziała podnosząc ją lekko z krzesła i odwracając do lustra ,by po chwili zasznurować gorset. Robiła to delikatnie ,acz stanowczo ,łaskocząc lekko plecy blondynki wstążkami. Po chwili gorset był zawiązany . Odwróciła dziewczynę twarzą do siebie , dokonała jeszcze ostatnich przygotowań ,po czym zawiązała jej oczy białą szarfą i poprowadziła w kierunku wąskich ,spiralnych schodów wiodących w ciemność.

Isabelle Morgan - 2014-09-04 13:05:38

Głos Mary pomógł jej ostatecznie otrząsnąć się szoku. Trzeba było ją wyciągnąć , zanim ta wstrętna diablica zrobi jej krzywdę.
- W czasie prób teatr był zamknięty dla osób z zewnątrz. Nie było szans , żeby wszedł tam ktoś niepowołany.

M. Holmes - 2014-09-05 16:55:47

Przymknął powieki wzdychając ciężko, chyba zaczynała go boleć głowa. W myślach przesuwał sobie kolejne elementy układanki, starając się znaleźć coś, co je łączy. Jeszcze raz powtarzał sobie wszystko, czego dowiedzieli się do tej pory. Barierka nie była uszkodzona, ktoś ustawił dekorację w miejscu, w którym być jej nie powinno, a dziewczyna po prostu spadła nabijając się na prawdziwe ostrza - zdarzenie miało wyglądać na wypadek, jakich wiele zdarza się w teatrach. Tylko dlaczego sprawca robił są aż tyle problemów? Nawet zwykły upadek z takiej wysokości mógłby skończyć się tragicznie, choć istniała szansa, że dziewczyna przeżyłaby. Więc o ile sama baletnica działała pod wpływem uczuć, nie robił tego morderca, jemu zależało na jej śmierci. Jego rozmyślania przerwał drżący głos dobiegający z ukrytych głośników. Otworzył oczy machinalnie unosząc wzrok. Dobry znak, dziewczyna żyje, co więcej zna rozwiązanie zagadki. Zmarszczył jednak czoło zastanawiając się, jakie też plany ma wobec niej Lalkarka. Pozwoliła jej udzielić podpowiedzi, co za.... liberalne podejście, tak nagle... Spojrzał krótko na brata dostrzegając na jego twarzy cień ulgi. Dość, najwyższa pora to kończyć.
- Wiemy, że kogoś obserwowała, osobę bliską jej sercu. - odchrząknął czując tę irytującą suchość w gardle. - I sądzę, że ktoś zwabił ją na górę. To nie miał być wypadek, tylko morderstwo, które miało tak wyglądać. Morderca miał wszystko zaplanowane, inaczej nie zadałby sobie trudu z ustawieniem dekoracji w odpowiednim miejscu, z podmianą atrap na prawdziwą broń. To nie był przypadek, że tam poszła...  Może miało to związek z bliską jej osobą, a może to ta osoba ściągnęła ją na górę? Wiedziała coś, czego nie powinna?

Sherlock Holmes - 2014-09-05 18:59:43

Mary najwyraźniej znała odpowiedź na zagadkę nad którą pracowali – miała jednak związane ręce i nie mogła podać im odpowiedzi. Z drugiej strony byłby rozczarowany gdyby tak się stało. Wciąż był podekscytowany całą sytuacją – oczywiście w pewnych granicach. Narzucone zasady utrudniały zadanie sprawiając, że każda czynność jaką musieli wykonać była ciekawsza, jednocześnie dawały denerwujące poczucie poddania się czyjejś woli. Bezsilność wobec złamania zasad lub zmienienia ich była największym problemem.  Tak jak zaangażowanie emocjonalne – ale to już w każdym przypadku. Ludzie potrafiący odseparować ten… ludzki czynnik od decyzji odnosili sukcesy. Wyjątek stanowił artysta z pędzlem, lub na deskach teatru. Poza tym, ta całą sytuacja była czymś nowym i ciekawym. Dobre urozmaicenie w pracy, gdzie londyński przestępca stał się nudnym gościem (pokłon dla kanonu).
Wpatrywał się przed siebie słuchając tego, co powiedziała im Rysia. Wszystko zaczęło się zataczać koło nudnych emocji. Nudnych – może nie do końca, bo jeśli by tak przyjrzeć się ludzkim zachowaniem, można było nie tylko trafić na ‘wzorowe’ zachowania, gdzie każdą reakcję, przy znajomości psychologii, można w miarę przewidzieć, ale również można spotkać takie osoby, które się wyróżniały, potrafiły zaskoczyć.
Słysząc słowa Morgan spojrzał na nią.
- To ułatwia nam pracę, zwężając liczbę podejrzanych – odparł wkładając ręce w kieszenie. Zrobił krok w jej stronę – Opowiedz mi o miłosnych plotkach w tym teatrze –dodał. Chciał mieć ogólny zakres tego co się działo, by wiedzieć, czy nie dąży w ślepą uliczkę, czy wręcz przeciwnie.
Potem skierował spojrzenie na starszego brata. Sherlock stał się w pewien sposób osobą publiczną cenioną za swoje zdolności w dziedzinie dedukcji – przynajmniej według niego – oraz idącą za nią inteligencję. Niewiele osób zdawało sobie sprawę, że jest ktoś, kto jest od niego lepszy. Detektyw nigdy nie mówił tego na głos, był jednak tego świadomy. Nie zazdrościł – a właśnie – jedynie wykorzystywał to jako motywację do dalszej praktyki i rozwijania umiejętności.
- Tutaj pasuje zazdrość. To tłumaczyło by obecność włosa przy ciele denatki – powiedział. Choć z drugiej strony, czy można być pod takim wpływem uczuć, by zaplanować morderstwo z zimną krwią?
Zastanowił się – można. Czy tutaj chodziło o miłość, czy może o coś innego?

Jamie - 2014-09-08 16:51:14

Ta cała zagadka... Nic nie zdarzyło się tam przez przypadek. To musiało być celowe. Ale po co ktoś miałby podsuwać prawdziwą broń zamiast dekoracji?
Na razie o nic nie pytała. Wolała pomyśleć w spokoju. I się nie odzywać. Przez jedno pytanie mogłaby wszystko skopać... A teraz marzyła tylko o tym, aby stąd wyjść i już więcej tu nie wracać.
Nadal milcząc, zaczęła przechadzać się w tę i w tamtą stronę, zakładając dłonie za plecy. Mruknęła coś pod nosem.

Sherlock Holmes - 2014-09-14 18:09:20

(przydało by się ruszyć temat, soooo kto teraz? :3)

Quinn Palmer - 2014-09-21 18:29:45

(ummm, to rozpoczynamy kolejkę od Lalkarki?)

Mary Suede - 2014-09-21 19:42:35

Głos Isabelle w słuchawce przekazujący pozostałym dokładniejsze informacje na temat teatru szczerze zdziwił Mary. Czy Morgan była częścią całej historii, czy może to Lalkarka zagłębiła dziewczynę we wszystkie szczegóły w czasie jej pobytu w Domku? Ściśnięta w gorset, który zdawał się nie tylko utrudniać zaczerpnięcie powietrza, ale również i logiczne myślenie, mogła tylko zgadywać. Jakim okropnym uczuciem zawiesiny jest niepewność. Znacznie gorszym od niewinnej niewiedzy i silnej stanowczości. Jesteś świadomy że musisz się czegoś przytrzymać, ale nie masz pojęcia, co to może być.
W miarę czasu upływającego na siedzeniu przy toaletce, Mary stawała się coraz bardziej zamroczona i skołowana. Kobieta w masce krzątała się dookoła, nadając swojej nowej laleczce upragniony blask. Szarfa, mimo że z zewnątrz olśniewała swoją nieskalaną bielą, z perspektywy dziewczyny była ciemna jak bezgwiezdna noc i przysłaniała jej całkowitą wizję otoczenia. Jako amatorska analizatorka ceniła sobie wspólną pracę wszystkich pięciu zmysłów, więc odcięcie dostępu do jednego z nich napawało ją głębokim rozdrażnieniem.
Przy wstawaniu jej kolano trafiło na ostry kant krzesełka, a stopa, nieprzyzwyczajona do ucisku baletek, poślizgnęła się niezdarnie na pierwszym stopniu. Blondynka poczuła przeszywający ból, który przywrócił na moment jasność myśli. Akurat do ucha brzęczał jej słowotok Holmesa Starszego, odruchowo wcisnęła więc wypukły przycisk na słuchawce.
- Halo? - rzuciła na próbę i odetchnęła, słysząc w urządzeniu odległe echo swojego głosu - Panie Mycroft... - powiedziała tonem znacznie bardziej zmęczonym niż wcześniej - Morderstwo miało związek z kimś bliskim... ale żadnego podstępu w nim nie było. Całe nieszczęście wynikło z... - zawiesiła w powietrzu zdanie, szukając odpowiedniego słowa - ... sentymentu.

William Cavendish - 2014-09-21 21:46:37

William obudził się sam, w obcej sypialni.
Po raz drugi tego dnia, warto dodać .
Jest źle. Ale w umie, mogło być gorzej.
Notabene, jako ktoś kto w swoim życiu widział kilka części Piły, cieszył się że wciąż ma wszystkie kończyny i może swobodnie się poruszać. No cóż, na tyle swobodnie, na ile pozwalało na to otępienie, które pozostawiły po sobie narkotyki.
Klnąc w sposób, który zdecydowanie nie był wsakazany przy publicznych wystąpieniach, William podniósł się chwiejnie na nogi i wyszedł na korytarz.
Był to pomysł cokolwiek głupi. Nawet w pełni przytomny zgubił y się w plątaninie korytarzy.
a w takiej sytuacji... Zataczał się pomiędzy pokojami przez dobrą godzinę, zanim wpadł do salonu i potoczył nieco błędnym wzrokiem po zebranych

Sherlock Holmes - 2014-09-22 21:44:46

Zamyślił i spuścił wzrok na posadzkę salonu, w którym się znajdowali. Pomimo słabego oświetlenia zdołał dostrzec, że drewno było stare i dawno nie lakierowane. Ponadto, w niektórych miejscach protestowało pod ciężarem gości i skrzypiało, gdy ktoś stanął w nieodpowiednim miejscu. Sam fakt, że pod nim były ukryte różne mechanizmy czy pułapki sprawiał, że starość podłogi wydawała się zabawnie kontrastować z dość sprawnym sprzętem. A kiedy na chwilę zapadła cisza, w pokoju było słychać tylko kroki J.
  Jednak nie na długo. Trzasnęło i odbiorników ponownie wydobył się głos młodej Suede. Nieznacznie uniósł spojrzenie przed siebie wsłuchując się w jej słowa. Wszystko zdawało się krążyć wokół siebie i miał nieoparte wrażenie, że od odpowiedzi są krok, a nawet i bliżej. Brakuje im jednego ogniwa, by ruszyć naprzód i zacząć nową zagadkę. Nie był do końca pewny tego co odczuwa na tą myśl. Im szybciej skończą, tym szybciej stąd wyjdą - o ile to jest w planach - ale każdy ich postęp wiąże się z niebezpieczeństwem dla jednej osoby z grupy. Zarejestrował zmianę w głosie Mary i niekoniecznie mu się to podobało.
Jego tok myśli przerwało pojawienie się Williama. Wyglądał na skołowanego, co było adekwatne do całej sytuacji. Tym bardziej, że ominęła go spora część gry. Wziął głębszy oddech.
- To miało związek z miłością? Skoro chodzi o sentyment to w grę wchodzi albo zakochanie, albo przyjaźń  albo rodzina - powiedziawszy to wsadził ręce do kieszeni - obserwowała tą osobę, do której coś czuła, a druga, zazdrosna ją zepchnęła? - rzucił luźną propozycję krzywiąc się lekko.

M. Holmes - 2014-09-24 11:54:57

Mycroft odetchnął ciężko przysiadając na brzegu pierwszego lepszego krzesła. To uczucie, gdy wiesz, że jest się blisko rozwiązania, ale brakuje tylko jednego małego szczegółu by wszystko stało się jasne, było tak bardzo frustrujące... Sentyment, tego słowa użyła panna Suede. Sentyment, przywiązanie, uczucie... słabość? Pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach. Kątem oka zerknął na Sherlocka, rzucił pierwsze, co przy szło mu do głowy. I nie tylko jemu. Mycroft zastanawiał się, czy jego brat też wychwycił coś w głosie młodej dziewczyny. Słabość, zmęczenie... Cokolwiek robiła z nią teraz Lalkarka, Holmesowi w ogóle się to nie podobało. Machinalnie złożył dłonie przed sobą czekając na odpowiedź Lalkarki, w tej chwili mógł tylko powtórzyć to samo, co jego brat, choć wątpił by odpowiedź mogła być tak prosta. Jednak kto wie, czasem najciemniej jest pod latarnią... Hmm... Krążyli wokół właściwej odpowiedzi niczym ślepcy, ciągle coś im umykało, coś co mieli podsunięte właściwie pod sam nos! A czas uciekał, umykał przez palce...
Jego rozmyślania przerwał odgłos czyichś kroków, mimowolnie przeniósł wzrok na wejście do salonu, w których po chwili ukazało się źródło hałasu wyglądające niczym siedem nieszczęść. Holmes poczuł coś na kształt ulgi, Cavendish jednak nie wpadł w ręce Lalkarki, przynajmniej na razie. Tylko kogo zabierze po odzyskaniu Marysi...

Isabelle Morgan - 2014-09-25 15:41:06

Czuła ,że umyka jej jakiś bardzo ważny szczegół.Dopiero uwaga Holmesa spowodowała u niej gwałtowne pacnięcie się w czoło. Jak ona mogła o tym wcześniej nie wspomnieć .
- Mycroft pytałeś wcześniej ,czy ona zachowywała się jakoś inaczej. Owszem, chodziła cała w skowronkach. I faktycznie nabrała zwyczaju wychodzenia na ten balkon. Zawsze jak Daniel - pierwszy tancerz był na scenie. To jego obserwowała ,jestem pewna - powiedziała szybko ,po czym zaczęła się zastanawiać na głos- Truskawkowy blond ... ale przecież żadna tancerka nie ma takich włosów...-mruczała gorączkowo pod nosem.

Aria - 2014-10-08 09:33:25

Do tej pory milczała, stojąc nieco z boku, jak zresztą od początku tej paranoi, nie licząc chwili, gdy ratowała Is.
Na dobrą sprawę, nie sądziła, by to czy i ile im zajmie odgadnięcie zagadki, miało jakieś znaczenie. Nie, dopóki nie mają pewności, że ujdą z życiem lub, dopóki nie wymyślą jak się stąd wydostać, a na to, szanse były dość nikłe. Kooperacja była znikoma, nie mówiąc o tym, że nie mieli kompletnie jak się porozumieć, po za zasięgiem uszu lalkarki a próby zaplanowania ucieczki raczej nie zyskałyby jej aprobaty. A jeśli chodzi o całą resztę, to musieli tańczyć jak ona zagrała, nie mając absolutnie żadnej pewności, czy to ma jakiś sens. Zdaje się, że żyli póki ją bawili, ale przecież nie znaczy, że będzie tak wiecznie, czy to odgadują, czy nie. Zabawki zawsze się nudzą. Z drugiej strony, póki ją to bawi, póty żyli. Więc może lepiej nie szukać odpowiedzi? Przeciągać to w nieskończoność? A może lepiej ją sprowokować?
Powietrze zdawało się być dziwne, jakby ciężkie i może dlatego, nie mogła się skupić, wybrać właściwej drogi. Jej myśli ciągle gdzieś uciekały. Właśnie stała przed wielkim i dość... nieprzyjemnym obrazie, starając się skupić wzrok na oczach mężczyzny na malowidle, by rozjaśnić umysł. Ale to nic nie dawało. Można powiedzieć wręcz, że jego lodowate spojrzenie tylko wzbudzało w niej większy niepokój.
Przez myśl jej przeszło, że może w oczach są zamontowane kamery. To takie... typowe.
- A on? - Usłyszała swój własny głos, jakby w reakcji na usłyszane imię, chociaż starała się to wyprzeć. - To nie były jego włosy?

Jamie - 2014-10-08 10:25:35

Gdy usłyszała wspomnienie o rodzinie, zatrzymała się.
- Czy ta dziewczyna miała siostrę? Bo gdyby miała, mogłoby to tłumaczyć dlaczego ktoś zadał sobie tyle trudu. Być może były zakochane w tym samym chłopaku, jednak żadna nie zamierzała odpuścić i w końcu jedna z nich dopuściła się morderstwa. Niby przypadkowego - powiedziała w końcu głośno swoją myśl. - Być może się mylę, ale jeśli miała tam kogoś kto był jej rodziną, mogłoby się zgadzać.
Podeszła bliżej towarzystwa, nie chcąc stać gdzieś z boki i mówić do powietrza przed sobą.
Przeniosła wzrok na polityka, który szczerze mówiąc nie wyglądał najlepiej. Jak udało mu się wydostać?
Zmarszczyła lekko brwi i przekrzywiła głowę, wpatrując się w niego.

Sherlock Holmes - 2014-10-11 18:11:02

(pisaj ktoś, bo nie chcę, żeby temat umarł ;n; )

Cecil Sixsmith - 2014-10-12 20:52:10

(moja kolej, a moja wena traktuje ten temat jak kot wannę pełną wody .-. Mam wrażenie, że nawet to, co czytam do mnie nie dociera :/)

Cecil czuł się, jak gdyby nagle naszły go skutki uboczne usypiacza, przez który się tu znalazł. Stał chwilę pod ścianą, ale zsunął się na podłogę, przysunął kolana do siebie i próbował opanować gonitwę myśli. Tak jakby na pewien czas się wyłączył, a potem jego mózg chciał nadrobić zaległości i zaczął myśleć o wszystkim jednocześnie, przez co nie mógł skupić się na niczym. Przetarł twarz dłońmi, próbując zetrzeć z niej zmęczenie i kurczowo trzymał się nadziei, że ten stan niedługo minie.

Weronika Mirandola - 2014-10-26 17:21:53

Zaklaskała i zaśmiała się perliście. Jej kochane laleczki, cudowne, żywe zabawki. Co by bez nich zrobiła ?
- Doskonale Sherlock. Jestem z ciebie dumna. Dziewczyna była taka urocza i infantylna, nie uważacie ? Ale to nie koniec, skupcie się, połączcie kropki, znajdźcie zabójcę. A może zabójczynię ? W każdym razie Marysia będzie tu na was czekać w tym ... zawieszeniu i niepewności. A tu jest mała podpowiedź - z głośników popłynęły dźwięki "Gisele".
Tym czasem ona i jej baletnica zdążyły wspiąć się do sali balowej- kolejnej scenerii , w której postanowiła umieścić swoją marionetkę. Była ogromna, rozświetlona tysiącami świec, których ciepłe światło wydobywało blask ze złoceń i igrało na suficie odbite przez lustrzane ściany. Zwróciła wzrok na dziewczynę i pokiwała głową z uśmiechem - jej primabalerina.

Mary Suede - 2014-11-01 14:39:58

Mary unosiła się dobre kilka metrów nad ziemią, przywieszona do sufitu przez cienką linę. Zakończona była ona hakiem, który znalazł zaczepienie w więzadłach śnieżnobiałego gorsetu dziewczyny. Linie towarzyszyły szarfy ciasno owinięte wokół jej nadgarstków i kostek - ich zadaniem było ustawienie Suede w niekomfortowej pozie baletowej - arabesce. Nieprzyzwyczajone do podobnego wysiłku ciało nastolatki przeżywało katusze - skurcze ustępował powoli braku czucia we wszystkich kończynach. Słyszała przez słuchawkę przyjaciół dyskutujących o zagadce, jednak teraz nie była w stanie im pomóc. Lalkarka wiedziała, gdzie uderzyć.
Spojrzenie, jakim odwdzięczyła się zamaskowanej kobiecie było zaszklone i pełne niezrozumienia całej tej cholernej sekwencji zdarzeń.
- A idź do diabła - wymamrotała z trudem, gdyż jedna z szarf była lekko zaciśnięta na jej gardle. Mary zdążyła już zrozumieć konstrukcję całej scenerii - jeżeli haczyk puści, co może wydarzyć się w każdej chwili, opaska zaciśnie się na przełyku i dziewczyna zostanie na zawsze zawieszonym w powietrzu łabędziem. Kreatywne.
Dziewczyna odetchnęła głęboko i spuściła powieki, spod których zdążyła uciec zrodzona w panice i niepewności łza, po czym przesunęła wzrok na przepięknie wypolerowaną marmurową posadzkę, gdzie wylądowała zbłąkana kropla. W świetle świec podłoga sprawiała wrażenie, jakby na jej fakturze odbijały się wszystkie kolory świata. Gdyby Mary teraz... zasnęła, ta wizja byłaby jej ostatnią.
Suede uśmiechnęła się mimowolnie, a zmęczone mięśnie zadrgały żałośnie.
Jak umrzeć, to przynajmniej z klasą.

William Cavendish - 2014-11-05 15:15:12

- Chyba sporo mnie ominęło - mruknął, przeczesując włosy palcami. Głowa wciąż pulsowała tępym bólem a oczy szczypały. Do tego William nie miał pojęcia o co chodzi, słowa reszty ledwo do niego docierały. Wydawali się bardzo przejęci, pewnie kolejną sprawą. Choć z jednej strony chciał im pomóc, wręcz wiedział, że jest zobowiązany by to zrobić, nie miał pojęcia o co chodzi. A takie wtrącanie się w rozmowę byłoby z pewnością wielce niestosowne.

Sherlock Holmes - 2014-11-06 23:12:12

Holmes młodszy zakołysał się na długich nogach i przeszedł przez pomieszczenie, po to, by zatrzymać się w progu. Mimowolnie spojrzał w stronę, z której wydobywał się głos, jakby to mogło jakikolwiek sposób pomóc, lub chociaż rozjaśnić sytuacje w jakiej się znajdywali. Choć jedno nie wkluczało drugiego, a wręcz przeciwnie.
Sherlock oparł się o ścianę i założył ręce po sobie ignorując fakt, że usłyszał swoje imię.
- Skoro chodziło o zazdrość - mruknął bardziej do siebie wpatrując się w drewnianą posadzkę i jednocześnie wsłuchując się w melodię. Stopniowo zaczynał kojarzyć melodię z jednego najbardziej popularnego baletu. Uniósł brwi i spojrzał przed siebie zastanawiając się.
- Gisele to romantyczna opowieść o zakochanych - streścił a raczej stwierdził to co było oczywiste. Skoro samą podpowiedzią była muzyka... - Jak bardzo odnosiła się ona do tego, co wydarzyło się tamtego dnia? - dodał i skierował spojrzenie na Isabelle - Jak wyglądały relacje Daniela? - zapytał krótko mając na myśli osoby, które były dla niego bliskie

M. Holmes - 2014-11-07 00:22:56

Powoli skinął głową przyglądając się wciąż jeszcze oszołomionemu politykowi. Może to nie była najlepsza chwila, ale postanowił zapamiętać zbyt wysoką podatność na narkotyki, upatrując w tym jeden ze słabych punktów polityka i najpewniej przyszłego premiera. Tymczasem Lalkarka potwierdziła niezwykle banalną odpowiedź zaproponowaną przez Sherlocka, a dzięki temu ostatni fragment układanki pojawił się na stole. Teraz wystarczyło go tylko dopasować. Z głośników płynęła łagodna muzyka, Mycroft z miejsca dopasował znajome dźwięki do jednej z ulubionych sztuk baletowych matki. Giselle swego czasu cieszyła się wielką popularnością w Royal Opera. Panna Morgan wspominała, że Daniel odgrywał główną męską postać, czyli księcia Alberta. Natomiast ofiara była jedną z wielu pobocznych tancerek, a jednak zakochaną w pierwszym tancerzu... Wnioski przedstawione przez młodszego brata tylko go w tym utwierdziły. Holmes podniósł się ze swojego miejsca.
- Panno Morgan, mam nadzieję, że pamięta pani drogę do sali baletowej, bo to najpewniej tam czeka na nas panna Suede. - to mówiąc podążył w stronę drzwi. - Tylko jedna osoba mogła być zazdrosna o Daniela, jego dziewczyna, narzeczona może... Może miała nadzieję na długi i owocny związek. Typowy ludzki błąd, uczucia. Panna Morgan wspomniała, że nasza ofiara przed śmiercią była podekscytowana, nabrała zwyczaju wychodzenia na balkon właśnie z sentymentu, ze słabości, dla przyjemności. Śmiem twierdzić, że nawiązała romans z odtwórcą głównej roli męskiej w tym przedstawieniu. Tymczasem Giselle postanowiła upomnieć się o swojego Alberta. To pierwsza tancerka dokonała zabójstwa. - oświadczył spoglądając po wszystkich ostatecznie zatrzymując wzrok na Isabelle. - Sala baletowa, nie mamy wiele czasu.

Isabelle Morgan - 2014-11-07 20:01:19

Skinęła głową i ostrożnie odsunęła się od fortepianu. Nie dziwiło jej to , że Tara była morderczynią. Zawsze była okropnie zaborcza i miała tendencje do urojeń. Przeszła kilka kroków, zachwiała się i zagryzła wargi. Nie mogła teraz zasłabnąć, liczyli na nią, Mary jej potrzebowała. Wzięła głęboki wdech i ruszyła do drzwi.
- Chodźcie za mną. Musimy pójść w głąb domu. Trzymajcie się blisko,  zdążyliście się chyba przekonać jakie humory miewa ta rezydencja - mruknęła i opuściła salon przy akompaniamencie Giselle i szelestu sukni.

Sherlock Holmes - 2014-11-29 18:06:13

(*tyk tyk* Aria, pisaj)

Cecil Sixsmith - 2014-12-01 13:08:23

(Zgodnie z ich prośbą - pomijam Arię i Jamie, wybaczcie mi kolejny zapychający post, nadal nie wróciłam do formy w pisaniu CC ._.)

Wciąż będąc otępionym, ciężko było mu "wyłowić" cokolwiek konkretnego z potoku słów braci Holmes. Spoglądał co trochę na Cavendisha, który wydawał się równie zdezorientowany, co on. Jeszcze ta melodia z głośników, której nazwa bawiła się w chowanego i za nic nie mógł sobie jej przypomnieć. Nagle dostrzegł poruszenie. Pewnie rozwiązali zagadkę. Teraz pozostało dowiedzieć się...
- Gdzie jest Rysia? - zapytał na głos, zrywając się z podłogi i ruszając za Is.

Weronika Mirandola - 2014-12-05 15:35:01

Rozpierała ją duma. Jej marionetki dały radę kolejnej łamigłówce. Ale jej "żądza krwi i dramatu" nie została jeszcze zaspokojona. Ktoś mógłby traktować ją jak słabość, ona jednak podporządkowała ten głód swojemu umysłowi, czyniąc z niego nieprzebrane pokłady weny twórczej. Stała się reżyserem teatru życia w najbardziej dosłownym znaczeniu. Spojrzała jeszcze raz na dziewczynę, która zawieszona w powietrzu wydawała się lekka jak piórko, jak zjawa znajdująca się na pograniczu cielesności i eteryczności.
- Dziękuję Ci za mile spędzone chwilę Mario Suede. To było bardzo pouczające doświadczenie. Niedługo cię zdejmą aniołku, a do tego czasu ciesz się widokiem. Do zobaczenia moja droga - uśmiechnęła się promiennie idąc w stronę luster. Kiedy pozostali ebiegli do sali mogli zauważyć jedynie rąbek czarnej sukni znikający za jednym z nich. Czas zająć się następną lalką.

Mary Suede - 2014-12-13 17:40:51

Poczuła w sobie tak potężną dawkę zirytowania i furii, że nie mogła jej już w ogóle zablokować. Jednocześnie miała świadomość, że Lalkarka zagrała właśnie zgrabnie na jej emocjach i wybuch gniewu był efektem wręcz pożądanym. Nic nie dało się już jednak na to poradzić, a czas, w którym Mary mogła zacząć żałować tego co zrobiła w następnej chwili, nadszedł o wiele za późno.
- ANDERSON GRAJĄCY W SZACHY MANIPULUJE LEPIEJ OD CIEBIE - zawołała za kobietą eksponując klasyczną angielską furię, a szarfy pod wpływem jej gwałtownych ruchów zaczęły niebezpiecznie się napinać i kołysać - A TEN CAŁY CHOLERNY DOM WYGLĄDA JAK LITEWSKA PODRÓBA MOULIN ROUGE, O.
Zaśmiała się zaraz czując ulgę, jednak odgłos rozrywanego materiału przyprawił ją o szybsze bicie serca i natychmiast starł uśmiech z jej bladych ust. Nie zdążyła nawet wypowiedzieć słowa czy nawet pisnąć, kiedy szarfy puściły ją wolno, a haczyk wyślizgnął się z ciasnej kokardki na plecach gorsetu. Dziewczyna zawisła na opasce ściskającej ją za gardło, prędko zaczynając się dusić.
- She... - świsnęła tylko niezdarnie, łapczywie pobierając każdą możliwą dawkę powietrza do płuc. Wiele tego nie zostało. Ręce zacisnęła wokół materiału, bezradnie wierzgając nogami. Z daleka mogła przypominać baletnicę wykonującą wysublimowaną akrobację nad posadzką sceny w finałowym akcie.

Arthur Suicide - 2014-12-14 23:12:10

Sala baletowa.
Pamiętał gdzie jest, mijał ją za pierwszym razem, kiedy była jeszcze pusta. Teraz doskonale wiedział gdzie biec.
Chęć działania, i wogóle możliwość zrobienia czegoś, natychmiast go otrzezwila.
Przywilej ludzi czynu.
Wpadł do Sali Baletowej zaraz za Isabelle i ze zgrozą spojrzał na dziewczyne której już nic nie chroniło przed uduszeniem i pewną śmiercią.
Ale lalkarka nie chciała ich zabijać. Nie o to tu chodziło, w tej jej zabawie. Wyjście musi być proste, na widoku...
Rzeczywiście, było takie. Dźwignia tuż obok drzwi. Była tak oczywista że aż absurdalne, a jednak...
Błyskawicznie ocenił, że upadek nie zabije dziewczyny i pociągnął za dźwignię.
Złamania to ryzyko konieczne, nie mieli luksusu jakim jest czas.
Linka pękła z cichym trzaskiem, a Mary bezwładnie spadła na podłogę.

Sherlock Holmes - 2014-12-15 11:10:24

Sherlock przyśpieszył kroku w głębi siebie czując, że zdarzy się coś niedobrego. Durne uczucie towarzyszyło mu przez całą drogę wzrastając z każdym krokiem. Milczał, przy okazji starając się zapamiętać rozkład pomieszczeń, każde drzwi, które minęli, większe szafy - czyli wszystko, co mogło być w jakikolwiek sposób istotne. Każde mijane pomieszczenie sprawiało, że gdzieś w jego głowie pojawiała się myśl, że kończy im się czas i powinni przyśpieszyć. Dlatego widok tych ostatnich drzwi sprawił, że myśl została zastąpiona przez inne uczucie - napięcie, chwilę, przed kryzysem.
Wchodząc do pomieszczenia na moment zamarł w bezruchu nie wiedząc czy jest wściekły, czy raczej przerażony, lub oba po trochu. Trwało to chwilę, bo organizm zareagował wyrzucając w krwiobieg kolejną dawkę adrenaliny. Parę takich sytuacji i kolejny dzień za pewnie prześpi zmęczony całą sytuacją. O ile to przeżyją. Ruszył więc za Willem i szybko pojawił się przy boku Mary starając się odplątać te przeklęte wstęgi oplatujące jej szyję, pozostał jeszcze gorset, którym też się zajął.
- Mary? Słysz mnie? - zapytał przenosząc na nią spojrzenie i poklepał ją delikatnie po policzku.

M. Holmes - 2014-12-26 14:57:58

O tym, że ta piekielna rezydencja ma humory, Mycroft zdążył się aż nazbyt dokładnie zapoznać. Wciąż jeszcze odczuwał pulsujący ból w krzyżu i domyślał się, że jeżeli już jakimś cudem się stąd wydostaną, nie obejdzie się bez jakichś konkretnych środków przeciwbólowych. Tymczasem chwycił Isabelle pod ramię, zanim ta zdążyła stracić równowagę. Wciąż jeszcze była zbyt blada i zbyt słaba, żeby krążyć po domu o własnych siłach, a niestety nie mieli zbyt wiele czasu by poruszać się spacerkiem. Zresztą nie było to nazbyt bezpieczne, zważywszy, że teraz Lalkarka mogła sięgnąć po kolejne z nich, a coś mu mówiło, że każde kolejne uderzenie będzie dużo boleśniejsze.
Pojawili się w drzwiach tuż za Sherlockiem, w chwili, gdy młoda dziewczyna runęła na scenę, a na krótki moment sam znieruchomiał czując zdradliwe ukłucie strachu. Nie trwało to długo, szybko odzyskał rezon i odetchnął, widząc, że zarówno Sherlock jak i William rzucili się dziewczynie na pomoc.
- Co z nią? - zapytał, podchodząc bliżej i przy okazji rzucił okiem dookoła. Lalkarka znowu zadbała o szczegóły, miejsce, jego wystrój... Nawet kostium, w który ubrała pannę Suede. Z jednej strony czuł wściekłość, byli osaczeni, a on nienawidził tego uczucia bazsilności i zależności od kogoś. Z drugiej jednak była wciąż rosnąca ciekawość. Gdzieś skrycie chciał poznać tę kobietę, przekonać się czy jest tylko psychopatką, czy ma w sobie choć odrobinę geniuszu.

Isabelle Morgan - 2014-12-27 16:01:39

Widok Mary zmierzającej na spotkanie parkietu był dla niej kubłem zimnej wody. Wyrwała się Holmesowi i podbiegła do dziewczyny nie zważając na protesty organizmu. Szybko oszacowała wysokość oraz idące za nią potencjalne obrażenia. Trzęsącymi się rękami sprawdziła puls i ucieszyła się wyczuwając powolne, ale regularne uderzenia. Dla porządku sprawdziła też oddech,  znacząco przyspieszony przez przyduszenie  ale co najważniejsze obecny. Na razie jednak wolała nie komentować i czekała czy Mary odpowie na pytanie Sherlocka.

Jamie - 2015-01-08 22:01:20

Jamie poszła jedynie za całą resztą, znajdowała się na samym końcu gromadki.
Gdy już znalazła się w pomieszczeniu, stanęła z boku i po prostu obserwowała.
Bo co innego mogłaby zrobić? Isa i Sherlock już zaczęli zajmować się Marią Suede, w czym niby ona miałaby się przydać... Rozejrzała się dookoła z obojętnością wypisaną na twarzy. W środku czuła jednak narastająca irytację i złość. W końcu, w tym czasie mogłaby robić coś zupełnie ciekawszego, a nie bawić się w jakąś grę z niezrównoważoną Lalkarką.
Nie żeby Jamie miała równo pod sufitem... Ale kto wpada na takie pomysły i zaprasza do gry właśnie... takich ludzi?

Cecil Sixsmith - 2015-01-09 15:15:46

Chciał wrzasnąć jej imię, ale nie potrafił.
Stał w progu patrząc, jak Mary wisi, jak taśma zaczyna zaciskać się wokół szyi.
I nic. Mógł tylko stać i patrzeć, jak widz na aktorkę. Nikt z publiczności nie mógłby powstrzymać Romeo, mówiąc, że Julia żyje i zmienić tok historii. A Lalkarka doskonale zadbała o to, by przedstawienie było jak najbardziej widowiskowe.
Patrzył, jak powoli leci w dół, jakby znalazł się w cholernym filmie, w scenie ze slowmotion. Dopiero widząc jak jej drobne ciało uderza z impetem o posadzkę i czując ten ból, co ona, choć tylko zrodzony w jego głowie.
Zaraz podbiegł wraz z resztą do Mary, nie myśląc o tym, że wokół niej zebrało się wystarczająco dużo gapiów
- Rysia... błagam, powiedz coś - szepnął chrapliwie.

Weronika Mirandola - 2015-01-10 16:25:55

Dotychczas zabawa była delikatna, ot prolog, zwykłe preludium do prawdziwego przedstawienia. Teraz zamierzała nadać akcji więcej tempa. Jej następna laleczka powinna zachęcić Holmesa do większej koncentracji i uczynić ich przyszłą konfrontację bardzo interesującą. Spojrzała na przywiązaną do krzesła ofiarę po czym sięgnęła po strzykawkę. Wykonała zastrzyk, śmiejąc się przy tym. Lodowaty, okrutny śmiech poniósł się przez głośniki po całym domu. Zajęła miejsce w dużym fotelu . Czekała na pierwszy wrzask.

Mary Suede - 2015-01-11 18:32:07

Uderzyła bokiem o posadzkę z głośnym plaskiem, który zagłuszyła urwanym krzykiem. Śnieżnobiała sukienka, w powietrzu elegancko uniesiona i opinająca delikatne kształty dziewczyny, opadła żałośnie na jej skulone ciało niczym koc. Zapadła cisza.
Jakimś cudem udało jej się przebić przez warstwę bólu porażającego jej lewą nogę i poczuć czyiś pewny dotyk uwalniający ją z aksamitnych węzłów. Ktoś inny ułożył chłodne palce na jej szyi i przybliżył policzek do jej ust. Zakaszlała i zaraz tego pożałowała, zdając sobie sprawę z mocnego ucisku w klatce piersiowej.
Po chwili otworzyła oczy. Światło świec przyćmiło jej rozmytą wizję.
Następnie usłyszała skierowany do niej przygłuszony głos. Spanikowała, odruchowo myśląc o Lalkarce.
Uniosła się gwałtownie na łokciu uderzając niezdarnie czołem o nos Cecila.
- ... coś - wycharczała rozmasowując dłonią zaróżowioną skórę na skroni i spojrzała przez załzawione oczy na zgromadzonych. Na twarzy kumulowały jej się rozmaite emocje - od zdziwienia aż po złość.
Jęknęła i położyła się z powrotem na ziemi przysłaniając oczy zdrową dłonią.

Sherlock Holmes - 2015-01-17 00:06:05

Nieznacznie przechylił głowę na bok omiatając wzrokiem Mary i szukając poważnych obrażeń. Nie musiał cechować się wielką inteligencją by zauważyć, że zagadki są bardziej zawikłane, a liczba zgromadzonych coraz bardziej osłabiona. To dopiero rozgrzewka i z każdym kolejnym etapem nie tylko wzrośnie trudność zadawanych pytań, ale i zmęczenie, sprawiając, że będzie niesamowicie trudno przemieszczać się pomieszczeniach. Grali w nierównej grze z przeciwnikiem, który miał wszystko a oni nic a każda próba złamania zasad była by wykryta wystarczająco szybko, by nie mogła zostać zrealizowana do końca. To niesprawiedliwe traktowanie sprawiło, że miał większą ochotę wydostać się stąd i 'wyrównać rachunki' z lalkarką. Wziął głębszy oddech.
- Jesteś w stanie się poruszać? - zapytał i zacisnął zęby ignorując śmiech. Cokolwiek zwiastował - nie dał nieznajomej tej satysfakcji z obserwowania, jak reaguje.

Elaine Dawson - 2015-01-23 10:47:49

[Mycroft]

- Na miłość boską, dajcie jej odetchnąć.. - rzucił w stronę kółka zaaferowanych przyjaciół panny Suede, uparcie wciąż się nad nią pochylających, a tym samym zamykających jej na dobre dopływ w miarę świeżego powietrza. Jemu samemu wystarczyła informacja, że dziewczyna jest cała i zdrowa, choć przez chwilę wyglądało to dramatycznie. Wsunął dłonie do kieszeni spodni i, marszcząc czoło na dźwięk perlistego śmiechu dobiegającego z ukrytych głośników, obrócił się dookoła. Akustyka tego miejsca sprawiała, że dźwięk wydawał się jeszcze bardziej złowieszczy i mógł mrozić krew w żyłach. Na krótką chwilę przymknął powieki, pora na kolejną, pewnie jeszcze bardziej zagmatwaną zagadkę. Z ostatnią poszło im dłużej, niż powinno, a więc jak będzie tym razem? Spojrzał w stronę sceny, na dłuższą chwilę zatrzymując wzrok na Sherlocku. Uczucie niepokoju, choć nieproszone, wciąż dawało o sobie znać. Choć nie chciał, to wciąż na pierwszy plan wysuwało się jedno pytanie: "Na kogo padnie tym razem?" i nie był do końca pewny, czy chce poznać odpowiedź. Śmiech wciąż rozbrzmiewał wokół, a poczucie bezsilności rosło. No bo co mogli zrobić innego, tylko czekać. I pozwolić kierować każdym ich krokiem, jak przystało na grzeczne laleczki.

Isabelle Morgan - 2015-01-29 18:38:46

Westchnęła z ulgą widząc, że dziewczyna kontaktuje . Po chwili dotarła do niej także słuszność uwagi Holmesa.
- Mycroft ma rację ludzie,  krok w tył - powiedziała stanowczo ,po czym przeniosła całą uwagę na poszkodowaną.
- Już  po wszystkim Mary. Leż spokojnie - mruknęła ostrożnie badając przyjaciółkę. Po takim upadku na pewno miała pogruchotane żebra, więc zdecydowała na razie nie rozluźniać gorsetu ,którego usunięcie mogłoby wywołać przemieszczanie kości. Za pomocą jednej z szarf opatrzyła nadgarstek Marysi, a dwóch innych użyła do usztywnienia nogi po stronie na którą spadła. Czynności wykonywała szybko i pewnie, z chłodną precyzją, wdzięczna wszystkim bóstwom, że dziewczynie nie stało się nic gorszego. Przynajmniej fizycznie. Udawała, że nie słyszy zimnego, znienawidzonego śmiechu swojej byłej oprawczyni. Jednak podświadomie drżała już o życie kolejnej osoby.

Molly Hooper - 2015-02-22 19:22:46

Molly było zimno. Właśnie taka była jej pierwszą myśl, kiedy wreszcie odzyskała przytomność. Kolejna, jeszcze niesprecyzowana mówiła jej, że "coś tu jest nie tak" i sprawiała, że kobieta odczuwała nieznanego jej źródła  niepokój. Czuła co w głowie i ciele, którym raz po raz wstrząsały dreszcze, a krew w nim płynąca niewątpliwie przyspieszała nierówny puls. Odzyskując już pełnię świadomości, Molly ruszyła palcami, aby sięgnąć odrętwiają dłonią do twarzy, by poprawić, przeszkadzający jej kosmyk włosów, ale przerażeniem stwierdziła, że nie jest w stanie tego zrobić. Momentalnie otworzyła oczy i mocniej szarpnęła ręką, próbując uwolnić się od czegoś co ją trzymało. To samo uczyniła z drugą ręką, a wreszcie z równie odrętwiałymi nogami, chcąc odzyskać swobodę ruchu; była pewną, że jej nadgarstki otaczają długie, szorstkie palce niesamowicie silnego człowieka. Desperacko szukała w umyśle ostatnich wspomnień, umożliwiających odpowiedzenie na pytania kto ją obezwładnia, gdzie jest i dlaczego się tam znalazła, ale nie potrafiła się skoncentrować. Jęknęła, wijąc się bezskutecznie, aż coś na czym się znajdowała  zachwiało się niebezpiecznie. Gwałtownie wciągnęła powietrze i znieruchomiała na dłuższą chwile. Z ulgą stwierdziła, że siedzi i to na czymś stabilnym, a ucisk na nadgarstkach i kostkach zmalał. Zamrugała kilka razy, nie potrafiąc skupić wzroku na jednym punkcie i w końcu się rozejrzała. Tam, gdzie została - jak sobie dopowiedziała - uwięziona, nie było zbyt jasno, a może po prostu już panowała noc i dopiero po kilku sekundach wpatrywania się przed siebie, zauważyła kogoś, kto najwyraźniej od pewnego czasu ją obserwował.
- Co się dzieje? - spytała, mrużąc oczy w próbie rozpoznania nieznajomej osoby. Wciąż przestraszona bieżąca sytuacją, nie odrywała  od niej spojrzenia, obawiając się ataku od przodu.

Weronika Mirandola - 2015-03-03 20:58:31

Spojrzała na swoją marionetkę z ciekawością badacza. W tle ciuchutko grała pozytywka. Klasyczną, chociaż mało znaną w Anglii melodię.
- Laleczka z saskiej porcelany . Znasz tą melodię Molly Hopper ?
***
Tymczasem z głośników w domu płynęła dokładnie ta sama melodia. I tekst zagadki mówiony spokojnym, pewnym głosem gospodyni.
- Moja obecna towarzyszka na pewno doceniła by zagadkę z branży. Zatem z dedykacją dla niej : Siostra Klara musiała umrzeć przez swoją sumienność.

Mary Suede - 2015-03-07 15:17:41

Przekrzywiła głowę i zdmuchnęła kosmyk włosów, który wylądował jej na czubku nosa. Parsknęła uśmiechając się lekko, gdy zajęła się nią zaskakująco opanowana jak na okoliczności Is.
- Ruszać się jestem w stanie. Czy powinnam to robić - nie jestem pewna.
Mimo wszystko ujrzenie znajomych twarzy przyniosło jej dużą ulgę. Nie była to łagodząca siła godna ibuprofenu, ale Mary nie narzekała. Przede wszystkim nie miała na to czasu i siły.
Przelotny wyraz uspokojenia zniknął z jej twarzy, gdy chichot Lalkarki rozniósł się echem po luksusowo zdobionych ścianach.
- Ludzie, musimy iść dalej - zaczęła ponownie podnosić się z ziemi - Nie jestem pierwszą ofiarą, ostatnią też na pewno nie. Ona... - urwała, gdy z głośników poleciała kolejna transmisja. Dziewczyna zastygła i wysłuchała zagadki marszcząc brwi do granic możliwości. Następnie popatrzyła z wahaniem na resztę towarzyszy.
- Czy zginęła przez wypadek? - zapytała powoli, unosząc wzrok.

Sherlock Holmes - 2015-03-07 20:06:05

Sherlock wyprostował się nieco przenosząc wzrok na elementy wystroju sali. Dopiero teraz miał czas by się jej bliżej przyjrzeć - podczas gdy jego umysł starał się rozebrać zagadkę na części. Zdawał sobie sprawę, że z każdym nowym wyzwaniem pytania będą wymagały coraz bardziej skomplikowanej odpowiedzi, będą więc bardziej czasochłonne, a czas, zwłaszcza teraz, był dla nich czymś, czego nie mogli marnować. Podstawą więc teraz była selekcja i odpowiednie pytania skierowana do lalkarki - każde bezsensowne sprawiało, że tracili cenne sekundy, przeradzające się w minuty, które stawiały na szali czyjeś zdrowie a nawet życie. To jednak, zwłaszcza na początku było trudne.
Na chwilę spotkał spojrzenie starszego brata i odwzajemnił je. Oboje zostali wplątani w coś, co uprzykrzyło im plany. On byłby teraz w ciepłym mieszkaniu w towarzystwie skrzypiec, jego brat zapewne popijał by herbatę w Pałacu. Tak jak i pozostali wyrwani z ich rutyny. Sherlock odchrząknął.
- Czy do jej śmierci przyczyniło się coś, co zobaczyła lub coś o czym się dowiedziała? - rzucił przenosząc spojrzenie.

M. Holmes - 2015-03-19 18:57:00

A oto i perlistemu chichotowi ich złowieszczej gospodyni zawtórowała nowa melodia, całkiem przyjemna dla ucha, spokojna choć zarazem i smutna. Kojarzyła się z kołysanką, jaką nucą dzieciom matki przed snem. Dla nich jednak ta melodia miała być zwiastunem kolejnej zagadki, więc także odnalezieniem kolejnej osoby. Odnalezieniem, ponieważ wciąż nie ubyło żadnej osoby z ich grupy. Mycroft nawet nie chciał wiedzieć, ile jeszcze osób porwała Lalkarka, by zapewnić sobie rozrywkę ich kosztem. Ciekawym było, że kobieta działała według określonego systemu: jedna osoba z zewnątrz, jedna osoba z grupy krążącej po budynku i znowu ktoś, kogo z nimi nie było. Być może miał to być tylko zamysł praktyczny, podczas gdy oni głowili się nad tą zagadką, ona zakładała sidła na kolejną ofiarę. Wystarczy by choć przez chwilę poczuli się zbyt pewnie, a stracą kolejną osobę. Gdyby tak udało im się ją wyprowadzić z równowagi, wytrącić z sumiennie realizowanego planu... może wtedy popełniłaby błąd, ujawniłaby jakiś słaby punkt...
Na razie nie zadał pytania, w milczeniu czekał na odpowiedź na te, które już padły. Istotne by uchwycić choćby i najmniej znaczący punkt zaczepienia. Czasem działanie zbyt szybkie, zbyt pochopne mogło prowadzić do zguby. W rezultacie zaczęliby krążyć i szukać rozwiązania po omacku, a nie w tym rzecz by dawać się wodzić za nos. Kto teraz stał się pacynką Lalkarki? Zastanawiając się nad tym, Mycroft oparł się plecami o krawędź sceny i potarł brodę kciukiem.

William Cavendish - 2015-03-20 23:10:51

Zadrżał słysząc głos Lalkarki, jednak zaraz skarcił się w duchu.
Zwykle nie miał problemu z zachowaniem opanowania, jednak też nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji.
- Może robiła coś zbyt dokładnie? - zapytał głosem zadziwiająco spokojnym, który kontrastował z jego marnym stanem - Albo... spełniała jakiś swój obowiązek który nie był na rękę innym?

Isabelle Morgan - 2015-04-01 00:31:38

- Mary dokończ. -poprosiła spokojnie, ostrożnie unosząc dziewczynę do siadu. Normalnie by tego nie próbowała, ale trzeba było szybko ustalić jej mobilność. Czas ich gonił.

Molly Hooper - 2015-04-05 17:27:11

Milczała chwilę, wsłuchując się w melodię.  Czy ją znała? Oczywiście, że znała.  Błądziła przez chwilę wśród swoich wspomnień, aż w końcu przypomniała sobie skąd. Na komodzie w holu jej rodzinnego domu stała starą pozytywka z małą figurką tancerki -  baletnicy -  u góry. Była to banalna, ale przyjemna dla oka ozdobą, którą jej ojciec kupił w stolicy na straganie jakiegoś starszego jegomościa.  Nie żeby sam gustował w tego typu rzeczach, kupił ją spontanicznie, z myślą o córce i tym jak oryginalna zabawkę jej sprawi. Nie przewidział jednak, że owa zabawka długo nie posłuży - niecałe dwa tygodnie codziennej uciechy, aż pozytywka zamiast odtwarzać delikatną melodię, przy każdym uruchomieniu zaczynała brzęczeć i piszczeć, co doprowadziło do szału dosłownie  każdego, a w szczególności starsza panią Hooper. W ten oto sposób nędzna zabawka wylądowała w zwykle ciemnym holu, na półce której nie dosięgały rączki żadnej małej dziewczynki. Nie wliczając starszej o dwa lata od Molly kuzynki, która uważała, że podsuwanie brzęczącej pozytywki komuś pod ucho jest niesamowicie zabawne. 
Niespodziewanie owe brzęczenie wypełniło głowę Molly, uniemożliwiając jej trzeźwe myślenie.  Kobieta skrzywiła się i przymknęła powieki.
- Bez tych dodatków...  - spojrzała na Lalkarkę - brzmi ładniej - wycedziła cicho nieświadoma tego, że owe "dodatki" słyszalne są tylko dla niej i jęknęła, kiedy hałas w jej głowie wzrósł wraz z niepokojem i rozdrażnieniem, który odczuwała.

Weronika Mirandola - 2015-04-26 13:58:21

Delektowała się tą rozgrywką. Emocjami, które z niej płynęły. Prawdziwymi ponad wszelką wątpliwość, niepodobnymi do sztucznych masek i wystudiowanych póz, przybieranych przez ludzi na codzień. Czuła dumę widząc jak Holmesowie coraz bardziej zaplątują się w sznurki, które ich podtrzymywały w fałszywym opanowaniu. Cieszyła się każdą chwilą tej zabawy niczym dziecko pierwszą wizytą w wesołym miasteczku. Głos marionetki, która siedziała przed nią, wytrącił ją z rozmyślań. W jej oczach zaiskrzyła satysfakcja, specyfik, który podała Molly zaczynał działać. Kurtyna w górę.
- Wybacz mi na chwilę najdroższa - nacisnęła niewielki przycisk na słuchawce uruchamiając mikrofon - Jak najbardziej panno Suede. Pan również zmierza dobrym tropem panie premierze. Panie Holmes... Cóż nie tędy droga mój drogi, ale próbuj dalej. - w jej tonie można było usłyszeć szeroki uśmiech, który wykwitł na twarzy. Odsunęła dłoń od ucha, przerywając połączenie. Nie chciała zepsuć przecież zabawy zbyt wcześnie i uświadomić Holmesowi, o kogo gra toczy się tym razem.
- Zakłócenia są elementem naszego życia. Przecież nic nie może pójść gładko. Tobie też nie wszystko udało się zgodnie z planem, prawda? Ta piosenka mogłaby opowiadać twoją historię, Molly Hopper. Tyle lat samotności, później chwilę szczęścia, ułudy, bajkowego snu. A w końcu i to zostało ci odebrane. Twoja miłość, rozbita na amen o bruk, jak książę z tej piosenki. Bo on był twoim księciem, to nie ulega wątpliwości. „Tańczyłaś” dla niego, robiłaś wszystko, o co poprosił – mówiła spokojnym głosem, zabarwionym nutą żalu i współczucia – Nikt nigdy nie pomyślał jak trudne były dla ciebie wydarzenia z Bart’s, mam rację ?

Mary Suede - 2015-04-27 20:39:48

Przygryzła wargę wpatrując się w sufit, jakby zaraz miał zstąpić z niego deszcz ciasteczek ze wskazówkami.
- Ona nie przestanie na trzech ofiarach - dokończyła cicho.
Spuściła wzrok, mamrocząc pod nosem możliwe wersje historii Klary.
- Dalej, co robią zakonnice? - zacisnęła zęby i podrapała się po czubku głowy - Prowadzą szkoły, szyją, prowadzą ogródek, pomagają w... - pstryknęła palcami i chrząknęła. Nie zdążyła się przyzwyczaić do specyficznego rodzaju kontaktu z Lalkarką - Ehm... Czy to ma coś wspólnego z opieką medyczną? - zapytała ostrożnie

Sherlock Holmes - 2015-04-29 22:06:38

Detektyw mimowolnie spojrzał w górę. Przyjrzał się ścianom,  drzwiom i wszystkiemu innemu. Zrobił to w charakterystyczny dla siebie sposób – krótkie, acz badawcze spojrzenie, któremu daleko było do gapienia się. Ot, przeleciał wzrokiem po mniejszych lub większych szczegółach jakby oceniał ich szanse. Nie chciał przyznawać, że znajdowali się na pozycji przegranej. Choć rozwiązali zagadki, jakie im podano, nie zrobili żadnego kroku na przód. Śledzili narzucone im instrukcje, podczas gdy Lalkarka odhaczała na swojej liście kolejne, zrealizowane punkty.  Byli zamknięci w dużym budynku pełnym pułapek, których nie sposób przewidzieć wystarczająco szybko. Nie mili na to czasu, kiedy na szali leżało życie. Co stanowiło kolejną przeszkodę - na kogokolwiek teraz padło, istniało duże prawdopodobieństwo, że osoba już ‘dostawała’ swoje.  Nie chodzi o sam stres, świadomość tego co będzie następne, chodzi już o samo dzieło. W tej swojego rodzaju grze czas był odmierzany przez klepsydrę, która zamiast piasku miała krew tych, którzy mieli to nieszczęście, że znaleźli się w tym budynku. Nie mogli pozwolić sobie na próbę zyskania czasu, nie kosztem zdrowia a nawet życia pozostałych. Szczególnie tych, których znał. Z resztą, tym razem poświęcenie było by bezsensowne. Podsumowując: najgorsza z możliwych sytuacji – sytuacja bez wyjścia.
Przeniósł spojrzenie na Mary zaraz po tym, jak tylko usłyszał jej głos.
- Zaraziła się czymś?

William Cavendish - 2015-04-30 17:18:56

Kiedy był  na studiach, razem ze znajomymi chodzili na piwo do pubu blisko uczelni. Zawsze wtedy grali w pewną grę, której nazwy William już nie pamięrał. Wiedział tylko, że polegała na odtwarzaniu historii. Jedna osoba znała ją całą, reszta musiała dojść do prawdy zadając odpowiednie pytania.
Teraz było tak samo. Wprawdzie gra toczyła się o ludzkie życie, a nie o dziesięć funtów ale... O tym wolał nie myśleć. Zbyteczne rozpraszanie uwagi.
- Może zajmowała się kimś kto już nie żył? Miała go zostawić, ale sumienie jej nie pozwalało i wtedy się czymś zaraziła? - zasugerował, podłapawszy pomysł z opieką medyczną

Molly Hooper - 2015-05-03 23:36:08

Hałas w głowie nie ustawał i żeby zrozumieć kolejne słowa Lalkarki, Molly musiała przymknąć oczy. Ledwo do niej dotarło, że kobieta rozmawia z kimś jeszcze, a to czego dotyczyła rozmowa było dla niej całkiem niezrozumiałe. Pochyliła się nieco do przodu i kiedy nieznajoma skończyła krótki monolog, podniosła na nią spojrzenie.
- To nie ja byłam ofiarą, to nie o mnie chodziło... - opowiedziała ściszonym głosem.  Gdzieś z tyłu jej głowy wciąż grała zniekształcona muzyka z pozytywki, ale największa panika zniknęła. Za to pojawiły się nowe emocje: smutek i żal. - Nie było bajki - zaprzeczyła, starając się brzmieć przytomnie i asertywnie. Niestety efekty jej działania były odwrotne, bo głos zaczynał jej się łamać, a puls ponownie przyspieszać.

M. Holmes - 2015-05-04 20:10:37

- Wydaje mi się, że siostra Klara była pielęgniarką. Być może przeprowadzała zabieg, albo nie udało jej się zapanować nad pacjentem. - odezwał się w końcu, wciąż bez celu wpatrując się w zdobiony sufit sali. Skoncentrowanie wzroku w jednym punkcie pomagało mu skupić myśli na kolejnym zadaniu. Z każdym pytaniem zbliżali się do rozwiązania, a więc i do odnalezienia kolejnego nieszczęśnika. Mycroft nie miał ochoty zastanawiać się nawet na kogo tym razem padło, wystarczyła świadomość, że i tak ostatecznie padnie na każde z nich.
- Zginęła przez  sumienność, więc właściwie sama była winna własnej śmierci... ot, takie luźne spostrzeżenie. - mruknął i wydął usta. Głośno się do tego nie przyzna, ale naprawdę, w przypadku tej akurat zagadki, nie wiedział jeszcze jak ją ugryźć, od czego zacząć. Miał wrażenie, że w tym jednym zdaniu Lalkarka zawarła wystarczająco dużo infromacji, a z drugiej strony żadna z części układanki nie pasowała do drugiej. Albo pasowała, tylko nie potrafił jeszcze złożyć jej w całość. Równie dobrze mogli się mylić, co do wątku medycznego w całej tej historii.

Isabelle Morgan - 2015-05-11 19:10:28

- Musimy stąd iść- powiedziała nagle, poprawiając swoje bandaże i kierując się do wyjścia- Tu ma nas jak na talerzu, to niebezpieczne.

Weronika Mirandola - 2015-05-12 23:45:45

- Nie chodziło o ciebie, mówisz ... naprawdę tak sądzisz, Molly? Myślisz, że to wszystko nie miało z tobą związku, że nie byłaś następna na liście Moriartego - nalała herbaty do filiżanek. Więzy dookoła prawego nadgarstka zostały skonstruowane tak, żeby panna Hooper mogła poczęstować się, ale nie miała możliwości uwolnienia się w sposób niezauważony.
- Chwilkę moja droga - ponownie połączyła się z głośnikami- Począwszy od panny Suede: dobry trop z medycyną. Jeśli chodzi o panów, to przegrywacie tę rundę, życzę powodzenia dalej - trzask głośników oznajmił koniec połączenia.
- Więc mówisz, że nie było bajki... ale czy tobie to naprawdę przeszkadzało? Miałaś swoją bańkę nadziei, że pewnego dnia cię zauważy. Tak naprawdę, nie jako podajnik preparatów. Ale teraz wszystko się posypało ...

Mary Suede - 2015-05-13 15:05:13

- Czy gra w tym rolę jakieś lekarstwo? - zapytała lżejszym tonem, ciesząc się że jej poprzednie pytanie okazało się trafne.
Jednak potwierdzony temat medycyny przypomniał jej wypowiedzianą wcześniej kwestię Lalkarki.
Moja obecna towarzyszka na pewno doceniłaby zagadkę z branży.
Uszkodzoną klatkę piersiową zalała mrożąca członki fala przerażenia.
- Kurwa mać! - przeklnęła ostro, ciskając zdjęte baletki w kąt i podnosząc się raptownie. Zataczając się zaczęła zbliżać się do wyjścia. Nagle obróciła głowę, z trudem odnajdując w tłumie twarz Sherlocka  - Ona ma Molly!

Molly Hooper - 2015-05-13 17:38:34

- Ja tylko pomogłam - ostatnie słowo niemal wyjęczała. - To niemożliwe, bo nawet on się nie... - przerwała, kiedy Lalkarka połączyła się z resztą swoich gości i spojrzała na nią uważnie. Dlaczego nazwisko brzmi tak znajomo? Dlaczego rozmawia z Mary? A może to nie Mary... - nowe myśli zaprzątnęły jej głowę, powodując w niej kolejny mętlik. Kobieta zaczęła gwałtownie kręcić się na swoim siedzeniu zniecierpliwiona swoją niemożnością i niewiedzą. Po co te wszystkie pytania?, zastanawiała się, nieświadoma, że coraz więcej ze swoich myśli wypowiada na głos:
- Wszyscy o tym wiedzieli, a Moriarty o tym zapomniał, to dlatego ja... to oczywiste, że dlatego...
Nagły atak paniki złagodniał nieco, kiedy do nozdrzy Molly doszła łagodna woń herbaty. Było to coś tak prostego i rzeczywistego, że zmysły patolog na chwilę znowu się wyostrzyły. Podniosła wtedy głowę najpierw, aby zlokalizować źródło zapachu, a chwilę później, by jeszcze raz spojrzeć na swoją rozmówczynię. Nikogo w niej nie poznała. Odchrząknęła i oblizała wysuszone wargi.
- Zawsze wiedziałam, że tak to się skończy, już nie mam mu w czym pomóc, nie muszę, nie mam w czym, nie potrafię! - Odpowiedziała szybko na jednym wydechu. Wzięła głęboki oddech i opadła na siedzenie krzesła. - Nie rozumiem co cię w tym interesuje. Po co ta rozmowa?

Weronika Mirandola - 2015-05-13 18:54:55

- To oczywiste, w końcu zmarłym nikt już nie potrafi pomóc. A dlaczego ... cóż Molly, jesteśmy dotknięte podobnym doświadczeniem. Toksyczna, uzależniająca miłość. Poza tym lubię rozmawiać. To pozwala dowiedzieć się wiele o ludziach, z którymi się obcuje, czyż nie? -upiła łyk ze swojej filiżanki -Słodzisz herbatę ?

Sherlock Holmes - 2015-05-17 23:24:16

- Czy w grę wchodzi śmierć inna niż siostry? - rzucił w przestrzeń z lekką irytacją. Po chwili skierował spojrzenie w stronę młodej lekarki. To bez znaczenia, że tu byli 'jak na talerzy'. To samo dotyczyło się każdego kolejnego pokoju: od salonów, przez korytarze, na schodach kończąc. Każdy jest narażony tylko dlatego, że tutaj się znalazł. Dlatego nie skomentował co na ten temat sądzi. I tak każdy miał za dużo na głowie, świadomość tego jak głęboko siedzą w kłopotach niewiele by pomogła. Z resztą było by to stwierdzenie oczywistości. Dopiero po chwili ruszył w stronę wyjścia. Obejrzał się przez ramię słysząc siarczyste 'kurwa'.
Detektyw przystaną, zacisną pięści i spuścił wzrok wypuszczając powietrze z płuc.
- Skąd ten wniosek?

William Cavendish - 2015-05-18 12:11:15

- Tu nie ma miejsca w którym bylibyśmy bezpieczni - mruknął niechętnie, ale ruszył za Isabelle i Sherlockiem. Wolał nie zostawać sam w miejcu gdzie i tak był bez szans na odzyskanie kontroli nad sytuacją  - A jeśli nie lekarstwo to może choroba? - rzucił bez większej nadziei, patrząc w sufit

Molly Hooper - 2015-05-31 22:02:30

- Czarna, dwie kostki... - mruknęła tylko i przymknęła oczy, na chwilę się wyłączając. Trwała przez chwilę w takim stanie, aż w końcu drgnęła i oprzytomniała. - Wiesz przecież tak dużo - odezwała się po chwili, siedzą prosto. - Toksyczna? Aż taka zła? - Nie do końca świadoma swego działania wyciągnęła prawą dłoń po drugą filiżanką i tym razem  jej się to udało. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że przecież wciąż jest związana, inne sprawy zaprzątały jej głowę.

M. Holmes - 2015-06-04 00:12:10

Hmm... Klara to prawdopodobnie pielęgniarka, zginęła przez wypadek, ponieważ robiła coś zbyt dokładnie... Westchnął, w jaki sposób można zginąć w szpitalu? Możliwości było tak wiele, że każda odpowiedź mogła być tą odpowiednią, a zarazem odhaczanie tych błędnych mogło zająć im wieki. No dobrze, może to akurat przesada, ale i tak na ostatnią zagadkę zeszło im zbyt wiele czasu. Tymczasem drgnął, słysząc rozpaczliwe oświadczenie ostatniej z ofiar Lalkarki. Automatycznie zwrócił wzrok w kierunku młodszego brata. Tak jak się spodziewał, Sherlock zareagował dość emocjonalnie i choć pewnie chciał się z tym kryć, jemu również poczynania ich diabelskiej gospodyni dawały się we znaki, zwłaszcza, że kobieta zdawała się uderzać w bliskie mu osoby. Świadomość tego, kim może być następna marionetka działała dekoncentrująco, o czym przekonali się juz przy okazji ostatniej zagadki.  http://iv.pl/images/98157409586286849069.png
- Nie ważne, skąd. - uciął więc zdecydowanie, postanawiając opuścić pomieszczenie. Isabelle mogła mieć rację, lepiej nie pozostawać zbyt długo w jednym miejscu. Przechodząc obok Marysi, skierował na nią ostre spojrzenie. - Pani, panno Suede, radziłbym skupienie się na zagadce, której szybkie rozwiązanie o wiele bardziej nam się przysłuży, niż pani domysły. Bylibyśmy wszyscy wdzięczni, gdyby zachowała je pani dla siebie. - powiedział półgłosem. Od razu głośniej dodał: - Czy w całym zdarzeniu brał udział ktoś jeszcze?

Isabelle Morgan - 2015-06-25 15:59:43

- Mq pan rację panie Cavendish. Ale jednak większość pokoi z całą pewnością jest bezpieczniejsza niż ten. Większości nie można w kilka minut wypełnić wodą pod sam sufit - rzuciła przez ramię z minimalnym śladem gniewu w głosie którego niw była w stanie stłumić. - Skąd to wiem?  Te lusta się podnoszą,  przy każdym jest wajcha,a drzwi są uszczelniane jeśli się przyjrzeć.
Przeniosła wzrok na Marysie.
- jeśli masz rację ...tym bardziej powinniśmy się pospieszy. Chodźmy do biblioteki. To był mój safe room, znam go na wylot. Przynajmniej przez chwilę możemy się tam zatrzymać.

Cecil Sixsmith - 2015-06-29 16:30:39

Czuł się tu, jak piąte koło u wozu. Holmesowie jak i Cavendish umieli myśleć, dedukować i zachować spokój, Rysia też była inteligentna i miała dobrą intuicję do zagadek. Is wiedziała sporo o Lalkarce. A on? Zbędny. Aż bał się odezwać, by nie rozpraszać innych, by nie przeszkadzać.
- Rysiu, stój - rzucił za nią, po czym ostrożnie wziął ją na ręce, niczym pannę młodą. Była nawet lżejsza niż się spodziewał.
- Czy zajęta obowiązkami wobec innych, zapomniała o sobie? - spytał.

Mary Suede - 2015-07-01 01:16:58

Przestąpiła z nogi na nogę w zakłopotaniu, zapominając o ranach, co było skutkiem niepotrzebnych ukłuć bólu. Syknęła opierając się o futrynę.
- Po prostu... - załamała ręce, tłumacząc się przed Sherlockiem jak uczennica - Lalkarka wspomniała, że jej towarzyszka jest związana z tą branżą. Is jest już z nami, więc pozostaje tylko Molly... Musimy jej pomóc! - zaczerpnęła powietrza i urwała czynność, kiedy poczuła, że jej ramię otarło się przypadkiem o rękę Mycrofta. Zaskoczona wysłuchała jego reprymendy i zaraz przewróciła oczami za jego plecami. Zaczynała powoli rozumieć, skąd Sherlock wyniósł swoje kąśliwe uwagi.
Wtedy podłoga dosłownie osunęła się jej spod nóg.
- Cecil! - fuknęła, zaczepiając dłoń na kołnierzu jego koszuli - Naprawdę? - rzuciła zrezygnowanym tonem i westchnęła. Była już zbyt zmęczona, by się kłócić.
- Ważne jest, gdzie siostra się znajdowała?

Weronika Mirandola - 2015-07-12 19:53:28

- Wszystkie odpowiedzi negatywne wyjąwszy ostatnie pytanie Marysi. Kombinujmy dalej moi drodzy- uśmiechnęła się delikatnie po czym odwróciła się do Molly- No a nie? Nie poświęcałaś świętej pamięci Holmesowi każdej sekundy swojego życia? Nie byłaś na każde skinienie? Jeśli to nie jest toksyczne to nie wiem,co jest...

Molly Hooper - 2015-07-15 18:29:50

Nie zdolna do wykrztuszenia z siebie niczego sensownego i wciąż wpatrzona w Lalkarkę, przez chwilę tylko niemo poruszała ustami. Przez jej głowę przewijały się obrazy kolejnych wspomnień związanych z Holmesem. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że nagle pojawiło się ich o wiele więcej niż mogłaby sobie przypomnieć każdego innego, zwyczajnego dnia. A może niektóre były tylko snem... Z przywoływanych obrazów co rusz wychwytała te ciemne momenty, sprawy drugoplanowe, o których wcześniej nie myślała lub nie zdawała sobie sprawy z ich istnienia. Zaczynała czuć się nieco obco, tak jakby patrzyła na to wszystko z perspektywy innego człowieka. Chłód ogarnął jej ciało, a palce prawej dłoni zacisnęły się wokół cienkiego ucha filiżanki z nietkniętą herbatą. Te kilka sekund w umyśle Molly było w rzeczywistości pełną minutą. 
- Chciałam mu tylko pomagać. Tyle mogłam zrobić, a to lepsze niż bezczynność... - Mimo pewności, z która układała te słowa w głowie, wypowiadane na głos zabrzmiały bardziej jak pytanie. - Pomoc. To nie jest toksyczne.

Sherlock Holmes - 2015-08-01 15:48:00

Tak, oczywiście - pokoje napełniające się wodą, bo dlaczego nie? Ludzie różnie urządzają swoje domy, również różne rzeczy w nich przechowują. Mój dom to moja twierdza - a ich gospodyni najwyraźniej wzięła sobie to powiedzenie do serca. Słowa Mary wsłuchał w milczeniu, zaciskając usta w wąską kreskę po czym ruszył dalej. Posiadanie Is przy sobie, lekarki, która znała układ pomieszczeń budynku, w którym się znajdowali dawało im cień jakiegoś bezpieczeństwa, z którego powinni czerpać jak najwięcej. Prawda była taka, że byli bezsilni. Lalkarka widziała każdy ich ruch i słyszała każde ich słowo. Nim zdołałby coś zaproponować, choćby próbę wyłączenia korków - zadziałałaby uniemożliwiając im wykonanie planu. Nawet gdyby jakiś plan powstał. Zacisnął dłoń w pięści i wsadził je do kieszeni idąc w milczeniu i ignorując spojrzenie brata. Nie mówił o tym na głos, ale cieszył się z jego obecności - dawała mu pewne podświadome poczucie bezpieczeństwa, chociaż racjonalny umysł podpowiadał, że jest równie bezradny jak pozostali. Nie może pstryknąć palcami i wprawić w ruch wielkiej machiny jaką zarządzał by jakoś ich stąd uwolnić - dlatego jednak lepiej byłoby, gdyby go tu nie było. Tym bardziej, że mógł być kolejną ofiarą.
Odłożył myślenie o tym na bok. To dekoncentrowało.
- Czy ważne jest to, w jakich czasach zmarła siostra? - zapytał

Weronika Mirandola - 2015-08-18 15:44:34

- Jest Molly. Jest jeśli cierpisz z tego powodu. Usłyszałaś kiedyś chociaż jedno szczere dziękuje z jego ust?
Upiła łyczek herbatki i włączyła ponownie mikrofon, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. W ramach jak ta rozgrywka postępowała była coraz bardziej dumna ze swoich marionetek.
- Cecil nie ujęła bym tego w ten sposób, ale kombinuj. Co do pozostałych to jesteście na doskonałej drodze, zarówno miejsce jak i czasy są bardzo istotne. Ten wypadek nie miałby miejsca na przykład w średniowieczu...

Arthur Suicide - 2015-08-19 11:30:03

Will był zirytowany. Fakt, nigdy nie uważał się za głupiego. Raczej za inteligentnego. W stopniu przeciętnym. Teraz w pełni to do niego dotarło - nie miał pojęcia co robić, nie miał żadnych widoków na to by sprawę w jakikolwiek sposób rozwiązać. Nie był żadnym  z Holmesów ani ich radosnej świty od rozwiązywania spraw kryminalnych. Został wciągnięty w grę w któtej od początku był zdany na nich.
Zaczął chodzić powoli wokół pokoju, lekko muskając ściany palcami, jakby chciał się upewnić, że naprawdę tam są.
- Czy zginęła w wypadku? Zabita przez coś co wynaleziono dopiero po średniowieczu? - zawahał się na chwilę - A może była siostrą w szpitalu polowym?

Isabelle Morgan - 2015-09-04 14:43:36

Nie zwracając uwagi na dalsze słowa sprzeciwu bądź poparcia wyprowadziła całą radosną wycieczkę z sali i skręciła w ciemny, wąski korytarz, pozbawiony okien za to z ogromną ilością drzwi.
- Idziemy do końca. Nie dotykajcie ścian i szafek, nie podnoście niczego i pod żadnym pozorem nie otwierajcie tych drzwi.

Molly Hooper - 2015-09-06 01:28:45

Niewzruszenie wpatrywała się w ciesz w filiżance. Wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, coś jak zdławiony szloch połączony z jękiem. Wreszcie podniosła spojrzenie.
- Czego ode mnie oczekujesz? - spytała ledwo przytomnie. - Myślisz, że nie wiem? Że łatwo to przyznać? Mam się pociąć tą filiżanką z rozpaczy?! - rzuciła rzeczoną o podłogę i zadrżała. Wybuch był bliski, a Molly nawet nie próbowała pojąć z jakiego powodu.

Cecil Sixsmith - 2015-10-09 11:29:34

Szedł spokojnie, niosąc Rysię na rękach. Wiedział, że powinien patrzeć pod nogi, ale jednocześnie rozglądał się, patrząc na drzwi po obu stronach korytarza. Dziwne myśli zaczynały przychodzić mu do głowy. Jakby już kiedyś był w tym miejscu albo w bardzo podobnym... Z jednej strony rozsądek podpowiadał mu, że to niemożliwe, z drugiej... przez amnezję miał kawałek swojego życiorysu wycięty z głowy. Albo to wina tego miejsca, albo kompletnie ześwirował. Nagle Rysia zaczęła mu ciążyć na rękach, chociaż chwilę wcześniej stwierdził, że jest leciutka.
- Proszę, potrzymaj ją - przekazał dziewczynę Willowi.
Jedna myśl próbowała się przebić do jego świadomości, jedno słowo, jak tonący, który usiłuje wypłynąć na powierzchnię, by zaczerpnąć ten jeden łyk powietrza... Oparł dłonie na skroniach, by opanować nasilający się ból głowy, choć w niczym to nie pomogło. Co to było, przypomnij sobie do cholery...
Carlos.
Imię, które nagle rozbrzmiało w jego umyśle setką głosów. Jak mógł o nim zapomnieć? O co w tym wszystkim chodzi? Nie wiedział.
Ale nagle nabrał pewności, że właśnie za tymi starymi dębowymi drzwiami kryje się tajemnica. Nie patrząc na innych, rzucił się nagle do biegu, by cofnąć się do tych pierwszych drzwi po lewej, wejść i zatrzasnąć je za sobą.

Weronika Mirandola - 2015-10-15 17:24:55

- Tak, tak i nie, Panie Cavendish.- zerknęła na monitor i uniosła brwi w osłupieniu- Doprawdy, sądziłam, że posłuchacie panny Morgan w kwestii przemieszczania się po domu ... Cóż dokonał wyboru- powróciła do swojego beztroskiego tonu, a zza drzwi dało się słyszeć odgłosy powarkiwania i wycie. -Wolałabym jednak żebyście nie podzielili jego losu. Bez odbioru.
- Nie oczekuję, że się potniesz panno Hooper. Chcę ci pomóc. Pomóc zrozumieć i pogodzić się z faktem, że Holmes odszedł. Odszedł częściowo z twojej winy, ale głównie przez własną głupotę. Nie ma go już. Jesteś wolna- szepnęła patrząc z podziwem i żywym zainteresowaniem jak jej praca przynosi owoce. Tyle pięknych, wyrazistych emocji.

Molly Hooper - 2015-10-24 17:17:34

Ucisk więzów na lewym nadgarstku nagle stał się bardziej odczuwalny.
- Wcale się tak nie czuję - warknęła i przełknęła ślinę. - Co z nim? Dlaczego mówisz tak jakby naprawdę umarł?

M. Holmes - 2015-10-25 09:49:13

Szedł za Morgan, dwoma palcami rozcierając skroń, jakby to miało w jakikolwiek sposób pomóc pozbyć się tego pulsującego bólu rozsadzającego mu czaszkę. Jeżeli jeszcze kilkanaście minut temu był skupiony i w najwyższym stopniu skoncentrowany, w tej chwili nie mógł tego powiedzieć. Siostra, szpital polowy... To miało sens. W końcu coś miało sens. Znaczy Sherlock pewnie miał już odpowiedź na wyciągnięcie ręki, poradzi sobie z tym. Ba, zawsze sobie radził. Szkoda tylko, że tak samo jak oni wszyscy tkwi w zamknięciu i uczestniczy w całym tym miotaniu się w poszukiwaniu wyjścia. Mycroft nagle zdał sobie sprawę, że mimowolnie przyśpieszył kroku, omal nie taranując na swojej drodze ich przewodniczki. Zatrzymał się więc, zacisnął powieki i odetchnął głęboko. Doprawdy, był już na to wszystko za stary. Zmęczony ciągłą... niewiedzą. Tak, to chyba to. Mycroft Holmes potrzebował wiedzieć, niczym tlenu do oddychania. Wiedzieć wszystko, orientować się w całym tym potoku informacji - uwielbiał to. To było znajome, z tym czuł się dobrze. W tej chwili był co najmniej zirytowany i sam już nie wiedział, czy gdyby był tutaj sam, jego sytuacja nie wyglądała tu lepiej. Teraz zmagał się z dziwnym poczuciem odpowiedzialności, które dotąd odczuwał tylko względem młodszego brata. A to tylko pogłębiało irytację. Irytującą irytację. Wbił dłonie do kieszeni zakurzonych spodni i już miał ruszyć dalej, kiedy zdał sobie sprawę z zamieszania za swoimi plecami. Ten młody chłopak, którego imienia za nic nie mógł zapamiętać, właśnie parł na tajemnicze drzwi, zza których dochodził złowrogi warkot. I ten komentarz Lalkarki...
- Hej... jak ci tam było, hej! STÓJ! - krzyknął za nim, chociaż rozum podpowiadał mu, że na nic się to zda. I faktycznie, blondyn w jednej sekundzie zniknął za drzwiami. Zrobił dwa kroki w ich kierunku i zatrzymał się z utkwionym w nie wzrokiem.

William Cavendish - 2015-11-08 12:53:49

Zaskoczony zachwiał się kiedy Cecil niemal dosłownie rzucił w niego dziewczyną. Złapał ją i obdarzył zaskoczonym spojrzeniem.
- Witam - powiedział dość niezręcznie.
Jednak zaraz skupił się na czymś calkiem innym.
- Cacil nie, co ty kurwa... - zamilkł gdy drzwi zamknęły się za młodym dziennikarzem. Westchnął cicho i zamknął oczy. Wiedział, że więcej go nie zobaczą. Po prostu to czuł.
- Ona... Chyba bawi się z nami w większym stopniu niż myślimy. Może to jakiś rodzaj hipnozy? - powiedział cicho do nikogo konkretnego.
Jeśli to prawda to gra stawała się podwójnie niebezpieczna. Myśl o tym, że sam może calkowicie stracić panowanie nad sobą, szybko ulec szaleństwu które i tak już kiedyś go dotknęło była tak przerażająca, że nagle wszystko vo miał, fakty, które starał się ułożyć w całość i nawet powoli mu się to udawało, rozsypały się jak domek z kart na wietrze.

Mary Suede - 2015-11-08 20:20:32

Niesiona przez Cecila dziewczyna poczuła nagle, że zaczyna lekko się zsuwać z ramion chłopaka. Stęknęła głucho z zaskoczenia, gdy przerzucił ją do Cavendisha jak worek z ziemniakami. Worek z ziemniakami obwiązany ładną wstążeczką, znaczy się.
- U-szanowanie - otworzyła szeroko oczy - Żeby nie było, nie głosowałam na Pana. Cecil? - rzuciła zaciekawiona, obracając głowę za siebie - Cecil?! - powtórzyła już znacznie bardziej zaniepokojona, sztywniejąc na widok znikającego za drzwiami kolegi. Teraz wyglądała jak prawdziwa lalka, z wytrzeszczonym, zasłoniętym mgiełką spojrzeniem i rozwartymi delikatnie wargami.  Zapatrzyła się w pustkę, w uszach świdrowały jej tylko złowróżbne warknięcia dochodzące zza ściany.
- ... co to do cholery było? - odezwała się po chwili.
Z drugiej strony... nie powinna tak się martwić. Mimo bliskiej możliwości śmierci Lalkarka zawsze w ostatniej chwili unosiła sznurki, przerywając przedstawienie. Tak musi być i tym razem. Prawda?
- Cóż... Czego nie praktykowano w średniowieczu? - zmobilizowana do pracy przejechała dłonią po twarzy - Może higiena osobista?

William Cavendish - 2015-11-09 16:41:50

______________
Reklama
______________

Mycroft nagle zdał sobie sprawę, że mimowolnie przyśpieszył kroku, omal nie taranując na swojej drodze ich przewodniczki

http://data.whicdn.com/images/77956532/large.gif

______________
Po reklamie
______________

Sherlock Holmes - 2015-11-25 22:47:08

Szedł przed siebie słuchając poleceń, choć można by to nazwać wskazówkami, od Morgan. Nie dotykać tego, nie otwierać, nie zaglądać, nie robić tego, na co nie starczy sznurka. Wszystko aż prosiło się, by to kopnąć czy szturchnąć. Nie byli tylko uwięzieni, byli lalkami z ograniczonymi możliwościami wykonywania tego czego chcą. Co oczywiście go irytowało. Bardzo.
Zaalarmowany zamieszaniem mocniej zacisnął pięści wciąż schowane w kieszeniach i uniósł spojrzenie wcześniej utkwione w podłodze przed sobą. Trzymał się bardziej tyłu grupy, chcąc mieć wszystkich na widoku, dlatego nie musiał się obracać ani rozglądać by zwrócić uwagę na to co się działo. Zatrzymał się w miejscu śledząc wzrokiem blondyna i nie robiąc nic by go zatrzymać. Zdawał sobie sprawę ze swojej bezsilności w tej sytuacji jak i był zbyt zdezorientowany by wystarczająco szybko zareagować. Nim zdołał wyrwać się z zamyślenia, chłopak zniknął za drzwiami. Przyglądał się im przez krótki moment.
Może był to jedyny sposób na zerwanie sznurków.
Spojrzał na chwilę na Williama i wziął głębszy oddech ruszając dalej i wymijając grupę.
- Była pielęgniarką polową i nie chciała zostawić pacjentów. Zginęła razem z nimi podczas bombardowania - odparł.

Isabelle Morgan - 2015-11-28 18:31:23

- Cecil, cholera jasna! - usiłowała zatrzymać chłopaka ale było już na to za późno. Załamała tylko ręce nie wierząc, że to wszystko dzieję się naprawdę, po czym przegoniła Sherlocka i jego długie nogi, by otworzyć przed nimi drzwi biblioteki.

Isabelle Morgan - 2015-11-28 18:32:54

UWAGA NOWA KOLEJKA!!!
Pierwszy post MG z Lalkarki, potem aktualna ofiara, następnie Marysia, Will, Sherlock, Mycroft i Isa na końcu. Osoba którą lalkarka uwolni wchodzi przed Is.

Weronika Mirandola - 2015-11-28 18:40:25

- Gratulację. Dobrze się doczekać waszego sukcesu. Niedługo oddam wam waszą przyjaciółkę, tymczasem rozgośćcie się- słychać trzask zrywanego połączenia.
- Bo naprawdę umarł. Nie rozumiem, czemu nie dajesz odejść duchom przeszłości. One cię zabijają...

Molly Hooper - 2015-11-28 23:27:29

- A może powinny były już dawno zabić, skoro to wszystko ta-takie bezsensowne? - wyrzuciła na jednym wdechu i szarpnęła tak, że krzesło znowu mocno się zachwiało.  - Sherlock przeżył, wszyscy przeżyli i-i... i po co ja teraz...
Zatrzymała się w momencie, kiedy bliska była kolejnego szarpnięcia.
Szybki oddech i kropelki potu, które nagle pojawiły się na czole dodawały jej nieco szaleństwa, lecz trudno było stwierdzić czy faktycznie są jego objawem, czy to raczej działanie tej dziwacznej substancji, która wypełniła układ krwionośny kobiety i zdawała się rozpychać jej żyły, pędzić czym prędzej wszelkimi połączeniami do kolejnych mięśni, aż w końcu do mózgu, gdzie wprowadzała swoje porządki, tłumiąc wszelkie oznaki świadomości. Możliwe, że w jakiejś słabej, jasne myśli, Molly sama by o tym pomyślała, lecz w tej chwili gorsze absurdy zajmowały jej umysł.
Nachyliła się i wbiła spojrzenie w swoje stopy - dwa niewyraźne kształty, jakoś dziwnie wtapiające się w ciemnoszarą, niemal czarną posadzkę.
Nieco zwiotczałe mięśnie napięły się, kiedy Molly utrzymywała się we wcale nie wygodnej pozycji. Zdawało jej się, że niemal leży na swoich kolanach, kiedy w rzeczywistości tylko nieco odchyliła się od oparcia krzesła, które bliskie było upadku. Sama kobieta miała wrażenie, że gdyby chciała, to mogłaby teraz upaść, a nawet więcej, spaść. Nie... spadać.
Spadać i spadać. W dół tego ciemnoszarego lądu, który nagle zaczął jej przypominać dobrze znane miejsce. Wydawało jej się, że stoi wśród jakiejś surrealistycznej scenerii o krok od przepaści, w którą spoglądała. I chciała sprawdzić jak to jest wpadać w taką szarość... Śmiać jej się  przez to zachciało; uznała to za lepszą alternatywę niż płacz. Więc zaśmiała się głośno.
Dla Lalkarki musiało to jednak brzmieć jak jęk konającego zmieszany ze spazmami poprzedzającymi szloch.
Upłynęła dłuższa chwila zanim znowu się odezwała.
- Już wiem, ty mi to miałaś tylko uświadomić, pomóc... - Kolejny zdławiony śmiech.
Rozpoznała miejsce, w którym się znajdowała (wciąż tylko mentalnie). Kiedyś przecież co druga okładka gazety prezentowała to samo zdjęcie, zwieńczone niemal identycznym nagłówkiem: Tu upadł geniusz-szaleniec; ona sama poszła tam kiedyś, żeby sprawdzić jak to jest...
-...czuć, ze tylko śmiercią się czemuś przysłużysz?
Nie podniosła wzroku na Lalkarkę, czekała jednak cicho na jej krok. Teraz już naprawdę płakała i choć jej umysł upierał się, że to łzy radości, nagle poczuła, że robi się jej niedobrze.

Mary Suede - 2015-11-29 01:36:24

- To... to właściwie ma sens - kiwnęła głową na odpowiedź Sherlocka, rozluźniając się nieco w ramionach Willa. To oznaczało, że mają kolejne cierpienie z głowy. Ale kto będzie następny? Dziewczyna przymknęła oczy i zmarszczyła brwi słysząc charakterystyczny stukot wypływający z głośników.
- Jeszcze bawi się Molly. Co ona jej zrobiła..? - wykrztusiła z trudem, próbując odgonić możliwe wersje. Cholerna silna wyobraźnia, przydaje się tylko w dzieciństwie. Zwróciła swoje szeroko otwarte spojrzenie ponownie za siebie, na makabryczne drzwi, nieświadomie zaciskając mocno palce na rękawie kandydata do rządu.

William Cavendish - 2015-12-03 23:25:11

Na wpół świadomie mocniej przytulił do siebie Marysie jakby obawiając się, że jakaś tajemnicza siła, która sprawuje władzę w tym miejscu zapragnie mu ją wyrwać. Nie było to nic osobistego - nawet jej nie znał - ale w tej chwili poczuł się za nią odpowiedzialny.
- Cudownie - wydusił tylko, patrząc na Sherlocka.
Cóż, niw powinien być zaskoczony, że to Holmes rozwiązał tę zagadkę.
- I...co teraz? - zrobili wszystko co mogli by uratować Molly. Przytłaczające było to, jak niewiele zrobili bezpośrednio dla niej, kolejny dowód na to jak niewiele mogli.

Sherlock Holmes - 2015-12-05 21:04:59

- Albo wcale - skomentował krótko odpowiedź Suede przechodząc przez próg. Wchodząc do biblioteki rozejrzał się unosząc wzrok. Szukał tego co wyróżniało to konkretne pomieszczenie od tych jakie widywał codziennie, gdy tylko zapragnął coś przeczytać. Ta biblioteka mogła niewiele różnić się od tych, które znał tylko z pozoru. Wszystko co mogło być pułapką zazwyczaj jest niewidoczne na pierwszy rzut oka, dlatego zdolności obserwacyjne mogły być bardzo przydatne by zminimalizować zagrożenie z ich strony.
- Czekamy, tak sądzę - odparł rzucając krótkie spojrzenie na Cavendish'a - Lub, jeśli pan chce, zrywamy sznurki i kończymy jak Cecil. To jednak niezbyt korzystny wybór - dodał

M. Holmes - 2015-12-07 20:59:35

Jeszcze przez jakąś chwilę wpatrywał się bez celu w złowrogie drzwi, albo raczej w zdobioną klamkę, jakby miał nadzieję, że ta nagle się poruszy. To głupie, bo w rzeczywistości doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że młody dziennikarz jest już martwy. Odetchnął głęboko i wbiwszy dłonie do kieszeni zawrócił za resztą do biblioteki. Na czym to stanęli? Zagadka rozwiązana, Hooper prawdopodobnie wolna, choć pojęcie wolności niestety jest pojęciem względnym - sam nie raz, nie dwa kierował się takim rozumowaniem. A oni znaleźli się w takim położeniu, w którym wszystko zależało od punktu widzenia Lalkarki. Skrzywił się nieznacznie na tę myśl, jednak gdy tylko przestąpił próg biblioteki ponownie przywołał na twarz tę zwyczajną, powszechnie znaną maskę obojętności.
- Ale jakiś wybór. - wtrącił, przy okazji obrzucając Sherlocka krótkim, jednak uważnym spojrzeniem. - Co nie zmienia faktu, że wciąż jest mało korzystny.

Isabelle Morgan - 2015-12-11 22:39:18

Usiadła w jednym z foteli poprawiając kompulsywnie opatrunki na nadgarstkach.
- Zostańcie przy fotelach na razie. Musimy czekać, nic innego nam nie pozostaje.
Ukryła twarz w dłoniach i wzięła głęboki wdech.

Weronika Mirandola - 2015-12-11 23:00:37

-Ze wszystkim można nauczyć się żyć - podeszła do krzesła i odwiązała ją- Naprawdę ze wszystkim. Terapia zakończona panno Hopper, jest pani wolna. Pomóc pani podejść do wyjścia?- wskazała drzwi pytająco.
- Są otwarte, prowadzą do biblioteki.

Molly Hooper - 2015-12-11 23:58:54

Straciwszy coś, co utrzymywało jej zwiotczałe mięśnie w jako takiej stabilności, upadła na kolana. Zadrżała gwałtownie. Spodziewała się dłuższego lotu, rozbudzającego wiatru i na końcu... ciszy? Cokolwiek wtedy by się stało, pewna była, że uciszyłoby to chociaż częściowo ten hałas. A tak, wciąż odczuwała ten sam mętlik, sama nie wiedziała gdzie jest. Szlochała, krzywiąc się i nie będąc w stanie się odezwać ani wstać. Czuła się okropnie i beznadziejnie. A potem nic nie czuła. I tak w kółko. Chciała opuścić to koszmarne miejsce, będąc pewna, że wszędzie indziej odnajdzie więcej spokoju. Jednocześnie sądziła, że tylko ten upadek ją wyzwoli... nie miała jednak siły, żeby chociaż wstać.   
Podniosła w końcu głowę i spojrzała w stronę uchylonych drzwi. Biblioteka. W tamtej chwili nie potrafiła przyporządkować temu słowu żadnego obrazu, ale mimo to kojarzyło się jej ono z czymś przyjemnym. Najbardziej przyjemnym wśród tego, o czym była wstanie  pomyśleć.
Nie odpowiedziała Lalkarce, nie spojrzała nawet na nią, tylko na kolanach, trzęsąc się przy tym jak osika, ruszyła w stronę otwartych drzwi. Poruszała się w amoku.
Kiedy wreszcie udało jej się dotrzeć do progu, chwyciła futrynę i spróbowała podnieść. Ledwo udało jej się doprowadzić do pozycji półstojącej, upadła z głośnym hukiem na drewnianą podłogę biblioteki. Leżała na ziemi i nagle, prócz sił, straciła i ochotę, aby spróbowac jeszcze raz. Twarz, skierowana w stronę drzwi, z których wyszła, schowana była w mokrych od potu włosach, tak że Molly nie zauważyła postaci przebywających w pomieszczeniu.

Mary Suede - 2015-12-12 20:22:19

- MOLLY! - zaczęła się wyrywać - MOLLY! - Dłonie Cavendisha okazały się jednak zdumiewająco silne. Może wreszcie tym krajem zacznie rządzić żelazna ręka. Dziewczyna w swoim stanie nie mogła nic zrobić, tylko się skulić i zaciskać mocno powieki, żeby nie dać uciec łzom. Kiedy ona była w identycznie żałosnej sytuacji, podbiegli do niej wszyscy, a Cecil...
Cecil. 
Nikt na to nie zasługiwał. Żaden z nich. Po jaką cholerę wszyscy tutaj byli? Bo jakiś przydupas Moriartego chciał się chwilę poprzebierać i pobawić w jebanego boga? Dlaczego mieli za to umrzeć? Co to w ogóle za śmierć?
Zerknęła ukradkiem na beznamiętny duet Holmesów. Jakim cudem mogli być tak opanowani? Czy cokolwiek ich teraz w ogóle obchodziło? Suede dosłownie przygryzła w ostatniej chwili język, aż zabolało - przecież byli ich ostatnią deską ratunku. Ale i ich zaraz może pochłonąć domostwo. Byli zakleszczeni.
- Proszę, Molly, żyj... - zaskomlała cicho i spojrzała na bezwładne ciało przez rozmazującą wszystko barierę.

William Cavendish - 2015-12-12 22:00:24

Mógłbyś sobie darować ten sarkazm, dupku pomyślał pod adresem Sherlocka. Jednak nie odpowiedział nic, bo w tej chwili do pokoju wczołgała się znajom, kobieco postać, a Mary w jego ramionach zaczęła się szarpać jak zaplątana w sieć ryba.
Popatrzył na Mary trochę tak jakby wątpił w jej rozsądek, jednak po wzięciu poprawki na to, że między kobietami była jakaś więź, sam siebie upomniał, że przecież to naturalna reakcja
- Spokojnie - powiedział, silą rzeczy bardziej skupiając się na Suede niż na Molly. Oczywiście ta druga zaraz miała wokół siebie kółko zainteresowania więc nie był tam potrzebny.
Poczekał aż przestanie wierzgać i delikatnie odłożył ją na jeden z foteli. - Siedź tu - polecił kładąc dłoń na jej wilgotnym policzku, zmuszając do spojrzenia sobie w oczy. - Jasne? Bo zrobisz sobie krzywdę.
Licząc, że dziewczyna nie spróbuje wstać, wiedziona jakimś romantycznym zrywem, wyprostował się i odszedł.
Wyminął leżącą na podłodze Molly, którą już ktoś się zajmował i podszedł do drzwi zza których wyszła. Szarpnął za klamkę - były zamknięte. Oczywiście.
Sherlock powiedział, że to zły wybór.
Ale zawsze wybór, jak dodał jego brat.
I William w tej chwili uznał, że woli zaryzykować cokolwiek niż dalej grać w grę nad którą nie la kontroli. Ten wybór, nawet jeśli beznadziejny, był tą resztką panowania jaka mu pozostała.
Korzystając z tego, że i tak nikt nie zwraca na niego większej uwagi - ostatecznie nie był ledwo żywy. Jeszcze. - wszedł po schodach prowadzących na galerię.
Z determinacją zaciskając zęby, szarpnął za klamkę. Drzwi otworzyły się bez trudu, ukazując wnętrze wypełnione właściwie tylko ciemnością z której nie dochodziły żadne odgłosy.
Ze świstem wypuścił powietrze i, nie odwracając się za siebie, wszedł do środka.
Drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem.

Sherlock Holmes - 2015-12-13 20:36:02

- Mało - przyznał napotykając spojrzenie brata. Zdecydowanie nie był w sytuacji wymagającej takiego poświęcenia. Z resztą zdawał sobie sprawę ze swojej egoistycznej osobowości. Nie zabiłby się by odebrać komuś przyjemność, szczególnie nie lalkarce i to nie w sensie poczucia zapewnienie rozrywki drugiej osobie. Chodziło raczej o samą kwestię poniesionej ceny. Gra nie warta świeczki. To nie przyniosło by efektów, nie było rozwiązaniem, jakiego potrzebował. Tylko stratą kogoś takiego jak on, był potrzebny tutaj.
Stał przy jednej z półek w pobliżu fotelu, kiedy usłyszał nagły hałas z okolicy jednych z drzwi. Przez chwilę wpatrywał się w sylwetkę na podłodze przyglądając się znanym mu kasztanowym włosom. To jest Molly Hooper. Ta Molly. Ruszył w jej stronę przyspieszając kroku. Szybko pojawił się przy jej boku, uklękną i dotknął jej ramienia.
- Molly? Słyszysz mnie?

M. Holmes - 2015-12-15 17:16:59

Mógł podejść do leżącej na ziemi kobiety, ale nie zrobił tego. Nie był tam potrzebny, jej porwanie i pastwienie się nad nią nie miało uderzyć w niego samego. Przez cały ten czas zastanawiał się, po co tutaj jest? Jaki cel miała ich oprawczyni w porywaniu właśnie jego? Wystarczająco martwiłby się będąc tam na zewnątrz, próbując odszukać Sherlocka. Może właśnie o to chodziło? Narobiłby szumu, który zbyt wiele by utrudnił? Nie, raczej nie. W końcu zniknął też premier, to na pewno ktoś już zauważył. No właśnie, premier. Być może Cavendish sądził, że nikt go nie obserwuje, ale mylił się. Mycroft śledził każdy jego krok, jak powoli wspinał się po schodach na galerię, kiedy znikał za drzwiami, wchodząc do kolejnego pomieszczenia. I uśmiechnął się nikle, w końcu odwracając wzrok. Cavendish wybrał, czy mu się to opłaci czy nie? Kto wie? Holmes nie powstrzymał go z dwóch powodów. Pierwszy - Lalkarka przynajmniej przez chwilę będzie miała co robić, w duchu liczył, że kobieta skieruje swoje zainteresowanie właśnie w stronę premiera. Nie, że życzył mu źle. Po prostu... stąd wynikał drugi powód. Sherlock. Tylko w jednym przypadku Lalkarka mogłaby złamać Szarą Eminencję, jak go nazywano - gdyby skupiła swoją uwagę na Sherlocku. Gdyby to teraz on zniknął i miał szczerą nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas do tego nie dojdzie. Bo może Cavendish właśnie im tego czasu trochę kupił.

Isabelle Morgan - 2015-12-19 13:56:43

W sekundzie znalazła się obok Molly, kładąc głowę brunetki na swoich kolanach. Sprawdziła źrenice i pokręciła głową.
- Chyba nasza gospodyni poczęstowała ją czymś więcej niż zwykłą herbatą.

Weronika Mirandola - 2015-12-19 14:21:05

Jej zabaweczki potrzebowały chwili wytchnienia, zanim poprowadzi plan dalej. Szczerze spodziewała się w tym czasie nudy, dopóki nie zauważyła wędrującego po schodach Williama. Och to bardzo miłe, że troszczy się o swoją gospodynię.
W pokoju do którego wszedł Will stało tylko pojedyncze krzesło, na oko bardzo wygodnie i mocno przymocowane do podłogi.
- Dzień dobry panie Cavendish- z głośników rozległ się ciepły, nieco senny głos- Bardzo się cieszę, że zdecydował się pan mi chwilę potowarzyszyć, gentleman w każdym calu.

Molly Hooper - 2015-12-19 21:49:42

Nagle szmer w jej głowie zaczal stawać się coraz wyraźniejszy, zaczynała słyszeć pojedyncze słowa. Nie rozpoznała jednak głosów dopóki nie zdołała uchylić nieco powieki. Wtedy jej oczom ukazały się rozmazane, ale dziwnie znajome twarze. Poczułą jak jej głowa się unosi i po upływie chwili zdołała całkiem otworzyć oczy. Pierwszym co spotrzegła była otoczona ciemnymi lokami twarz detektywa.
- O Boże, o Boże, o Boże... - bezowocnie spróbowała się podnieść. Jej wciaż wielkie źrenice zaczęły przemieszczać się, kiedy Molly starała się ogarnąć, co się wokół niej dzieje. - Nic ci nie zrobiła - odezwałą się ledwosłyszalnym głosem do Sherlocka. - Nic wam nie zrobiła...
Spojrzała po reszcie, a jej ciało przeszedł dreszcz. Ulżyło jej nieco, ale dalej czuła się otumaniona. Miała wrażenie, ze w każdej chwili to co widziała może ustąpić miejsce innej iluzji. Teraz jednak świat zdawał się mieć ostrzejrze rysy i zmysły działay jaśniej.

//od nastpnego posta wskakuję do kolejki

Mary Suede - 2015-12-19 22:18:05

Spojrzała spanikowana w twarz premiera, co raz zbaczając jednak by widzieć ciało Hooper. Po chwili twardy wzrok polityka i stanowczy dotyk spowolniły jej oddech i nieco uspokoił.
- D-dobrze - odpowiedziała po chwili, tłamsząc w sobie wybuch emocji. Byłby z niej idealny obywatel - Cavendish? - wypluła z siebie zaskoczone pytanie, kiedy mężczyzna zaczął oddalać się od grupy. Chciała zawołać resztę, ale nie mogła oderwać ich uwagi od Molly, kiedy jego już dawno nie było w pomieszczeniu. Dodatkowo, kandydat wydawał się mieć wszystko pod kontrolą.

William Cavendish - 2015-12-19 22:45:38

Paradoksalnie czuł się tu lepiej. W otwartej walce... Nie, nie walce, rozmowie. Byli on i Lalkarka. Nawet jeśli miał umrzeć to przynajmniej nie jako jedna z wielu miotających się w panice owiec ściąganych przez wilka. Sam tu przyszedł, sam zdecydował.
Śmierć? Jasne, wolał żyć, zwłaszcza teraz, gdy tyle osiągnął. Ale nie bał się jej. Może to miał na myśli psychiatra mówiąc o jego napadach zimnego wyrachowania.
Ból? Proszę bardzo. Był silny i może nie z rozkoszą ale wiele potrafił znieść.
- Staram się- powiedział uprzejmie, uśmiechając się tym uśmiechem w którego szczerość i czystość ludzie nigdy nie wątpili

Sherlock Holmes - 2015-12-19 23:42:49

Pomógł jej usiąść wciąż trzymając ją za ramię i przyglądając się jej. Czuł się winny za to, co ją spotkało. Molly Hooper była jego oczkiem w głowie. Na początku znajomości ją wykorzystywał. Czuła coś do niego i zdawał sobie z tego sprawę, miała dostęp do kostnicy... Dlaczego więc nie zabawić się jej kosztem i ułatwić sobie dostępu do ciał i profesjonalnego laboratorium? Wykorzystywał ja przy każdej okazji i zaczął doceniać. Była mądra, miła i trochę podobna do niego. Nie wiedział w jaki sposób, w końcu jego nastawienie do świata bardzo różniło się od podejścia Molly. Jednak czuł jakąś więź. Teraz wiedział, że była to przyjaźń. Zawdzięczał jej dużo więcej niż wstęp do prosektorium. Uratowała mu życie. Przyjaźnili się. Jest niewinna
Przygryzł dolną wargę czując narastającą irytację. Nie mógł wiele zrobić by wyciągnąć siebie, więc tym bardziej pozostałych z sytuacji. Wziął głębszy oddech słysząc jej słowa.
- Przepraszam - powiedział niemal niesłyszalnie - Jesteśmy cali. Tak jakby. Pomijając Cecila - zamknął oczy i pokiwał głową na boki - Coś cię boli, Molly?* - zapytał ponownie na nią spoglądając.

/lel rymuje się

Isabelle Morgan - 2015-12-20 21:56:32

Badała starannie panią patolog, szukając czegoś co bezpośrednio zagrażałoby jej życiu.
- Chodź Sherlock, przenieśmy ją na kanapę. Jest w szoku i mogła dostać wstrząsu po tym narkotyku. Trzeba ją uspokoić- delikatnie wzięła panią patolog pod ramionami.

Weronika Mirandola - 2015-12-20 23:05:02

- Racz spocząć Will. Nogi cię pewnie rozbolały od chodzenia- w głosie słychać uśmiech- Zaspokój ciekawość kobiety, dlaczego? Dlaczego właśnie drzwi.

Arthur Suicide - 2015-12-21 00:24:46

[Will]

Usiadł na krześle, zakładając nogę na nogę. Jego poza była niemal nonszalancka. W końcu był doskonałym aktorem, prawda?
- Jestem indywidualistą - powiedział spokojnie - I musisz przyznać: Nie spodziewałaś się tego. To daje mi troche satysfakcji.

Mary Suede - 2015-12-21 20:07:42

Uśmiechnęła się z ulgą, widząc żywą Hooper. Obdrapana i jeszcze niezbyt świadoma, ale żywa!
- Molly? - wyszeptała, machając do koleżanki. Niepewne było jednak, czy patolog w ogóle ją zauważyła.
Patrząc na jasną stronę życia, Lalkarka powoli odpuszczała. Być może to złudne wrażenie, ale Suede słyszała rosnące znudzenie podczas kolejnych, płynących przez głośniki ogłoszeń. Jeszcze tylko trochę.
Ale coś wciąż czaiło się w kątach, zupełnie jakby ich wzywało. Grymas nagle spełzł z jej ust. Czuła to.
Jakby za pstryknięciem palca, powoli wyślizgnęła się z fotela i podeszła cichaczem do jednego z regałów, wlepiając spojrzenie w rząd książek.
- Sh-Sherlock? - zawołała cienkim głosem - Chyba musisz to zobaczyć.

Sherlock Holmes - 2015-12-21 21:17:39

- Mhm - mruknął biorąc Molly na ręce. Była drobna więc nie sprawiało mu to większych problemów, a następnie przeszedł do kanapy obok fotelu na którym przed chwilą siedziała jeszcze Mary. Wszyscy byli w jakimś stopniu poszkodowani i coraz słabsi. I było ich coraz mniej - nie tylko zniknął Cecil to teraz zabrakło tego jak mu tam premiera. Lub prawie premiera. Polityka, najogólniej mówiąc. Położył ją ostrożnie i obejrzał, słysząc swoje imię.
- O co chodzi? - zapytał wstając i idąc w kierunku Mary

Elaine Dawson - 2015-12-21 21:50:32

[Mycroft]

Nieco znudzony rozglądał się po bibliotece, starając się choć na chwilę wyłączyć umysł. Cholernie korciło go, żeby iść dalej, nie miał ochoty znowu stać w miejscu. Byleby się stąd w końcu wydostać. Tymczasem wyrwany z tego swojakiego letargu, spojrzał w stronę tego samego regału.
- Co się dzieje? - rzucił, przestąpiwszy z nogi na nogę.

Molly Hooper - 2015-12-21 23:02:50

Patrząc na Sherlocka, pokiwała lekko przecząco głową.
- Nie... nie, jest dobrze - odpowiedziaała dość słabo. - Nie przepraszaj - dodałała cicho i zdobyła się na coś, co mogło być cieniem uśmiechu.
Spojrzała na Is z cichą wdzięcznością, wracała jej bowiem powoli jasność umysłu.
Przeniesiona na kanapę miała dobry widok na resztę pokoju. Teraz zaczynała rozpoznywać twarze reszty i miło jej się zrobił, widząc pogodną zwykle Mary. Ale teraaz nawet ona wyglądała jakoś słabiej i Molly podejrzewała, czego to mogło być efektem.
Sherlock odszedł, a patolog zerała siły, aby podnieść sie lekko, by móc zobaczyć co takiego przykuło uwagę towarzyszy.

Isabelle Morgan - 2015-12-26 19:58:35

- Molly leż- pani doktor troskliwie ale stanowczo przytrzymała ją na kanapie, przygryzając wargi ze zmartwieniem w oczach- Jak podała ci narkotyk?

Weronika Mirandola - 2015-12-26 20:48:56

- Faktycznie, ale to pyszna niespodzianka dla kobiety znudzonej życiem- coś kliknęło i po chwili Will był przykuty do krzesła- Wiesz jakie są zasady, więc może darujmy sobie dalsze wstępy? Ponieważ jesteś ochotnikiem dam ci 3 zagadki. Zgadniesz- jesteś wolny. Ale pracujesz solo.
W pomieszczeniu rozległ się cichy, miły dla ucha szum wody.
- Zamek wodny, klucz drewniany... Mysz uciekła, kot złapany. O czym mowa?

Nico di Angelo - 2015-12-26 21:59:50

Will:
Nawet udało mu się nie podskoczyć, gdy stalowe obręcze zacisnęły się wokół kego nadgarstków.
Nie spodziewał się niczego innego po tym krześle, ale gwałtowna reakcja na zimną stal i ciche kliknięcie była czymś naturalnym z trudem ją stłumił.
Zagadka była zaskakująco prosta. Słyszał ją tysiące razy.
Prawda, spodziewał się czegoś więcej ale w takich okolicznościach lepiej nie narzekać na zbytnią prostotę.
- Chodzi o przejście Izraelitów przez Morze Czerwone - odpowiedział z pewnością

Mary Suede - 2015-12-29 18:45:26

Czekała cierpliwie, aż Młody Holmes stanie u jej boku. Jej ręka machinalnie sięgnęła po jeden z tytułów stojących na półce, uruchamiając serię kliknięć i warkotów dochodzących zza ściany. Ogromny regał wyrwał się z trzymającej go ramy i obrócił o 180 stopni, pochłaniając ze sobą dziewczynę i detektywa. Całość zajęła dosłownie kilka sekund.

Sherlock Holmes - 2015-12-29 21:08:41

Zatrzymał się u boku blondynki i spojrzał na regał. Odruchowo obrzucając wzrokiem tytuły doszukiwał się tego co mogło zainteresować Mary, dlatego też zwrócił uwagę na rękę sięgającą po jedną z książek. Nim zdołał się zorientować co zaraz się wydarzy coś kliknęło i wydało dźwięk przypominający warkot starego mechanizmu. Zdołał cofnąć, jak się okazało niewystarczająco, bo poczuł ruch po którym nastąpiła cisza. Do tego cała atmosfera się zmieniła. Całokształt sprawił, że wzbudziła się w nim mieszanka uczuć. Przede wszystkim był wściekły i zaskoczony. Nie spodziewał się tego, nawet nie przewidywał pomimo, że czuł jak coś wisi w powietrzu. Przynajmniej nie teraz. Zaciśniętą dłonią w pięść uderzył o regał. Przecież tu musi być jakaś droga wyjścia, może to działa w dwie strony, wystarczy się rozejrzeć i poszukać czegoś odpowiedniego. Wrócić do tej... bezpieczniejszej biblioteki, wrócić do reszty by znowu stanowić jedną grupę. Po drugiej stronie, jakkolwiek by to nie brzmiało, została ranna lekarka, ranna patolog i potłuczony rząd. Is wciąż była lekarzem, była pomocna pod względem swoich umiejętności leczenia, nie koniecznie w decydowaniu. Podobnie było z Molly, która potrafiła go swoją drogą potrafiła zaskoczyć, jak wtedy gdy dała mu do zrozumienia co myśli na temat jego 'powrotu' do nałogu. Mycroft z kolei potrafił podejmować decyzje lepiej niż on, co rozumie się jako lepiej niż każdy. Mógł go wyciągnąć podejmując rozsądną decyzję. Tylko, czy w tych warunkach to zrobi? On sam momentami miewał dość tego miejsca i wahał się pomiędzy chęci zamordowania ich gospodarza, po rzuceniu wszystkiego i wyjściu pierwszym lepszym wyjściem, bez względu na konsekwencje.
  Spojrzał w dół. Musi się kontrolować.
- Następnym razem nim coś zrobisz Suede, pomyśl jakie może mieć konsekwencje - odparł po chwili i obrócił się chcąc przyjrzeć się nowemu pomieszczeniu. Może to będzie szansa?

M. Holmes - 2016-01-03 22:31:03

Niestety rzecz wydarzyła się za szybko, żeby zdążył jakoś sensownie na to zareagować. A potem, nim dopadł do regału, ten zamknął się z trzaskiem, pochłaniając Sherlocka  razem z tą nieodpowiedzialną dziewuchą. Och, niech no on ją tylko znowu zobaczy.... Było powtarzane n razy, żeby niczego nie ruszać, nigdzie nie zbaczać, a to młode, głupie i tak musiało zrobić swoje! Gdyby jeszcze poszła tam sama, ale nieeee.... Po co, weźmy za sobą jeszcze kogoś! Najlepiej właśnie Sherlocka, bo przecież wcale nam się nie przyda, żeby się w końcu stąd wydostać. W tej chwili nie zwracał nawet uwagi na to, że mamrocze wściekle pod nosem co i rusz wyrzucając z siebie jakieś przekleństwo. Przesunął chyba wszystkie książki na jednej z półek, ale nic z tego - regał ani drgnął. Dlatego po chwili oberwał z pięści.
- TY.  - obrócił się gwałtownie w stronę pozostałych przy nim kobiet. Jego twarz nie zdradzała niczego, żadnej emocji. Prócz oczu, te ciskały piorunami i Bóg mu świadkiem, że nie miał w tej chwili ochoty na żarty. Swoje kroki z miejsca skierował w stronę Isabelle. - Gdzie oni wylądowali? I czy można się tam jakoś inaczej dostać. Szybko.

Molly Hooper - 2016-02-14 23:36:50

- Niestety nie wiem, Is. Halucynacje, osłabienie, gorączka i reszta... takie działanie ma wiele substancji - odpowiedziała cicho lekarce, patrząc ponad jej ramieniem na Sherlocka i Mary.
Kiedy dwójka przyjaciół niespodziewanie zniknęła za ścianą, niemalże podskoczyła. Momentalnie podniosła się i, chociaż wciąż była mocno osłabiona i nie czuła się stabilnie, przypływ adrenaliny ją nieco rozbudził. W napięciu wpatrywała się w pozornie zwyczajny regał.

Isabelle Morgan - 2016-02-22 19:35:06

- Isabelle jakby pan zapomniał- odpowiedziała głosem o temperaturze zera absolutnego- wylądowali wewnątrz plątaniny korytarzy. Nie dostaniemy się tam bo na pewno zablokowano wszystkie przejścia. Dlatego kazałam niczego nie dotykać.
Łagodnie ujęła Molly pod ramię i pomogła jej wstać.
- Najwyraźniej Cavendish nie zaspokoił jej apetytu.

Weronika Mirandola - 2016-02-24 19:46:17

- Prawidłowo- uśmiech jest słyszalny w głosie dziewczyny. Jednak to tylko rozgrzewka i obie strony doskonale o tym wiedzą. Tymczasem szum wody nasilił się, a Will mógł poczuć jak jego buty przemakają. Poziom wody podnosił się błyskawicznie.
- Co porusza się z gracją większą od rymu, uwielbia opadać, lecz nie potrafi się wspinać?

William Cavendish - 2016-03-08 22:11:32

Syknął cicho, ku własnemu zaskoczeniu myśląc o tym, że bardzo lubi tę buty zamiast o możliwym utonięciu.
może dlatego, że wcale nie czuł się jak ktoś kto ma zginąć, jak ofiara.
- Woda. To wóda - wolał na razie nie myśleć o tym co stanie się w chwili gdy Lalkarka uzna go za godnego przeciwnika .

Mary Suede - 2016-03-13 11:37:01

Mary nie wydawała się zaskoczona dosłownym obrotem spraw. Wręcz przeciwnie, wybuchła chrapliwym śmiechem i kręciła głową z czołem przyklejonym do fałszywego regału. Przypadkiem strąciła ręką jedną z książek, co najwyraźniej rozśmieszyło ją jeszcze bardziej.
- Uwielbiam, kiedy z Mycroftem się wściekacie - zaszczebiotała. Mrużąc oczy, uniosła ramiona nienaturalnie do góry i trzymając ręce przy sobie zaczęła tuptać sprężyście wgłąb pomieszczenia - Uuu, mamy pojedyncze loczki na czołach, wy podludzieee.
Złapała się z brzuch.
- Yyych, głowa mnie boli - jęknęła, niemal krztusząc się ze śmiechu.

Sherlock Holmes - 2016-03-24 17:14:19

Gdy Mary uruchomiła mechanizm gdzieś w głębi u niego zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. To nie musiała być nieostrożność dziewczyny lub jej niesubordynacja, tylko celowe działanie. Lalkarka w jakiś sposób mogła zmanipulować każdego z kim była w cztery oczy. Dlatego widząc reakcje Suede nie zdziwił się a jedynie zawiódł na własnej naiwności i przekonania, że pomimo takiej możliwości Lalkarka nie będzie w stanie jej wykorzystać.  Nim nawet zdołał przeanalizować myśl, odrzucił ją co i tak nie wiele mu dawało. Nie zdołał by się cofnąć, kiedy wszystko już się kręciło. Może jednak się mylił? Czas pokaże
Z obojętnym już wyrazem twarzy pośledził Mary wzrokiem. Śmiała się w najlepsze uznając całą sytuację jako coś na co warto poświęcić taką a nie inną emocje. Skrzyżował ramiona i oderwał od niej wzrok.
- Skąd wiedziałaś jak uruchomić to przejście?

Mary Suede - 2016-03-25 13:26:37

Kaszlnęła głośno i przetarła usta wierzchem dłoni, prostując się niezdarnie. Atak śmiechu najwyraźniej pozbawił dziewczyny całego wigoru, lecz na jej twarzy wciąż błąkał się wzbudzający niepokój uśmiech. Odwróciła się z nim za siebie i rozłożyła mechanicznie ręce.
- A wiesz co? Chyba poszłam na żywioł.. - podeszła lekko kulejąc do detektywa i ujęła stanowczo jego niebieski szal, zaciskając nieco węzeł - Coś jak to. Zabawne, ręka sama chodzi.
Odsunęła się, dalej wykrzywiając kąciki ust w górę. Tym razem sprawiała jednak wrażenie, jakby była bliska wybuchu płaczu. Przestąpiła z nogi na nogę, wykrzywionymi palcami przejechała po swoich lokach i jak zepsuta marionetka zaczęła stąpać z dala od biblioteczki.

Sherlock Holmes - 2016-03-26 21:43:00

Przyglądał się jej badawczo nie ruszając się z miejsca. Nie, nie zamarł w bezruchu będąc w szoku. Nie był też przestraszony, by emocje w jakiś sposób zablokowały jego ruchu. Z resztą był na tyle uparty by w razie wyżej wymienionych sytuacji przemóc się, by nie dać komuś satysfakcji doprowadzenia go do takiego stanu. Oderwał wzrok od blondynki odruchowo unosząc go. Być może Wielki Brat patrzy, i nie, nie chodziło tu o Mycrofta, bo to nie on tym razem miał na wszystko oko. Chodziło o ich gospodynie. Westchnął i spojrzał przed siebie, prosto w oczy Suede, która pojawiła się tuż przed nim.
- Co zaszło pomiędzy tobą a lalkarka? - zapytał w odpowiedzi i uniósł brwi.
Gdy odeszła poluźnił węzeł szalika i powoli ruszył za nią wbijając wzrok w jej plecy.

Mary Suede - 2016-03-27 21:03:50

Przekrzywiła głowę, stąpając w zaciemnionym korytarzu. Mówiła powoli, śpiewnie przeciągając głoski.
- Rozmawiałyśmy, rozmawiaałyśmy, i jeszcze trochę rozmawiałyśmy - wyciągnęła dłoń, by sunąc opuszkami po ścianach korytarza - Minuty szły jak godziny. Nawet zasnęłam w trakcie, całkiem niemiłe, doprawdy, ale ona nic sobie z tego nie zrobiła. Jakże wspaniałe jest to, ile możemy się dowiedzieć w tak małym zakresie czasu, ile może się w nas zmienić - skręciła szyją do tyłu z cichym chrupnięciem i wyszczerzyła się tak szeroko, że aż odkryła dziąsła - Naprawdę ci tego życzę, Holmes.

M. Holmes - 2016-03-27 23:26:56

Jeżeli to dziecko myślało, że jej chłodny, pełen obrazy głos zrobi na nim wrażenie, to była w przeogromnym błędzie. W tej chwili panna Morgan i panna Hooper, mimo tego, że o wiele mu bardziej znana niż ta pierwsza - obie znajdowały się w kręgu podejrzeń o jakiś rodzaj współpracy z Lalkarką. Obie przebywały w jej towarzystwie, miały więc z nią bezpośredni kontakt. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę robiła im przez ten czas, co podawała, czy nie starała się wywierać na nie jakiegoś wpływu. Nie ufał im i nie zamierzał zaufać, instynkt podpowiadał mu, że nie powinien tego robić. I nagle miał ochotę rąbnąć się w ten pusty czerep - lalki! Oczywiście, że nimi kierowała, pociągała za sznurki... Tylko jak, w jaki sposób? Wciąż zirytowany zatrzymał się w progu i obejrzał na towarzyszące mu kobiety. Przyglądał im się bacznie, zaciskając skryte w kieszeniach dłonie w pięści. Suede zrobiła to specjalnie, o to chodziło, żeby oddzielić Sherlocka od niego. Jakie zadanie i kiedy miały wykonać te dwie? Odetchnął głęboko, po raz pierwszy zdając sobie sprawę, że się boi i to nie tylko o młodszego brata.
- Gdzie mamy iść? - odezwał się w końcu, jednocześnie sam ze sobą walcząc. Uparcie nie chciał się poddać, a z drugiej strony miał świadomość, że jeżeli tego nie zrobi, zapłaci albo Cavendish, albo  - co było najbardziej prawdopodobne - Sherlock.

Sherlock Holmes - 2016-03-27 23:46:24

- Tylko rozmawiałyście? Jak przy popołudniowej herbatce, omawiając najnowsze plotki? Podawała ci jakieś substancje, częstowała czymś? - zapytał unosząc brwi. Dziewczyny specjalnie długo nie było. Znacznie dłużej 'walczyli' o Molly. Później, będąc z nimi nie wydawało się, że zaszła w niej jakaś zmiana. Przynajmniej jej nie dostrzegł skupiając się na wszystkim innym. Nie zwalniając ani nie przyśpieszając tempa szedł za nią. Wciąż utrzymywał taką samą odległość przyglądając się Suede jak i otoczeniu. Może akurat uda mu się dostrzec jakieś drzwi czy przejście. - Zmiany?

Mary Suede - 2016-03-28 15:10:13

Zafalowała palcami przy uchu, idąc dalej.
- To był sarkazm? Wybacz, strasznie mi szumi w głowie - rzekła, potykając się lekko o wystającą deskę -  Nic mi nie podawała, nie chciałam przecież być wymagającym gościem. Oszczędzała uwagi dla Morgan i Hooper, nie mam jej tego za złe.
Korytarz zdawał się rozszerzać i rozjaśniać.
- Musimy ją zrozumieć, a wtedy powoli nam się do niej przyłączyć. Tylko tak można tu wygrać.

Sherlock Holmes - 2016-03-28 16:39:50

Zdecydowanie gdzieś go prowadziła. Dlaczego wcześniej nie zorientował się co było grane? Idiota. Dopiero przy nieszczęsnej biblioteczce przeszło mu to przez myśl. Morgan prowadziła ich do biblioteki co nie było zbiegiem okoliczności a raczej celowym działaniem. Mycroft jest z pozostałą dwójką i prawdopodobnie domyślał się już, co się dzieje. Im dłużej siedzieli nad każdą kolejną zagadką, tym bardziej siebie pogrążali dając dodatkowy czas lalkarce. Każda kolejna 'uratowana' osoba, mogła być kolejną, która zmieniła swój punkt widzenia.
- Wygrać? Co ona mówiła?

Mary Suede - 2016-03-28 17:53:32

Wygładziła zdrową ręką sukienkę, która z bieli dawno przeszła już w brudną szarość.
- Tak, wygrać - odparła z lekkim zdziwieniem - Czy tego właśnie nie chcesz? Przecież to wszystko to tylko gra. Ona doskonale wie że je lubisz, a najbardziej te, w których inni doznają szkody. Przy okazji, już prawie jesteśmy! - podskoczyła niezdarnie.

Sherlock Holmes - 2016-03-28 22:51:06

- I ty jej uwierzyłaś - odparł i uniósł brwi. Owszem, chciał wygrać ponieważ na szali wisiało życie pozostałych - przynajmniej w tym przypadku. A ofiary? Zawsze starał się takowych unikać, gdy nie było takiej potrzeby. Ograniczyć straty do pewnej granicy, która nie wpłynie na rozwiązanie sprawy. Nie czerpał przyjemności z cierpień losowych osób zwłaszcza, jeśli dotyczyło ono ludzi dotkniętych jego pracą. Nie oznaczało to jednak, że zwracał na to szczególną uwagę. Przecież wysadzenie budynku przez Moriartiego w czasie ich pierwszej "rozgrywki" nie sprawiła mu więcej zabawy, jedynie uświadomiła mu w co wdepnął.
- A co by się stało, gdybym uznał, że nigdzie nie idę?- zapytał zatrzymując się

Weronika Mirandola - 2016-03-28 23:44:55

- Wtedy będzie pan miał bardzo bliskie spotkanie z klasycznymi rozwiązaniami rodem z horrorów panie Holmes- odezwał się dobrze znany głos, a ściany nagle zatrzęsły się i zaczęły sunąć z głośnym chrzęstem mechanizmu, powoli zwężając światło korytarza.

Mary Suede - 2016-03-29 00:05:12

- Potrafi naprawdę wejść ci do głowy, Sherlock. Pomoże ci otworzyć oczy na parę ważnych spraw- wymamrotała miękko - Czekoladki gratis. A jeżeli nie chcesz iść dalej, to nic nie zmienia.
Kiedy do jej głosu dołączył wyrachowany ton Lalkarki, zachichotała i przyklejając zakurzoną dłoń do ust przywarła do ściany, jeżdżąc piętami po podłodze.

Sherlock Holmes - 2016-03-29 13:56:33

- W takim razie powodzenia dla niej. Do mojej tak łatwo nie wejdzie - powiedział nieco prześmiewczym tonem i spojrzał w górę wsłuchując się w znajomy głos - Całkiem przekonujące - dodał po chwili ruszając z miejsca i narzucając w marę szybkie tępo. Miał wielką ochotę zatrzymać się i postawić na swoim. Skoro Lalkarka miała jakiś plan co do niego, on bardzo chętnie by go w jakiś sposób popsuł. Wizja zgniecenia nie za bardzo mu się podobała.
- Chodź, Suede

Molly Hooper - 2016-03-31 16:17:14

Podpierając się lekko na ramieniu Isabelle, wstała i skinęła doktor lekko głową w znaku, że już poradzi sobie sama. Osłabienie jedbak całkiem nie ustąpiło, a w chwili, w której Hooper stabilnie stanęła na skrzypiącej podłodze, poczuła delikatne zawroty głowy. Zmrużyła oczy i ponownie spojrzała na pozorny regał.
Odchrząknęła lekko. Płacz przyczynił się do nieznacznej chrypki.
- Przecież nie możemy też tu tak siedzieć.
Odwróciła głowę i jej wzrok zatrzymał się na Mycrofcie. Mimo pokerowej twarzy - twarzy polityka, wyczuła napięcie wywołale jego krótką wymianą zdań z Is. Może próbuje dedukować. Może już coś podejrzewa. I milczy. Iście holmesowskie i raczej drażniące zachowanie, nawet dla Molly, która przecież już do niego przywykła. Ale w tej sytuacji, taka cicha walka nie była sprzyjająca. Przecież nie jest głupia, może się do czegoś przydać. Nie może znowu komplikować, zawieść innych i pozwolić na podejmowanie desperackich kroków...
Przestąpiła z nogi na nogę.
- Korytarze muszą się gdzieś kończyć. Is, skoro tworzą taką pajęczynę, musi być możliwość, że dołaczymy do nich inną drogą...

Mary Suede - 2016-03-31 20:18:49

Wyglądała na mocni rozczarowaną.
- Myślałam, że to potrwa trochę dłużej - spojrzała na detektywa z niemałym wyrzutem i szybko podreptała naprzód, by wyjść na prowadzenie.

Sherlock Holmes - 2016-03-31 23:17:33

- Jeśli miałbym dzisiaj zginąć, to na pewno nie w taki sposób. Naprawdę bardzo mi przykro, że cię rozczarowałem - powiedział nie wysilając się nawet by zdanie brzmiało prawdziwie. Szedł za nią zerkając to na jej plecy to na otoczenie.
- Gdzie idziemy?

Isabelle Morgan - 2016-04-01 20:48:45

- Molly owszem są inne przejścia, problem polega na tym, że są blokowane zdalnie. Jeśli ona nie chcę żebyśmy się tam dostali to nie damy rady - powiedziała szeptem, powstrzymując się przed spoliczkowaniem Holmesa starszego za sam wyraz twarzy, zupełnie jakby wyczuwała jego myśli. Ale cóż zasada ograniczonego zaufania chyba była dobrym wyjściem.
- Cóż możemy po prostu próbować znaleźć inne przejście. Aktywne- podkreśla to słowo po czym dodaje głośniej- Proponuje omijać piwnice, nie wiadomo co w nich siedzi. I może ktoś powinien tu zostać... Gdyby William potrzebował pomocy.

Weronika Mirandola - 2016-04-01 20:54:32

- Widzę, że nasza mała rozgrywka nie sprawia panu problemu, Williamie, a zatem ... możemy skończyć z rozgrzewką- Na ścianie pojawia się następujący ciąg cyfr, wyświetlony przez staroświecki projektor, którego terkotanie słychać nawet przez grubą ścianę.
52 55113225332415445432 3414 5215523311444255 1224454215 24154344 321142445254 321555135554553311. 3311 122445422545 31155554 2524312511 251142441525 35113524154245, 1432452234352443 24 551125311524343311 25343515424411. 241125 3433 552224331131?
- Życzę miłej zabawy. Proszę wziąć głęboki wdech i zabrać się do pracy.- Wyłączyła mikrofon i wstała, ruszając w głąb pomieszczenia.
***
- Podejrzewam że do mnie, Sherlocku- głos nie brzmi już sztucznie i nieprzyjemnie, ponieważ nie wydobywa się ze staroświeckich głośników ale z wnętrza dużego zakurzonego pomieszczenia. Stara rekwizytornia.

William Cavendish - 2016-04-03 01:35:42

Jeśli William Cavendish był w czymś naprawdę beznadziejny to tym czymś była matematyka. Na sam widok liczb dostawał drgawek a już takiej ilości liczb...
- Dziękuję - mruknął tylko, uznając, że nie wypada nie odpowiedzieć danie. Jak sucza by nie była.

Sherlock Holmes - 2016-04-04 09:54:11

Słysząc głos wydobywający się z wnętrza zatrzymał i rozejrzał się po starym pomieszczeniu. Dopiero po chwili obserwacji jego wzrok przesunął się na źródło wypowiedzi. Przez cały ten czas nie myślał jak może wyglądać, bo zwyczajnie w świecie mało go to obchodziło. Była irytującym głosem wydobywającym się z głośników, niczym więcej.
- Z tego miejsca wszystkim sterujesz? - zapytał tylko - Nie wygląda na takie

Mary Suede - 2016-04-04 19:59:02

Na widok Lalkarki widocznie się spięła i ustąpiła w bok.
- Spieszyłam się  -  wymamrotała przepraszająco i skryła się za jednym z regałów. Gdzieś to musiało być..
W końcu wspięła się na uniesionej stopie i zdjęła z półki podłużne, czarne opakowanie. Luka pozwalała jej obserwować scenę sennymi, pochmurnymi oczami.

Elaine Dawson - 2016-04-07 19:10:28

[Mycroft]

A bij sobie, wrzeszcz, klnij, tupnij nogą... Myśl, że Mycroft przejąłby się tym choćby w najmniejszym stopniu była wyraźnym przejawem naiwności. Widział, że w blondynce wszystko buzuje, wbrew pozorom nie miał problemu z odczytywaniem ludzkich reakcji, choć może sprawiał takie wrażenie. Czytanie z ruchu warg też nie było wiedzą tajemną, kiedy większość życia spędziło się pracując w służbach.
- Po co te tajemnice, Morgan? - mruknął z niemal bezbłędnie ukrytą kpiną i westchnął obracając się wokół własnej osi. Rozglądał się przy tym po bibliotece, jakby szukał jakiejś wskazówki, ukrytej wiadomości... Czegokolwiek, co podpowiedziałoby mu, co ma teraz zrobić. Jednocześnie trybiki w mózgu pracowały ciężko, analizując obecną sytuację. Po co Suede oddzieliła od nich Sherlocka? Cóż, jak do tej pory działało to w jeden sposób - odseparowany trafiał przed oblicze Lalkarki. To, że miało to równiez zastosowanie co do młodszego Holmesa było bardzo prawdopodobne.
- W takim razie proszę zostać, błądzenie po tym labiryncie z panią, czy bez niej nie stanowi dla mnie różnicy.  - dodał obojętnie wzruszając ramionami. - Chyba, że stanowi ono takowe dla naszej gospodyni, kimkolwiek ona jest. Spędziła pani tutaj sporo czasu, może coś o niej opowie? A może pani, panno Hooper?  - przeniósł fałszywie życzliwe spojrzenie na Molly. - Coś na pewno zapadło wam w pamięć....

Molly Hooper - 2016-05-28 00:03:43

Rozumiała nerwy i panujące wśród towatzyszy napięcie, ale takich insynuacji nie tolerowała. W tamtej chwili, naturalny egozim i wyższość Mycrofta były jedynie kłopotem.
- Już mówiłam, panie Holmes - zaczęła, ostrzej niż wcześniej. - Nie wiem nawet jak się tu znalazłam. Lalkarkę znam tylko po głosie. Siedziała w cieniu, zresztą - zawiesiła głos - nie mogłam się wtedy skupić na szczegółach jej wyglądu. I proszę wreszcie zrozumieć, że nie jest pan jedyną osobą, która martwi się o Sherlocka. I Mary.
Po dłuższej chwili przeniisła wzrok na Is.
- Tak, ktoś powinien zostać... -  Skrzywiła się lekko, świadoma kto w tej chwili jest  dla teszty najsłabyszym ogniwem

Isabelle Morgan - 2016-05-31 19:21:29

- Jeżeli pan, Mycroft, nie życzy sobie mojego towarzystwa, tudzież nie ufa mi to proszę bardzo, niech pan idzie. Ale nie zamierzam brać odpowiedzialności za działania naszej psychopatycznej gospodyni. Straciłam już około pół litra krwi nie zamierzam sobie psuć reszty. A tajemnice po to żeby ona nie słyszała - syknęła cicho, zebrała spódnice zirytowana, podparła Molly i ruszyła w kierunku drzwi.
- Darowałabym sobie próby dostania się do środka, wszystko będzie zablokowane.

Weronika Mirandola - 2016-05-31 19:27:12

- Sama sterownia jest za drzwiami, ale wybacz, tam raczej nie pójdziemy.- zerknęła za Mary i skinęła głową.- Wiem laleczko, dziękuję. Więc, Sherlocku, jak podoba ci się w moim domu?

Sherlock Holmes - 2016-06-08 18:28:54

Detektyw zerknął w stronę Mary. Młoda dziewczyna postępowała tak jakby nie była sobą jednocześnie wciąż zachowując rozsądek by utrzymać jego i pozostałe osoby w przekonaniu, że ucierpiała tylko fizycznie i wciąż była z nimi. Imponujące i interesujące zarazem. Czymkolwiek była odurzona ostateczny efekt był ciekawy. I w pewien sposób irytujące - dla niego.
- Nie pójdziemy? - jego wzrok powędrował suficie pomieszczenia. Chwilę kazał poczekać swojej rozmówczyni nim ponownie na nią spojrzał i odpowiedział - Sądzę, że to ogromny dom dla tak małej osoby

Mary Suede - 2016-06-22 18:11:16

Mary podrzuciła nieznacznie pudełko z zamiarem jego zważenia. Zrobiła to na tyle delikatnie, żeby nie naruszyć zawartości, po czym zacisnęła mocno palce na ostrych obrzeżach. Zanim dołączyła z powrotem do pozostałych, zdmuchnęła z luki na półce gęstą warstwę kurzu, która zawirowała ospale we słabym świetle. Laleczka ustawiła się za swoją mistrzynią, spuszczając głowę i oczekując dalszych rozkazów.

Nico di Angelo - 2016-07-01 23:44:23

[Will]

William starał się odzyskać spokój chociaż jego ludzka część darła się na całe gardło KURWA WODA KURWA UTONĘ LICZBY.
Jednak, panowie, tylko spokój może nas uratować.
Wpatrywał się w liczby, starając się przypomnieć sobie jakieś kody. Tylko od 1 do 5, pisane parami. Nie miał innego pomysłu niż tabela 5x5. Najgorsze bylo rozrysowanie jej w myślach i nałożenie odpowiednich liter. Zajęło trochę czasu, zwłaszcza, że widocznie I i J były zapisane w jednej kratce ale kiedy rozszyfrował zagadkę nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Zatruty klej na kopercie lub znaczkach - powiedział tylko.
Znał tę zagadkę, słyszał ją setki razy.

M. Holmes - 2016-07-02 13:21:13

To co one nazywały egoizmem i poczuciem wyższości, Mycroft nazywał daleko posuniętą ostrożnością. Każda jego decyzja niosła za sobą ryzyko, zarówno dla niego, dla nich, a przede wszystkim dla Sherlocka. Odetchnął głęboko na chwilę zaciskając powieki. Ból głowy był nieznośny i nie pozwalał się skupić, a do tego wszystkiego dochodził jeszcze zwyczajny strach. Mimo to nie miał zamiaru zaufać żadnej z pozostałych przy nim kobiet. Każdy, kto już miał do czynienia z Lalkarką mógł być kimś w rodzaju uśpionego agenta. Przy Suede zadziałało, jaką miał pewność, że to się nie powtórzy? A mogło, w każdej chwili. Podniósł zmęczone powieki i nie odzywając się już opuścił bibliotekę. Niech będzie co chce, byleby dostał się do Sherlocka i udało im się wydostać na zewnątrz. Skrzywił się nieznacznie, dopiero teraz zdał sobie sprawę jak mało ich zostało z pierwotnej liczby porwanych przez Lalkarkę.

Molly Hooper - 2016-07-03 22:08:25

Poszła żwawo z Is i tuz przy drzwiach odwróciła się, by spojrzeć na Mycrofta. Nie potrafiła dokładnie odczytać jego wyrazu twarzy, jednak jasne było, że im nie ufał. Molly też czuła się zagubiona. Ale tkwienie w miejscu nie pomagało.
- To co robimy? - spytała, niepewna czy to pierwszy raz, kiedy zadaje to pytanie.

www.kraina-pokemon.pun.pl www.mta-nps.pun.pl www.racer.pun.pl www.fp.pun.pl www.topeleven.pun.pl