!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Użytkownik
Uniósł brew zaskoczony, czego nie zdołał ukryć. Potem zaczął się zastanawiać, dlaczego nie wspomniano o tym w dokumentach, które dostali od starszego Holmesa?
- Rozumiem... Mówi pani, że nie całkowitą. To znaczy, że coś jednak pamięta. Opowiadał o czymś? Wymieniał jakieś nazwiska?
Offline
Dedukcja w szlafroku
- Rozumiem, dziękuję panu - westchnęła lekko, rozluźniając ramiona z poczucia bezsilności - Grimm to bardzo dobry wybór, po lekturze w dzieciństwie nierzadko zyskują drugą twarz.
Oparła się o ścianę i zastukała o nią palcami w zamyśleniu. Słyszała o przypadkach blokady, którą obiekty badawcze zaciskały wokół traumatycznych przeżyć. Gdyby mieli przy sobie zdjęcie, film, cokolwiek... Może mężczyźnie wróciłyby kluczowe dla nich informacje. Suede pomyślała o tym z ciężkim sercem, widząc, jak, na jej rzut oka, komfortowo Mirales czuje się w swoim stanie. Poza tym, nie miała do tego żadnych praw. W wyczekiwaniu zerknęła w stronę wyjścia, nasłuchując szmeru konwersacji przebijającego się przez drzwi. Ktoś jednak znał się na swoim fachu, bo okazały się one cholernie tłumiące.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
Lekarz tak powiedział. Kiedy się denerwujesz wyciągnij piłeczkę i skup się na zgniataniu jej. Uspokoi cie to.
Tak zrobił - sięgnął do szuflady po małą, miękką piłeczkę i zaczął przerzucać ją z ręki do ręki
- Nie wiem co mogę mówić. Nie wiem co się dzieje - powiedział spokojnie patrząc w ścianę - Nie jestem nikim specjalnym. Wariatem, który z rozpaczy postradał zmysły i odciął się od świata. Kiedyś chyba byłem żołnierzem.
Vanessa pokręciła głową. Nie była informacją z pierwszej ręki tylko wyjątkowo wścibską pielęgniarką.
- Na początku był bardziej rozmowny. Tak mówią. Opowiadał czasem historie z wojska ale noc znaczącego. Zwykła tamtejsza makabryczna codzienność. Było coś o białym lisie, padło nazwisko.. Irlandzkie, wie pan, znane. - zmyśliła się - kogoś kto nazywał się jak ten mężczyzna który współpracował z Jamesem Moriartym.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Administrator
- Byłeś. To co nas interesuje działo się w czasie twojej służby - odparł przechylając głowę na bok gdy mężczyzna sięgnął po piłeczkę. Stresował się, być może uda im się coś z niego wyciągnąć, jeśli wcześniej tego nie zniszczą. - Pamięta pan może osoby z triskelionem? Tatuażem? - dodał po chwili
Offline
Administrator
- Nie pamiętam -uśmiechnął się słabo - krew, dużo krwi, śmierci i bólu. Nic konkretnego, żadnych twarzy, nic konkretnego... Mój lekarz uważa, że to dla mnie bezpieczne...
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Administrator
[Daniel]
"Biały lis", odnotował w myślach. Nie podejrzewał pielęgniarki o jakąś wyjątkową wiedzę, ale ktoś, kto przez większość czasu przebywa wśród pacjentów, może usłyszeć to i owo.
- Z Jamesem Moriartym współpracowali i współpracują różni ludzie. - uśmiechnął się nieznacznie. - Pamięta pani to nazwisko?
Offline
Administrator
Przysłuchując się jego wypowiedzi skinął powoli głową. Nic wartego uwagi, na każdej wojnie jest krew, rzeź, cierpienie i tęsknota za domem.
- Niewiedza bardzo często jest błogosławieństwem. Jej nadmiar przysparza tylko kłopoty, więc pański lekarz może mieć racje. Kto się panem zajmuje? - zapytał gdy ten skończył mówić
Offline
Dedukcja w szlafroku
- Z pewnością jest to najwygodniejsza droga - rzuciła, dyskretnie przeglądając foldery ze zdjęciami na telefonie - Oprócz nas, naprawdę nie gościł pan u siebie nikogo innego?
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
- Dawno temu, kilka dni po tym jak tu trafiłem - powiedział, zamykając oczy, a jego twarz wykrzywił krótki grymas bólu - Jacyś mężczyźni, podobno z rządu. I prawnicy żeby uregulować formalności.
- Miron... - powiedziała niepewnie po czym niemal natychmiast się speszyla, zdając sobie sprawę jak głupią rzecz powiedziała - Albo Moran
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Administrator
[Daniel]
Pokiwał głową, przywołując na twarz nieco szerszy uśmiech.
- Niech mi pani jeszcze powie... - zaczął po chwili, zakołysawszy się na piętach. - Pan Green, on też ma problemy z pamięcią?
Offline
Administrator
Schował dłonie za plecy spoglądając z góry - z racji tego, że stał a jego rozmówca siedział - na pacjenta.
- Zakładam, że nie pamięta pan tych nazwisk. A może się mylę? - zapytał po chwili
Offline
Dedukcja w szlafroku
- Podobno... - mruknęła - Brzmi to, jakby wywołali u pana wątpliwości.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Nic nie wskazywało na to żeby z rządu nie byli. Po prostu mam problemy z zaufaniem garniturowym
Pielęgniarka przygryzłza wargę.
- Pan Green... Ma problemy z rzeczywistością. Dużo większe niż ten pacjent.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
- To znaczy? - zmarszczył czoło. Ech, coś mu się zaczęło wydawać, że niewiele wskórają w tym miejscu. Zespół stresu pourazowego? Tak silny? To w ogóle możliwe? Nie był psychologiem, raz tylko miał w dłoniach jakąś książkę o psychoanalizie, zdaje się, że Elaine zostawiła, kiedy wpadła do niego pomiędzy egzaminami. Właśnie, Elaine... Po powrocie z Syrii, czy gdzie faktycznie była, też nie było z nią najlepiej. Brak snu, uciekanie w pracę, zrywanie kontaktów... Zabawne, mógłby przysiąc, że w tej chwili dzieje się z nią to samo, co wtedy. - I jeszcze jedno... - odezwał się nagle znowu, bo coś wpadło mu do głowy. - Czy obaj zachowywali się tak od razu po trafieniu tutaj? Czy może te... problemy wystąpiły później, dopiero w szpitalu. Może po czyichś odwiedzinach?
Offline
Administrator
Sherlock zniecierpliwiony przystąpił z nogi na nogę. Czy ich pytania zmierzały w dobrym kierunku? Każda informacja mogła być istotna, ale równie dobrze mogła tylko zapychać strych, blokować różne ścieżki i zajmować czas. Przy takich okazjach zdecydowanie wolał sprowokować kogoś do mówienia czegoś, czego nie chce i zwyczajnie przyśpieszyć rozmowę.
- Jak z pana rodziną, panie Millares?
Offline