!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
- Wierzę w ciebie, Kiciuś. To nie przeszkadza mi się o ciebie bać. Nawet ja się mylę - uniósł się na łokciach i pogłaskał Jamie po odkrytym z włosów karku. - I gdzie się spieszysz, dopiero świta.
Mordercze zajęcie najwyraźniej nie miało zamiaru zostawić ani Jamie, ani Sebastiana, skoro zrywali się wcześnie, tym bardziej, że z aukcji wrócili nieco po północy.
No cóż. Gdyby nie te same mordercze zapędy, nigdy by się nie spotkali.
Offline
- Jak się spało? - ze spokojem i nawet radością wciąż głaskał Jamie po karku. Zauważył, że przy tej pieszczocie kobieta staje się jeszcze bardziej kocia, delikatna. Uśmiechnął się, chociaż z pozycji, w której leżała, nie mogła go widzieć.
Miał nadzieję, że wspomnienie Stelli nie zakłóci tego wyjazdu, przynajmniej teraz.
Było idealnie.
Offline
(nie mam pojęcia co na to odpisać)
Chciał o coś spytać, więc popatrzył na nią i zobaczył, że znowu zasnęła. Wstał, uważając, żeby jej nie obudzić i poszedł wziąć prysznic i się ubrać. Ledwo wrócił, zapinając guziki kraciastej koszuli, a zobaczył, że coś jest nie tak.
Offline
Śniło jej się coś... dziwnego i przyjemnego jednocześnie.
Oglądała jakąś wystawę, gdy spostrzegła obraz. A na nim swoje nazwisko. I wtedy sen się urwał, a ona przeturlała się na drugą połowę łóżka czując, ze Seby nie ma już w łóżku.
Poderwała się nagle do góry, jakby coś jej się przypomniało.
Offline
Zamrugała szybko kilka razy i pokręciła głową.
- Nie... Coś mi się śniło... - mruknęła po czym przeciągnęła się i wstał z łóżka, by podejść do szklanych drzwi prowadzących na balkon. Otworzyła je i wyszła na zewnątrz, mrużąc lekko oczy, bo stała w pełnym słońcu. - Jak tu jest pięknie.
Oparła dłonie o złotą barierkę i rozejrzała się dookoła, podziwiając widoki.
Offline
- Co powiesz na śniadanie, madame? - bez pośpiechu chwycił za swoją skórzaną kurtkę i narzucił jej na ramiona. Mimo słońca nie było już najcieplej.
Offline
Przez chwilę stał jeszcze na balkonie, patrząc na horyzont. Uśmiechnął się do siebie i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Mademoiselle, ależ ty jesteś piękna - nie mógł powstrzymać wesołego uśmiechu, widząc jaka jest szczęśliwa.
(totalny brak weny na Paryż, Kiciuś ;-;)
Offline
Obróciła się w jego stronę i zaśmiała się.
- Ach, nie przesadzajmy - uśmiech nie schodził z jej twarzy. Ściągnęła z ramion kurtkę i położyła ją na krzesło, po czym sięgnęła po swoje rzeczy i poszła do łazienki ogarnąć się, aby jakoś wyglądać.
(wena... zniknęła gdzieś)
Offline