!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Użytkownik
Słuchając Jamie nieznacznie pokiwała głową.
- Niee, nie całkiem. - Schyliła się nieco ku nowej znajomej i ściszyła głos prawie do szeptu. - Nawet nie jestem rodowitą Angielką. - Wróciła do pozycji prostej i uśmiechnęła się. - Niezbyt duża miejscowość Coatbridge, mówi ci to coś? - dodała z czystym szkockim akcentem.
Ostatnio edytowany przez Jena McMorrow (2014-08-04 21:01:49)
Offline
Użytkownik
- Prawidłowo. - Wyszczerzyła się. - W Londynie mieszkam dopiero od paru lat, ale szybko zakochałam się w tym mieście - powiedziała już swoim zwykłym głosem. Była to mieszanka akcentu szkockiego z odrobiną tego charakterystycznego dla wielkomiejskiego Londynu. W niektórych sytuacjach używanie tego małego misz-maszu mogło brzmieć nieco zabawnie, jednak Jena nie próbowała nad tym pracować. Chociaż na co dzień używała wytworzonej przez niesforny język formy, uważny słuchacz mógł się zorientować skąd pochodzi. - Przyznam, że początkowo trochę mnie przerastało, ale jakoś się zadomowiłam. - Podniosła z talerza sztućce i zabrała się za dokończenie ryby.
Offline
Słuchała jej uważnie i uśmiechnęła się, gdy dziewczyna wspomniała o tym, że zakochała się w Londynie.
- Cóż, Londyn to faktycznie piękne miejsce. A co do zadomawiania się, każdy tak ma. Moja koleżanka dość długi czas nie mogła się przyzwyczaić do tutejszej pogody i obyczajów. Pochodzi z okolic RPA, więc to było dla niej naprawdę trudne. Ale mieszka tu już dziesięć lat i mówi, że jest tylko coraz lepiej.
Chwyciła sztućce i ugryzła kawałek łososia.
Offline
Użytkownik
- Jeju, aż z RPA? - Zatrzymała dłoń z widelcem w połowie drogi do swoich ust. - Londyn musiał i ją w sobie mocno rozkochać. - Posłała Jamie półuśmiech. - Przy niej moja przeprowadzka jest niemal niczym. Przynajmniej z pogodą nie miałam problemów, moje regiony raczej za suche nie uchodzą. - Włożyła nabitą na sztuciec frytkę do ust.
Offline
- Robi wrażenie, no nie? - zapytała, rzucając jej uśmiech. - Od razu jej się tu spodobało. Ale na pogodę narzekała najbardziej.
Zaśmiała się wesoło. Odgarnęła z czoła blond kosmyk włosów.
- A tam od razu niczym - machnęła dłonią. - Pracujesz gdzieś?
Offline
Użytkownik
Zjadła jeszcze trochę i odłożyła nóż i widelec na talerz, układając je "na piątą". Zawtórowała Jamie śmiechem i upiła trochę wody. Kiedy padło pytanie dotyczące pracy na jej twarzy pojawiło się małe zniesmaczenie. Nie lubiła afiszować się z gazetą dla której pracowała, zresztą nie było to zbyt rozsądne.
- Hm, nie jest to coś czym warto się chwalić - odpowiedziała, odkładając szklankę. - Jestem niespełnioną zawodowo dziennikarką, tak to ujmę. - Bezgłośnie westchnęła i wytarła usta do serwetki. - A jak jest z tobą? - Podparła brodę na dłoni i spojrzała na Jamie.
Offline
Dziennikarka. Uważała, że to ciekawe zajęcie.
- Fajną masz pracę - stwierdziła, ocierając usta serwetką. - Ze mną... Cóż, skończyłam studia. Szukam teraz jakiejś pracy dla artystycznej duszy. Myślałam o tym, żeby zacząć udzielać lekcji rysunku dla początkujących, ale wątpię, by ktoś chciał zatrudnić osobę świeżo upieczoną po studiach.
Mówiła zgodnie z prawdą. Oprócz zajmowania się likwidowaniem ludzi, musiała coś robić. Ot, dodatkowe zajęcie.
Offline
Użytkownik
- W teorii - odpowiedziała na komentarz dotyczący jej pracy i skrzywiła się słabym uśmiechu. - Jesteś artystką? Podziwiam. - Rozchmurzyła się i szerzej uśmiechnęła. - Ee, myślę że wręcz przeciwnie. Młodzież chętniej uczy się u takich ludzi. Zawsze możesz zacząć od nich - rzuciła pocieszająco.
Offline
- Na pewno nie - zrobiła jakąś śmieszną minkę. - Aye, artystka.
Uśmiechnęła się, widząc, że coś ją zaciekawiło. Dopiero po chwili pomyślała, że te rada jest trafna. I podsunęła jej ją już druga osoba. Widocznie coś w tym musi być.
- Może masz rację... Córka mojej profesorki ze studiów ostatnio zaczęła się interesować malowaniem... Może zacznę od niej.
Nim się zorientowała, miała pusty talerz. Jedynie szklanka była do połowy pełna.
Offline
Użytkownik
Wyszczerzyła się na dźwięk znajomego wykrzyknienia.
- No widzisz, warto spróbować - odparła wesoło. - Zaczniesz od jednej osoby, ta szepnie drugiej słówko... Początki są najtrudniejsze. - Sięgnęła po swoją szklankę i upiła z niej nieco wody. Było trochę po dwunastej i słońce okropnie świeciło, robiło się coraz bardziej gorąco. Jena podniosła odłożone na stolik okulary przeciwsłoneczne i ponownie założyła je nos.
Offline
Odłożyła sztućce tak, że informowały one o tym, iż kobieta skończyła jeść. Otarła usta serwetką i odłożyła na bok. Dopiła jeszcze wodę. Zerknęła po chwili na zegarek. Siedziała tu już nieco dłużej niż planowała, ale w dobrym towarzystwie czas szybko mija. I jakoś tak nie chciało jej się teraz opuszczać tego miejsca. Spodobało jej się tu.
- A, racja. Nie pomyślałam o tym w pierwszym momencie - uśmiechnęła się lekko.
Offline
Użytkownik
W odpowiedzi uśmiechnęła się do niej szeroko.
- W takim razie pora się za to zabrać. Trochę więcej pewności! - Puściła jej przez okulary oczko. - Korzystając z okazji... malujesz może obrazy?
Offline
Użytkownik
- W moim nowym mieszkaniu - no, może nie takim nowym, mieszkam w nim już prawie pół roku - zaśmiała się krótko - wciąż jest pusto. Uwielbiam sztukę i tak pomyślałam o obrazach... skoro jesteś artystką. - Nieznacznie się uśmiechnęła. - W czym się specjalizujesz? - spytała jeszcze.
Offline