!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
- Pewnie siedzi i obserwuje. Ogólna, ale dobra odpowiedź - odparł na wydechu i zlustrował pomieszczenie wzrokiem. Czas był istotny - w takich zagadkach każde słowo ma znaczenie, cokolwiek było odpowiedzią wiązało się z upływem dwunastu godzin oraz z obserwacją. Pierwsze co podsunął mu umysł był zegar. Nawet nie wiedział dlaczego, skoro to nie miało większego sensu jeśli chodziło o rozwiązanie zagadki. Co można obserwować przez tyle czasu i się nie znudzić? Nie mówiąc już o zmianie grubości. Od prawej do lewej, nie tak, jak zazwyczaj - z lewej do prawej. Przygryzł dolną wargę, może znał odpowiedź. Na razie jednak nie chciał jej wyjawiać pamiętając sobie rozgrywkę z Moriartym - gdy poszło mu szybko, skrócono czas, jaki miał na rozwiązanie zagadki. Dlatego milczał czekając na reakcję swojego rozmówcy.
Offline
Administrator
Zamknął oczy i pokiwał głową. Przecież nie miał czasu na gierki i podchody. Liczyła się szybka odpowiedź a jego samopoczucie mówiło mu, że nie jest najlepiej i ziarnka piasku w klepsydrze zaczynają przelewać się w nieodpowiednią stronę.
- Czytała książkę. Najwyraźniej ciekawą - mruknął
Offline
Administrator
Skrzywil się patrząc na niego. Może z powodu delikatnej paranoi a może ze zwykłej racjonalnosci nie ufal swojemu rozmówcy. Miał też sporo do zatrzymywania - i tak nie miał czasu, a nic nie zapowiadało się na to by pomoc już nadchodzila. Wahał sie jeszcze przez chwilę.
- Skąd mogę mieć pewność, ze to mnie nie dobije - wskazał brodą na trzymaną przez niego butelkę
Offline
- Zaryzykuj - stwierdził spokojnie prostując się, gdy usłyszał skrzypenie zardzewiałych kół. jedne z ukrytych drzwi otworzył się i do sali wjechało szpitalne lózko, popychane przed Gabriela.
- Sir, ta będzie odpowiednia. Czysta, zdrowa, niezakażona.
Offline
Administrator
Przyglądał się swojemu rozmówcy zerkając na chwilę na trzymaną przez niego fiolkę. Mógł zaryzykować swoją śmiercią co i tak mu groziło jeśli nie zrobi czegoś w kierunku ratowania własnej osoby. Gra na zwłokę też nie była dobrym wyjściem, ponieważ nie miał na to czasu. Z resztą nie po to proponowano mu wyjaśnianie jakiś zagadek po to by przyjrzeć się jak je rozwiązuje krzywiąc się przy tym z powodu trucizny. Miał być też świadkiem... czegoś. Ryzykowanie było jedynym wyjściem, chyba, że przez swą upartość chciał dopuścić do własnej śmierci. Otwierał usta by coś powiedzieć, gdy przerwał mu hałas i dwójka gości.
Przesunął powoli spojrzenie w źródło dźwięku. Obie postacie kojarzył - albo przynajmniej mu się tak wydało. Mężczyzna był tu wcześniej a kobietę.. chyba wydział wśród zaproszonych. Przymrużył oczy ponownie patrząc na rozmówce
- Zaryzykuję - wyrzucił z siebie otwierając usta
Offline
Aniołek
Wyglądało na to że miała posłużyć za podmiot (albo w jej obecnym położeniu raczej przedmiot) eksperymentu. I prawdopodobnie przy tym umrzeć. W dodatku z Holmesem w jednym pokoju... totalna porażka. Ale w tym momencie dostrzegła właściwego gospodarza tej zacnej imprezy.
- Witam panie Havegraves. Podałabym rękę ale to dla mnie nieco krępująca sytuacja.
Offline
Hrabia przez chwilę nie wykonał żadnego gestu. Nawet jeden mięsień na twarzy mu nie drgnął. A potem po prostu przyłozył fiolkę do ust Sherlocka, zwracając się jednocześnie do Gabriela.
- napewno? Nie zatruta? - Wstał podawszy Holmesowi lekarstwo i podszedł do Wery i przyglądał jej się bacznie.
Offline
Administrator
Mózg Wery pracował na najwyższych obrotach, jak by się tu wykaraskać...
- Owszem nie przyjmowałam trucizny, ale moja zdatność do czegokolwiek z takim obciążeniem genetycznym jest kwestią sporną. Czy będzie mnie pan łaskaw odpiąć od stołu hrabio i zachować się jak przystało na przedstawiciela wysokiego rodu wobec damy?
Offline
Administrator
Dramatyczna, pełna emocji przerwa miała mu albo zaimponować, albo wskazać jego pozycję - oczywiście niższą. Ewentualnie jego rozmówca, miłośnik zagadek, miał słabość do budowania wszystkiego jak w teatrze. Pozostało mu nic jak obserwować całą sytuację. I próbować uwolnić się z węzłów.
Offline