!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
W ostatniej chwili ugryzł się w język, zanim wyrwało mu się coś w stylu "czyli to robiłaś, kiedy zniknęłaś bez słowa". W końcu sam chciał, żeby przestali to ciągle roztrząsać. Mimo to poczuł jakieś nikłe ukłucie w klatce piersiowej. Coś jak wbicie szpilki w czułe miejsce - za pierwszym razem boli jak cholera, ale gdy powtarza się częściej, przyjmuje się ból z obojętnością. Tymczasem westchnął tylko i przymknął oczy. Trochę czasu już minęło, ktoś powinien się już zająć awarią.
Offline
Administrator
[Daniel]
Wzruszył bezradnie ramionami.
- Jedyne co mi przychodzi do głowy, to wołać o pomoc, może akurat ktoś usłyszy. - postukał palcami w metalową barierkę, która tymczasem wpijała mu się w żebra. Po chwili sięgnął do kieszeni po telefon i spojrzał na wyświetlacz z nadzieją. Nic z tego, nie pojawiła się ani jedna kreska zasięgu. Za to dowiedział się, że upłynął zaledwie niecały kwadrans. Przysiągłby, że jednak więcej.
Offline
Administrator
[Daniel]
- Och, od razu trumnę... - żachnął się, marszcząc przy tym czoło w swój charakterystyczny sposób. - Nie planuję tu aż tak długiego pobytu. A mieszkam... cóż, niedaleko. - uśmiechnął się krótko. Wolał tę informację zachować dla siebie. Dystans, to było dla niego w pewien sposób istotne. Jeszcze nie pora. Zresztą, kto wie, czy w ogóle kiedyś przyjdzie. Taaa, zdecydowanie w końcu dorósł. - Zdążam na czas tam, gdzie jestem potrzebny, to najistotniejsze. A w Londynie to i tak nie lada wyczyn. - dodał ze śmiechem.
Offline
- Och wszystko zależy też od rozplanowania. Czasem, w godzinach szczytu i sto metrów ciężko się przedostać - Usiadła sobie po turecku. Nie było źle jak na na siłe ugrzecznioną i jednak nieco sztuczną rozmowę ale wiele by dała by wydostać się z tej windy.
Offline