!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Nastał dzień W. Na lotnisko London Luton został dostarczony więzień Zero, mediom i opinii publicznej znany jako Łasica. Bardzo niebezpieczny, priorytet bezpieczeństwa: najwyższy. Dostarczono go w specjalnie dostosowanej mini-celi, chociaż nazwa "klatka" byłaby bardziej odpowiednia. Klatkę można otworzyć za pomocą czterech klucz, z czego jeden od razu dostał się w niepowołane ręce, a trzy inne zmieniły właścicieli na osoby całkiem niewłaściwe. Ale o tym nikt nie wie, gdyż klucze zastąpiono falsyfikatami. Potem, w licznej asyście lecz w całkowitej tajemnicy, Łasice przewieziono do Scotland Yardu i umieszczono w pomieszczeniach piwnicznych. I dopiero wtedy wszyscy odetchnęli z ulgą.
Zapadał wieczór. Aria, z pozoru spokojna i obojętna, zajmowała się pracą na swoim piętrze.
Offline
Opuszczony budynek naprzeciwko Yardu był idealnym miejscem, żeby przeczekać te parę godzin i ruszyć do akcji.
Natalia zaopatrzyła się w broń, swój specjalny pas i kubek kawy, po czym znalazła okno na parterze, z którego idealnie było widać budynek policji.
Wystarczyło więc czekać na resztę drużyny i odbić ich cenną zdobycz.
Love is for children; I owe that man a debt.
Offline
Administrator
I kiedy już wszyscy myśleli, że jest zupełnie spokojnie rozdzwonił się telefon na dyżurce.
- Alo? Scotland Yard? Chciałam zgłosić ... - w słuchawce rozlega się spanikowany głos z silnym hiszpańskim akcentem- Jestem w Harodsie i... tyle ludzi... i taka panika... Panie władzo tu jest ładunek.WSZYSCYUMRZEMY
Offline
Nawet to, że mieli atakować razem z Natalią po akcji rozpraszającej Weroniki, nie powstrzymało Sebastiana od zaplanowania choć chwili samotnego... cóż, bycia. Chociaż snajper wolałby, by większa część zlecenia była samotna, udało mu się tylko zyskać chwilę w tym stylu. Konkretniej - chodziło o chwilę przyczajenia się. Kiedy Natalia za cel obrała sobie budynek naprzeciwko Yardu, Sebastian wolał wybrać park na skrzyżowaniu, z którym komenda sąsiadowała. Broń nie ciążyła mu jakoś szczególnie, powietrze robiło się przyjemnie chłodne po wyjątkowo parnym dniu i gdyby nie uciążliwe czekanie na sygnał, obserwowanie Yardu byłoby dużo znośniejsze.
Offline
Administrator
Trzymając kubek pseudo kawy przeszedł przez korytarz znajomego piętra. Wiedział kto gdzie miał swoje gabinet, gdzie był barek, pokój przesłuchań, ubikacja i małe pomieszczenie, którego przeznaczeniem było przechowywanie przyrządów do sprzątania. Nie zawsze jednak takowym składzikiem był. Wiedział nawet, który automat zżera monety, który wydaje kawę według własnego uznania, a nie według programu - oraz był świadom, że każda ciecz jaka wypływała z urządzenia była wstrętna. Ale mocna.
Pchnął przeszklone drzwi gabinetu Lestrade i szybko zajął miejsce w fotelu. Kiedy on się na to zgodził? To nie jego robota, on był raczej od rozwiązywania problemów, a nie pilnowania, by nie powstawały.
Offline
Dedukcja w szlafroku
A miało być tak pięknie. Lepiej trzymać przecież szczura w piwnicy, niż w ściekach. Dyspozytor Scotland Yardu mógł się jednak pożegnać ze spotkaniem pierwszego stopnia z nowo zakupionym, cieplutkim rogalikiem. W porę odzyskał rezon i przysunął się bliżej biurka.
- Słyszy mnie pani? Bardzo ważne jest, żeby pozostała pani na linii - odparł wyraźnie, nasłuchując co działo się po drugiej stronie słuchawki. Przygotowywał się już do przekierowania sprawy na wyższe szczeble - Gdzie dokładnie się pani znajduje? Widzi pani bombę albo napastników?
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Dedukcja w szlafroku
Dyspozytor przeklnął siarczyście, słysząc trzask odkładanej słuchawki. Natychmiast połączył się z jednostką interwencyjną.
- Podejrzenie ataku bombowego w Harrods, wielu napastników z ładunkiem. Potrzeba trochę ludzi do obstawienia budynku. - przesłał komunikat i przetarł przekrwione oczy. Ze Scotland Yardu niewiele później ruszyły z piskiem opon furgonetki.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
Wera wyrzuciła telefon na kartę do Tamizy i ruszyła szybko brzegiem rzeki, przez portowe targowisko. Miała coś.jeszcze do zrobienia .
Offline
Park okazał się idealnym schronieniem - nie dość, że nikt nawet nie podejrzewał, że ktoś mógłby stąd obserwować komendę, to jeszcze Sebastian prawie od razu zauważył pierwszych policjantów i wyjeżdżające wozy. Splunął na trawę, zanim wstał z ławeczki, pociągając za sobą rzuconą niedbale bluzę. Zarzucił ją na ramiona i niespecjalnie się spiesząc skierował swoje kroki w stronę budynku komendy, a raczej piwnicznych okien tejże. Już wcześniej, obserwując i planując akcję jak najdokładniej, zauważył że nikt nie pilnuje budynku na zewnątrz.
Offline
Administrator
Doskonale wiedziała, że podejrzenie zamachu w wielkim i luksusowym centrum handlowym to może być za mało... ale w połączeniu z eksplozją i pożarem w dzielnicy przemysłowej już całkiem w sam raz.
I tak nie minęło wiele czasu a ściany położonych tam budynków zaczęły smagać podsycane chemikaliami płomienie. Było kolorowo jak na niebie w sylwestrowy wieczór. Idealnie.
W tym samym czasie, gdy ona podziwiała kolorowe płomienie, okna sąsiadującego z siedzibą Yardu budynku wyleciały z głośnym hukiem zasypując ulicę niemniej estetycznym, kryształowym deszczem i tnąc przy okazji cywilów, którzy się napatoczyli.
Offline
Administrator
Wygodnie siedział w fotelu popijając niezbyt smaczną kawę i przeglądając mało interesujące fakty w serwisach informacyjnych. Jak ludzkość mogła być zainteresowana ślubem gwiazdy z kina gorszej jakości? W dodatku plotką i zdjęciami zrobionymi słabym jakościowo aparatem. Gdyby w tym jeszcze jakiś wątek powiązany z łamaniem prawa w tajemniczy i niepozorny sposób, lub coś co wzbudza ciekawość dobrego obserwatora... A tu nic. Tylko zdjęcia szczęśliwej pary. Nudy. Przeglądał kolejny artykuł kiedy fasadami budynku wstrząsnęło powodując zamieszanie wśród pracowników Yardu. Sherlock, który w zbiegi okoliczności nie wierzył automatycznie podniósł się, i wyszedł kierując się w stronę piwnic.
Offline