!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Pokręciła głową bez słowa. Nie mogła mówić za dużo. Nie mogła nikomu ufać. Nie mogła pozwolić sobie na błąd.
- Nie ważne... Ja... cięgle nie umiem się z tym pogodzić. I się nie pogodzę. I wypłakuje się obcej kobiecie. Przepraszam. Ale po prostu już nikt mi nie został. Jestem sama.
Offline
Administrator
Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, z otuchą, mimo to, że sama sobie nie potrafiła jej dodać.
- W porządku, lubię słuchać. Przynajmniej to odciąga myśli od moich własnych problemów. - upiła niewielki łyk kawy zagłębiając się w lekkim zamyśleniu. Czym się w tej chwili różniły? W jej mniemaniu niczym. Chociaż... tak, Elaine w życiu nie odważyłaby się przed kimś przyznać do tego, co naprawdę dzieje się w jej duszy. Ale jak długo jeszcze? Może udawać silną, codziennie zakładać maskę silnej, zdecydowanej kobiety. Nocą zmieniać ją na maskę pozbawionej skrupułów morderczyni, bo tego do niej wymagano. Może dlatego tak bardzo chciała mieć to już za sobą. Kiedy to się skończy, odejdzie. Przynajmniej tyle mogła zrobić. Tymczasem sięgnęła do paczki po papierosa. Odpaliła go zaciągając się mocno.
- Też jestem sama. - powiedziała po chwili. Jeszcze to mogła zrobić, jakoś jej pomóc. - Wymagają od nas, żebyśmy były silne, ale... to takie nasze piekło.
Offline
Odsunęła dłoń. Nie potrzebowała tego. Ani sympatii ani zrozumienia. Nie potrzebowała niczego od innych ludzi. Tylko zemsta a potem śmierć.
- Możliwe - ucięła wymijająco. - Ale tak czy inaczej śmierć kończy wszystko.
Offline
Administrator
Przyglądała się jej przez chwilę. Nie zdziwiło jej, że nagle postanowiła znowu uciec w swoją skorupę. Chociaż... zdania są podzielone, czy to dobry, czy może zły znak.
- Owszem. Chociaż czasem wystarcza półśrodki. - wydmuchnęła dym gdzieś w bok. - Chcesz zemsty. Zadośćuczynienia. - odgadła. Nie było trudno, chęć zemsty zawsze przychodzi pierwsza. Najwierniejsza przyjaciółka w cierpieniu.
Offline
- Chcę pozałatwiać resztę spraw - odparła wymijająco, czując, że rozmowa weszła na niebezpieczne tory. Upiła nieco kawy i zaciągnęła się papierosem.
Offline
Administrator
Kręciła łyżeczką w wysokiej szklance obserwując jak wszystkie trzy warstwy mieszają się w jedną. Załatwić resztę spraw... można to też i tak nazwać. Wszystko trzeba jakoś nazwać, może po to by w jakiś sposób się usprawiedliwić. Strzepnęła popiół do prostej kamionkowej popielniczki. Zabawne, wyjdzie stąd, pojedzie spotkać się z Arthurem i znowu będzie suką. Tak będzie najlepiej, w końcu Elaine Dawson umarła. Kilka miesięcy temu.
Offline
Westchnęła, przywołując się do porządku. Czas się zbierać, musi wracać do pracy i do układania planu. Koniec chwili słabości.
- Więc... chociaż się nie znamy i nigdy więcej już nie zobaczymy... Pamiętaj o mnie. Nie wiesz o mnie prawie nic, ale niech pozostanę chociaż w czyimśś wspomnieniu... Wybacz, ale muszę już iść. - Wstała powoli.
Offline
Administrator
Uniosła wzrok przyglądając się jej badawczo. Na jej twarzy rysowało się zdecydowanie i, cokolwiek miała w planach, najpewniej zrobi to za wszelką cenę. Powoli skinęła głową jednocześnie zgniatając niedopałek w popielniczce.
- Będę pamiętać. - odezwała się w końcu. - Rachel... - zawahała się. Właściwie co jej mogła powiedzieć? Westchnęła ciężko, pokiwała głową. - Skończ, co zaczęłaś.
Offline
Uśmiechnęła się szeroko i przez chwile groźnie a nawet szaleńczo.
- Och, możesz być tego pewna... - I wyszła.
Offline
Administrator
Nie spodobał jej się ten uśmiech, przez chwilę poczuła ten dziwny, towarzyszący jej od kilku dni niepokój. Mimo to po raz ostatni skinęła jej głową i westchnęła ciężko odwracając wzrok. Zapłaciła za kawę i wyszła na już nieco opustoszałą ulicę. Znowu narzuciła kaptur na głowę i wysłała krótką wiadomość do Arthura. Przerwa się skończyła.
[zt]
Offline