!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Diabełek
Zabrał łokcie ze stołu, by kelner mógł bez problemów zsunąć tacę na blat i rozdać zamówienia.
- Realpolitik, huh? - objął palcami chłodną szklankę - Niestety nie mogę się pochwalić taką elastycznością, jak ty. Moje pochodzenie i.. historia same wpychają mnie do określonej szuflady. Ale nie narzekam. Wolę być człowiekiem z planem, kontrolować przepływ weny i przygotowywać wzory.
Offline
Administrator
- Ja też robię plany, ale lubię dać się ponieść- uśmiecha się lekko- Ale widzę, że nasze artystyczne osobowości uzupełniają się.
Offline
Diabełek
- Publiczność uwielbia, kiedy artyście trudno jest przestać. Ale co za dużo to niezdrowo - strącił popiół na podłogę - Przyznam tylko, że nie byłem nigdy niczyim metronomem. Sam mogę się jeszcze... zapominać - bez oporów puścił brunetce oko - Nie wiem, jak to się spodoba twoim przełożonym. Na pewno lubią się czepiać, taka to już ich praca. Szczególnie młodej krwi.
Milczał przez chwilę, kreśląc na podkładce do napoju geometryczne wzory.
Nagle utworzył usta, by zaczerpnąć krótko oddech.
- Podesłałaś mi Lacrimosę - zmarszczył brwi mówiąc - Kogo miałoby dotyczyć to opłakiwanie, Hagia Sophia? - wyszczerzył zęby - A może chodzi o panią Lacrimosę de Magpyr?
Ostatnio edytowany przez Christopher Raven (2016-01-03 15:16:47)
Offline
Administrator
- Powiedzmy, że jestem w stanie poradzić sobie z moimi przełożonymi, chociaż prędzej czy później będziesz musiał ich pewnie poznać. A co do Lacrimosy ... mimo mojego uwielbienia dla Pracheta nie chodziło o postać. Raczej o płacz kustosza Nowej Pinakoteki ...- uśmiechnęła się czarująco. Użycie nazwy znanej świątyni zapewne było tylko grą słów, ale przy znajomości ich znaczenia czuła się mile połechtana tym zwrotem.
- Ładna gra słów. A znajdziesz jakąś do imienia Weronika?
Offline
Diabełek
- Nie wątpię w to. Przygotuję najlepszą koszulę.
Rozbawione iskry zakołysały się w jego oczach i zaraz zmatowały na jej kolejną wypowiedź
- Zadziwiasz mnie z każdą propozycją - mruknął cicho - Nie powiem, to był mój cel od jakiegoś czasu. Uwielbiam słoneczniki.
Uśmiechnął się porozumiewawczo i zmrużył powieki z satysfakcją.
- Oczywiście, ja nie znajdę? - obruszył się delikatnie i złożył dłonie jak do modlitwy, opierając brodę na kciukach. Zaraz odchylił się, krzesło zachybotało na tylnych nogach - Patrząc na to że dałaś mi poznać swoje prawdziwe imię, niewypowiedzenie teraz słów Vera Icona byłoby moją osobistą porażką.
Ostatnio edytowany przez Christopher Raven (2016-01-03 23:22:08)
Offline
Administrator
- Chapeau bas, mądry jak kruk- klasnęła w dłonie ze śmiechem- No, teraz będziesz mógł sobie sprawić wazon. O ile oczywiście w to wchodzisz- wyciągnęła z torebki dwa bilety lotnicze i powachlowała się nimi z uśmiechem.
Offline
Diabełek
- Do tego wciąż w podróży, jak święty Krzysztof - cmoknął z zadowoleniem - Aczkolwiek nie mogę się pozbyć niewygodnego wrażenia że jest w tym jakiś haczyk, Weroniko - wypuścił powoli dym i przyjrzał się jej upijając alkoholu.
Offline
Administrator
- Jedynym haczykiem jest konieczność wytrzymania ze mną ale myślę, że się dogadamy. Mimo zleceń nadal mamy ogromną swobodę pracy, świat należy do nas.
Offline
Diabełek
- Kobiety.. Zachowanie spokoju to nie lada sztuka - zmrużył oko i wydał urwany śmiech - To będzie przyjemność z tobą współpracować, Weroniko. Widzę, że masz odnogi tam gdzie ja nie potrafię dotrzeć. Tak bardzo ci zależało na moim imieniu?
Offline
Administrator
- Lubię wiedzieć z kim mam do czynienia- uśmiechnęła się krzywo- A kiedy masz kontakty trudno się oprzeć pokusie ich wykorzystania... Poza tym zaimponowałeś mi, chciałam się dowiedzieć czy to naturalny dar czy może masz jakieś powiązania. Nie lubię skomplikowanych układów w biznesie. Ani w życiu, więc fakt, że jesteś freelancerem bardzo mnie ucieszył.
Offline
Diabełek
Sięgnął do miski ze słonymi orzeszkami.
- Morderstwo jako praca to kompletny śmiech na sali. Z drugiej strony, freelancera łatwo się pozbyć i wymazać nazwisko. Szczególnie takiego z odciętym kontaktem z krewnymi - zmiażdżył orzeszka zębem i przeżuł - Więc rozumiem, niezły powód do radości - dodał sceptycznie, mrużąc oko.
Offline
Administrator
- Wiesz nie planuję cię usuwać, choć masz rację, brak kontaktów wiele ułatwia. Ale gdybym chciała się ciebie pozbyć kontakty też by mnie nie powstrzymały. Clue programu tkwi w tym, że nie chcę. Kelner, jeszcze raz to samo poproszę- zwróciła się do młodego chłopaczka, który z trudem opanował ślinotok i wymamrotał "oczywiście".
Offline
Diabełek
Nie powstrzymał się przed kpiącym uśmieszkiem wpadającego na sąsiedni stolik podkelnerzyny. Chrząkając, poprawił kołnierz koszuli, i z powrotem przybrał wyraz twarzy mężczyzny spędzającego całkiem nieźle wieczór. No, ale brwi naturalnie też zmarszczył. Bez tego mógłby wyglądać jak zadowolony kretyn.
- Zastanawia mnie, czy we wszystkim jesteś taka bezpośrednia - odezwał się z filuterną nutą, strzelając cicho pod stołem wieczkiem zapalniczki.
Offline
Administrator
- Nie we wszystkim. W końcu tak jak każdy artysta muszę mieć swoje sekrety- uniosła kącik ust i schowała bilety. Ich miejsce w szczupłej dłoni zajęła klasyczna czarna cygaretka. Niespiesznie osadziła w niej papierosa i przypaliła, by po chwili zaciągnąć się głęboko i wypuścić lekko pachnący malinami dym przez nos.
- I nie do wszystkich. Uznaj to za luksus przeznaczony wyłącznie dla wybranych.
Offline
Diabełek
- Myślisz, że pomiatany natchnieniem do współpracy go zgubię? - zapytał, obserwując znikający pod malinowym obłokiem bilet - ... Dobra, nie będę kłamał że to mogłoby się zdarzyć. To nie ten typ drobiazgów na które mój umysł zwraca szczególną uwagę. A propos luksusów, w ramach wdzięczności uroczyście przyrzekam, że zaaranżuję któryś z wieczorów na miejscu - zaciągnął się i wypuścił cienką strużkę dymu w zamyśleniu - Może zadedykuję ci słoneczniki, zawsze na tym obrazie brakowało mi jakiegoś podpisu.
Offline