!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
Było już jasno, kiedy otworzył oczy i podniósł głowę z, jak się okazało, stołu. Omiótł wzrokiem to co robiło mu za tymczasowe łóżko i sięgnął po kubek z niedopitą kawą. Ułożył w krzywy stosik parę mniej ważnych zdjęć z zakończonej już sprawy i uruchomił laptop, który przeszedł w stan czuwania, kiedy mu się najzwyczajniej w świecie odpadło od pracy. Napił się i skrzywił kierując się do kuchni, gdzie bez wyrzutów sumienia pozbył się pozostałości kawy i zajął się przygotowaniem następnej.
Offline
Administrator
Bane zapukał do drzwi. Był zmuszony zrobić to stopą bo niestety ręce miał zajęte przez cholernie ciężkie pudło pełne papierów.
Gdy nikt nie odpowiedział, zaklął cicho i wykonał bardzo skomplikowany w tych okolicznościach manewr otwierania drzwi łokciem. Na szczęście nie były zamknięte na klucz.
- Dzień dobry, panie Holmes - krzyknął od progu - przyniosłem trochę starych papierów, świeże informacje i jeszcze ciepłe ciastka
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Administrator
Skrzyżował nogi w kostkach i opierając się o kuchenny blat przeglądał najnowsze wiadomości. Czekając, aż kawa będzie zdatna do picia i nie będzie powodowała poparzeń zdążył się tym znudzić, gdy ktoś nieudolnie zapukał. Zajrzał jeszcze do folderu, gdzie teoretycznie miał być spam, a oczywiście lądowało tam wszystko to, co do tej kategorii się nie zaliczało. Oderwał wzrok od skrzynki dopiero wtedy, gdy usłyszał swoje nazwisko.
- Dzień dobry, detektywie - odparł leniwie kierując się do salonu - W takim razie zacznijmy od informacji - dodał wskazując na stolik, na którym Bene mógł odłożyć pudło.
Offline
Administrator
Bane położył na stole pudło papierów i nieco mniejsze pudełko ciepłych donutów.
- To była... Intensywna noc - powiedział, jednocześnie rozdzielając papiery z pudła na mniejsze sterty. W końcu wydobył spomiędzy nich cienką, całkiem nową teczkę i podał ją Holemsowi. - Wszystko co wykazały badania zwłok. Obu. Bo widzi pan, nasz sprawca zmarł w celi dziś nocy. Otruty. Cyjenak, kartka z napisem Tammand Shud, wszystko wskazuje na samobójstwo - przez jego pozornie spokojny ton przebijała się nerwowość - Co do pierqszej ofiary to jedyną ciekawą rzeczą jest tatuaż. Prostytutki opisały go Asmodeuszowi, on powiedział Dexterowi, Eve sprawdziła i rzeczywiście, jest tatuaż.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Dedukcja w szlafroku
Z salonu mężczyźni mogli usłyszeć echo obcasów znęcających się nad kolejnymi stopniami kamienicy. W pewnym momencie dźwięk ucichł, jakby właściciel ciężkich butów zawahał się nagle z wejściem do mieszkania Holmesa, lecz po kilku sekundach stukot potulnie wrócił.
Od strony wejścia rozległo się kolejne pukanie, równie energetyczne jak u Bane'a, jednak nieco cichsze.
- Sherlock? Mogę wejść? - odezwał się dawno nieobecny na Baker Street głos, a w niewielkiej szparze między drzwiami a ścianą zamrugało niebieskie ślepie - Mam coś dla ciebie. Ktoś podrzucił to moim rodzicom pod sklep i sądzę, że powinieneś rzucić okiem - dodała. Już w progu czuła potrzebę się tłumaczyć. Aura tego miejsca, a nawet nie była klientem.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
Wyciągnął rękę po nie imponującą grubością teczkę i obrzucił krótkim spojrzeniem detektywa. Poczuł znajome ukłucie gdzieś w okolicach żołądka, które pojawiało się za każdym razem gdy w prowadzonej przez niego sprawie występował przełom, lub gdy po prostu dowiedział się czegoś wystarczająco ciekawego. To tak jak duży prezent pod choinką z jego imieniem, pozostało tylko rozpakować paczkę i pobawić się tym, co było w środku.
- Nikt go nie przeszukał przed wejściem do celi? - zapytał podenerwowanego Bene unosząc brwi. Niewielka ilość pachnącej migdałami trucizny była łatwa do przemycenia, owszem, jednak dawała się w jakiś sposób wykryć, no i oczywiście kartka, która przez jakiś czas musiała przetrwać - I co z tym tatuażem? - dodał zaglądając do teczki. W tle wychwycił kobiece kroki. Znajomy chód, którego właścicielka zawahała się nim zapukała i odezwała się.
- Ah, Mary. Zapraszam, usiądź, może się przy okazji przydasz - odparł nie oderwawszy spojrzenia znad teki.
Offline
Administrator
- Jasne, przeszukali go ale... No, szczerze mówiąc nie wiem, panie Holmes - popatrzył na niego z miną człowieka winnego. Znowu musiał tłumaczyć Dextera, a raczej jego ludzi - musieli coś przeoczyć. A co do tatuażu to w dokumentacjo są zdjęcia. Triskelion z okiem po środku. Udało nam się dowiedzieć, że ofiara zrobiła go sobie około dziesięciu lat temu...
Umilkł nagle słysząc za sobą dziewczęcy głos. Odwrócił sie i popatrzył na Mary.
- Dzień dobry, panno Suede - powiedział, widząc stojącą w progu blondynkę. Nie znał jej osobiście, jednak cały Yard znał już wizerunek dziewczyny, która niejednokrotnie pojawiała się na miejscach zbridni u boku Holmesa
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Dedukcja w szlafroku
Najpierw przez drzwi przecisnęło się chude ramię, na którym wisiała płócienna torba z namalowanym ręcznie napisem "Tragedy is a close-up; comedy, a long shot", potem pojawiła się potargana czupryna i oficerka. W końcu Suede w całej okazałości wytoczyła się do pomieszczenia.
- Czołem, Sherlock - zasalutowała luźno i lekko zdębiała na widok towarzyszącego Holmesowi mężczyzny. Stan pogłębił się nieco po usłyszeniu przez dziewczynę z obcych ust własnego nazwiska. Ze spowolnionym refleksem skinęła głową w geście przywitania.
- No cóóóóż, do rzeczy, nie zajmę dużo czasu - chrząknęła i dołączyła do dżentelmenów przy stole - Zignorowałabym tą całą sprawę i uznała to za winę roztargnionego beja z Southall , gdyby nie fakt że gdzieś już to widziałam... - starała się wyjaśnić, szamocąc się parę dobrych sekund z upartym zamkiem torby - Kur... - już miała zakląć w rodzimym języku, lecz uniosła wzrok na detektywów i zaraz go spuściła - ...tyna. No nic, mam - rzekła z dumą po chwili ciszy, kładąc na stół cienką, starą książkę zapakowaną w foliową koszulkę. Przez mglistą warstwę tworzywa łatwo można było odczytać tytuł. Były to "Rubajjaty Omara Chajjama".
- Czytałam o tej sprawie, kiedy jeszcze spędzałam czas na prenumerowaniu "Master Detective", a nie wkradaniu się na faktyczne śledztwa - skrzyżowała ręce i zaczęła kołysać się na czubkach palców, co moment wracając na pięty. Co jak co, ale obecność nieznanego policjanta trochę ją onieśmieliła. Zaczęła odczuwać, że mówi kompletne głupoty - Ktoś chyba kontynuuje tradycję. Nawet wyrwał przepisowo stronę z Taman Shud - podrapała się po łokciu, otwierając szerzej oczy (bynajmniej ze strachu) i wpatrując się w Holmesa - Nie mogę stwierdzić, czy to tylko żart. Co o tym myślisz?
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
- Tak, najwyraźniej - Sherlock mruknął pod nosem i przerzucił kolejną kartkę dokumentów trafiając na wspomniany przez policjanta tatuaż. Lekko zmarszczył brwi przypatrując się mu i odrobinę obrócił zdjęcie. Znak różnił się od celtyckiego wzory tym, że pośrodku było oko. To mogło oznaczać wszystko - począwszy od najzwyklejszego widzimisię po zorganizowane grupy przestępcze kończąc. Mógł oznaczać zwyczajny 'gust' ale i przynależność do konkretnej grupy - Wiemy, gdzie wtedy był i czym się zajmował? - uniósł nieco spojrzenie i utkwił je w detektywie. Jedna brew powędrowała do góry, gdy Bene rozpoznał Mary. Krótkie spojrzenie na dziewczynę rozwiało niejasność - blondynka i policjant się nie znali, przynajmniej nie osobiście i tylko jednostronnie.
Dopiero po chwili - jaką zajęła zwycięska próba walki z płócienną torbą - spojrzał na to, co dziewczyna przyniosła do jego mieszkania. Z fascynacją zgrabnie ukrytą pod maską obojętności wyciągną rękę po książkę. To naprawdę święta i właśnie rozpakowywał kolejny prezent. Przyjrzał się jej i pokiwał głową.
- Ktoś kiedyś mi powiedział, że wszechświat jest zbyt powolny na zbiegi okoliczności i miał rację, Mary - pogrzebał w teczce w poszukiwaniu odpowiedniego zdjęcia ze stroną z Taman Shud i obrócił by mogła na nią zerknąć - Zgadnij, nad czym pracuję z - tu wskazał na policjanta - detektywem Bene.
Offline
Administrator
- Właśnie nic niezwykłego. Mieszkał w Australii i 'pracował' w firmie rodziców...
Zamarł widząc to co wydobyła z torby Mary.
Jeśli kiedykolwiek miałby przysięgać na życie swoje i Dextera, to właśnie teraz. To zwyczajnie nie mógł być przypadek.
- Ja... wydaje mi się, że znowu znalazł się pan w centrum jakże ciekawych wydarzeń, panie Holmes - powiedział cicho
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Dedukcja w szlafroku
Z reakcji Holmesa i Bane'a łatwo było wywnioskować, że licha książeczka z wierszami jest cześcią jakiejś większej gry.
No dzięki bogu. Przynajmniej Suede niepotrzebnie się nie wygłupiła.
Na pytanie Sherlocka o temat prac usta odruchowo wykrzywiły jej się w górę. Takie słowa należy traktować jak zaproszenie.
Odsunęła szybkim ruchem krzesło i opadła na nie, patrząc na dokumenty jak dziecko podglądające ciastko w gablotce u cukiernika. Zdążyła już zidentyfikować wyniki z sekcji zwłok mężczyzny. Kiedy siadała, nagły podmuch zmiótł ze stołu jedno ze zdjęć – podniosła je ostrożnie i przyjrzała się. Zbliżenie na osobliwy tatuaż.
- Cóż... czyjakolwiek to robota.. - mówiąc to poklepała opuszkami palców znalezioną książkę – … ktoś bardzo lubi pielęgnować zwyczaje.
Blondynka odsunęła się na oparcie i złożyła ręce na brzuchu, przesyłając Sherlockowi lekki uśmiech.
- Hm, pewnie w imieniu podrzucającego mam przekazać słowa „Nie ma za co”.
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
Wyprostował się lekko unosząc brodę do góry i uśmiechnął się kącikami ust. Narkomanię i ciekawe sprawy łączyła jedna rzecz - w przypadku tego pierwszego albo on gonił narkotyki, szukał towaru, albo one przychodziły same do niego, kiedy za wszelką cenę chciał ich unikać. Jeśli o pracę chodziło często szukał ciekawych spraw, a gdy tego nie robił, pojawiały się nagle, ale przed nimi nie uciekał, wręcz przeciwnie. Tak jak w tym przypadku.
- Czym zajmują się jego rodzice? - zapytał detektywa nim ponownie spojrzał na młodą dziewczynę.
- Dobrym pytaniem jest to, dlaczego ta książka znalazła się akurat pod drzwiami twoich rodziców, Mary
Offline
Administrator
- Coś z owcami - jeśli na czymś można było zrobić naprawdę dobry biznes mieszkając w takim zadupiu jak australia to właśnie na owcach - Są właścicielami większości farm w Australii i Nowej Zelandii. Generalnie już prześwietliliśmy ich firmę i nic podejrzanego. Murrow zajmował się tam przede wszystkim wydawaniem własnych pieniędzy - nerwowo zastukał paznockciami w strertę papierów dotyczących starych sprew i wbił w Mary zaniepokojone spojrzenie niebieskich oczęt, których nie powstydziłby się szczeniak husky'ego - Jeśli mam być szczery, przyjąłbym założenie, że panna Suede znalazła książkę po to by jak najszybciej trafiła ona do pana.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Dedukcja w szlafroku
- Książka znalazła się tam, bo ja mieszkam razem z nimi - wzruszyła ramionami, nie powstrzymując się od kolejnego zerknięcia na papiery - Jeżeli pan Bane potrafi mnie rozpoznać, to równie dobrze może to zrobić taki podrzucający. Wystarczy odrobinę się pokręcić - w trakcie mówienia przekrzywiła głowę w stronę zaniepokojonego detektywa.
Dziewczyna stonowała nieco uśmiech.
- Nie będę nawet udawać, że boję się aktualnie o swoją skórę, bo nie mam z tym nic wspólnego - pochyliła się i oparła łokcie na kolanach - Pan Bane ma rację, książka miała przede wszystkim trafić do ciebie, a ja byłam po prostu losową wycieraczką z otoczenia - podrapała w zamyśleniu czubek nosa - Mogłabym się na coś, hm, przydać?
Up on one roof.... that's practically a convention.
►KARTA POSTACI ►TELEFON ►RELACJE ►INFORMATOR►WYPOSAŻENIE
Offline
Administrator
No tak, zbiegów okoliczności nie ma, jednak nie wszystko też kręci się wokół niego. W tym przypadku jednak się kręciło, co niezmiernie go cieszyło. Holmes Młodszy oparł się wygodnie o stolik i skrzyżował nogi w kostkach. Prawą dłonią oparł na lewej ręce i dotknął ust zastanawiając się przez chwilę. Ktokolwiek podrzucił książkę pod drzwi Mary, chciał się zabawić. A jemu ta zabawa nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie, bo tylko w takich grach lubił brać udział. Obrócił się lekko spoglądając na teczkę i książkę.
- Czy wyrwana kartka jest tą samą, którą znaleźliśmy u naszego samobójcy? - nieznacznie przechylił głowę na bok i zerknął na Mary - Raczej tak. I tak jesteś już w to wplątana, więc jeśli chcesz uczestniczyć w sprawie, proszę bardzo.
Offline