!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Spojrzała na Were wrogo.
- Może chociaż zejdźmy z tego deszczu?
- Ona ma rację, nie ma sensu tu dłużej moknąć, chodźmy może do oranżerii? Powinno tam być spokojnie...
<z.t. do oranżerii, jeśli ktoś ma ochotę się odłączyć i połazić gdzie indziej, teraz może to zrobić niezauważenie>
Offline
Aniołek
- Jestem jak najbardziej za, chciałam tylko zatrzymać naszego gościa - uśmiechnęła się sztucznie i udała się w kierunku oranżerii. (z.t)
Offline
Administrator
Gdyby panna Mirandola nie zatrzymała ich nieoczekiwanego gościa, El pewnie nawet nie zauważyłaby, że kobieta próbuje się "ewakuować". Zmarszczyła czoło, doprawdy ciekawe zachowanie jak na kogoś kto jeszcze chwilę temu domagał się sprawiedliwości.
[ zt, skoro oranżeria, to oranżeria]
Offline
Doktor
Przysłonięty cieniem rzucanym przez parasol, Crane stał dostatecznie blisko, by usłyszeć toczące się konwersacje, i wystarczająco daleko, żeby nie zwracać uwagi swoją obecnością. Oczy i tak miał ulokowane w jedynym ciekawym aspekcie podróży na błonia. Naturalnie, uznał leżące na noszach ciało za rzecz wysoce fascynującą - tak dobrze zachowany stan tkanek mimo upływu lat, intrygujący sposób na konserwację... Był o krok od wyciągnięcia notesu i zapisania tej nietuzinkowej techniki. Jednak potrzebował więcej informacji, by w pełni się usatysfakcjonować. A kobieta ciągnąca gości do oranżerii mogła być jego kluczem...
Doktor wydał z siebie ciężkie, urywkowe westchnienie, dogasił palący się papieros i podążył w stronę szklanej konstrukcji.
[zt]
Offline