!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Aniołek
W pierwszym odruchu gry aktorskiej miała ochotę udać omdlenie i wdzięcznie osunąć się w ramiona Oliviera, ale po chwili się zreflektowała. W końcu James patrzy, podboje podbojami, a honor honorem. Zacisnęła więc tylko mocniej dłoń na jego ramieniu, żeby utrzymać pozory szoku.
- Cóż ... nikt nie spodziewał się chyba happy endu, ale to też raczej ... zaskakujące. Ciekawe jak tu trafiła. I czy widywaliście prawdziwą zjawę...
Offline
Aniołek
- Racja, ktoś powinien się nią zająć. . Ciekawe co ją spotkało - pogłaskała go po ręce mechanicznym gestem przyglądając się ciału.
Offline
Diabełek
- Jedyne co na tą chwilę wiadomo, to to że trochę w tej skale przeleżała. Jestem ciekaw, kto wpadł na taki... oryginalny pomysł. - mruknął, kucając tak by przyjrzeć się temu z bliska. Oczywiście nie powiedział tego głośno, ale był pod wrażeniem sposobu ukrycia ciała. Będzie musiał zapamiętać to sobie na przyszłość...
Offline
Administrator
Kiedy już w końcu udało jej się odnaleźć te właściwe drzwi i mogła wyjść na zewnątrz, zatrzymała się u szczytu kamiennych schodów, wsparła się o rzeźbiona balustradę i odetchnęła głęboko ciężkim, suchym powietrzem. Przymknęła przy tym powieki i stała tak przez jakąś chwilę, powoli dochodząc do siebie. Grzmoty stawały się głośniejsze, powtarzały się w coraz to krótszych odstępach czasu. Niedługo miała się tu rozpętać nawałnica, jakiej dawno nikt nie widział, a już teraz wiatr mocno targał gałęziami rosnących wokół drzew. Elaine w końcu otworzyła oczy, czując, że jest na siłach wrócić do zamku, ale wtedy dostrzegła jakieś zamieszanie nieopodal, niemal w rogu ogrodu. Nie wahała się długo, podświadomie chyba wolała zostać tutaj, niż wracać do towarzystwa kręcącego się po korytarzach zamku. Towarzystwa, za którym zresztą niekoniecznie przepadała. Niewiele robiąc sobie ze zbliżającej się, a właściwie trwającej juz burzy, ruszyła w stronę trójki zgromadzonej przy przewróconej figurze. Dopiero będąc bliżej rozpoznała Moriarty'ego i jego, nieznaną jej jeszcze towarzyszkę. Niestety, za późno już było na odwrót, a w myślach aż zaśmiała się gorzko nad złośliwością losu - już drugi raz dzisiaj udało jej się przypadkowo wpaść na Napoleona Zbrodni.
Offline
Diabełek
(Ja już się witam. Post mi jakoś umknął ^^" )
|Odwrócił się momentalnie gdy usłyszał kroki i na jego twarzy pojawił się minimalny uśmiech. No proszę, takie spotkanie i to po raz drugi tego samego dnia...
- Miło Cię znowu widzieć, Dawson. Może chcesz zobaczyć nasze małe znalezisko? - wstał po wypowiedzeniu tych słów i odszedł kilka kroków w tył, odsłaniając ciało w stanie zaawansowanego rozkładu oraz kawałki z rozbitego posągu.
Offline
Z oranżerii na Błonia było parę wyjść, ale oni skorzystali z tego najbliżej sceny, którą dostrzegli z ukrytego skarbca tropikalnych roślin. Mimo to zdążyli trochę przemoknąć w pierwszych, coraz bardziej natarczywych kroplach deszczu.
- Spotkaliście marmurowe zombie - zauważył, stając z J między Jimem a Weroniką i Oliverem. - Jak się tu znalazło?
Offline
Administrator
Poruszyła się niespokojnie na widok nowych osób. Za dużo zbierało się tu ludzi, a okoliczności narażały jej towarzyską carte blanche na szwank. Przy takich dziwnych wydarzeniach odkrycie jej tożsamości przez wrogą stronę zdecydowanie nie było na rękę interesom rodziny. Poza tym to ciało, niezależnie od stopnia oswojenia z kreatywnością morderców, było nietypowe. Ale to nie był czas ani miejsce na lęki. Trzeba było grać na czas, bo w końcu w tym była najlepsza.
- Nie mamy pojęcia proszę pana -rzuciła cichym i nieco drżącym głosem w stronę Morana po czym zwróciła się w stronę nowoprzybyłej.
- Dobry wieczór, chociaż w tych okolicznościach... cóż można to uznać za kwestię dyskusyjną.- skinęła uprzejmie głową i wróciła wzrokiem do Oliviera- Idźemy po kogoś do zamku ? Czuję się tu nieco nieswojo ...
Offline
Administrator
- I wzajemnie... - mruknęła bez większego entuzjazmu, na pewną chwilę zatrzymując spojrzenie na Moriartym, po czym odwzajemniając gest skierowany do jego młodszej towarzyszki. Kątem oka dostrzegła obecność reszty świty Jamesa Moriarty'ego, pozwalając sobie na ciężkie westchnięcie. Ostatnio miała wręcz wybitne szczęście do znajdowania się w podejrzanym towarzystwie. Tymczasem wyminęła mężczyzn, by z bliska przyjrzeć się odkrytym szczątkom.
- Widać ktoś zadbał, by dziś wieczorem nikt się nie nudził... - mruknęła, marszcząc nos. Nad zwłokami unosił się już ten charakterystyczny odór rozkładu, wyraźny znak, że ciało przeleżało pod pomnikiem wystarczająco długo. - Wiadomo chociaż, kto to może być? - cofnęła się, spoglądając pytająco na Olivera.
Offline
Ollie wyglądał na zbyt zszokowanego, by wyłapać jakiekolwiek niejasne niuanse między zebranymi. Wpatrywał się tylko w zwłoki, ciągle wyglądając, jakby miał zemdleć.
- Tak, oczywiście, trzeba się tym zająć. Trzeba... - Wziął głęboki oddech. - Trzeba kogoś zawołać i ją zabrać... Proszę, możecie chociaż okryć czymś ciało? Weroniko, chodź, pobiegniemy do zamku i zawiadomimy kogoś... makabryczne urodziny...
Offline
Diabełek
James słysząc słowa Olivera, zdjął marynarkę i okrył nią ciało, zanotowując w myślach konieczność kupna nowego garnituru. Dla niego widok ciała nie był specjalnym zaskoczeniem - codziennie widywał gorsze rzeczy, jednak w towarzystwie trzeba było zgrywać pozory. Poprawił jedynie krawat i zapalił kolejnego papierosa, ukradkiem rozglądając się po towarzystwie.
Offline
Administrator
W duchu korciło ją, by skomentować to "ogromne" poświęcenie ze strony geniusza zbrodni, jednak wspaniałomyślnie udało jej się ugryźć w język. Widać ich najmniejszym problemem było dziwnie dobrane towarzystwo za czym, jak zdążyła się domyślić, stał sam młody hrabia. Dlaczego? To chyba tylko on sam raczył wiedzieć. Tymczasem wolała nie pogarszać sytuacji i skądinąd własnego położenia. Cóż szkodziłoby Moriarty'emu dołożenie do całego tego festiwalu śmierci jeszcze jednego trupa? Obrzuciwszy go wzrokiem, odeszła kilka kroków, żeby usiąść na brzegu kamiennej ławki.
Offline
Skoro mamy grać, to niech show się w końcu zacznie...
Objął Jamie uspokajająco w talii, patrząc na zwłoki.
- Zdecydowanie nikt normalny - mruknął.
Offline