!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
- Nie, jego obowiązki to sprzątanie, utrzymanie Zamku w stanie używalności i unikanie całej reszty - mruknął, chociaż wciąż mogła słyszeć nutę rozbawienia. - Od umilania czasu jest rodzinka Havegraves. Musisz przyznać, że się starają: morderstwo, burza, Jim o niczym nie wie... - zaczął wyliczać na palcach.
Offline
Wzruszyła ramionami.
- Pewnie mamy zapamiętać pobyt tutaj jak najdłużej - wyjrzała przez okno. Po chwili niebo przeszyła błyskawica, a kilkanaście sekund później nastąpił grzmot.
- Brrr. Nie lubię burzy... - mruknęła i wzdrygnęła się.
Offline
- To też jakaś opcja - uśmiechnął się i po chwili namysłu zdjął marynarkę. Zarzucił ją na ramiona Jamie.
- Burze nie są takie złe - mruknął, obejmując ją w talii. - W końcu, co gorszego od śmierci na zleceniu może nas spotkać? Burza to przy rozrywce, jaką niektórzy mogą nam zapewnić, błahostka.
Offline
Opatuliła się mocniej marynarką. Nie dlatego, że było jej zimno. Dlatego, że w jakiś sposób czuła się bezpiecznie.
- Jak byłam mała matka zostawiła mnie w domu samą na cały dzień i noc... była wtedy burza, a ja wyszłam, żeby się pobawić... w drzewo obok którego stałam uderzył piorun... do tego czasu boję się burzy - powiedziała cicho, patrząc przed siebie.
Offline
Rzucił jej krótkie spojrzenie i przytulił ją mocniej, przenosząc je na błonia, powoli niknące trochę za zasłoną coraz bardziej rzęsistego deszczu.
- Wszystko w porządku? - spytał łagodnie, znowu przenosząc na nią wzrok.
Offline
Rośliny zaszeleściły, gdy ktoś je rozsuwał. Po chwili oczom Sebastiana i Jamie ukazał się wysoki, postawny mężczyzna w eleganckim, szarym garniturze.
- O przepraszam! Tu też ktoś jest? Myślałem, że uda mi się chwilę odpocząć od tego wszystkiego... - westchnął - biedny Cain, jeśli na niego też się rzucą jak te hieny... - upił brandy którą trzymał w ręku. - O państwo wybaczą! Jestem Neil Havegraves, wuj Caina. - ujął lekko dłoń Jay i pocałował.
Offline
Pierwszym odruchem było zasłonięcie Jamie własnym ciałem, szybko jednak zmienione na ulokowanie się obok i objęcie jej w talii.
Snajper już miał pytać tego człowieka, kto on do cholery zacz, ale najwyraźniej tamten miał wystarczająco dużo czasu na nauczenie się również tych manier, nie zapominając tych bardziej zaawansowanych. Wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny.
- Dobry wieczór. Sebastian Moran, a to Jamie Gilbert. Niech się pan nie przejmuje, nie mamy ochoty na pytanie "co się stało" - nakreślił w powietrzu cudzysłów - bo wszyscy dobrze to wiemy. Kobieta nie żyje, pewnie przez kogoś a nie z własnej inicjatywy. Tyle w tym temacie, prawda?
Ostatnio edytowany przez Moran (2015-04-20 07:09:15)
Offline
- Jestem niemiły? - uniósł brwi zdziwiony. Mówił przecież tylko to, co wszyscy wiedzieli. Poza tym, jeśli się nie mylił, ten cały... Neil zacznie gadać, jeśli tylko da mu się ciekawy bodziec, a taki zdecydowanie do tego typu bodźców należał. Nikt nie lubi, kiedy ignoruje się coś ważnego, prawda? - Przepraszam, jeśli coś pana uraziło panie... Havegraves.
Offline
Pokiwał głową i po raz kolejny tego wieczora zajął swoje poprzednie miejsce na ławeczce. Ręką znów zabłądził w bujną czuprynę i roztrzepawszy włosy, uśmiechnął się słabo. W myślach pogratulował sobie udanego grymasu i paru zdobytych informacji. Miał nadzieję, że się przydadzą, ale najpierw trzeba jeszcze porozmawiać z Neilem Havegraves.
Offline