!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
Zwinął proch w chusteczkę tworząc niewielką sakiewkę. Wstał i ostrożnie upchnął ją do dziurki od klucza tak, że proch był w środku, a większość materiału na zewnątrz.
Ten prowizoryczny lont oblał alkoholem z piersiówki.
- Jakbym miał wybór - mruknął, patrząc na nią z cieniem rozbawienia.
I tak cię zabiję.
- A teraz lepiej się odsuń
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
- Nie miałeś. Przypadek? - rzuciła i zrobiła kilka większych kroków w tył.
Skrzyżowała ręce na piersi i obserwowała jak dochodzi do reakcji. Czy to na pewno nie było aż tak niebezpieczne?, spytała sie w myślach, czując ostry zapach alkoholu.
- I trzy... dwa... - zaczęła leniwie odliczanien
Offline
Administrator
- jeszcze nigdy mnie to nie zabiło. Chyba - zapewnił, widząc cień wątpliwości w jej oczach.
Wyjął zapalniczkę i wzniecił płomień.
Odsunął się tak daleko jak tylko mógł i pochylił do przodu.
Teraz to ułamki sekund.
Podpalasz szmatę.
Odskakujesz osłaniając twarz.
Zamek wybucha z hukiem.
Jest cały stopiony i wydobywa się z niego dym.
Drzwi można otworzyć.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Cmentarz wygląda jak wyglądał, tyle tylko, że trwał mały pogodowy armagedon. Burza szalała, wichura szarpała drzewami, wiatr wył i tylko z oddali można było, jeśli się skupiło, usłyszeć silnik odjeżdżającego motocykla.
Offline
Użytkownik
- Ciebie, chyba? - powiedziała jeszcze zanim w pomieszczeniu rozległ się huk, a powietrze wypełniła mieszanina kurzu, gruzów i pyłu.
Jena zakaszlnęła i odruchowo przysłoniła twarz dłonią, kiedy na ziemię spadała ostatnie odłamki, pozostałości po wielkich i zapewne bezcennych drzwiach mauzoleum. Kiedy powietrze się nieco przerzedziło, podeszła do przodu i już wkrótce była na zewnątrz.
- Brawo, piromanie - rzuciła, próbując przekrzyczeć szalejącą na zewnątrz burzę. - Trochę się pogoda zmieniła.
Nagle odwróciła się i wytężyła słuch. Prawdopodobnie właśnie się z kimś minęli...
Offline
Administrator
zakaszlał czując w gardle ochydny smak dymu.
Z ulgą wydzedł za Jeną i stanął w deszczu, wciągając do płuc czyste powietrze.
- Jakie są szansę, że skurwysyna dogonimy? - zapytał
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
- Jeśli to wybitne ostrożny kierowca - podniosła dłonie do góry, mając na myśli pogodę - całkiem możliwe. - Może chociaż go zobaczymy i zorientujemy się, gdzie do cholery jesteśmy - dodała i szybko ruszyła w odpowiednią stronę.
Offline
Administrator
- Zem biegnij Jeno McMorrow - chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku z którego dochodził warkot silnika
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
*Dajcie sobie spokój, to motor, ktoś po prostu przejechał i pojechał. Do tego jest środek nocy, ulewa zapierdala, nawet nie wiadomo skąd odkładnie dobiegał dźwięk. A po za tym, ktoś na was czeka...*
Gdy przebiegli kawałek po cmentarzu, ujrzeli dziwny widok. Noc taka jak ta, musiała obfitować w dziwne widoki i zjawiska ale... Dlaczego ktoś w środku nocy, w taką pogodę rozkopywał grób?
Offline
Użytkownik
(jupi, WINCHESTEROWIE NAS URATUJO!)
Puściła się za nim, lecz nie przebiegli pięćdziesięciu metrów, a Jena wstała jak wryta i szarpnęła ręką, aby zatrzymać również Arthura.
- Hej, stój. Widzisz? - Wskazała w odpowiednim kierunku. - Co to za zombie-desperat?
Offline
Administrator
- Mowisz na niego zombie-desperat, a może to po prostu spragniony miłości nekrofil? - odparł szeptem.
Nie czekając na nią, zbliżył się do ciemnej postaci, rozkopującej grób.
Zacisnął palce na rękojeści ukrytego w kieszeni noża.
- Przepraszam - chcrząknął, stając w bezpiecznej odległości - polujesz na duchy czy jest jakieś bardziej logiczne wyjaśnienie tego co robisz?
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Mężczyzna wbił w ziemie łopatę i przetarł czoło wierzchem dłoni. Widać było, że ubrany jest w rodzaj kombinezonu roboczego i gumowe rękawice. Spojrzał na nich i wtedy jego postać oświetliła ogromna błyskawica.
- Tylko czegoś szukam, bardzo proszę sobie nie przeszkadzać i kontynuować przechadzkę. - Uśmiechnął się szeroko i uprzejmie. - Ach! Zakochani! - Dodał lekko, jakby byli w pięknym parku w środku jasnego wiosennego dnia, a nie na ponurym cmentarzu podczas nawałnicy.
Offline
Użytkownik
- Szuka pan czegoś? Cóż, miejsce i warunki pogodowe sugerują raczej coś innego - odparła, kiedy doszła do mężczyzn.
Otaksowała nieznanego jegomościa wzrokiem i ze skrzyżowanymi rękami stanęła wyczekująco, ignirując hasło "zakochani". Kątem oka zerknęła na Arthura, w jego swobodnej pozie dostrzegła minimalne napięcie.
Kim do diabła jesteś?, niemal wypowiedziała swoje myśli na głos.
Ostatnio edytowany przez Jena McMorrow (2015-06-29 14:44:40)
Offline
Administrator
- Pan z cateringu? - zapytał z uśmiechem, przyciągając do siebie mokrą Jenę i obejmując ją opiekuńczo w talii tak jakby rzeczywiście była jego ukochaną.
- A tak serio, to możemy pomóc. Przyjęcie jest nudnę, a nie wypada ignorować człowieka w potzrenie. We trójkę pójdzie nam znacznie szybciej, zapewniam.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline