!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Użytkownik
Karta Postaci | Telefon | Informator | Relacje | Wyposażenie | Mieszkanie
"Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych lub złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni." - Oscar Wilde
Offline
Użytkownik
Po chwilą ruszyła w drugą stronę grobowca, oświetlając bogato zdobione ściany i rzeźby, równie nimi zachwycona, co doktor Suicide. Nagle usłyszała trzeszczący dźwięk długo nie uruchamianej maszynerii i gwałtownie odwróciła się w źródło owego hałasu. Uniosła telefon i ujrzała dwa ogromne ostrza, mknące prosto w stronę karku Arthura. Krzyknęła, aby go ostrzec, a w kolejnej chwili ostrza same zatrzymały się trochę nad posadzką mauzoleum. Po chwili usłyszała kolejny trzask i dodrze wiedziała, co on oznacza. Głośno wypuściła powietrze.
- To tak przewidywalne, że aż nieprawdopodobne - skomentowała krótko.
Podeszłe bliżej Arthura, upewniając się, że jest cały, jednak nie dając po sobie poznać, jak bardzo się przejęła.
Offline
Administrator
Najpierw cichy trzask, zgrzyt a potem świst ostrza przecinającego powietrze.
Odskoczył gwałtownie od grobowca, choć, jak się okazało, nie było to konieczne.
Jeżeli istnieje jakiś bóg morderców i skurwysynów, to z pewnością nad tobą czuwa, Arthurze.
Ostrza same zatrzymały się w odpowiedniej chwili, nie robiąc mu najmniejszej krzywdy.
Przez chwilę wpatrywał się w nie rozszerzonymi oczami, czując jak jego serce dziko wali w klatce żeber, pompując do reszty ciała adrenalinę.
- Nie martw się mała, nic mi nie jest - zapewnił Jenę, uśmiechając się lekko - Nie takie rzeczy mi się przytrafiały.
Wtedy właśnie drzwi do krypty zatrzasnęły się, pozbawiając ich jedynej drogi ucieczki.
Chociaż nie, nie jedynej...
- A niech mnie, ta kolacja robi się coraz ciekawsza. Więc, droga Jeno, dzwonimy po ratunek i modlimy się by nie zadawali pytań czy schodzimy na dół?
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
Nieprzyzwoicie przeklęła, nie przejmując się gniewiem, który mogła wywołać u i tak pewnie nieprzyjaźnie nastawionych do osób z zewnątrz dusz, zamieszkujących stare mauzoleum. Znajdowała się w beznadziejnie niepewnej sytuacji, a mimo to nie miała zamiaru wracać do zamku, który w tej sytuacji wydawał się być ostoją bezpieczeństwa. Rozsądek nakazywał Jenie wybraç pierwszą opcję, ale ta uciążliwa, wrodzona ciekawość i zawziętosść nie dawały jej pokoju. Przecież mogła być tak blisko celu! A może i czegoś jeszcze bardziej interesującego...
Niepewna swojego zdania spojrzala na Arthura.
- Jesteśmy tak daleko i masz zamiar wracać do grona arystokratycznych snobów? No nie wiem... Tak czy inaczej, już mi nie odpuścisz, mam rację? - rzuciła. Skrzyżowała ręcę i lekko przechyliła głowę.
Ostatnio edytowany przez Jena McMorrow (2015-06-05 14:50:29)
Offline
Administrator
- Masz rację - przyznał rezolutnie, nagle ożywiony niedoszłą śmiercią - Z mojej strony jesteś bezpieczna tylko póki siedzimy w tym razem. Wiesz, moi zwierzchnicy są bardzo wrażliwi na punkcie tajności operacji
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
(Ożywiony śmiercią <3)
- Domyślam się. I też mam swoje zasady. - Sporzała nań uważnie. - Wchodzimy tam czy nie? - Skinęła na otwarty grobowiec.
Ostatnio edytowany przez Jena McMorrow (2015-06-06 01:17:06)
Offline
Administrator
zadowolony z tego,że się zgadzają podniósł telefon, który wcześniej wypadł mu z ręki, ponownie zbliżył się do środka i poświecił.
Jak się okazało byli w pułapce. Fakt, zejście było, ale tylko jakieś piięć-sześć metrów w dół. Wcześniej nie zdążył się przyjrzeć i dopiero teraz zobaczył, że nie ma dalszej drogi. Ot zwykły głęboki grób.
- Albo wiesz co? Chyba będziemy musieli pokombinnować. - powiedział po chwili wahania
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
Westchnęła już trochę zniecierpliwiona.
- Co masz na myśli? - Podeszła bliżej grobowca i sama zajrzała do środka. Cudownie, przeszła jej przez głowę ociekająca sarkazmem myśl, idealnie pasująca do aktualnego wyrazu twarzy Jeny. - Zmiana planów, jak rozumiem.
Offline
Administrator
- Oj nie z takich rzeczy wychodziłem cało - powiedział.
Przy okazji pomyślał,że mógłby zadzwonić po kogoś ze swoich. Wtedy najwyżej sprzątną Jenę i razem pójdą dalej. Chociaż na razie wolał nie dopisywać kolejnego trupa do listy gości.
Podszedł szybko do ciężkich wrót i obejrzał je. Były solidne, ale stare i wyrobione.
Przesunął dłonią po zimnej, stalowej powierzchni, rytej we wzory i zatrzymał palce na dziurce, do której prawdopodobnie pasował kiedyś wielki klucz.
Uśmiechnął się tryumfalnie i jeszcze raz dla pewności szarpnął za klamkę.
- Mogę mieć pomysł. Chyba mawet niezły
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
- Mów szybko, doktorku - bez większej uwagi rzuciła przezwiskiem ze statej kreskówki.
Podeszła do wrót od drugiej strony i spojrzała na Arthura wyczekująco. Chciała jak najszybciej zacząć działać.
- Pomysł na większą wersję wytrychu..? - Uniosła brew.
Offline
Administrator
- Doktorku? - jego brew powędrowała w górę. Czyżby Jena wiedziała kim naprawdę jest jej towarzysz? Jeśli tak to właśnie dość chamsko się wspytała.
No nic, trzeba będzie ją zabrać na tamten świat. Na wszelki wypadek.
- Czy ja ci wyglądam na władcę czasu? - zapytał, klękając na ziemi. Wyjął pistolet i chusteczkę z butonierki. Odblokował magazynek i wysypał na otwartą dłoń naboje. Potem wziął scyzoryk i zaczął otwierać je, jeden po drugim. Proch wysypywał na chusteczkę.
Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.
Offline
Użytkownik
Parsknęła krótkim śmiechem.
- A kto cię tam wie, Gabrielu, może i jesteś Władcą Czasu. Jeśli tak, ciekawą towarzyszkę sobie wybrałeś. - Uśmiechnęła się krzywo pod nosem, świadoma dwuznaczności swojego zachowania. Nie wiedziała jednak kim naprawdę jest Arthur i jak bardzo sobie szkodzi. Gra słów, której się podjęła była ryzykowna i nieprzemyślana, jednak póki co, Jena sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Była sprytna, ale raczej nieodpowiedzialna.
Bacznie przyglądała się jak Arthur wykonywał kolejne czynności. Widok prochu wszystko wyjaśniał.
- No, rzeczywiście to całkiem niezły pomysł - skomentowała.
Ostatnio edytowany przez Jena McMorrow (2015-06-09 18:37:38)
Offline