!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Jadalnia była ogromna, rozjaśniona blaskiem antycznych lamp i świec. W kącie przygrywał kwartet smyczkowy, na okrągłych, sześcio- i ośmioosobowych stołach stały wazony z niepachnącymi kwiatami. Przystawki pyszniły się na białych obrusach. Powoli schodzili się goście, a hrabia stojący tuż przy drzwiach witał się ze wszystkimi.
Zadanie główne: usiąść do kolacji (niezbyt trudne nie?)
Zadanie dodatkowe: Uwaga: Crane i Tassel siedzą przy stole z rodziną Suzette oczywiście, ale samej Suzette nie ma, wymówiła się bólem głowy i została w komnacie.
Reszta może usiąść gdzie chce i z kim chce. Można usiąść koło następujących NPC: Oliver, Neil.
Offline
Wyglądaj przyzwoicie.
Czuj się jak debil.
Sebastian poprawił krawat barwy butelkowej zieleni i rozejrzał się po sali. Ogromnej sali.
Odkąd dobili do wrót zamku zdążył wziąć szybki prysznic, przebrać się do tego cholernego garnituru - w którym wyglądał naprawdę dobrze według Jamie i czuł się źle według siebie - chwilę porozmawiać z J o tym, że Szkocja jest za mokra na ich wspólne gusta i pokłócić się o wybór krawata.
Potem pojawiła się pokojówka, która oznajmiła, że kolacja niebawem się zacznie. Wytłumaczyła, gdzie znajdą salę i ulotniła się tak samo szybko, jak się pojawiła.
Jeszcze później zeszli tutaj.
- Też odnosisz wrażenie, że tu nie pasujemy?
Offline
Administrator
Weronika ogarnęła się błyskawicznie ( na tyle na ile błyskawicznie ogarnia się kobieta) i ubrana w czerwony, wełniany garnitur (Westwood jak zawsze niezastąpiona), białą koszulę i klasyczne szpilki, zeszła do jadalni. Przywitała się z hrabią i rozejrzała po sali. Bilans? Mnóstwo obcych ludzi, Jim, Seba, Jamie i Olivier. Rozsądek nakazywał się trzymać w takim towarzystwie znajomyvh twarzy, więc podeszła do stolika nowego znajomego.
- Można się przysiąść, panie MacAddams?
Ostatnio edytowany przez Weronika Mirandola (2015-03-15 16:33:42)
Offline
Oliver wpadł do dali jako jeden z pierwszych, uściskał Caina tak mocno, że chłopakowi zabrakło tchu, po czym zadowolony usiadł przy stoliku nieopodal okna. Patrzył na deszcz, wyraźnie w dobrym humorze, aż usłyszał Were.
- Ależ oczywiście, Wera siadaj.
Offline
Diabełek
James poprawił krawat, z typowym dla siebie uśmiechem rozglądając się dookoła, widząc wiele znajomych, ale także i nowych osób. Pobyt tutaj zapowiadał się wyjątkowo ciekawie...
Szybko rzucił okiem na Sebastiana i J oraz na Werę siedzącą obok ich nowego znajomego, nim zdecydował się usiąść przy całkowicie jeszcze wolnym stole. Wypadałoby poznać nowych ludzi, nikt tak naprawdę nie wie kiedy i jakie znajomości mogą się przydać.
Ostatnio edytowany przez Jim Moriarty ♚ (2015-03-15 16:44:21)
Offline
Użytkownik
Irytująca, uparta małolata, pomyślał o Suzette. Szósty zmysł mu podpowiadał, że coś kombinuje, że to tylko wymówka. Ale przecież był "idealnym narzeczonym". Niekulturalnym byłoby ominięcie kolacji z jej rodzicami. Mogłaby być to też dobra okazja do poznania innych osób z rodziny czy innych znajomych.
Usiadł przy stoliku i postanowił, że zostanie chwilę, poobserwuje ludzi, a najwyżej zaraz znajdzie jakąś wymówkę, żeby sprawdzić co z Suzette.
Karta Postaci | Telefon | Informator | Relacje | Wyposażenie | Mieszkanie
"Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych lub złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni." - Oscar Wilde
Offline
Reszta podroży może przebiegła w komfortowych warunkach, ale pogoda za to była do bani.
Po dotarciu do pokoju musiała się ogarnąć. Szybki prysznic, dokładny makijaż, czarna sukienka sięgająca do kolan, z długimi rękawami, włosy spięte w elegancką kitkę...
Zerknęła na Sebastiana.
- Taa. Niezbyt się czuję w takim towarzystwie - odpowiedziała, rozglądając się. Znów spojrzała na Sebastiana i uśmiechnęła się. - Wyglądasz zabójczo.
Offline
Administrator
Przeszedł przez długie korytarze zmierzając w stronę jadalni. Przyglądał się wystrojom mijanych pomieszczeń, obrazom i wszystkim innym krzyczącym o bogactwie gospodarza. Zamek zdawał się być większy w środku niż na zewnątrz, ba, każde pomieszczenie uderzało swoją wielkością. Tak jak i sala do której w końcu dotarł.
Spojrzał po gościach odsuwając pytanie 'co ja tu robię'. Przyjęcia zazwyczaj kojarzyły mu się z niezręcznymi, nudnymi rozmowami, a następnie z niekontrolowaniem tego co się mówi - jeśli ktoś przesadzi z winem. Mnóstwo ludzi, mówiących o tematach w sposób błędny, mnóstwo dźwięków i wymuszonych uśmiechów.
Przyjrzał się krótko gościom, klnąc w myślach na widok jednej osoby. Cokolwiek robił to Moriarty - oczywistość nakazała mu powiedzieć samemu sobie, że najzwyczajniej został zaproszony - być tu nie powinien. Jego obecność sprawi, że chcą nie chcąc będzie się skupiał nie tylko na całym wydarzeniu, co na swoim wrogu.
Zdecydowanym krokiem skierował się w stronę swojego miejsca.
Offline
Pokiwał głową i posłał krótki uśmiech - najpierw Weronice, potem Jimowi.
- Dziękuję - odpowiedział Jamie i znowu się rozejrzał. - Usiądziemy? Tam na przykład? - pokazał na jeden z wolnych, czteroosobowych stolików. Czuł się trochę nieswojo, stojąc praktycznie pośrodku sali. Podejrzewał, że zajęcie miejsca przy stoliku nie zmieni w tych odczuciach niczego, ale jeśli tak miało być, to wolał przynajmniej sprawdzić. Skierował swoje kroki w stronę wolnych krzeseł i odsunął jedno dla Jamie.
Offline
Administrator
Zerknęła w stronę drzwi i stłumiła parsknięcie śmiechem na widok detektywa. Robiło się coraz ciekawiej. Zajęła miejsce i nalała sobie wody.
- Dzięki. Taka masa ludzi do ogarnięcia, lepiej mieć kogoś znajomego na podorędziu. Byłabym niezmiernie zobowiązana za ałe who is who. Nie chce popełnić jakiejś gafy.
Offline
- Jasne - kiwnęła głową Jimowi i Weronice, jakby chciała powiedzieć "wszystko jak na razie jest okej". Usiadła spokojnie i rozejrzała się po sali.
- Ocho, widzę, że Holmesa też tu przywiało - wskazała głową na detektywa.
Offline
Administrator
Mimo tego, że rozmowa z Alice toczyła się całkiem przyjemnie, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak więc w jakiś kwadrans po wyjściu dziewczyny, Elaine opuściła zajmowany przez siebie pokój w ciemnozielonej wąskiej sukience, sięgającej kolan, na którą zarzuciła należący do kompletu żakiet oraz w klasycznych, czarnych szpilkach, z włosami upiętymi w luźny koczek nad karkiem. Po drodze minęła wspomnianą wcześniej galerię portretów przodków, usilnie starając się wyzbyć tego znanego z dzieciństwa wrażenia bycia obserwowaną przez niepokojąco dziwnie "żywe" spojrzenia namalowanych osób. W końcu, po zamienieniu kilku słów z Cainem, weszła do jadalni i rozejrzała się wokół pobieżnie. Skinęła głową kilku, wyglądającym znajomo osobom i już zmierzała w stronę pierwszego wolnego miejsca.
- Dobry wieczór... - rzuciła uprzejmie, dostrzegając zarys męskiej sylwetki przy stole, gdzie właśnie usiadła. Nawet jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że jej sąsiadem przypadkowo został James Moriarty.
Offline
Usiadł na krześle obok i kolejny raz tego wieczora się obejrzał, tym razem zwracając większą uwagę na twarze.
- Będzie wesoło - odparł w kierunku Jamie z uśmiechem ledwo widocznym w kącikach ust. - A kto to, czyżby Elaine Dawson? Nie ma co, będzie ubaw.
Offline
Diabełek
Rozmyślania przerwał mu dźwięk odsuwanego krzesła, a na jego twarzy pojawił się uśmiech gdy zobaczył kolejną znajomą twarz. Miał rację, że będzie tutaj się świetnie bawił...
- Również mam nadzieję że będzie dobry. Doprawdy niezmiernie miło mi panią widzieć, panno Dawson - posłał jej uśmiech, nim wstał i po gentlemeńsku pocałował jej dłoń, nim usiadł ponownie. - Doprawdy jestem zaszczycony że wybrała pani akurat miejsce obok mnie...
Offline