!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
- Pożyjemy, zobaczymy - powiedział dość obojętnie. - Chociaż niektórzy chyba nie zdążą...
Odłożył topór i odszedł od dziewczyny. Dość zawierania przyjaźni jak na razie.
Podszedł do worka bokserskiego. Żałował, że nie miał więcej prywatności. Ale zmuszanie trybutów do poznawania się i oceniania swoich możliwości tylko dodawało pikanterii tej zabawie.
Zdjął luźna bluzę, zostając w samym obcisłym topie i sięgnął po rękawice bokserskie.
Po chwili w uszach słyszał już tylko szumiącą krew i własne rytmiczne uderzenia. Czuł jak pot spływa mu po karku, plecach i czole i dopiero to, połączone płonącymi z bólu mięśniami i gorącem na twarzy, przyniosło mu jakąś przyjemność.
“Awareness is the enemy of sanity, for once you hear the screaming, it never stops.”
Offline
Użytkownik
JENA:
Odprowadziła Black wzrokiem i odeszła w druga stronę. Dziewczyna była niemałym zagrożeniem, Jena widziała te małe iskierki szaleństwa w jej oczach. Trudno się dziwić, nie pierwszy to wariat z Dwójki.
Z podobnymi przemyśleniami wróciła do rzucania noży. Musiała to jeszcze dopracować.
MOLLY:
W rozmowie z nieznajomymi czuzła się wyjątkowo niezręcznie. Kiedy Sherlock - w niektórych dystryktach imiona były dziwaczne... - zauważył jej małą nieporadność, zmieszała się bardziej. Był z Piątki, zapewne wszelkie sprawy techniczne nie były mu obce.
- Hm, nie zajmowałam się tym wcześniej. - W końcu zacisnęła pierwszy element. - Podoba mi się twoja metoda. Nie widziałam tego w podręcznikach. - Skinęła na pułapki Sherlocka.
Offline
- Nie da się cofnąć czasu, jesteśmy tutaj i możemy tylko wygrać, jeśli chcemy wrócić - mruknął i zniknął w sekcji z kamuflażem.
[zt albowiem spać]
Offline
Aniołek
W odpowiedzi uniosla nieznacznie kąciki ust.
- Tutaj nie dają nam dużego wyboru.
Dalej majstrowała przy sidłach.
Focus.
Offline
Diabełek
Trochę liczył na to, że nikogo tu nie będzie, ale tak naprawdę nie wierzył. Trochę miał nadziei, że spotka Alice. Jednak przeliczył się i z jednym, i z drugim... Chociaż skoro już tu przyszedł, to zostanie. Wybrał sobie miejsce z boku, gdzie było stanowisko do rozpalania ognisk. Może akurat to dobra okazja przypomnieć sobie, jakie drewno pali się możliwie bez dymu...
Karta Postaci | Telefon | Informator | Relacje | Wyposażenie
"I've no idea what I want. Except to be happy... if I can."
Offline
Doktor
Zajęty pracą, prawie nie zauważył dosiadającego się do stanowiska chłopaka. Podniósł chwilowo głowę, zmierzył nieznajomego wzrokiem i kontynuował rozniecanie.
Offline
Aniołek
Przyglądała się chlopakowi okiem bacznego obserwatora. Znacznis różnił się od innych. Jako jeden nielicznych nie poruszał od razu tematu zabijania, nie wywyższał się. To poprawiło nieci nastrój Molly.
- Masz rację. Bez tego trudno wyciągnąć wiele z czasu spędzonego przy...lekarskim na przykład. - Wspomniała w myślach niedokładne receptury.
Focus.
Offline
Administrator
Dostrzegając niewielką zmianę w jej zachowaniu uśmiechnął się lekko.
- Leczenie pomaga przetrwać. Tutaj samo przetrwanie niestety nie wystarcza więc to może dlatego - sięgnął po line przekładając ją między palcami - Jednak jest niezbędne.
Offline
Diabełek
Uśmiechnął się blado, napotykając wzrok chłopaka, po czym widząc, że nie jest zbyt zainteresowany rozmową, naszykował sobie suche liście i zaczął pocierać drewno. Przerwał na moment, kiedy nagle uderzyło go wspomnienie głosu matki, która uczyła go to robić. Potrząsnął głową. Nie mógł pozwolić sobie na rozproszenie. Skupił się na pocieraniu szybciej.
Karta Postaci | Telefon | Informator | Relacje | Wyposażenie
"I've no idea what I want. Except to be happy... if I can."
Offline
Uderzył jeszcze kilka razy. Dopiero wtedy usłyszał nieprzyjemny zgrzyt. Spojrzał w górę w samą porę by zobaczyć jak śruba w suficie puszcza, kilkadziesiąt kilogramów leci na niego... Kopnął worek, odrzucając go od siebie zanim poważnie oberwał.
Troche skoda - to mogło być legendarne. Trybut kontuzjowany drugiego dnia przez worek bokserski, który sam sobie zwalił na głowę...
Dysząc ciężko i klnąc pod nosem na beznadziejną konstrukcję niedostatecznie wytrzymałą jak na standardy prawdziwych zawodowców odszedł do stolika żeby się napić.
“Awareness is the enemy of sanity, for once you hear the screaming, it never stops.”
Offline
Doktor
Uniósł głowę jeszcze raz, żeby przyjrzeć się pracy bruneta. Szybkie mruganie, nerwowe ruchy - typowy schemat. Każdym targały silne emocje, każdy chciał jak najdłużej przetrwać.
- Lepiej podłóż sobie platformę z patyków - mruknął - Jest dobra izolacja od podłoża, szczególnie kiedy ziemia jest mokra.
Normalnie nie robił czegoś takiego, ale przecież żadnej szkody sobie nie wyrządził. Poza tym, dym z prawidłowego ogniska zawsze pomoże mu wykryć przeciwnika. Miał jeszcze dodać parę cennych uwag, kiedy usłyszał za sobą głośny stukot. Obracając się, widział tylko lecący w dół worek... Noga drgnęła mu odruchowo, ale trybutka wykazała się niezłym refleksem. Nie mógł się powstrzymać od uniesienia kącika ust i krótkiego oklaskania manewru. Proporcja wrogów zachowana.
Ostatnio edytowany przez Jonathan Crane (2015-12-19 23:35:24)
Offline