!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Przestronny park rozrywki - opuszczony od wielu lat. Jednak nadal czekający na śmiałków, którzy ośmielą się przestąpić bramę parku. Znajduje się na obrzeżu, tuż przy wodzie, gdzie ponoć widziano podejrzaną substancję wpływającą do wód oraz czarne worki z czymś co przypominało zwłoki. Tajna siedziba Jokera, do której nie zaglądają ludzie - na pozór wygląda na wymarły ośrodek niegdyś rozrywki - dzisiaj, kto wie czego?
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
//Tak tylko na początek powiem, że zmieniłem Crane'owi trochę historię na rzecz forum - usunąłem Gotham i Batmana, ale zostawiłem mu Stracha na Wróble, jego broń i początki działalności przeciwko prawu (klik do Karty :>) W tym uniwersum w którym gramy Crane mieszka w UK i o Jokerze usłyszał z tamtejszych źródeł :>>
Wesołe miasteczka od lat są kodowane w umysłach najmłodszych jako kraina wiecznego, hermetycznego szczęścia. Pełne jaskrawych kolorów, dźwięków pozytywek i roześmianych klaunów, zostawiają we wspomnieniach trwały ślad i przyczyniają się do tworzenia obrazu dzieciństwa jako beztroskiego, wolnego od zmartwień. Czyż nie jest fascynujący fakt, że kiedy człowiek dorasta, wszystkie te wspomniane wcześniej elementy zaczynają pokrywać się pleśnią i są kojarzone z czymś nieprzyjemnym, budzącym niepokój?
Doktor Crane popchnął stanowczo zardzewiałą bramę i z towarzyszącym mu płaczliwym akompaniamentem zawiasów wykonał pierwszy krok na terenie parku. Przywitany przez deszcz, zatęchłe powietrze i wilgoć, niezrażony ruszył dalej, rozglądając się przy okazji. Wszystkie konstrukcje sprawiały wrażenie, jakby miały się za chwilę zawalić - było to w takim razie miejsce atrakcyjne dla "młodych gniewnych". Aż chce się zastanowić, jaki bilans niepożądanych śmierci i niewyjaśnionych zniknięć posiadały te wyblakłe mury.
Słysząc pod sobą nieprzyjemny chlupot i spuścił wzrok. Ścieżka zaczynała powoli się zamieniać w ciemną mieliznę. Już miał przemieścić się na drugą stronę drogi, kiedy katem oka wykrył wśród wilgotnych grudek ziemi pewien obiekt.
Doktor przykucnął, założył ciemne skórzane rękawiczki i wyjął z kieszeni płaszcza pęsetę, po czym spokojnie wydobył z kałuży to, na czym mu zależało. Kartę z wizerunkiem Jokera.
Chociaż jego twarz nie drgnęła pod wpływem żadnych emocji, w środku poczuł silną satysfakcję. Przynajmniej wiedział, że idzie w dobrym kierunku.
Mężczyzna szybkim ruchem nadgarstka cisnął kartę z powrotem na ziemię i ruszył dalej.
Ostatnio edytowany przez Jonathan Crane (2015-07-14 16:37:24)
Offline
//tak, tak Kp przeczytane od deski do deski
Joker majstrował przy jednej z karuzeli, mając nadzieję, że go jednak kopnie i będzie się śmiał przez najbliższe pięć minut. Jednak miał już pewną wprawę przy naprawianiu elektrycznych urządzeń, więc nie poszło mu tak, jak się spodziewał. Coś błysnęło, a karuzela ze zblakniętymi konikami zaczęła się powoli kręcić.
- PIĘKNIE! - wykrzyczał, patrząc na swoje dzieło. Rozłożył szeroko ramiona, jakby dostąpił zbawienia, po czym w końcu odpalił papierosa i wetknął go sobie do ust. Na dzisiaj wystarczy.
Melodyjka wygrywana przez karuzelę niosła się daleko na cały jego kompleks rozrywkowy.
Jednym susem znalazł się na platformie, oglądając kręcące się konie. Coś zakłóciło jego niezmącony, spokojny obraz. Z daleka dostrzegł pewnego dżentelmena, który zdążył już znaleźć jego kartę.
Mruknął coś pod nosem, po czym zszedł z platformy, a następnie oparł się o nią, czekając z założonymi rękami na przyjście pierwszego odwiedzającego. Na jego twarzy panował wesoły wyraz twarzy - czy to od skręta, czy wielokrotnego kopnięcia prądem - nie można było stwierdzić jednoznacznie.
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
Przyspieszająca w miarę cyrkowa melodyjka wskazywała mu drogę. Najwyraźniej Joker był w pełni świadomy jego obecności.
- Uroczy przedwieczór, prawda? - rzucił na powitanie, stając w rozsądnej odległości od platformy. Palce zacisnął na rączce walizki, której powierzchnia zdążyła już zmoknąć i wyślizgiwać z dłoni pod wpływem ulewy. Pozwolił sobie nawet na coś na kształt uśmiechu - Jonathan Crane. Przebywa pan tu krótko, ale już o panu głośno. Gratuluję.
Offline
- Nie taki uroczy, skoro tak bardzo zmokłeś... - stwierdził, przyglądając się mężczyźnie, przekrzywiając przy tym głowę. - Chyba powinienem zaproponować jakieś schronienie przed ulewą, prawda? - zapytał niby sam siebie, niby jego, po czym skierował się pod wielki namiot, gdzie zapewne wcześniej odbywały się potańcówki, a teraz znajdowało się tam kilka stolików oraz krzeseł. Sam Joker przycupnął na okrągłym stoliku, obok wiszącego na krześle jego płaszcza.
- Jonathan Crane... - powtórzył z konsternacją na twarzy. - Witam. Nie znamy się, ale widzę, że ty mnie już tak. Cieszę się bardzo. - wyszczerzył w jego kierunku zęby, po czym klasnął w dłonie uradowany.
- Czym zawdzięczam sobie twoją wizytę, w tym jakże niebezpiecznym miejscu? Taki pan jak ty, nie powinien zapuszczać się w takie rejony, chyba że jest adwokatem diabła, to to już coś zupełnie innego... - powiedział z przekonaniem. - A co tam masz w ręce? Czarna walizka, źle się kojarzy... Zupełnie jak czarna skrzynka... - zaciągnął się papierosem, po czym wypuścił kłęb dymu w kształcie koła.
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
Puścił drażliwe określenia mimo uszu i podążył za mężczyzną, palcami zaczesując wilgotne włosy do tyłu.
- Osobiście nie widzę nic złego w czarnych skrzynkach. Dzięki nim można uchylić rąbka pewnej tajemnicy - zajął miejsce na jednym z krzeseł, a walizkę umieścił koło jednej z nóg mebla. Splótł palce dłoni i ułożył je na podbrzuszu, odchylając się na oparcie - Chciałbym zaoferować panu swoje usługi. Wydaje mi się że mam coś, co może pana zaintrygować - podjął temat, zdejmując z twarzy zaparowane okulary. W takim stanie nie dawały mu za dużo pożytku.
Offline
Pokręcił głową na boki, odnośnie czarnej skrzynki. - Oczywiście, iż można, ale wtedy jeśli to ty stoisz za zamachem... lepiej, żeby nie było takiej małej skrzyneczki... - dłońmi zilustrował małe pudełko przed sobą. Dobrze wiedział, o czym mówi.
- Usługi? - ożywił się, a jego twarz wyrażała właśnie jego zainteresowanie. - W takim razie jesteś diabłem wcielonym w dobrze skrojonym garniturze... - podparł głowę na dłoni, po czym oblizał się po wargach i poprawił włosy, w międzyczasie trzymając już nie wiadomo skąd niewielki scyzoryk w dłoni.
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
- Zapewniam, że o tej skrzyneczce nie wie nikt niepożądany - odparł opanowanym tonem, zakręcając kciukami w powietrzu małe kółeczka.
Kątem oka dostrzegł słaby błysk scyzoryka w ograniczonym oświetleniu namiotu.
- Czy czegoś pan się boi, panie Joker? - zadał pytanie, bez sprecyzowania czy chodzi mu o obecną sytuację, czy o coś większego.
Offline
Joker spojrzał zainteresowany na czarną walizkę, zastanawiając się, co też tam może się znajdować.
- W takim razie zamieniam się w słuch, lub wzrok, zależy od tego co jest w środku... - zaczął dłubać scyzorykiem w blacie stołu, nawet nie patrząc na to. Jego wzrok był utkwiony w walizce, zupełnie jak kot, który widząc mysz, nie może stracić jej z oczu.
Gdy w końcu dotarło do niego pytanie, zmarszczył czoło, po czym spojrzał na twarz ,,adwokata".
- Hmm... a czy szaleniec może się czegoś bać? On jest po prostu szalony i nawet nie wie, co to strach... I to jest chyba moja największa wada... Nie boję się niczego, a powinienem. - zrobił kwaśną minę, jakby upominał sam siebie.
-A czy ty się czegoś boisz? - zapytał, zastanawiając się, do czego zmierza jego gość.
/// co znalazłem xd
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
Crane w ciszy wykrzywił kąciki ust w górę.
- Jestem tylko człowiekiem, panie Jokerze - rozłożył ręce. W przeciwieństwie do rozmówcy nie przeszedł od razu do imion - Oczywiście, że czegoś się boję. Jednak w ostatnich latach lista niebezpiecznie się skraca. Stajemy się coraz mniej ludzcy. I pan, i ja - przyznał przekrzywiając głowę - Szkoda. Nie każdy zdaje sobie sprawę z potęgi jaką daje strach. Ale to... - położył walizkę na kolanach i zaczął wystukiwać na jej krawędzi rytm marszu "Pomp and Circumstance" - ... może takim nieświadomym jednostkom pomóc. Wynalazek mojego autorstwa. Zanim jednak pokażę panu działanie urządzenia, muszę się upewnić czy jest pan w ogóle zainteresowany moją maską. Jestem pewien, że nikt z nas nie chce marnować swojego czasu - dorzucił, ostatnie zdanie wymawiając wyjątkowo powoli.
Offline
Joker zaśmiał się głośno. - Jak tak dalej pójdzie, to staniesz się tak samo szalony jak ja. - Joker nie dbał na zwroty grzecznościowe, w końcu - nie mogły zaprzątać mu głowy, gdy w powietrzu wisiało coś interesującego.
- Według mnie strach to domena ludzi, którzy mają jakieś opory moralne, a przecież... tak łatwo się bez nich żyje, czy nie mam racji Jokerze? - zapytał sam siebie, huśtając się to w przód to w tył z szaleńczym uśmiechem na twarzy.
Zaraz potem jego wzrok powędrował na palce Crane'a, które wybijały jakiś znajomy mu rytm. - O.. o.. Pan intelektualista z duszą artysty. Naukowiec. - podsumował rysopis utworzony przez jego chory umysł. Zaraz potem zmarszczył brwi i spojrzał na Jonathana.
- Ależ oczywiście, iż jestem zainteresowany. Nie chwaląc się - jestem specjalistą od masek oraz ich fanatykiem, ale to widać na pierwszy rzut oka, prawda? - jednym susem zeskoczył ze stolika, po czym podszedł do innego, który znajdował się bliżej ,,adwokata" i jednym ruchem ręki ściągnął na raz wszystkie rzeczy, które na nim leżały.
- Voila. Może się pan tutaj rozłożyć... - wyszczerzył zęby w jego kierunku, opierając dłonie na biodrach. Już nie mógł się doczekać, co też przyniósł ze sobą pan Crane.
,,You think you're smart? You're not “but ,,I can see Heel in your eyes”, so…,,let’s kill tonight – show them are you not the ordinary type”.,, We’re killing streangers” because…,, Hey there’s no rules today”.
Offline
Doktor
// jestem najgorszym graczem roku 2015, postanowione
- Łatwo - wtrącił się w monolog clowna - Aż za łatwo. Wręcz nudno. Strach stawia jakiś cel, i trwałą satysfakcję po jego ukończeniu.
Obserwował kiwającego się towarzysza kątem chłodnego oka. Jedna z nowych twarzy w londyńskich zakamarkach, nieznana i charakterystyczna zarazem.
- Kryminalista, psychopata, nihilista - odpowiedział podobną analizą, sunąc opuszkami kciuków po blokadach zabezpieczających walizki. Uniósł wzrok, kładąc jeszcze zamknięty przedmiot na blacie stołu.
- Sądzę, panie Jokerze, że nie przeżyliśmy jeszcze dostatecznie dużo spotkań przy herbatce i ciasteczkach, żebym mógł użyć specyfiku na panu - ciągął dalej bez cienia uśmiechu - Co więcej, nie wydaje mi się, żeby zadziałał on zadowalająco na pana organizmie, co z jednej strony stanowi pewną barierę i nie naraża pana na błąd jeżeli zdecyduje się pan użyć mojego wynalazku w późniejszych dniach, ale z drugiej utrudnia mi teraz prezentację - spojrzał za siebie, ogarniając wzrokiem panujący na zewnątrz szary harmider - Czy w promieniu stu metrów znajduje się tu jakiś inny jegomość chętny na pokaz sztuczek, oprócz naszej dwójki?
Offline