!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
- Raczej tak - mruknął tylko, niezbyt delikatnie chwytając za ramiona martwego.
Dość sprawnie przenieśli ciało na parking, choć nie było to zbyt proste dla poszkodowanego Jima. Sebastian w pewnym momencie poprosił grzecznie szefa - używając parę razy słowa "natychmiast", za każdym razem dodając "proszę" - żeby ten puścił nogi trupa. W ten sposób wleczenie go po betonie zgadzało się chociaż w nazwie, a i byli szybciej przy samochodzie.
- Masz kluczyki szefie, weź otwórz bagażnik. Tapicerek mi nim nie zakrwawisz.
Offline
Diabełek
Posłusznie puścił nogi trupa, po chwili otwierając bagażnik. Zazwyczaj nie spełniał niczyich próśb, lecz tym razem nie protestował. Chciał już znaleźć się w Sadybie i wreszcie zakończyć tą pieprzoną misję.
Zostawiając Sebastiana by załadował ciało Arthura do bagażnika, jedynie wszedł do środka i zapalił papierosa, cierpliwie czekając na snajpera.
Offline
Jakie to delikatne, jak pomagać trzeba, co?
Sebastian miał trochę problemów z ułożeniem trupa w bagażniku - głównie dlatego, że to nie było jedyne, co chciał w tym bagażniku mieć - w końcu jednak udało mu się go tam umieścić w jako-tako umożliwiającej zamknięcie klapy pozycji. Chwilę później snajper wsiadł do samochodu, popatrzył zdegustowany na szefa i zapiął pas.
- Musisz palić w moim aucie? - mruknął, przekręcając kluczyk w stacyjce. - Jak nie krew to pety - burknął i wyjechał z parkingu.
(I wziuuuuum do sadyby zt)
Offline