!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Administrator
Otworzył oczy i zamrugał zaskoczony wbijając wzrok w Dawson. Był z lekka zdezorientowany i chwilę trwało, nim zrozumiał gdzie się znajduje i w jakim stanie. Dotarło do niego, że nie pamięta niczego od wyjścia El. Jeszcze raz zamrugał i skinął głową starając się nie przysnąć. Rozumiał już istotę 'jeszcze pięć minut'. Oparł dłoń o ścianę i powoli próbował wstać. Oparł się o ścianę walcząc z zawrotami. To będzie zabawne.
Offline
Administrator
Zamrugała kilka razy zanim poderwała się na nogi i dosłownie w ostatniej chwili przywracając detektywa do pionu. Pomogła mu oprzeć się o ścianę posterunku i pochyliła się zaglądając mu w oczy ze skupieniem.
- Sherlock, ani mi się waż odpływać. Nie teraz i przez najbliższe 30 minut. - jęknęła jedną dłonią klepiąc go po twarzy, a drugą podtrzymując go w pozycji stojącej. No i gdzie ten przeklęty samochód?!
Offline
Administrator
- Mhm.. Nic mi nie jest - powiedział trochę cicho skupiając spojrzenie na El. Kąciki jego ust lekko drgnęły - postaram się - powiedział nieco pewniej i spojrzał za dziewczynę nie bardzo wiedząc, co dalej.
Offline
Administrator
Przekrzywiła lekko głowę, nie spuszczając z mężczyzny uważnego spojrzenia.
- Na pewno? - mruknęła mrużąc oczy. - Mycroft ma kogoś wysłać.... zaraz powinien tu być.
Offline
Administrator
Pokiwał jedynie głową i zamknął na chwile oczy. Jęknął, przypominając sobie o tym, że zakaz odpływania więc je otworzył.
- Muszę go złapać - mruknął.
Offline
Administrator
Cofnęła się o krok i dopiero upewniwszy się, że Sherlock może bezpiecznie stać sam, schyliła się po porzucony w pośpiechu plecak i spojrzała na wyświetlacz rozładowującego się telefonu.
- Mycrofta? - zapytała wyglądając na ulicę. Jak na razie pusto, odwróciła się w stronę detektywa. - Raczej nie podaruje nam tego, co tu się stało... Przynajmniej tak brzmiał przez telefon.
Offline
Administrator
- Oczywiście, że nie podaruje. Będzie wściekły, miałem go na wyciągnięciu ręki - powiedział opierając się o zimną ścianę. Narobili niezłego zamieszania. Jego brat będzie miał trochę roboty ze sprzątnięciem wszystkiego za nimi - Uh, Moriatiego.
Offline
Administrator
Przyglądała mu się przez chwilę, ta gonitwa za Moriartym chyba powoli stawała się mała obsesją. Choć z drugiej strony rozumiała detektywa, byli przecież tak blisko. Odwróciła wzrok w stronę drogi, to paskudne uczucie niepokoju znowu dało o sobie znać.
- Miej oko na Nico i Marysię, dobrze? - odezwała się nagle. - Moriarty nie znalazł się tutaj przypadkiem, wiedział, że tu będziesz. A oni nie wiedzą jeszcze, na co go stać.
Odetchnęła ciężko, z daleka zauważyła zarys czarnej terenówki. Czuła w kościach, że coś się wydarzy, gdyby tylko wiedziała co....
Offline
Administrator
- Oczywiście. On nie może się do nich dobrać. Najlepiej, by nie wiedział o tym że mają ze mną jakikolwiek kontakt - powiedział zamyślony. Kiedyś gra z Moriartym ekscytowała go bardziej niż teraz. W tej chwili chciał to wszystko zakończyć, a nawet usunąć Jima z powierzchni ziemi. Brzydził się nim a jednocześnie podziwiał. Jednak kiedy w grę wchodziły osoby pośrednie, w tym Ci, na których rzeczywiście mu zależało... wolał nie ryzykować, tym bardziej, że to wszystko wymykało się spod jego kontroli.
Spojrzał na pojazd. Szybko.
- Ty uważaj na siebie. Też jesteś narażona. Nawet bardziej - dodał
Offline
Administrator
Uśmiechnęła się słabo przyglądając się autu. Numery rejestracyjne wskazywały na ambasadę, ewentualnie na konsulat. No cóż, starszy Holmes miał swoje kontakty, zwłaszcza, gdy zależało na czasie.
- Powiedzmy, że staram się to robić pomiędzy uważaniem na ciebie. - przywołała na twarz może nieco weselszy usmiech, choć w duchu nie potrafiła pozbyć się niemiłego uczucia.
Samochód zatrzymał się przed nimi, nie zwlekając otworzyła drzwi. - A teraz pakuj się i wracamy do domu.
Offline
Administrator
Uśmiechnął się lekko. Przez całe życie był 'dupkiem' dla każdego, kogo spotkał. Dlatego zawsze dziwiły go osoby, które chciały dla niego jak najlepiej. Wierzył, że El nie dba o niego tylko i wyłącznie z powodu zlecenia jego brata. Pośledził wzrokiem zbliżający się samochód i oderwał się od ściany. Pokuśtykał, powoli i chwiejnie do pojazdu.
- Home sweet home - powiedział do dziewczyny i wsiadł na chwilę zatrzymując wzrok na odbiciu w lusterku. Kierowca przyglądał się im badawczo.
Offline
Administrator
Wsiadła do samochodu zaraz za nim i rzuciła ostatnie spojrzenie na posterunek policji. Ciekawe, jak zareaguje Khan na ucieczkę trójki aresztowanych i ogłupienie całego posterunku gazem rozweselającym. Spojrzała na kierowcę i skinęła krótko głową, samochód ruszył w dół ulicy. Spojrzała na telefon, mieli jeszcze jakieś dwadzieścia minut do odlotu, zdążą.
- Sherlock... - zagaiła po chwili zerkając w jego stronę - Przepraszam za ten... policzek. - podrapała się za uchem z zakłopotaniem.
Offline
Administrator
Sherlock oparł się o wygodnie siedzenia prostując nogę jak najbardziej to było możliwe. Zgięta bolała bardziej. Przechylił głowę i spojrzał na El.
- Nie szkodzi. To było w miarę potrzebne - powiedział i uśmiechnął się - Dzięki... przypomnij mi w Londynie, żeby ciebie za bardzo nie zdenerwować - dodał po chwili. Gdyby nie to, trochę by stracił i o wiele utrudnił wydostanie się z 'romantycznych Indii'. Teraz też nie było łatwo utrzymać mu przytomności, dlatego liczył, że jak najszybciej wsiądzie w odpowiedni samolot i znowu zobaczy Londyn. A potem znowu praca. Może nawet nieco inna niż wcześniej.
Podróż minęła szybko. Nim się zorientował był już na lotnisku. Miał nadzieje, że Nico nie nadużywał jego nieobecności i Baker street stoi cała.
Offline