Zmarszczyła się lekko z niechęcią.
- Panowie wybaczą, muszę przygotować się do zejścia na ląd... - Skłoniła się i pośpiesznie odeszła.
(Zadanie dodatkowe: poznajcie się panowie!)

Przeklął w myślach, chciał iść za nią, ale wyglądałoby na to, że się narzuca. Został.
- Bez wątpienia jest nieprzeciętną, wręcz fascynującą osóbką. Nie chciałbym się żenić z byle kim - uśmiechnął się i przypomniał sobie o kieliszku, który wciąż trzymał w dłoni. Upił łyk. - Widzę, że doszedł pan do takich samych wniosków. Spotkania rodzinne chyba nie należą do jej ulubionych rozrywek. Ewentualnie gryzą ją jakieś sprawy. Ale, jak to kobieta, nie przyzna się przecież - wzruszył ramionami, jakby to było coś normalnego, chociaż w środku zżerała go ciekawość, podsycona niepokojem.

Widząc, że dr Crane wyjmuje papierosy, rozejrzał się dyskretnie. Starał się nie dać przyłapać na paleniu komukolwiek z rodziny Suzette, ale z drugiej strony... Byliby chyba jakimiś tyranami, by wypominać mu jednego papierosa dla towarzystwa. Wyciągnął swoją papierośnicę i zapalił. Zaciągnął się dymem, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Cóż, chyba nie ma sensu, bym ukrywał, że to małżeństwo zostało ustawione. Byłem brany pod uwagę jako kandydat na męża panny Clifford już parę lat temu. Oczywiście wtedy była jeszcze zbyt młoda. Lecz kiedy w końcu wyrosła na piękną kobietę, którą jest teraz, zostałem z nią zapoznany przez jej rodziców - odwrócił wzrok, by spojrzeć na morze. - Ale nie żałuję, że nasze losy się splotły - uśmiechnął się lekko, wracając wzrokiem do Crane'a. - A pan, jeśli mogę wiedzieć?

(tak tylko informacyjnie dla all. urodziny Caina to impreza kilkudniowa )

( Tu baluje A palący Crane mnie rozprasza ;u; )

- Ależ ja jestem rozluźniony, proszę się nie martwić - uśmiechnął się półgębkiem. - Rozumiem, biedna dziewczyna, musiała mocno przeżyć śmierć swojej matki... - westchnął ciężko, nie wychodząc z roli empatycznego narzeczonego.

- Cóż, skoro mam niedługo stać się członkiem rodu Havegraves, powinienem wiedzieć o nich jak najwięcej, czyż nie? - uniósł brew, ale kontynuował, nie czekając na odpowiedź. - Niemniej jednak historia matki panny Clifford nie należy do opowieści, o które można zapytać przy rodzinnej herbatce. Dlatego... po cichu liczyłem, że to pan powie mi na ten temat coś więcej. - Znów upił łyk szampana, patrząc oczekująco na doktora. Było spore prawdopodobieństwo, że wykręci się jakąś tajemnicą lekarską albo inną pierdołą, ale... nie zaszkodziło spróbować.

Zanim jeszcze usłyszał odpowiedź uniósł dłoń, aby zwrócić uwagę, bo kątem oka zauważył ruch, którego być nie powinno. Spojrzał prosto w tamto miejsce i dostrzegł tańczące promienie słońca, odbijające się od czegoś, co trafiło pomiędzy deski pokładowe.
- Przepraszam pana na moment - zwrócił się do towarzysza, po czym przykucnął, by spróbować wyciągnąć tę rzecz, czymkolwiek ona była.

Ostatnio edytowany przez Ethan Tassell (2015-03-13 18:58:20)