!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Marysia Suede, nieobecna od pięciu dni, pojawiła się znikąd, tuląc do siebie Sebastiana z całych sił. Zdziwiony - to przede wszystkim - ale szczęśliwy mężczyzna mocno objął kobietę, jakby chciał zatrzymać ją w swych ramionach na zawsze.
- Mamy liska - szepnął czule do jej ucha, z braku lepszych słów.
- A mnie z wami nie ma - Rysia pociągnęła smutno nosem.
Do przytulonych do siebie ludzi, zwi.nnym krokiem, typowym dla leśnych łowców, podszedł mały, rudy lisek. Popatrzył na Marysię pytającym wzrokiem. "Mama?"
Marysia podrapała liska pod pyszczkiem. "Mama!" Owinął się rudym, puszystym ogonem i wlepił w kobietę spojrzenie pełne miłości.
- Oj, no chodź tutaj... - kobieta podniosła liska, biorąc w ramiona i poczuła, że zbiera jej się na płacz. Zwierzątko od razu wtuliło się w płaszcz Marysi.
- No nie płacz - mruknął czule Sebastian, ocierając łzę z jej policzka.
- No ale pięć dni... - mruknęła smutno i wtuliła twarz w kulkę rudego futra.
- Może jakoś to przeżyję -odparł cicho i przytulił Marysię i liska. - Jak go w ogóle nazwiemy?
- Tylko mi nie rozwal Londynu - pocałowała Sebę w policzek i pogłaskała zwierzątko. - Może być Crowley.
- Crowley - powtórzył cicho. - Jak ten demon?
- Zgadza się - uśmiechnęła się szeroko, a jej głos przeszedł w westchnięcie. Sebastian przytulił ją mocno, choć nie na tyle, by ścisnąć i liska, który właśnie zasnął w jej ramionach.
- Kocham cię. I tęsknię - mruknęła, kiedy ją objął i odsunęła się ze spuszczoną głową. Sebastian uniósł jej twarz za podbródek i popatrzył jej w oczy.
- Ja cię też - powiedział cicho i pocałował. - Wracaj szybko. Londyn bez ciebie cierpi.
- A kto powiedział, że nie jestem w Londynie? - uśmiechnęła się smutno. Mężczyzna przekrzywił głowę.
- Nie wiem, gdzie jesteś. W sumie dlatego jestem samiuteńki sam w nowym domu.
Mówiąc to, wyglądał jak zbity pies. Zbity, pozostawiony samemu sobie pies. Kobieta pocałowała go czule.
- W tej chwili nie mogę wrócić do domu... Ale wrócę.
- Bądź bezpieczna, dobrze? - spytał, a po jego policzkach zaczęły płynąć pierwsze łzy. Marysia zaczerpnęła powietrza i przygryzła wargę.
- Nie wiem, czy mogę to obiecać... - odpowiedziała. Oczy miała już lekko zaszklone.
- Prosiłem cię tylko o jedno - podniósł na nią wzrok, nieco zaskoczony. - Niewiele. Żebyś była bezpieczna. Więc.. Dlaczego..? - nie dokończył, czując jak coś zatyka mu gardło i nie pozwala mówić dalej. Lis w ramionach Rysi obudził się i skoczył na barki Sebastiana, zasypiając w malowniczej pozycji szala.
- To po prostu nie zależy ode mnie - kobieta przestąpiła z nogi na nogę i nie wytrzymując, wtuliła się w Sebę. Mężczyzna objął ją mocno, ciesząc się jej onecnością.
Marysia odsunęła twarz i spojrzała mu w oczy.
- Obudź się - szepnęła.
- Tęsknię... - zdążył jeszcze powiedzieć, zanim widok jej oczu, tych ukochanych oczu, zastąpił widok rudego futerka, czarnego noska i oczu liska, liżącego go po twarzy.
********
Fluff z odrobiną feelsów, czyli co śniło się wczoraj Sebie.
Pisane razem z Rysią na fejsie, z racji wielkiej tęsknoty.
Offline
Diabełek
Kochane <3
Karta Postaci | Telefon | Informator | Relacje | Wyposażenie
"I've no idea what I want. Except to be happy... if I can."
Offline