!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Zakupy podobno zawsze pagają na odstresowanie się. Jamie poszła za tą radą i ruszyła w kierunku podziemnego parkingu niosąc kilka toreb.
Dotarła do auta, otworzyła bagażnik i wrzuciła tam swoje nowe zdobycze.
Jakieś auto właśnie zaparkowało obok niej, a ze środka wyskoczyła radosna rodzinka i powędrowała w stronę ruchomych schodów. Teraz Jamie została sama, przynajmniej w tej części parkingowej.
Offline
Użytkownik
Centra handlowe świecą pustkami w środku tygodnia przed południem. Dlatego jesli ktoś ma szanse, właśnie ten czas wykorzystuje na zrobienie zakupów. Jamie Gillbert nie była pod tym względem jedyna.
Mimo setki pustych miejsc kierowca czarnego volvo zdecydował się zaparkować obok samochodu panny Gillbert.
Raymond Sanguine - bo tak właśnie nazywał się właściciel tego cuda szwedzkiej motoryzacji - wysiadł z wozu. Nie wyróżniał się niczym spośród tysięcy londyńskich biznesmanów codziennie przemierzających ulice stolicy w swoich ciemnych garbiturach
Nie zwracając najmniejszej uwagi na Jay obszedł samochód i zaczął czegos szukac w bagażniku
Offline
Użytkownik
Raymond wyciągnął neseser, wyprostował się i z usmiechem popatrzył na Jay.
- Mi też się podoba - powiedział lekkim tonem
Offline
Użytkownik
- Nowy nabytek, prosto że Szwecji - odparł, opierając się o samochód i splatając ręce na piesi - Wiem, że nieładnie się chwalić ale jestem z niego dumny jak z rodzonego syna - wyjaśnił z usmiechem
Offline
Użytkownik
- Delikatnie mówiąc - zasmiał się cicho.
Gdy kobieta odwróciła wzrok i zaczęła szukać kluczyków, dyskretnie wyjął pistolet. Nie na naboje lecz na strzałki z narkotykiem. Nacisnął spust i pocisk wielkości sporej muchy utkwił w udzie Jay.
- Na pani historię o smutnych panach w szarych garniturach? - zapytał spokojnie
Offline
Użytkownik
Narkotyk działał szybko. Choć Jamie była przytomna zaczynała mieć problemy z widzeniem i równowagą.
- To taka legenda, straszy się nią dzieci. - wyjaśnił - Czasem zdarza się że ludzie wiedzą zbyt wiele. To jeszcze nie grzech. Ale czasem zaczynają zbyt wiele mówić... Wtedy właśnie po nich albo po ich bliskich przychodzą Smutni Panowie w Szarych Garniturach. Oczywiście nie wszystko w tej bajce jest prawdą. Jaa na przykład uważam się za człowieka bardzo wesołego.
objął ją w talii pomagając ustać względnie prosto
Offline
Zamrugała parę razy, próbując wyostrzyć wzrok, ale nic z tego. Chcąc nie chcąc, dała się objąć.
- Co... co ja mam z tym wspólnego... - wymamrotała, próbując ustać na nogach o własnych siłach, ale coraz trudniej jej to szło.
Offline
Użytkownik
-Ostatnio w Platinum Łące pani chłopak sypał aż miło - mówiąc to delikatnie wepchnął ją do samochodu na siedzenie pasażera
Offline
Użytkownik
Sanguine usiadł za kierownicą i zablokował drzwi.
- Spokojnie, zaraz zaśniesz. Wiesz, to nic osobistego, po prostu ciebie latwiej dotrwać i wiemy, że się pojawi.
Offline