!!UWAGA!!
>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<
Elaine, przybyła jako jedna z pierwszych zaproszonych gości. Niestety, hrabia był w tym momencie zajęty, więc Edgar odprowadził panienkę Dawson do jej komnaty, po której krzątała się jeszcze pokojówka.
Zadanie główne: -
Zadanie dodatkowe: Porozmawiajcie sobie.
Offline
Administrator
Elaine nie przepadała za tymi oficjalnymi wizytami, zwykle unikała ich jak ognia, zwalając "obowiązki rodowe", jak jej matka zwykła to była nazywać za życia, na karby starszego brata lub ojca. Ale po śmierci matki i tym przykrym incydencie z Danielem i narkotykami w roli głównej, została z tym wszystkim sama. Szanowny pan Dawson nie w głowie miał podróże po Europie, a Daniel pewnie właśnie wyciągał którąś ze swoich współpracownic na drinka, a to spotkanie z pewnością skończy się nigdzie indziej, jak w jego mieszkaniu. Jednak hrabia Cain Havegraves, mimo całej swojej ekscentryczności, należał do tej grupy osób, z którymi jej rodzina wciąż utrzymywała kontakt, a perspektywę wyjazdu na kilka dni do Szkocji powitała jako chwilę oddechu od obowiązków, pracy i spisywania kolejnych raportów.
Po drodze do zwykle zajmowanego przez nią pokoju w zachodnim skrzydle zamku, zdążyła uciąć sobie krótką pogawędkę z Edgarem, lokajem hrabiego. Co prawda nie wnikała, czym to zajęty jest akurat Cain, zapewne i tak wyda się to niedługo później - Elaine zdążyła już nauczyć się, że informacja, zwłaszcza gdy interesująca, potrafi w ekstremalnie szybkim tempie trafić do bardziej lub mniej powołanych adresatów. Tymczasem pożegnała się z mężczyzną przed drzwiami komnaty, a po wejściu do środka westchnęła tylko, rzucając zdobne zaproszenie na pobliski stolik. Była na tyle zmęczona podróżą, że w pierwszej chwili nie dostrzegła obecności jeszcze jednej osoby w pomieszczeniu i najzwyczajniej w świecie opadła na kusząco miękki materac rzeźbionego łoża.
Offline
Użytkownik
Alice krzątała się po pokoju, pieczołowicie zajmując się wycieraniem kurzu ze staroświeckich mebli, nucąc cicho jedną ze swoich ulubionych melodii pod nosem. Pracowała już tutaj kilka dobrych tygodni, od kiedy jej szef Asmodeusz zlecił jej przyjechanie tutaj na jakiś czas. Jednakże dziewczyna nie narzekała, a wręcz można powiedzieć bardzo polubiła to miejsce. W porównaniu z jej zajęciem w domu publicznym, praca tutaj była dla niej wręcz rajem, nie mówiąc już o tych wszystkich interesujących miejscach oraz osobach które miała okazje poznać.
Z rozmyśleń wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi i po chwili ujrzała kobietę, która zaraz po przyjściu położyła się na łóżku, wyraźnie jej nie zauważając. Alice nerwowo przygładziła swój fartuszek pokojówki i poprawiła, związane jak zwykle w dwie kitki, niemalże białe włosy, nim odważyła się podejść bliżej. W końcu do jej obowiązków należało dowiedzieć się czy kobieta czegoś nie potrzebuje...
- Dzień dobry pani... Mogę w czymś pani pomóc? - zapytała melodyjnym głosem, posyłając kobiecie delikatny uśmiech.
Offline
Administrator
Głos dziewczyny był miły dla uszu, jednak nie spodziewająca się nikogo w pobliżu Elaine, najpierw drgnęła, bardziej zdziwiona niż przestraszona, potem podniosła się do pozycji siedzącej i obrzuciła pokojówkę uważnym, nieco jeszcze zdezorientowanym spojrzeniem.
- Dzień dobry... - odezwała się dopiero po jakiejś chwili i odwzajemniła uśmiech. Dziewczyna wyglądała młodo, może to przez dwa urocze kucyki, czy przez typowo dziewczęcą urodę. W końcu lekko pokręciła głową. - Nie, chyba nie. Chyba jeszcze nie widziałam cię w zamku... Jak się nazywasz?
Offline
Użytkownik
- Przepraszam bardzo, nie chciałam pani przestraszyć... - uśmiechnęła się przepraszająco do kobiety, lekko nerwowo bawiąc się brzegiem fartuszka. Pracowała już tutaj jakiś czas, ale pierwszy raz rozmawiała z kimś całkowicie z zewnątrz, kto nie należał do rodziny, czy bardzo bliskich przyjaciół hrabi, a i to zdarzało się jedynie od czasu do czasu.
Kiedy usłyszała pytanie, jedynie pokiwała głową. - Nie, nie mogła mnie pani tutaj wcześniej widzieć. Jestem tutaj od kilku tygodni. Mam na imię Alice. - odpowiedziała, podnosząc wzrok, cały czas z lekka dziecinnym uśmiechem.
Offline
Administrator
- Ach... - mruknęła tylko. Ciekawe, Havegravesowie mogli poszczycić się liczną służbą i rzadko mieli w zwyczaju zatrudniać kogoś nowego. Chyba, że akurat któraś z pokojówek zmarła. Albo zaszła w ciążę, co przecież nierzadko się zdarzało. Choć przecież ostatni raz była tutaj po śmierci głowy rodu, od tamtego czasu niektóre zasady mogły się przecież zmienić. Po chwili jednak jej uśmiech poszerzył się, Alice miała w sobie coś takiego, co mimowolnie wywoływało w człowieku uczucie sympatii. - Miło mi cię poznać, jestem Elaine. - wskazała jej wolne krzesło. - I nie przejmuj się, nic się nie stało. Właściwie to bardziej moja wina, niż twoja... Mówisz, że jesteś tu od kilku tygodni, i jak ci się tutaj podoba? - zapytała, przyglądając się drobnej blondynce. Skoro na razie nie mogła porozmawiać z samym hrabią, to być może dowie się czegoś od tej dziewczyny. W końcu między służbą plotki roznosiły się w błyskawicznym tempie.
Offline
Użytkownik
Alice wiedziała że teoretycznie powinna zająć się swoimi obowiązkami, jednak jedynie usiadła na krześle z lekkim uśmiechem. Rzadko kiedy miała okazję ot tak z kimś porozmawiać. Rodzina nie utrzymywała z nią kontaktów, a tutaj przeważnie nie licząc jakiś krótkich rozmów służbowych zamienionych w biegu na korytarzu, czas spędzała samotnie. Przywykła do tego, jednak czasem potrzebowała zamienić z kimś kilka słów, a w dodatku kobieta wyglądała na miłą.
- Szczerze mówiąc to bardzo mi się tutaj podoba. Sama posiadłość jest niemalże jak z jakiejś bajki - roześmiała się melodyjnie, odgarniając blond włosy z czoła.
Offline
Administrator
- Tak... masz rację. - odparła, oplatając ramionami kolano, po czym oparła na nim podbródek. Zdaje się, że trafiła na jedną z niewielu przyjaznych dusz w tym miejscu. - Wokół aż unosi się ta atmosfera tajemniczości, jednak jest jedno ale. Galeria portretów członków rodziny, nocą stanąć oko w oko z wizerunkiem któregoś z przodków może przyprawić o atak serca. - roześmiała się melodyjnie.
Offline
Użytkownik
- O tym jeszcze nie miałam okazji się przekonać. - roześmiała się cicho - Chociaż faktycznie czasem ma się czasem tutaj ciarki na plecach, ale to wina tego miejsca. Nic tak nie może przerazić człowieka jak jego własna wyobraźnia... - odpowiedziała po chwili, nadal nie tracąc uśmiechu z ust. Musiała przyznać że kobieta była jedną z niewielu osób która traktowała ją poważnie i naprawdę chciała z nią rozmawiać. - Mogę wiedzieć jak ma pani na imię?
Offline
Administrator
- Nie przedstawiłam się? - uniosła brwi zaskoczona. Ech, Dawson, gdzie twoje maniery. Matka pewnie się w grobie przewraca, choć najprawdopodobniej czym innym było to spowodowane. - Wybacz moje gapiostwo, to chyba ze zmęczenia. Elaine. - wyciągnęła dłoń w jej stronę.
Offline
Użytkownik
- Ja często zapominam o takich rzeczach, mówią że za bardzo bujam w obłokach - roześmiała się i lekko uścisnęła jej dłoń. Cóż, była to prawda. Potrafiła w środku pracy przerwać i zacząć myśleć o niebieskich migdałach, taki już był jej urok. - Na długo pani przyjechała?
Offline
Administrator
- Cóż, to się jeszcze okaże. Przyjeżdżając tutaj nigdy nie wiadomo, czy przyjęcie potrwa dwa, trzy dni, czy może cały tydzień. - westchnęła, odgarniając z czoła kilka nieposłusznych kosmyków. - Pewnie macie sporo pracy w związku z urodzinami hrabiego.
Offline
Użytkownik
- Och tak, pracy nam zdecydowanie nie brakuje, chociaż mi osobiście to nie przeszkadza. Naprawdę się cieszę że mogę tutaj być. Jest tu o wiele ciekawiej niż w Londynie, nie ma tego całego zgiełku - powiedziała cicho, z nieznacznym uśmiechem na ustach.
Offline
Administrator
( w porządku, pogawędzimy sobie do tego czasu ;) )
_____________________________________________
- Racja. - przyznała lekkim skinieniem głowy. Nie chciała mówić, że czasem spokój i cisza moga być tylko ułudą. Za to podchwyciła coś innego. - Więc pochodzisz z Londynu? Skąd pomysł na wyjazd aż tutaj?
Offline