Mimo , że w Londynie była od niedawna , orientacja w mieście nie sprawiała jej żadnego problemu. Jednym ze stałych punktów na jej codziennej trasie była mała kawiarnia do której się teraz kierowała. Tak samo jak poranna kawa ze Snowem była stałym elementem jej grafiku. Co prawda sama nie wybrałaby takiego towarzystwa , ale zawsze mogło być gorzej. Na przykład szefem sztabu mógł być totalny kretyn , podczas kiedy Anthony miewał jakieś nikłe przebłyski inteligencji.
- Bongiorno Tony , która to już dzisiaj kawka ? - rozsiadła się na przeciwko niego i złożyła zamówienie u przechodzącej kelnerki .

Zawsze zastanawiało ją , czemu ludziom się wydaje, że jest w tym  biznesie przypadkiem. Bo właśnie tak widziała to większość , wliczając Snowa. Bardzo nierozważane , ponieważ Jim zwolennikiem nepotyzmu nie był. Ona po prostu wiedziała , co robi.
- Oto cena jaką płaci się za wielkość i władzę - powiedziała upijając espresso z syropem malinowym - Tak więc co masz dla mnie dzisiaj ?

Przebiegła wzrokiem wpisy na blogu , na razie spychając na skraj świadomości megalomanię i hybris swojego rozmówcy. Faktycznie dziewcze na zbyt dużo sobie pozwalało. I o ile na krytykę programu nie była tak wyczulona , o tyle osobiste wycieczki do Willa sprawiały, że przełączała się na tryb mordowania z zimą krwią. No ale musiała to jeszcze omówić z Tonym. Nie miała zamiaru rzucać się jak tygrys w klatce i czekać , aż spuszczą ją ze smyczy. Lubiła knuć intrygi . I w nie chciała się pobawić.
- Które to już wykroczenie tej pani ?

- Możesz być pewny , że problem zostanie rozwiązany Anthony. To w końcu moje ulubione zajęcie - niekonwencjonalne rozwiązywanie problemów . - uśmiechnęła się delikatnie,  w sposób , który ktoś mógłby uznać za nieśmiały i uroczy. Jeden z ulubionych trików jakie stosowała, aby ludzie mieli ją za niegroźną , młodą damę z dobrego domu. Zwykle ich błędny osąd był ostatnią rzeczą , jaką uświadamiali sobie w życiu. Na tym polegało piękno jej pracy dla prawdziwych pasjonatów ( lub wariatów , jak kto woli). Ta możliwość zabawy z ofiarą , zanim zobaczy się gasnące w jej oczach iskry.

- Jak to kiedyś powiedziała moja dobra znajoma, alpakom należy się harem ludzi. Wczytam się dokładniej w to , co napisała i przemyślę ,czy nie będzie to ze szkodą dla tych cudownych zwierząt. Jeśli dojdę do innego wniosku , wyślę ją na przykład na Islandię . Będzie badać wulkany. Może wpadnie do jednego przypadkiem - tym razem jej uśmiech był zdecydowanie szczery i nieco drapieżny. Bo mogli się ze Snowem nie zgadzać, ale poza wszystkim byli do siebie podobni. I w sumie dobrze, bo trudno by było im razem pracować , gdyby różnili się bardziej.

- Nic do dodania. Wszystko, póki co, funkcjonuje jak należy. Pilnuj siebie i naszej gwiazdy betlejemskiej -uśmiechnęła się lekko , dopiła kawę i wstała- Na mnie już pora , do następnego razu Tony.
Pomachała mu jeszcze i udała się szybkim krokiem w stronę Tower Bridge.