Ogłoszenie

!!UWAGA!!

>Poszukiwane są osoby do odgrywania ról kanonicznych!<

SPIS DOSTĘPNYCH POSTACI


Przewodnik dla nowych


#1 2014-08-18 22:53:24

Arthur Suicide

Administrator

Punktów :   29 

Stary, opuszczony budynek

Nico Di Angelo:
Nico czuł się cokolwiek niezręcznie czując na sobie wzrok trzech ochroniarzy, których przydzielił mu Mycroft. Wprawdzie Sherlock wolałby go trzymać w domu, pod kluczem, jednak nie dość że byłoby to cokolwiek dziwne, to chłopak pewnie prędko by oszalał. Tylko alternatywa aresztu domowego sprawiała, że godził się na te środki ostrożności. Przynajmniej nikt mnie nie napadnie, pomyślał. Normalnie nigdy nie bał się wracać do domu wieczorem, jednak, ale po tym wszystkim... No dobra, trochę się cieszył z obecności obstawy. Skręcili w jakąś mniejszą uliczkę przy której zaparkowany był tylko jeden samochód - lśniąca, czarna Wołga. Z jej wnętrza wysiadł ubrany na czarno mężczyzna. Coś w nim sprawiło, że Nico przeszedł dreszcz. Ochroniarze. Masz ich trzech. Więc idź dalej i nie bądź pizdą, pomyślał, mijając dryblasa. W tej właśnie chwili jego głowę przeszył potworny ból. Właściciel samochodu założył mu nelsona i zaczął podduszać. Chłopak z rozpaczą szamotał się w jego uścisku, patrząc błagalnie na swoich ochroniarzy. Jednak każdy z nich patrzył w zupełnie innym kierunku, byle nie na niego. Pięknie.., pomyślał, czując jak traci przytomność. Mężczyzna zarzucił mu na głowę czarny worek i wrzucił jego bezwładne ciało do bagażnika. Czarna Wołga odjechała z piskiem opon, a agenci wolnym krokiem ruszyli w stronę Klubu Diegensa.

Jim Moriarty: 
Kiedy tylko usłyszał dźwięk silnika na podjeździe, nie mógł powstrzymać tego sadystycznego uśmiechu który wręcz cisnął mu się na usta. Nareszcie mógł odpłacić Sherlockowi za to wszystko co mu zrobił. Za śmierć Arthura…
Po chwili wszedł do piwnicy i na wstępie obrzucił chłopaka spojrzeniem, z niebezpiecznym błyskiem w oku.
- Witam w moich skromnych progach, panie Holmes... - powiedział cicho, a jego głos rozniósł się po pomieszczeniu...

Nico Di Angelo:
Di Angelo - poprawił go niemal odruchowo - pan to Moriarty, prawda? - jego głos był cichy ale pewny

Jim Moriarty: 
- Cóż, nie da się ukryć, widzę że sława mnie wyprzedza - uniósł kącik ust w uśmiechu, . - Di Angelo czy Holmes... Dla mnie to nie ma różnicy, mój drogi. I tak zrobię to co zamierzam - westchnął, wzruszając ramionami.'

Nico Di Angelo:
- Zabijesz mnie? Tak jak zabiłeś Elaine... Żeby się na nim zemścić...

Jim Moriarty: 
- Zabiję? Nie to byłoby zbyt... nudne...przewidywalne? - pokiwał głową z dezaprobatą, podchodząc do ustawionej na statywie kamery. - Przywitasz się ładnie z tatusiem?

Nico Di Angelo:
Poderwał opuszczoną dotychczas głowę i spojrzał w obiektyw kamery.
- Cokolwiek...cokolwiek się stanie nie ryzykuj by mnie ratować. Jestem tylko pionkiem. Bez ciebie ta wojna jest przegrana - powiedział błagalnie

Jim Moriarty: 
- Jak słodko, normalnie zaraz się chyba wzruszę - prychnął, zapalając papierosa i odwracając się jednocześnie w stronę kamery. - Holmes, radzę nie słuchać synka. Bo nawet jeżeli po niego przyjdziesz, to ja i tak wkrótce przyjdę do ciebie - dodał po chwili, wydmuchując obłok dymu w twarz Nico.

Nico Di Angelo:
Wzdrygnął się lekko i odwrócił głowę, chcąc ukryć przed kamerą malujący się na twarzy strach. Nich Sherlock nie zapamięta go jako zaryczanego dzieciaka.

Jim Moriarty: 
Podszedł do chłopaka i złapał jego twarz, wbijając paznokcie w jego policzki. - Nie bój się, poboli tylko przez chwilę... Spróbuj odnaleźć w tym przyjemnośc... - szepnął, spoglądając na niego z oszalałym uśmiechem.

Nico Di Angelo:
- Idź do diabła, skurwysunu - warknął, wyszarpując się z jego uścisku

Jim Moriarty: 
- Nie tak ostro chłopczyku, bo się jeszcze zdenerwuję - prychnął, kręcąc głową z politowaniem, jednocześnie uderzając go w twarz. Ktoś musiał nauczyć szczeniaka kultury wobec starszych...

Nico Di Angelo:
Jęknął głośno gdy siła uderzenia odrzuciła go, tak że upadł na bok. Mając związane za plecami ręce nie mógł zamortyzować upadku.
- Na nic lepszego niestety nie zasługujesz

Jim Moriarty: 
- Jeszcze będziesz mnie błagał bym szybciej z tobą skończył. Ból jest cudowny, ale do czasu... Aż będziesz szeptał w agonii bym zrobił ten ostatni ruch, to ostatnie zbawienne pchnięcie nożem - wyszeptał, odwracając się do niego i posyłając mu ten sadystyczny uśmiech i oczy przepełnione szałem. Powoli podszedł do stolika i polał nóż spirytusem... Chłopak jeszcze nie wiedział co go czeka..

Nico Di Angelo:
Zadrżał na dźwięk jego głosu, ale zebrał a tyle sił by podnieść się niezgrabnie do pozycji siedzącej
- Pewnie masz racje. Nie wątpię że takie krwawe bydle zna się na swojej robocie

Jim Moriarty: 
Parsknął śmiechem pod nosem i z dezaprobatą pokiwał głową. Że też chłopak jeszcze próbował go obrażać. Podszedł do niego, od niechcenia bawiąc się nożem i pchnął go ponownie na posadzkę.
- Miłej zabawy, Nico - szepnął, przykładając zimne ostrze do rozgrzanej skóry chłopaka, po czym bez żadnego ostrzeżenia po prostu wbił nóż pod łopatką chłopaka. On dopiero zaczynał się bawić...


Nico Di Angelo:
Jego przerażające wycie z bólu poniosło się po piwnicy, odbijając się echem od zimnych, kamiennych ścian. Zaczął drżeć silnie, a po jego twarzy płynęły strumienie łez.
- N-nawzajem - wycharczał z trudem, krztusząc się krwią.

Jim Moriarty: 
Roześmiał się i spojrzał na niego rozbawionym, a jednocześnie szalonym spojrzeniem. Zawsze było tak samo. Krzyki. Łzy... Czekał jeszcze tylko aż chłopak zacznie prosić go o litość.
- O to się nie martw, na pewno będę się dobrze bawił - szepnął, jednocześnie starannie wycinając mu małą koronę pod łopatką. Zawsze robił to swoim ofiarom. Chciał mieć pewność, że nawet jeżeli przeżyją to zapamiętają to na całe swoje życie. On nigdy nie dawał im zapomnieć...

Nico Di Angelo:
Nie odpowiedział. Bezbronny, skulił się tylko. W tej chwili chciał umrzeć. Najpierw Elaine, teraz to... Poczuł się złamany. Złamany i doszczętnie zniszczony, starty na popiół. A to dopiero początek, bo Jim naprawdę dobrze się bawił. Załkał spazmatycznie, robiąc wszystko by odciąć się od bólu który przeszywał jego ciało jak rozżarzone do białości ostrza. Nie był do tego przyzwyczajony, nie był Elaine.. nie zniesie aż tyle.

Jim Moriarty: 
Po chwili odsunal się lekko od chłopaka, podziwiając z sadystycznym uśmiechem sobie dzieło. Wycięta w ciele Nico korona, wręcz błyszcząla się od szkarlatnej krwi. Jim odczekal chwile, po czym sięgnął po leżąca obok butelkę spirytusu i ponownie zbliżył się do Nico. - I dalej chcesz mnie obrażać, chlopczyku? Mówiłem że jeszcze będziesz miał dosyć, a to jeszcze nie wszystko... - szepnął nie tracąc uśmiechu , po czym bez żadnego ostrzeżenia wylał na ranę zawartość butelki. Chciał tylko by chłopak cierpiał. Na niczym innym mu nie zależało...

Nico Di Angelo:
Piwnice wypełnił jego wrzask. Wycie krzywdzonego, bezradnego dziecka. -Cz...czego chcesz? - jęknął cicho


Jim Moriarty: 
Przez chwilę słuchał jego krzaków z delikatnym uśmiechem na jego twarzy, podgrzewając nóż zapalniczką. Było to niczym muzyka dla jego duszy, niczym wybawieniem dla niego po ostatnich wydarzeniach.
- Ja chcę tylko cierpienia - wyszeptał po chwili bez jakichkolwiek emocji, wbijając rozłożone ostrze w ramię chłopaka, nie spuszczając z niego wzroku. Chciał żeby Sherlock cierpiał po zobaczenia Nico, tak jak on cierpiał po informacji o śmierci Arthura...

Nico Di Angelo:
Ból był nie do wytrzymania. Przeszywał jego ciało, rozchodził się jak płomień z wolna liżący drewno. Popatrzył błagalnie na Jima, ale pociemniało mu przed oczami. odetchnął cicho, czując że już blisko. Wkrótce straci przytomność. Dobrze. Jim nie może mu odebrać tej błogosławionej ciemności.


Jim Moriarty: 
Przejechał nożem od ramienia do łokcia chłopaka, słysząc jak jego własny śmiech miesza się z krzyki chłopaka. Gdy zauważył że Nico zaczyna tracić przytomność zaczął wykonywać cięcia na całej powierzchni jego ciała. Był jak w smoku, szale którego nie mógł przerwać.

Nico Di Angelo:
Myślał że nie ma już siły. Że nie będzie dłużej cierpieć. Jednak chlaśnięcia nożem, mniejsze cięte rany były uporczywe i piekące, pokrywały jego ciało krwawą siecią. Z jego spuchniętych, zakrwawionych ust wyrywał się zduszony skowyt, za każdym razem gdy ostrze przecinało ciało. Zasnąć... Proszę, daj mi spać...

Jim Moriarty: 
Usta Jima rozszerzyły się w uśmiechu widząc że adrenalina zaczęła działać. - Witamy znowu śpiąca królewno - zaśmiał się, znikając w cieniu pomieszczenia by po chwile wrócić z czarnym, skórzanym batem. Szarpnął chłopaka za włosy, tak by ten spojrzał na niego oraz na bat który trzymał w ręce.
- Mam nadzieje ze ci się spodoba, mój drogi. - powiedział cicho, jednocześnie wykonując pierwsze uderzenie.

Nico Di Angelo:
Nie odpowiedział. Gardło bardziej potrzebne było mu do krzyku. Po kilku uderzeniach, zgiął się w pół i zwymiotował krwią zmieszaną z żółcią.

Jim Moriarty: 
Skrzywił się z niesmakiem widząc mieszaniny krwi i żółci na podłodze.
- Ładnie. To. Tak. Brudzić. Gówniarzu?! - warknął na niego, uderzając tak że na jedno słowo przypadało jedno uderzenie. Ktoś w końcu musiał nauczyć chłopaka kultury.



Nico Di Angelo:
Co miał robić? Tłumaczyć że to nie jego wina? Że nad tym nie panuje? Jasne. Moriarty doskonale o tym wiedział. Po prostu świetnie się bawił, torturując go i upokarzając. To dla ciebie, tato, pomyślał z gorzkim uśmiechem, kuląc się i drżąc przy każdym smagnięciu.
    Jim Moriarty: 
    Wykonał jeszcze kilka uderzeń, nim po prostu odrzucił bat na ziemię i splunął na chłopaka, obracając go tak by leżał na plecach - Jeszcze raz twój tatuś wywinie taki numer, a nie będę już wobec ciebie taki łaskawy - warknął w jego stronę, nim z całej siły go kopnął, patrząc na niego z nienawiścią. Chłopak nie był niczemu winien, ale musiał zapłacić za grzechy swojego ojca.
Nico Di Angelo:
Nie miał już nawet odruchów obronnych. Drgał tylko i łkał spazmatycznie, patrząc na Jima, który rozmazywał się w jego oczach - B-błagam panie M-moriaty... Prosze mnie wreszcie zabić...
Jim Moriarty: 
Kopnął dzieciaka jeszcze raz, po czym podszedł do kamery ustawionej w rogu pomieszczenia ze śmiechem.
- Następnym razem nie będę wobec niego taki łaskawy Holmes. Uważaj bo jego prośby bym go dobił mogą stać się rzeczywistością jeżeli jeszcze raz tkniesz któregoś z moich ludzi to najpierw dorwę jego, a potem ciebie. Możesz być tego pewien, Holmes. Do zobaczenia - posłał mu uśmiech w stronę kamery, po czym wyłączył ją i podszedł w stronę Nico, pochylając się nad nim.
- Słodkich snów, kochany - szepnął, wstrzykując mu środek nasenny. Zabawę uznał za zakończoną.
Nico Di Angelo:
Na jego usta wypłynął błogi uśmiech. Po chwili był już nieprzytomny.

Jim Moriarty: 
Kilkadziesiąt minut później po jeździe czarną wołgą po ulicach Londynu, ciało Nico wraz z filmem z kamery zostało położone na Baker Street. Gdy wszystko zostało już wykonane, samochód po prostu zniknął bez żadnych podejrzeń za najbliższym zakrętem.


Brown eyes and a heart so black you could see it beating through his skin, he was one of the worst bastards you could ever meet.
http://i.imgur.com/2gJYIC6.gif?1http://i.imgur.com/yK1MCWN.gif
Of course, that never stopped anyone from dancing to his irresistible tune.

Offline

 

#2 2014-08-18 23:55:39

 Sherlock Holmes

Administrator

Punktów :   17 

Re: Stary, opuszczony budynek

Spojrzał na sufit pół leżąc na swoim fotelu. Nie mógł powiedzieć, że się nudził. Nie miał nic do zrobienia, jednak nie odczuwał tak wielkiej potrzeby zajęcia się czymś jak zazwyczaj. Po ostatnich wydarzeniach doceniał chwile ciszy. Być może się starzał. Albo chciałby to już zakończyć.
Cały ten... cyrk z Moriartym zmienił się w coś, w co - gdyby miał wybór - nie mieszałby się. Nie, może nie do końca. Nie pozwałaby sobie na to, by poświęcić na to całą swoją uwagę. Teraz praktycznie rezygnował z większości mniej ciekawych spraw po to, by dokładniej ozdabiać pomieszczenia informacjami o sieci Jima. Cokolwiek mogło być z nim związane kończyło na ścianie.
Westchnął. To była dosłowna chwila ciszy. Pani Hudson zwykle nie hałasowała a Nico wybył wraz z skromną obstawą jakiś czas temu. Na baker street zrobiło się nagle pusto, bez poruszającego się cienia w oknie naprzeciwko jego mieszkania. W ciągu ostatnich paru miesięcy wszystko się zmieniło. Czasem zastanawiał się jakby sprawy potoczyły by się, gdyby Mary najpierw przyszła do niego. Czy Magnussen nadal by żył? Czy wtedy nikt nie musiałby zatrzymywać go w Anglii? Co planował wcale nie taki martwy Moriarty, nim dowiedział się o jego chłodnej kalkulacji przy Appledore? Ostatnio poświęcał tym pytaniom dużo czasu.
Podniósł się leniwie podchodząc do okna. W mieszkaniu El było ciemno. Nigdy wcześniej nie skupiał na tym uwagi, nie wiedział nawet jak często kobieta bywała w domu. Teraz te małe rzeczy nie miały znaczenia, jednak pojawiały się w jego pałacu, często nieproszone wydostając się ze swoich pokoi. Pustka na ulicach sprawiła, że uświadomił sobie ile czasu minęło nim ostatnim razem wyglądał na dół. Poczuł dziwne ukłucie w żołądku, które zaalarmowało go o czymś, o czymś czego brakowało.
Jego uwagę przykuła samotna, czarna wołga. Samochód poruszał się powoli, niemal płyną w ciemności zmniejszając prędkość, jakby miał się zatrzymać. Przystanął z nogi na nogę wpatrując się w pojazd. Chwilę potem przekonał się, że 'wakacje' się skończyły.
Czuł się tak, jakby coś oplatało jego klatkę piersiową, nie pozwalając mu swobodnie oddychać. Zbiegając po schodach prosił, by to nie było to, o czym myślał. To nie mogło być to. Pchnął drzwi i zatrzymał się na schodku patrząc na leżące przed nim ciało. Zamarł. Wszędzie pozna te kolorowe włosy.
Szybko znalazł się obok chłopaka machinalnie sprawdzając jego puls. Przykładając palec do szyi czuł, że drżał. Nie był do końca przekonany, czy z zimna. Obawiał się najgorszego.Wieki minęły, nim poczuł przepływającą krew. Zastygł w tej pozycji wolną ręką szukając telefonu w kieszeni spodni.  Przez jego umysł przeszła myśl, że być może, a raczej na pewno, jest w tej chwili obserwowany. Nawet wiedział przez kogo. Wiedział, że nie ma czasu, musi się opanować. Skupić. Szybko wybrał numer. [i]8 minut[/b]. Przyłożył dłoń do jednej z największych ran. Zaciskając zęby dostrzegł jedną rzecz, która się wyróżniała. Wolną ręką sięgną po nią i wsadził do kieszeni. Na to przyjdzie czas później.


https://68.media.tumblr.com/3ab77c6594e1d17a9009d31c046e7cf9/tumblr_ojhqctfBpu1qzy1u6o3_540.gif
x   x   x   x   x
Taking your own life. Interesting expression. Taking it from who?


Offline

 

#3 2014-08-19 22:09:14

 Isabelle Morgan

Aniołek

Punktów :   
Stróż: Tak

Re: Stary, opuszczony budynek

Mimo późnej pory Isa zbierała się do wyjścia. Jako jedna z nielicznych studentów lubiła nocne dyżury ,pozwalały jej one się wyciszyć oraz dawały pretekst ,żeby oglądać najpiękniejsze oblicze Londynu- ciche i spokojne. Tak więc zabrała swoją medyczną torbę na której wyposażeniu stałym znalazł się również Browning . Westchnęła. Czasy robiły się coraz bardziej niebezpieczne ,noszenie naładowanej broni stało się standardem bezpieczeństwa. Pogłaskała jeszcze Rubi na do widzenia ,wygasiła światła i wyszła na zewnątrz. Wzięła głęboki wdech zimnego, nocnego powietrza ,po czym odwróciła się w stronę sąsiedniego numeru i zobaczyła Sherlocka i czerwoną czuprynę. W następnej sekundzie była już przy Nico opatrując najbardziej groźne rany. Nie pytała o nic, nie było na to czasu.


http://33.media.tumblr.com/7a250575df7d5b0bb716dfe4074c1d2e/tumblr_inline_mfv7p1PAIK1rvw81k.gif

Offline

 

#4 2014-08-19 22:33:37

 Sherlock Holmes

Administrator

Punktów :   17 

Re: Stary, opuszczony budynek

Szybko zdołał się opanować. Coraz częściej tracił nad sobą kontrolę co nie do końca mu się podobało. Będzie musiał nad tym popracować, by wrócić do formy.
Kiedy dostrzegł w ciemności sylwetkę spiął się. Przynajmniej na początku. Dotarło do niego, że nie musiał się niczego obawiać. Sposób poruszania się, wyposażenie - pomimo mroku rozpoznał w cieniu Morgan. Przesunął się lekko na bok robiąc jej miejsce i będąc wdzięczny, że nie zadawała pytań. Przyjrzał się Is z ukosa zastanawiając się, czy widziała ten sam samochód co on, czy być może dostrzegła kierowce - choć to na nic mu się nie przydawało. Doskonale wiedział kto za tym stoi.
Nocami większość ambulansów porusza się jedynie ze światłami, niekoniecznie z dźwiękiem. Nie wiedział, czy czas zaczął znowu płatać figle, czy pomoc nie zmieściła się w określonym czasie.


https://68.media.tumblr.com/3ab77c6594e1d17a9009d31c046e7cf9/tumblr_ojhqctfBpu1qzy1u6o3_540.gif
x   x   x   x   x
Taking your own life. Interesting expression. Taking it from who?


Offline

 

#5 2014-08-20 10:01:27

 Isabelle Morgan

Aniołek

Punktów :   
Stróż: Tak

Re: Stary, opuszczony budynek

Prawdę mówiąc starszy Holmes przestał dla niej chwilowo istnieć . Patrzyła z zimnym opanowaniem na pokaleczone ciało Nico. Został potraktowany podobnym zestawem tortur jak El ,chociaż miał zdecydowanie więcej ran ciętych ,a  mniej krwawej miazgi na plecach. "Pewnie Jim nie chciał uszkodzić swojego dzieła" pomyślała, patrząc z odrazą na identyczną koronę jak ta, którą El miała na żebrach. W następnej chwili ta wstrętna pamiątka zniknęła pod opatrunkiem ,który zmniejszył upływ krwi . Założyła też ucisk ,żeby nie tracił krwi przez rozcięte ramię. Gdzie do cholery jest ta przeklęta karetka ?! Bo co do tego ,że Sherlock ją wezwał nie miała wątpliwości . Chwyciła za swój telefon i zadzwoniła na prywatny numer załogi na tą dzielnicę - Stary nie obchodzi mnie korek. Tak jestem na miejscu. Jeśli nie możecie wyjechać to dajcie śmigłowiec . Ale już, bo mi chłopak zejdzie ,a wtedy będziesz miał ze mną do czynienia.-rozłączyła się i spojrzała na detektywa ,który nagle stał się jedynym źródłem informacji. Teraz liczyła się dla nich każda sekunda. - Czy jest coś o czym muszę wiedzieć ?- rzuciła tylko. Nawet jej nie przyszło do głowy zadawać standardowych pytań ,bo to nie był standardowy przypadek. Podejrzewała ,że Holmes nie podałby jej nawet grupy krwi. Monitorowała tylko czynności życiowe chłopaka czekając na wsparcie.


http://33.media.tumblr.com/7a250575df7d5b0bb716dfe4074c1d2e/tumblr_inline_mfv7p1PAIK1rvw81k.gif

Offline

 

#6 2014-08-20 11:52:58

 Sherlock Holmes

Administrator

Punktów :   17 

Re: Stary, opuszczony budynek

Mdliło go gdy mimowolnie wyobrażał sobie w jakie sposób zostały zadawane rany. Czuł, że jakkolwiek by się starał, nie będzie w stanie zatrzymać Moriartiego. Głupie uczucie.
Przeniósł spojrzenie na ulice. Było pusto i cicho - w końcu był środek nocy. Londyn nigdy nie śpi, ale Baker Street tak, pomimo dobrego położenia. Nie liczył więc na to, że ktoś coś widział. Z resztą to i tak nic by nie dało. Mógłby dowiedzieć się czegoś od brata, który zapewniał ochronę Nico. Za bardzo nie wiedział co myśleć o tym, że trójka agentów nie potrafiła ochronić chłopca. Nie dostał żadnych informacji o jego zaginięciu, nie bardzo wiedział, czy to z dlatego, że Mycroft sam o tym nie wiedział, czy dlatego, że zwlekali z poinformowaniem go. To bez sensu. Ochrona poległa - dowód leżał przed nim. 
Spojrzał na Is, kiedy zadała pytanie.
- Co masz na myśli? - powiedział szybko. Zaraz potem zzarogu wyjechał ambulas. Sherlock odetchnął.


https://68.media.tumblr.com/3ab77c6594e1d17a9009d31c046e7cf9/tumblr_ojhqctfBpu1qzy1u6o3_540.gif
x   x   x   x   x
Taking your own life. Interesting expression. Taking it from who?


Offline

 

#7 2014-08-20 12:21:49

 Isabelle Morgan

Aniołek

Punktów :   
Stróż: Tak

Re: Stary, opuszczony budynek

- Jakiekolwiek przeciwwskazania, alergie i uzależnienia od leków. Czynnikiem Rh i grupą krwi też nie pogardzę -powiedziała szybko i rzeczowo.Odwróciła się w stronę sanitariuszy i wydała im kilka komend. Po chwili Nico został wniesiony do karetki. Sama wskoczyła na tył zaraz za nim i podpieła go do aparatury. Nie było fatalnie ale do dobrze brakowało około 1'5 l krwi,  kilkudziesięciu szwów i tygodnia w szpitalu.  Przynajmniej. Z niepokojem patrzyła na spadające ciśnienie i pojawiającą się już arytmię. Podpieła kroplówkę i zrobiła zastrzyki z adrenaliny. Musiało na razie wystarczyć.


http://33.media.tumblr.com/7a250575df7d5b0bb716dfe4074c1d2e/tumblr_inline_mfv7p1PAIK1rvw81k.gif

Offline

 

#8 2014-08-20 14:02:29

 Sherlock Holmes

Administrator

Punktów :   17 

Re: Stary, opuszczony budynek

- Nie wydaje mi się. Nic nie wspominał - powiedział obserwując to co się działo. Skrzywił się - Nie mam pojęcia - wygrywa order ojca roku - jego syn wykrwawiał się przez niego pod domem a on nie znał nawet grupy krwi. Brawo, Sherlock. Ta informacja nie była ci definitywnie potrzebna. Wsadził dłonie w kieszenie spodni wyczuwając znaleziony przy chłopcu pendrive. Zastanawiał się teraz nad tym co zrobić. Czy wskoczyć do karetki i pojechać razem z Nico do szpitala, czy dołączyć do nich później, a teraz sprawdzić zawartość przenośnej pamięci i przy okazji zabrać parę rzeczy z mieszkania.
Mniej więcej wiedział co może zobaczyć, wolał, by widziało to jak najmniej osób.
- Jedź. Napisz mi do którego szpitala pojechaliście. Ja zabiorą parę rzeczy i zaraz przyjadę - powiedział.


https://68.media.tumblr.com/3ab77c6594e1d17a9009d31c046e7cf9/tumblr_ojhqctfBpu1qzy1u6o3_540.gif
x   x   x   x   x
Taking your own life. Interesting expression. Taking it from who?


Offline

 

#9 2014-08-20 14:27:02

 Isabelle Morgan

Aniołek

Punktów :   
Stróż: Tak

Re: Stary, opuszczony budynek

-Uważaj na siebie - powiedziała tylko zatrzaskując drzwi. Już po chwili jechali z zawrotną prędkością w kierunku Barts. Dzięki Bogu za puste ulice i małą odległość od jej miejsca pracy. Wykorzystując ten czas przegrzebała wszystkie szafki w poszukiwaniu ekspresowego testu. Znalazła tylko ten na Rh ,ale dobre i to . Nakłuła palec chłopaka i wprowadziła kroplę krwi do odczynnika. Po chwili ten zgęstniał. Zatem Rh+. Napisała sms do dyżurki pielęgniarek. " Za 2 minuty przywożę pacjenta ,potrzebuje 1,5l O Rh+ i blok operacyjny z załogą. Na wczoraj !".


http://33.media.tumblr.com/7a250575df7d5b0bb716dfe4074c1d2e/tumblr_inline_mfv7p1PAIK1rvw81k.gif

Offline

 

#10 2014-08-20 15:29:27

 Sherlock Holmes

Administrator

Punktów :   17 

Re: Stary, opuszczony budynek

Gdy tylko drzwi się zamknęły ruszył z powrotem na Baker street. Szybko pokonał schody, najpierw udając się do pokoju Nico. Tam spakował parę rzeczy i zszedł na dół wysyłając przy okazji wiadomość do brata. Był ciekawy co ma mu do powiedzenia. Położył torbę przy wejściu i podszedł do komputera. Niechętnie podłączył do niego pendrive i włączając plik.
Film przedstawiał stary budynek. Takich jest masa w Londynie. Na środku pomieszczenia był Nico, związany, najwyraźniej odzyskujący przytomność. Poczuł ukłucie, kiedy chłopak spojrzał w kamerę. Nawet nie miał jak go ratować. Zacisnął mocniej palce wciąż oglądając nagranie i przeklinając, że to czego się obawiał wyszło na jaw. Kiedy tylko Nico się wprowadził, starał się ich relacje zachować w tajemnicy. Był, na początku, jedną z możliwości dla Jima, by jakiś sposób do niego dotrzeć. Pierwszy atak udało im się odeprzeć.
Przeszła przez niego fala emocji, które w pewnym stopniu trzymał w sobie. Nie mógł sobie pozwolić by to wyszło na zewnątrz. Był przede wszystkim wściekły. Zamknął laptop, gdy tylko nagranie się skończyło i wyciągnął pendrive. Nie chciał, by ktoś więcej to zobaczył. Przynajmniej nie bez jego wiedzy. Siedział jeszcze chwile przetrawiając to co właśnie zobaczył. Moriarty  w jakiś sposób wiedział o Arthurze.
Zabierając torbę wyszedł wciąż zamyślony i zadzwonił po taksówkę.

[cd - http://www.ekipazbakerstreet.pun.pl/vie … 1792#p1792 ]


https://68.media.tumblr.com/3ab77c6594e1d17a9009d31c046e7cf9/tumblr_ojhqctfBpu1qzy1u6o3_540.gif
x   x   x   x   x
Taking your own life. Interesting expression. Taking it from who?


Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.topeleven.pun.pl www.fp.pun.pl www.kraina-pokemon.pun.pl www.racer.pun.pl www.mta-nps.pun.pl