- Maluję w sumie wszystko co mi się spodoba. Ale najbardziej chyba lubię malować portrety - stwierdziła lekko z rozmarzeniem. - To naprawdę świetne zajęcie, jeśli wiesz co masz zrobić, jakich kolorów użyć, co z czym pomieszać.
Mówiąc o malowaniu czy sztuce, zaczynała się nakręcać i wtedy mogła opowiadać o tym godzinami.

- Tak. Musiałam się wiele nauczyć, żeby skończyć studia. Najpierw krótkie wprowadzenia, później historia sztuki, testy, zaliczenia... Masakra. Ale gdy odbierało się papier ukończenia jest się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - zaśmiała się. - Rysuję i maluję. Ale lepiej czuję się z pędzlem w dłoni.

- Mówiąc szczerze, uczenie się całej tej historii sztuki było męczące, ale mnie sprawiało radość. Wiem jak to brzmi. Prawdę mówiąc, byłam lekkim kujonem. A może to też dlatego, że mam bardzo dobrą pamięć i nie było mi trudno zapamiętać wszystkie daty, wszystkich malarzy... To było dość ciekawe. Według mnie, ołówek jest dobry dla osób początkujących. Każdy się uczy. Nie zapomnę tego jak na pierwszym roku studiów dawano nam tylko ołówki do rysowania bo uważano, że to najlepsza metoda do lepszego rysowania i malowania. Co prawdę ja miałam już to opanowane, ale było fajnie - uśmiechnęła się na to wspomnienie.

- Według mnie też. Przynajmniej ktoś, kto nie lubi rysować ołówkiem mógł się nieco podszkolić - wypiła do końca piwo.

- A ty? Masz jakieś zainteresowania? - zapytała, odstawiając kufel.