Elaine Dawson - 2016-10-06 20:45:21

To było bez sensu. To znaczy, może w normalnym przypadku taka obserwacja, kiedy to niby zgrywała tylko zwyczajną i całkiem niegroźną sąsiadkę miała pewne logiczne podstawy (ba, praca pod przykrywką nie była jej obca). Tylko, że ten przypadek nie był normalny, a szanowny obserwowany też do całkiem normalnych nie należał - bez szwanku dla jego geniuszu. Co to to nie, skrycie nawet podziwiała młodszego Holmesa i tę jego niezwykłą zdolność do rozwiązywania nawet najtrudniejszych spraw. Jej natura psychologa, poświadczona zresztą dyplomem w tej dziedzinie, aż rwała się do pełnej analizy jego zachowania i stworzenia profilu osobowościowego. Ta rozsądniejsza część jej skromnej osoby ograniczała się wykonywania swojego zadania, a to było jasne - ochrona.
- Kiedy pozwoliłaś zrobić z siebie niańkę, co Dawson? Brawo ty.... - mruknęła do siebie, wysiadając z samochodu z wiadomą, bo rządową rejestracją. Niechętnie przeszła przez ulicę, ukradkiem zerkając tylko na okna jednego z mieszkań po przeciwnej stronie. Nieźle to sobie Mycroft wykombinował, doprawdy nieźle. Miała tylko nadzieję, że raczył swojego brata powiadomić o tej "szczególnej" opiece, bo jeżeli nie... Odetchnęła i zapukała do drzwi, przywołując na twarz maskę obojętności.

Sherlock Holmes - 2016-10-06 21:34:39

Otworzył oczy wbijając wzrok w przestrzeń przed siebie. Ktoś lub coś za drzwiami zaburzyło jego popołudniową drzemkę. Nie była ona niczym rutynowym, wręcz przeciwnie - nie był zwolennikiem dziennych drzemek. Ani snu, jeśli miał być szczery. Starał się ograniczać go do minimum zwłaszcza kiedy pracował. Sen był ludzką słabością, obowiązkiem by ciało i umysł musiały jakoś funkcjonować. Tylko dlaczego zabierały aż tak dużo cennego czasu? Gdyby tak dalej podążyć z ewolucją i ograniczyć sen choćby o połowę działał by jeszcze sprawniej. Bardzo często odnosił wrażenie, że wiele przez to tracił i ograniczał sen zarywając noc, lub więcej. Później jednak, gdy emocje opadały ciało domagało się swojego narkotyku. Tak właśnie było tym razem, gdy wróciwszy ze w pewnym sensie zwiadu padł na kanapę nie pozbywając się nawet wcześniej butów. Tylko płaszcz powiesił przy schodach. Chyba.
Z policzkiem wciąż przyklejonym do kanapy rozejrzał się po pomieszczeniu szukając źródło dźwięku. To brzmiało jak stukanie czy jak pukanie? Sam dźwięk był odległy nawet nie był pewny czy po prostu mu się nie przyśnił. Ostatnio miewał wyraziste sny. I lekkie. 
Mruknął niezadowolony i gdy na to odpowiedziała mu tylko cisza podniósł się. W pokoju nikogo nie było, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że po prostu coś mu się przyśniło. Spojrzał na zegarek, według którego było już popołudnie. Idealna pora na herbatę. Powlókł się więc do kuchni.

Elaine Dawson - 2016-10-06 22:00:33

I pewnie ów stukanie trwałoby w najlepsze gdyby niezastąpiona  gospodyni nie raczyła pofatygować się do drzwi. Jak sama nadmieniła, ona tam od otwierania drzwi i przyjmowania gości szanownego lokatora nie jest, ale skoro i tak wychodzi... Prawdę mówiąc nie słuchała. Pokiwała tylko grzecznie głową, a zaraz potem została sama w przedpokoju z echem narzekania w uszach. Ciekawa osóbka.
Pewne nawyki wyrabiają się z biegiem czasu właściwie u każdego człowieka. Elaine nie była pod tym względem wyjątkiem  i właśnie poddała się jednemu z nich. Uważnie rozejrzała się po wąskim korytarzu, w tym czasie jej umysł rejestrował każdy szczegół, nawet ten paskudny obrazek wiszący na ścianie w głębi korytarza. Kiedy w duchu zastanawiała się, czy to, co przedstawiał było zwierzęciem przebranym za człowieka, czy może na odwrót, dobiegły do niej odgłosy kroków z piętra. Machinalnie spojrzała w stronę schodów, ale zanim stanęła na pierwszym stopniu dostrzegła przy czubku swojego buta skrawek ciemnego materiału. Skrawek szybko okazał się należeć do większej całości - słynny płaszcz niedbale zasnuwał centralną część schodów i zdawało się, że właściciel nawet nie zdawał sobie sprawy ze swojej zguby. Chcąc nie chcąc usunęła przeszkodę z drogi, postanawiając donieść ją na miejsce przeznaczenia. Po chwili detektyw mógł doznać kolejnych domniemanych omamów słuchowych, tym razem docierających ze znacznie bliższej odległości.
- Panie Holmes?

Sherlock Holmes - 2016-10-06 23:26:24

Włączył gaz wcześniej sprawdzając czy w czajniku jest jakaś woda. Ostatnim razem tego nie zrobił, wrócił do salonu do swoich zajęć i spraw a sprawy potoczyły się swoją drogą... Podsumowując musiał kupić nowy czajnik, ponieważ stary stał się niezdatny do użytku. Sięgnął również po kubek wybierając pierwszy lepszy. Był niebieski i dawno go nie widział. Może dlatego, że zazwyczaj używał jednego ulubionego kubka a może dlatego, że wszystkie te "częściej" używane leżały teraz zlewie i tym samym odsłoniły wszystko to co było w głębi szafy. Poszukał również jakiejś herbaty, która na pewno była w którymś z pudełeczek zebranych przez Panią H. Często znosiła z domu parę paczek ulubionej herbaty z promocji, która dorzucała do zestawu ozdobny pojemnik z dużym, widocznym logiem. Zazwyczaj brała je w podwójnych ilościach - jedno dla siebie, jedno na górę. Czasem dla koleżanki lub sąsiada. Z początku go denerwowały, ale z czasem okazały być się przydatne.
Wrócił do salonu zatrzymując się w połowie drogi. Doskonale słyszał kroki. Definitywnie kobiety. Nowe, nie znał tego chodu. Słysząc następnie swoje nazwisko po prostu poczekał aż właściciel głosu zjawi się w pokoju.

Elaine Dawson - 2016-10-06 23:44:22

Nie słysząc odpowiedzi przez chwilę wahała się, czy wejść dalej, więc zatrzymała się w progu z dłonią, która zawisła tuż przy futrynie mimowolnie obrzucając wzrokiem kanapę, która zdradzała wszelkie ślady bytności właściciela. Skoro tak, postanowiła jak najszybciej mieć już formalności za sobą. Niestety coś, czy to zwykłe przeczucie, czy może słynna kobieca intuicja, w każdym razie mówiło jej, że łatwo nie będzie. Dlatego też po chwili Sherlock mógł dostrzec niewysoką kobietę o nieco sztywnej postawie, która na jego widok przywołała coś na kształt lekkiego uśmiechu.
- Zdaje się, że znalazłam zgubę. - odezwała się unosząc ramię z przewieszonym przez nie płaszczem.

Sherlock Holmes - 2016-10-06 23:55:22

Stał w miejscu wsłuchując się w kolejne kroki.To mógł być praktycznie każdy zwłaszcza w dobie tego co się dzieje. Jego nemezis okazał się być żywy i zdrów. Momentami wciąż miał wrażenie, że zapadł w jakiś sen i wszystko co się dzieje jest nierealne. Doskonale pamiętał ich spotkanie na dachu szpitalu oraz to co stało się z Moriartym. Był przekonany, że on nie żyje.
Gdy nieznajoma pojawiła się w drzwiach uniósł pytająco brwi i dokładnie jej się przyjrzał. Lekko zmrużył oczy starając sobie przypomnieć czy zna tą twarz, czy ją ostatnio gdzieś widział. Następnie skierował spojrzenie na płaszcz, który trzymała w ręku.
- Nie zgubiłem go - odparł zdecydowanie.

Elaine Dawson - 2016-10-07 00:08:46

- Cóż... - spojrzała krótko za siebie, przy czym wzruszyła ramionami. - Sprawiał wrażenie porzuconego. Do tego tarasował przejście, więc... - gdy ponownie spojrzała na Holmesa, na jej twarzy gościł wyraz niejakiego rozbawienia, który na widok jego miny szybko znikł i ustąpił wcześniejszej pozornej obojętności. Płaszcz został posłusznie odwieszony na pobliskie krzesło, a nieznajoma podeszła bliżej wyciągając dłoń w jego kierunku.
- Elaine Dawson. - przedstawiła się, jednocześnie przyglądając mu się badawczo. Każdy gest zdradzający, że kojarzy jej nazwisko byłby dla niej znakiem, że starszy Holmes wyjaśnił bratu okoliczności jej pojawienia się w tych skromnych progach. Choć szczerze w to wątpiła, zbyt długo miała już do czynienia z Rządem, żeby nie nie wiedzieć, w co się wpakowała.

Sherlock Holmes - 2016-10-07 00:19:40

- Położyłem go tam celowo - odparł równie zdecydowanie co wcześniej. Zdawał sobie przy tym sprawę, że nie wiedział gdzie dokładnie leżał jego płaszcz. Ba, nie wiedział nawet czy jest w pokoju, kuchni a nawet czy jest na Baker street. Pośledził dziewczynę i trzymaną przez nią jego ulubioną własność wzrokiem. Przyjmował wielu gości, przede wszystkim klientów, w różnych sytuacjach. Czasem siedzieli w fotelu gdy wracał do mieszkania, często spotykał ich przed drzwiami. Inni przychodzili zapowiedziani - nie była to jednak liczna grupa. Także fakt, że nieznajoma weszła do salonu bardzo go nie zdziwił. Zerknął na wyciągniętą w jego stronę dłoń i uniósł jedną brew.
- Aha. Miło poznać. Co panią tu sprowadza? - powiedział obojętnie.

Elaine Dawson - 2016-10-07 00:36:05

"Jasne, a ja jestem przyszłą królową" przeszło jej przez myśl i chyba w ostatniej chwili ugryzła się w język, żeby nie powiedzieć tego na głos. Nie zdziwił ją również brak reakcji na grzecznościowy gest z jej strony. Skłamałaby twierdząc, że nie spodziewała się trudnej przeprawy, a jednocześnie czuła rosnącą złość na bądź co bądź swojego przełożonego. Westchnąwszy cicho cofnęła dłoń do kieszeni swojego płaszcza tak dla odmiany, po czym wyciągnęła z niej legitymację służbową, którą to znowu przekazała Holmesowi.
- Elaine Dawson, MI5. - podjęła ponownie kompletnie niezrażona. - Od jakiegoś czasu kierownik pańskiej ochrony. Wygląda na to, że pana brat zapomniał wspomnieć o tej wizycie. I również miło mi poznać. - ona dla odmiany posłała mu serdeczny uśmiech. "A teraz czekamy na wybuch..."

Sherlock Holmes - 2016-10-07 12:39:37

Tym razem wyciągnął rękę po legitymację i przyjrzał się jej uważnie. Pożyczył kiedyś podobną od Mycrofta i wiedział, że ta raczej tamtej nie przebije, ale wiedział, że tą którą teraz ma w dłoni również kiedyś sobie przywłaszczy. Do kolekcji. Zdecydowana część jego zbioru pochodziła ze Scotland Yardu, gdy przy różnych okoliczności musiał jakoś sobie odreagować na ich głupotę. Po chwili oddał Dawson jej własność.
Początkowo zignorował jej słowa, albo po prostu nie przetworzył wracając pamięcią to jego małej kolekcji zdobyczy. Potem jednak uniósł brwi i spojrzał na nią ponownie.
- Mojej ochrony? - zaakcentował pierwsze słowo nie ukrywając nutki drwiny w jego głosie.

Elaine Dawson - 2016-10-07 14:41:28

Podczas gdy Holmes knuł niecnie na temat jej własności, Elaine miała czas by lepiej rozejrzeć się po mieszkaniu detektywa. Na dłużej zatrzymała wzrok na zapakowanym po brzegi zlewie, a kącik ust powędrował leciutko w górę. Wyglądało znajomo, taki charakterystyczny element krajobrazu w domu osoby mieszkającej samotnie, a zarazem porządnie zapakowanej. Chociaż w jej przypadku naczynia przynajmniej nie sprawiały wrażenia chcących rozejść się po najbliższej okolicy, gdyby tylko miały taką możliwość.
- Ach tak, pańskiej. - odwróciła się na dźwięk głosu "swojego obiektu", jak nazywała go w myślach.

Sherlock Holmes - 2016-10-07 17:30:22

- Przykro mi informować, ale pani praca jest bezsensu. Nie potrzebuję ochrony. To tylko mój starszy, nadopiekuńczy lub po prostu wścibski brat uwielbia nadużywać swojej władzy by przydzielać mi rządowe opiekunki - powiedziawszy to obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem do kuchni. Jedyne czego mu brakowało teraz do szczęścia to MI5 na karku. Mycroft najwyraźniej kontynuował swoją misję wpychania nosa w jego życie a Sherlock nie zdziwiłby się gdyby za parę miesięcy kamery, pracownicy rządowi czy nawet sam Holmes starszy nie wyskoczyli by z szafki. MI5? A co, tak jakby w Anglii nie było nic ważniejszego do zrobienia, że przywędrowali aż na Baker street? Zalał herbatę wrzącą wodą.
- Może mu to pani przekazać przy najbliższej okazji.

Elaine Dawson - 2016-10-07 18:35:18

- Pański starszy, nadopiekuńczy lub po prostu wścibski brat jest moim bezpośrednim przełożonym, a ja mimo, że nie mam najmniejszej ochoty pełnić roli rządowej opiekuni, jak pan to trafnie nazwał, cóż, muszę to robić. - utkwiła wzrok w jego plecach, ani myśląc tak łatwo dać mu się spławić. - Poza tym jest ciężko uparty i bywa wrzodem na tyłku, ale to tak między nami.
Wsunąwszy dłonie do kieszeni płaszcza, nie czekając na zaproszenie, którego pewnie by nawet nie usłyszała, dołączyła do niego w kuchni.
- Nie muszę mu tego przekazywać. Sądzę, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - mruknęła, przyglądając się przez chwilę skomplikowanej aparaturze rozłożonej na stole. - Właściwie ostrzegał, że nie będzie pan zachwycony.

Sherlock Holmes - 2016-10-07 20:11:26

Detektyw przechylił lekko głowę nasłuchując jej kroków. Najwyraźniej postanowiła pójść za nim do kuchni. Zastanawiał się, czy będzie za nim tak podążała po każdym pomieszczeniu. To mogłoby być nawet ciekawą zabawą pod warunkiem, że jego rozmówczyni szybko straciłaby cierpliwość. 
- Ludzie częstą przychodzą do tego mieszkania po pomoc, o którą ciężko i radę o którą jest łatwiej. Skoro pani już tu jest to podzielę się jedną. Czy pani musi, czy nie, chce czy nie chce a i szef nie pasuje to zawsze można zmienić pracę. Na jakąś spokojniejszą na przykład. - obrócił się na chwilę w jej stronę po to by potraktować ją krótkim uśmiechem. - Ja będę zadowolony, pani również, a mojego brata jakoś się przekupi - uśmiech po chwili zszedł a on przewrócił oczami.

Elaine Dawson - 2016-10-07 21:00:39

W tym momencie nawet ją rozbawił. Na jego nieszczęście ta praca wymagała od niej istnych pokładów cierpliwości, dlatego też tylko pokiwała głową z iskrą wesołości w spojrzeniu.
- Doprawdy kuszące, jednak będę miała jedno, może kilka "ale". - westchnęła oparłszy się o krawędź stołu. - Pracę nawet lubię, z szefem też da się wytrzymać, pomijając pewne ekscesy. Po drugie, im spokojniej tym nudniej, czego jak sądzę ma pan świadomość. A ja nie lubię się nudzić. Po trzecie... - zawahała się, ale cóż, pewnych tematów się nie ominie. - Po trzecie, chyba nie muszę przypominać panu o ostatnich wydarzeniach w Appledore i ich konsekwencjach, prawda?
To ostatnie dodała już z pełną  powagą, a wyraz jej twarzy świadczył o tym, że nie żartuje.

Sherlock Holmes - 2016-10-07 21:59:15

- Zależy o jakich konsekwencjach pani mówi. I ile pani wie o wydarzeniach w Appledore - wziął kubek do ręki i wzruszył ramionami. Teoretycznie powrót Jima był mu na rękę. Nie musiał wyruszać w podróż poza granicę państwa, ponieważ był w nim potrzebny. To zmieniło jego pozycję z paru miesięcy życia, jak to uznał Mycroft, na wielki znak zapytania. Jego wróg mógł być teraz wszędzie i nie do końca wiedział co dalej. Zastanawiał się nawet nad zainicjowaniem spotkania i krótkiej rozmowie, choćby po to by dowiedzieć się w jaki sposób został oszukany. Blokowało go jednak to, że musiałby przyznać się do swojego błędu, co w tej sytuacji nie do końca mu pasowało. Plan związany z "odejściem" z tego świata był dopracowany pod każdym względem. Nie przewidział tylko jednej kulki i konsekwencji jakie niesie za sobą jego własna nieostrożność.
- A tak swoją drogą, to czy ten argument będzie wykorzystywany przy każdej możliwej okazji gdy tylko w jakiś sposób się komuś przeciwstawię?

Elaine Dawson - 2016-10-07 22:44:31

- Wiem tyle, na ile pozwalała mi moja obecność na miejscu, więc raczej sporo. W każdym razie na pewno najważniejsze. - westchnęła odgarniając pasmo włosów za ucho, przy okazji zerkając krótko na zegarek, bardziej z przyzwyczajenia niż z wyraźnej potrzeby.
- Odnośnie argumentu, to zależy jak bardzo będzie się pan upierał przy swoim. - dodała, okraszając swoją wypowiedzieć zdawkowym uśmiechem.
Prawdą było, że po tym słynnym materiale z Moriartym w roli głównej wszystko stanęło na głowie. Holmes młodszy miał wyjechać, a jej zadanie miało ograniczyć się zwykłego trzymania ręki na pulsie. Inaczej mówiąc, dopilnowania by zbytnio się nie wychylał i wrócił do kraju we względnie dobrym stanie. Obecnie to zadanie zostało rozszerzone o wymogi postawione nie do końca przez samego Mycrofta, ale ten z kolei potrafi wykorzystać okazję na swój sposób.
- Może ustalmy jedną rzecz. - podjęła po chwili, spoglądając na Sherlocka. - Nie jestem pańskim wrogiem. Ja odejdę, przyjdzie ktoś inny, mniej skłonny do współpracy. Chwilę potrwa, zanim Mycroft ułoży tego kogoś według swoich zasad, a do tego czasu ta osoba będzie dosłownie patrzeć panu na ręce. Bo proszę mi wierzyć, ci co chcieli pana za granicą mają teraz nie lada kłopot, a najlepszym sposobem w tego typu przypadkach jest uzyskanie jak najszerszej kontroli nad ów "kłopotem".

Sherlock Holmes - 2016-10-08 13:55:05

- Bywam bardzo uparty, ale zapewne coś pani o tym słyszała - powiedział traktując ją podobnym uśmiechem - i ciekawski. Bardzo chętnie przetestowałbym cierpliwość tych, co patrzyliby się mi na ręce jeśli tylko wiedzieli by jak. Ba, nawet pani mnie do tego w ten sposób zachęca. - dodał również z powagą. Zdawał sobie sprawę, że miał niebezpieczne hobby - uwielbiał prowokować innych. Zwłaszcza gdy ktoś mu tego zabraniał. Może stąd brała się jego zaciętość w pracy. Im więcej odbierał sprzeciwu i trudności tym bardziej się starał by udowodnić, że potrafi. Zejście komuś z drogi było dla niego czymś co trudno mu było sobie wyobrazić - to po pierwsze. Po drugie oglądanie irytacji osób, których nie słuchał sprawiała mu przyjemność. Oczywiście nie zawsze wychodziło mu to na zdrowie, jeśli tylko był nieostrożny, a tego unikał. Były również przypadki, gdzie z góry wiedział, że musi "zejść" komuś z drogi ale po to, by zniszczyć drugą osobę niekoniecznie z jej wiedzą.
- Ja jestem tym kłopotem, czy Moriarty? - uniósł brwi

Elaine Dawson - 2016-10-08 14:39:26

Czyżby to miało być ostrzeżenie? Coś typu "nie pozbędę się ciebie po dobroci, to sprawię, że sama będziesz tylko marzyła o rezygnacji", przynajmniej tak to się dało odebrać. I na to była przygotowana. Mycroft Holmes przy byle okazji wygłaszał jej istne tyrady na temat młodszego brata i miała pełną świadomość tego, jak kończyły się poprzednie próby kontrolowania detektywa przez wysłanników Rządu. Tymczasem uśmiechnęła się łagodnie, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy i rzuciła krótkie "zaryzykuję".
- Prawdę mówiąc problemem jesteście obaj. - odparła po chwili. - Wie pan, w jaki sposób oni to wszystko postrzegają? Ot dwa genialne umysły postanowiły zabawić się kosztem społeczeństwa, żeby powstrzymać nieuchronną nudę. Zabójstwem Magnussena wcale nie pomógł pan swojej reputacji, wręcz przeciwnie. Choć są też tacy, którzy odetchnęli. W każdym razie, niech pan sobie wyobrazi: pozbywa się pan jednego problemu, nadarza się okazja, żeby pozbyć się kolejnego. I nagle wszystko szlag trafia, bo rywalizować na równi z tym pierwszym, może tylko ten drugi. - wzruszyła ramionami. - I koło się zamyka. Dlatego też to, że jednak został pan w Londynie, a morderca wpływowego biznesmena pozostaje nieznany opinii publicznej, łączy się z pewnymi ustępstwami, którymi jest chociażby domniemana ochrona z ramienia kontrwywiadu, a co za tym idzie domniemana kontrola nad pańskimi poczynaniami. - skończyła wyraźnie akcentując słowo "domniemana", co już w dużej mierze obrazowało jak faktycznie będzie wyglądała jej praca.

Sherlock Holmes - 2016-10-08 16:02:35

Westchnął odkładając kubek na blat. To nie tak, że Jim i on bawią się na ogromnym placu zabaw jakim jest Londyn a nawet dalej. Może to tak wyglądało i faktycznie musiał przyznać, że z niektórych spraw czerpał przyjemność. Kiedyś traktował to jako czas na zabicia nudy - jeszcze przed skokiem, nim zaczęli ginąć ludzie oprócz tych, dla których Jim napisał scenariusz śmierci. Osób, których śmierć została opłacona przez klientów Moriartiego. Duży wpływ na jego podejście do walki ze swoim wrogiem miała staruszka, która zginęła gdy tylko zaczęła opisywać jego głos. Zrozumiał, w czym brał udział i zmotywował się by jak najprędzej i jak najskuteczniej pozbyć się Moriartiego. I gdy w końcu do tego doszło miał nadzieje, że ten rozdział jego życia został pogrzebany. Nawet jeśli trwało to dwa kolejne lata. Wracając do Londynu był szczęśliwy. Wracał do swojego dawnego życia, w którym mógł zajmować się tym co chciał bez widma jakim był Jim. I kiedy tylko dowiedział się o jego powrocie... Od razu ruszył dalej, wrócił do gry bo tego wymagał od niego przeciwnik. Zrobił to ukrywając niepokój. W dużej mierze pomogły mu jakby nie patrzeć narkotyki, przez które postrzeganie rzeczywistości jest nieco łatwiejsze i lżejsze. Teraz jednak był faktem powrotu Jima przerażony, choć bardzo dobrze to ukrywał. To co zobaczył na dachu Barts przekonało go przecież, że miał do czynienia z kimś szalonym i nieprzewidywalnym. Kolejne dwa lata pozwoliły mu dostrzec w jakiej skali jego wróg opanował resztę świata.
Postukał palcami po blacie przez chwilę wpatrując się przed siebie.
- James Moriarty powinien zostać złapany i zamknięty za najgrubszymi murami bądź zabity. Najlepiej zabity. To według mnie powinno być priorytetowe działanie rządu - odparł w końcu ponownie przenosząc na nią wzrok - Aha. Czyli co, mam po prostu się nie wychylać?

Elaine Dawson - 2016-10-08 17:45:39

Powoli skinęła głową, w duchu zadowolona, że zdaje się najtrudniejsze oboje mieli za sobą. Rozumiała ten jego bunt, sama z reguły pracowała samotnie. Miało to swoje plusy, bo pozwalało jej w pełni skupić się na zadaniu. Nie musiała myśleć o towarzyszących jej osobach, że ktoś popełni błąd, a w ostateczności zginie - miała ten luksus, że jeżeliby coś poszło źle, to mogła winić tylko siebie. Jednak czasem każdy musi zrobić wyjątek i pójść na współpracę, nie da się od tego uciec. I tym razem padło nie tylko na Holmesa, ale również na nią i wcale nie była tym faktem zachwycona, gdy pierwszy raz o nim usłyszała.
- Nie będę ukrywać, że nie wiem o tych nocnych eskapadach, albo o narkotykach. - odezwała się po dłuższej chwili, tylko krótko zerknąwszy na Holmesa. - Obserwuję pana od jakiegoś czasu, zbieram informację, wyciągam wnioski... Cóż, ta praca w pewnych aspektach niewiele się różni od pańskiej. - uśmiechnęła się krótko, choć szczerze.
- Wracając, priorytetem ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w tym kraju jest złapanie Jamesa Moriarty'ego, może mi pan wierzyć. I faktycznie, należy go zabić, ale tym razem dopilnować, by już nigdy nie wrócił zza grobu. - zawiesiła głos dosłownie na moment, jakby zastanawiając się nad doborem słów. Jednocześnie odepchnęła się lekko od stołu i wyprostowała, spoglądając na Sherlocka. - Zarówno ja, jak i mój szef, a pański brat zdajemy sobie sprawę, że to pan chce być tym, kto pociągnie za spust, ale nie możemy dopuścić do tego, by historia z Magnussenem się powtórzyła. Więc owszem, nie powinien się pan wychylać, ale nie oznacza to, że nie może pan działać. A kiedy już przyjdzie co do czego, pozwoli pan, że ostatecznie wykonam swoje obowiązki.

Sherlock Holmes - 2016-10-08 20:09:54

Detektyw uniósł lekko brodę spoglądając przez chwilę w sufit.
- Oh, wystarczy poczytać plotki w internecie lub dorwać się do odpowiednich gazet. Nie trzeba było obserwacji by zdobyć takie informacje na mój temat - mruknął obojętnie dalej przyglądając się białej farbie. Taki ogon bardzo często go irytował. Z czasem jednak zdołał się do tego przyzwyczaić, nauczył się ignorować i  nawet wykorzystywać - jeśli tylko tego potrzebował. Taka nagroda za nieustanne uczucie obserwacji przez monitoring i nie tylko.
- I co złego jest w historii z Magnussenem? Brytyjskie władze nie były zachwycone kiedy pozbyłem się ich "bizmesmena". Zakładam więc, że bardzo często korzystali z wiedzy jaką posiadał, stąd ich reakcja. Był dla nich w pewnym stopniu potrzeby. Pomijając oczywiście fakt, że szantażował połowę osób zasiadających w rządzie i powoli chciał grono szantażowanych poszerzyć - o tym już nikt nie pamięta. Jednak stawianie znaku równości między nim a Moriartim jest błędem. James jest insektem, którego należy zlikwidować. Nie ważne kto. Nie ma znaczenia kto pociągnie za spust. Czy to będzie pani, jako przedstawicielka koleżanek i kolegów z pracy mojego brata, czy ja - odparł nie spuszczając z niej spojrzenia.

Elaine Dawson - 2016-10-08 20:35:45

- Nie wierzy się we wszystko, co wypisują gazety, zwłaszcza będąc mną. - westchnęła kolejny raz wzruszając ramionami. Zwłaszcza tym brukowcom chwytającym się każdego jednego tematu, nie ważne, czy prawdziwy, czy to wyssana z palca plotka.
- Co jest złego? - uniosła brwi, krzyżując ramiona przed sobą. - Wplątał pan w tę całą sprawę osobę, której nawet nie powinno tam być, to jest złe. Gdyby nie szybkie działanie, konsekwencje dotyczyłyby nie tylko pana, ale również doktora Watsona, o tym pan myślał pociągając za spust? - pokręciła głową, odwróciwszy wzrok. Wyciągnięcie Johna Watsona z całej tej kabały kosztowało ich wszystkich niemało wysiłku, a i tak kompromis był mocno naciągany. Agentka odetchnęła głęboko, nim znowu spojrzała na detektywa.
- Problem tkwi w tym, że właśnie nikt nie stawia znaku równości między Magnussenem a Moriartym, za to niemal wszyscy kładą ten znak między tym ostatnim a panem. Zabójstwo Magnussena tylko przechyliło szalę na pańską niekorzyść. Nie zastanowił się pan chociażby, czy Charles Magnussen działał w pojedynkę? A może miał kogoś nad sobą? Dlaczego Moriarty ogłosił swój powrót akurat w ten dzień, w którym miał pan opuścić Anglię? Tyle pytań, a odpowiedź nasuwa się jedna...

Sherlock Holmes - 2016-10-08 21:17:29

- Doktora Watsona?  - uniósł brwi - Watson nie miał nic wspólnego z zabójstwem ani z przekazaniem laptopa Magnussenowi. Znalazło by się paru świadków potwierdzających moje słowa więc nie wiem na jakich podstawach miałby on zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Najwyraźniej ktoś bardzo go nie lubi - wyrzucił z siebie zirytowany. Potarł kciukiem i palcem wskazującym kąciki oczu zamykając je wcześniej. Cała ta wizyta coraz bardziej działała mu na nerwy. Miał wystarczająco dużo własnych kłopotów by dorzucać do tego wpychający  się we wszystko rząd, który zdawał się go nienawidzić. Tak bywa, że jeśli grzecznie się słucha i robi to co mu nakazują to wszystko pozostaje w porządku. Gdy tylko zadziała wbrew ich woli wszystko zaczyna się sypać i nagle staje się wrogiem publicznym, zagrożeniem i nie wiadomo kim jeszcze. A, tak. Drugą wersją Moriartiego.
- To po pierwsze. Po po drugie nie zostanie on w takim razie w nic wplątany.  A po trzecie co za idiota porównuje mnie z Jimem?

Elaine Dawson - 2016-10-08 22:07:42

- Może tylko to, że był tam obecny, a strzał padł z jego broni? Skoro o niczym nie wiedział, to po co mu była broń, hmm? - burknęła pod nosem. No dobrze, na tę chwilę ta rozmowa prowadziła donikąd. Mogą się tak przerzucać bez końca, a korzyści z tego nie będzie żadnych. Nagle naszła ją wielka ochota na to, żeby się napić. Najlepiej urżnąć w trupa, co z tego, że ledwie minęło południe, kto by się martwił szczegółami. Na litość, po co jej to w ogóle było? Ostatnie pytanie puściła mimo uszu, ona się w politykę nie bawi, przedstawiła mu tylko, jak to wszystko wygląda z boku, a piękne to to nie było.
- No dobrze... - mruknęła, odsuwając sobie krzesło, po czym nic sobie nie robiąc z jego miny, zdjęła płaszcz i usiadła, zakładając nogę na nogę. - Co pan do tej pory ustalił?

Sherlock Holmes - 2016-10-08 23:05:59

Zamknął oczy i wziął głębszy oddech.
- Wystarczyło wysłuchać zeznań, popytać i trochę logicznie pomyśleć. Ludzie to idioci. Nawet a może zwłaszcza ci u władzy - wyrzucił z siebie gdy po krótkiej chwili na nią spojrzał. Jak się okazało zdążyła się już rozgościć i usiąść wygodnie przy stole. Zabrał więc swój kubek i usiadł naprzeciwko niej. Widok częściowo był zasłonięty przez sprzęt laboratoryjny, jednak mu wystarczał. Najpierw wpada tu przedstawiciel MI5, psuje dzień, informuje jakie mniemanie ma o nim paru "ważnych ludzi" i potem oczekuje informacji. Fakt, być może jest bardziej otwarta na współprace i jednak wcziąż irytująca. Złączył palce dłoń.
- Zatem John Watson został wyplątany w ramach kompromisu, tak? Firma, do której pani należy zdecydowała się nawiązać ze mną współprace okazując mi, co wychodzi z tego co pani powiedziała, wielką łaskę. A teraz pyta pani co ustaliłem. Nie macie innych źródeł?

Elaine Dawson - 2016-10-08 23:46:12

- Nie twierdzę, że nie, jednak wciąż pozostają przy władzy, a to daje im tak jakby przewagę. - westchnęła bez cienia zainteresowania przyglądając się własnym paznokciom. To, że niektóre zeznania trzeba było odpowiednio spreparować i podstawić świadków uznała, że lepiej będzie pominąć. Zamiast ciągnąć temat oparła brodę na dłoniach, na chwilę przymykając powieki.
- Po pierwsze: tak. Po drugie: nie. Firma, do której należę ma za zadanie kontrolować wszystko, co pan robi pod pretekstem rzekomej ochrony. Tak po prawdzie tych u władzy mało interesuje, czy spadnie panu choć włos z głowy. - odparła z przekąsem, po czym otworzyła oczy i przechyliła lekko głowę, żeby na niego spojrzeć zza tej całej skomplikowanej aparatury. - Ręką sprawczą pańskiego brata to mi przypadło w udziale to zadanie, a że to on jest moim bezpośrednim przełożonym, to wykonuję przede wszystkim jego polecenia. To taka niepisana umowa między nim, a mną, a co ja z tego mam, to już moja sprawa. Podsumowując, to ja proponuję panu współpracę, nie Firma, a jak już mówiłam wolę pewne źródła. Więc słucham, ile i czego zdołał się pan już dowiedzieć?

Sherlock Holmes - 2016-10-09 11:54:16

Oparł brodę na zaciśniętej w pięść dłoni nie ciągnąć dalej tematu. To jak walka z wiatrakami. Na każdy argument znajdzie się kontrargument i będą mogli rozmawiać tak do końca dnia.  Za to zastanowił się nad inną kwestią. Nie był wielkim zwolennikiem współpracy. Owszem, potrafił się jej podejmować, ale działo to zazwyczaj na jego zasadach i pod jego kontrolą. To on dyktował kiedy do takiej współpracy dochodziło, a kiedy izolował się i pracował sam. Działał tak głównie przy współpracy z Yardem, gdzie współpraca wyglądała tak, że on łapał im sprawcę wykorzystując władzę jaką posiadała policja. Teraz jednak role jakby nieco się odwróciły. Oczywiście na pewno z biegiem czasu znajdzie sposób by z tego głównie korzystać. Na ten moment musiał pogodzić się z konsekwencjami, przecież wiedział, że nawet po powrocie Moriartiego nie będzie mógł tak samo swobodnie biegać sobie po Londynie. Nie po tym co zrobił Magnussenowi.
Dawson zdawała się być łagodniejszą wersją tej całej kontroli. Tym bardziej, że stał nad nią jego brat a to stawiało go w pozycji większej swobody niż w przypadku gdyby teraz naprzeciw niego siedział buc wybrany tylko i wyłącznie przez MI5. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę i przechylił głowę na bok.
- Tylko dlaczego miałbym pani ufać? - zapytał całkiem szczerze - Sama współpraca z pani firmą jakoś specjalnie mnie nie interesuje a pomimo tego, że do tego zadania wybrał panią Mycroft, wciąż pracuje pani dla MI5.

Elaine Dawson - 2016-10-09 13:39:08

W duchu odczuła ulgę. Wyglądało na to, że w końcu do niego dotarło, jaka faktycznie jest stawka, co może stracić, a co zyskać. To stawiało ją już w lepszej sytuacji, a teraz wystarczyło tylko go do siebie przekonać. I to najlepiej w taki sposób, żeby nie zdradzić zbyt wiele na własny temat. Mimo wszystko szanowała swoją prywatność, podobnie jak i czyjąś, choć może jej zawód był tego zaprzeczeniem. Poza tym pewne aspekty jej życiorysu nie powinny wychodzić na światło dzienne i może niech tak zostanie. Z drugiej strony miała świadomość, że będzie zmuszona pójść w tym względzie na jakiś kompromis, w końcu dziś nic nie da się uzyskać za darmo.
- Nie odpowiem panu na to pytanie. - wzruszyła ramieniem. - Oczywiście byłoby dobrze, gdyby mi pan zaufał, ale na to również trzeba zasłużyć. Nie oczekuję, że stanie się to ot tak. - pstryknęła palcami, po czym westchnęła, składając dłonie przed sobą na blacie. - Powiem jedynie, że pański brat wybrał mnie nie bez powodu, a przecież doskonale pan wie, że Mycroft dobiera swoich współpracowników z największą starannością. To pański brat, starszy brat. W porządku, słyszałam że wasze relacje może nie należą do najłatwiejszych, nie moja rzecz, ale uważa pan, że zaryzykowałby przekazując tę sprawę komukolwiek?

Sherlock Holmes - 2016-10-09 14:07:23

Oh, zdawał sobie sprawę, że jego starszy brat bywa... nadopiekuńczy. Zapominał o prywatności Sherlocka kosztem jego bezpieczeństwo i nijakiej kontroli. Sprawiało to, że zazwyczaj miał pewność jakieś ochrony, kiedy przypadkiem lub całkiem celowo wdepnął w coś większego. Miało to również swoje minusy. Choćby poczucie, wrażenie, że ponosi tylko część odpowiedzialności za swoje działania zupełnie tak, jakby odpowiadał za niego rodzic. W tym przypadku Mycroft. Potrafił jednak działać w miarę swobodnie nawet w takiej sytuacji.
Skinął powoli głową. Mówiła mu to co sam już wiedział i to co było logiczne.
- W takim razie co specjalnego w pani dostrzegł mój brat? - uniósł brwi pytająco.

Elaine Dawson - 2016-10-09 14:39:28

Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową, zanim odchyliła się lekko na krześle i powiodła wzrokiem po kuchni.
- To raczej nie jest pytanie do mnie, a do niego. - odparła w końcu wróciwszy spojrzeniem do Sherlocka. - Widać jest zadowolony z mojej pracy przez te ostatnie trzy lata. - dodała po krótkim zastanowieniu. Ciekawe, równie dobrze sam mógłby dotrzeć do konkretnych informacji na jej temat, w pełni prześwietlić jej profil i szczerze nie wątpiła, że zrobi to jak tylko ona stąd wyjdzie. Miał do tego pełne prawo, sama zrobiłaby to samo na jego miejscu.
- Poza tym ja naprawdę lubię tę pracę, po co miałabym robić coś, co skutkowałoby jej utratą?

Sherlock Holmes - 2016-10-09 20:34:05

Przeszukać przeszuka i to na pewno. Choćby po to by wyrównać poziom wiedzy o sobie. Dawson wiedziała o nim więcej niż on o niej więc musiał to sobie nadrobić. Ot tak. Dla równowagi.
- Wolę sam się o tym przekonać. Słowa innych są zazwyczaj zabarwione własną opinią. Nawet mojego brata - wzruszył ramionami i napił się swojej herbaty. Jako detektyw co prawda potrafił słuchać i oderwać subiektywne uwagi zostawiając same fakty.

Elaine Dawson - 2016-10-09 21:12:22

- Hmmm, kto to chwilę temu pytał, czy nie mam innych źródeł? - uniosła brew w rozbawieniu. Ktoś tu się gubił w zeznaniach, albo był na tyle zmęczony nocnymi wycieczkami, że sam sobie przeczył. Przyglądała mu się przez chwilę, aż w końcu westchnęła i obróciła się przewieszając płaszcz przez oparcie krzesła.
- Powiedzmy, że w miarę możliwości odpowiem na każde pytanie. W miarę możliwości. - powtórzyła z naciskiem. Bądź co bądź, ale nawet będąc bratem jednej z najwyżej postawionych osób w tym kraju nie można wiedzieć wszystkiego.

Sherlock Holmes - 2016-10-10 18:22:59

- Miałem powód by o to zapytać - posłał jej krótki uśmiech. Wyglądało na to, że trafił na cwaniarę. Lub przynajmniej na taką, która lubi skorzystać z okazji by komuś coś wytknąć. Nie krytykował - czasami nawet go to bawiło ale tylko pod jednym warunkiem - ktoś musiał to robić to dobrze. Taki Anderson na przykład od razu został przekreślany a jego wszelkie próby wytknięcia czegoś nie były imponujące. Tak jak próby obrażenia.
- Teraz pani odpowie? - zapytał unosząc brwi.

Elaine Dawson - 2016-10-10 22:56:27

Czy cwaniara? Nie, raczej niekoniecznie. Po prostu czasem aż samo się prosiło, żeby zagrać komuś na nosie, w mniej lub bardziej perfidny sposób. Poza tym niezwykle łatwo urazić kobiecą dumę, pod tym względem chyba nie ma wyjątków, a w jej przypadku skutkowało to szybkim odbiciem piłeczki w czym tak po prawdzie niewiele było złośliwości. Raczej więcej z tego miała zabawy, uprzyjemnienia sobie codzienności, czy coś w ten deseń.
- Cóż, skoro już tu jestem. - rzuciła z lekkim wzruszeniem ramion. - Nie wygląda pan, jakby gdzieś mu się śpieszyło, a ja do siebie mam akurat blisko. No i skoro już mamy współpracować, to chyba wypadałoby się lepiej poznać. - tym razem to ona posłała mu krótki uśmiech, może nawet z pewną nutą zachęty.

Sherlock Holmes - 2016-10-11 21:23:42

Przez chwilę jej się przyglądał. Nie spodziewał się tego, że czegokolwiek się od niej dowie. Może cała ta współpraca miała jakiś sens? Ta rozmowa może być jednak czymś w rodzaju ocieplenia stosunków, co to to nie, on na pewno na to nie pójdzie. Na to potrzeba czasu i prób. Miał parę pytań więc musiał zastanowić się nad kolejnością ich zadania.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i lekko się odchylił przylegając plecami do oparcia krzesła.
- W takim razie niech mi pani powie co dokładnie pani wie na mój temat. Tak na początek - odparł nie spuszczając z nią wzroku. Po chwili przechylił lekko głowę na bok - Sąsiadka?

Elaine Dawson - 2016-10-11 22:43:29

Nie tylko ona była tutaj bacznie obserwowana, sama też przyglądała się swojemu rozmówcy na tyle dokładnie, by móc w jakiś sposób interpretować jego zachowanie. Być może chciał ukryć zaskoczenie jej, jakby to nazwać... Może nie uległością, w żadnym wypadku. Jeśli Holmes uważał, że będzie miał z nią łatwo, to grubo się myli. Natomiast wiedziała, kiedy może pozwolić sobie na nieco szczerości, by liczyć na to samo w przyszłości. Dlatego też w odpowiedzi na ostatnie pytanie pokiwała głowa.
- Dosłownie z naprzeciwka. - doprecyzowała. - I, żeby było jasne, mieszkałam tu już wcześniej, to nie był jakiś skrupulatny plan ulokowania agentów wokół pańskiej osoby. - dodała z przekąsem, gotowa się założyć, że mogło mu to chociaż przemknąć przez myśl.
- Co prawda ma to obecnie swoje plusy, nie będę zaprzeczać. Ale wracając do pierwszego pytania,  co dokładnie wiem... - zatrzymała wzrok na jakimś punkcie ponad jego ramieniem. - Sporo. A zarazem niewiele. Znam fakty, suche fakty, począwszy od dzieciństwa do dnia wczorajszego, ale na chwilę obecną prawdę mówiąc niewiele mi to daje prócz próby stworzenia profilu pańskiej osobowości. - uśmiechnęła się blado. I oczywiście takowy został stworzony, takie standardy tej pracy. - O wiele bardziej przydaje mi się wiedza pozyskana od pańskiego brata, opis przyzwyczajeń, zachowań.... Nieco przeszłości. - z powrotem skierowała wzrok na Holmesa. - Tylko pytanie, czy narkotyki to ciągle przeszłość, czy może właśnie powracający epizod?

Sherlock Holmes - 2016-10-11 23:34:29

Przeszło, to raczej oczywiste. Ba, nawet lekko uniósł brwi gdy usłyszał odpowiedź. Jej ciąg dalszy uratował go od lekkiego śmiechu - bo gdyby miejsce zamieszkania Dawson było by nieprzypadkowe cała sytuacja byłaby na tyle irytująca, że aż zabawna. I o ile miało to jakiś sens to Holmes po prostu potraktował to wyśmianiem z braku cierpliwości. Ot co. Przynajmniej wie, że jeśli będzie chciał wyjść niezauważony będzie miał większe szanse, jeśli nie wyjdzie głównymi drzwiami a na przykład takim oknem. Dlaczego by nie? Na pewno miała też swoje sposoby, ale jednak.
- Jestem ciekawy na ile poprawnie odczytała pani moją osobowość, jak to pani ujęła - sam przeniósł wzrok gdzieś wyżej, tak jakby się zastanawiał. Zazwyczaj nie poświęcał sporo czasu od rozmyślaniem nad tym co zrobił, co powiedział i dlaczego to zrobił. Może dzięki temu uniknął by paru nieprzyjemnych bądź niezręcznych (niekoniecznie dla niego) sytuacji. Wolał jednak poświęcać swoje myśli temu co jest na zewnątrz. W jaki sposób stałby się dobrym obserwatorem gdyby kierował swoją uwagę ku sobie a nie otoczeniu?
Po chwili ponownie na nią spojrzał.
- Aaah i proszę. Tak myślałem, że to nie tylko ja będę zadawał pytania

Elaine Dawson - 2016-10-12 00:19:04

Holmes wychodzący oknem... Może jednak pokusić się o rozlokowanie agentów w strategicznych miejscach? Ot choćby tylko po to, żeby uwiecznić to na zdjęciu, tak dla poprawy humoru w te gorsze dni. << Taka dygresja ze strony szanownej autorki, której ta wizja zrobiła dobrze na duszy, uprzejme dzięki ;) >> Tymczasem samej Elaine okoliczności sąsiedztwa od początku wydawały się być wyjątkowo perfidnym, ale i zabawnym zrządzeniem losu, co wcale nie znaczyło, że w pewien sposób nie ułatwiało jej to pracy - wręcz przeciwnie. Oszczędność czasu i środków... kto by się nie skusił?
- Przekonam się, że tak powiem, w praniu. - skwitowała krótko, raczej pewna swego. - Aczkolwiek nie sądzę, żebym się rażąco pomyliła. I owszem, w tym świecie nie ma nic za darmo, a ja muszę skontrować przypuszczenia z rzeczywistością. - to powiedziawszy puściła mu oko, uśmiechając się kątem ust.

Sherlock Holmes - 2016-10-12 00:41:18

<<ależ nie ma za co, do usług, kłaniam się nisko>>
- Zazwyczaj jak ktoś stosuje podobny manewr to ostrzega, że również będzie zadawał pytania - powiedział wzruszając ramionami. Nie, żeby się zaraz wyżalał lub narzekał na to, że Dawson tego nie zrobiła. Była to po prostu zwykła uwaga, odpowiedź. Jakby się dłużej zastanowić to takie nieostrzeganie było bardziej korzystne niż wyciągnięcie przed rozmówcą faktu, że również będzie musiał odpowiedzieć na parę pytań. Z doświadczenia wiedział, że osoby mające coś do ukrycia na umowę pytanie za pytanie reagowali negatywnie jeśli im się takową propozycję rozmowy przedstawiło. Co mniej bystry bez ostrzeżenia, że również będzie musiał coś powiedzieć prawdopodobnie chwyciłby przynętę i kontynuował by rozmowę. Lekko się uśmiechnął.
- Więc co pani przypuszcza? - nie ma lekko, przecież to było w jego naturze by wszystkim wszystko utrudniać i uparcie komplikować.

Elaine Dawson - 2016-10-12 00:59:55

- Zazwyczaj kiedy ostrzegam, to moje biedne ofiary próbują się z tego sprytnie wymigać. -odparła w sumie zgodnie z przypuszczeniami. Faktycznie była to najlepsza technika w przypadku osób, które niekoniecznie chciały mówić o sobie, a Sherlock Holmes niewątpliwie do takich należał. Jednocześnie choć pozornie wzbraniał się przed jakąkolwiek konkretną odpowiedzią, wciąż ciągnął tę rozmowę, drążył być może przez czystą ciekawość, albo chęć walki z nieuchronną nudą (choć wskrzeszenie Moriarty'ego zapewniało aż nadto rozrywki).
- Przypuszczam... - podjęła po chwili. - ...że próbuję pan grać kogoś kim nie jest. Całe to tytułowanie się jako wysoko funkcjonalny socjopata... - zacmokała kręcąc głową. - Po co to wszystko?

Sherlock Holmes - 2016-10-12 01:23:11

Niech będzie. Może miała trooochę racji. Prawda była taka, że choć tego nie okazywał - albo przynajmniej bardzo dobrze ukrywał - to toczył w środku siebie wojnę między całymi tymi ludzkimi emocjami, złymi, przeszkadzającymi i nie przydatnymi w tym czym się specjalizował - w zimnej kalkulacji, ocenie i podejmowaniu decyzji bez tego ludzkiego czynnika. Potrafił podjąć trudniejsze decyzje, to nie sprawiało mu trudności. Problem pojawiał się gdy na przykład w grę wchodziły osoby mu bliskie. Dopóki patrzył na wszystko jak na decyzje do podjęcia, jak wybór w grze - było łatwo. I rzeczywiście było i jest. Ale wciąż był tylko człowiekiem. Nie takim jak wszyscy, ale prawie taki jaki chciałby być. Jednak był taką osobą. Tkwił pomiędzy jedną a drugą stroną będąc w stanie zabić dla rozwiązania problemu a jednocześnie odczuwać strach.
- Aah, a niby jak narkotyki mają się do tego co pani własnie powiedziała? - zapytał unosząc brwi. Oczywiście ze swoją obojętnością albo raczej lekką ciekawością, coby nie dać po sobie znać czegokolwiek. Ani na nic nie naprowadzić.

Elaine Dawson - 2016-10-12 01:45:30

Sprzeczność. Nie jest pan socjopatą nawet w najmniejszym stopniu, pomijając fakt, że coś takiego jak socjopata wysoko funkcjonujący nawet nie istnieje. Podświadomie toczy pan walkę z narzuconą sobie rolą.  Narkotyki stanowią łatwe rozwiązanie problemu, dają pewność, może wytchnienie... - Przerwała na chwilę, bo chcąc nie chcąc mówienie o tym przywołało wlasne doświadczenia. Szukanie starszego brata po najciemniejszych zakątkach tego miasta z wątpliwościami, czy ten raz nie był przypadkiem ostatnim.
- W każdym razie... - mruknęła i odchrząknęła cicho. -...w walce z Moriartym wygodniej jest utrzymać maskę socjopaty, co w pewien sposób wyrównuje szanse, gdyby jeszcze świadomość raczyła się nie buntować, prawda?

Sherlock Holmes - 2016-10-12 19:27:27

Przyglądał się jej ze swojego wygodnego miejsca po drugiej stronie stołu. Jako, że był odchylony do tyłu to zmienił pozycję opierając łokcie na blacie. Brodę z kolei oparł na dłoni.  Czuł się trochę jak na wizycie u psychologa? W jakiś sposób rozmowa zeszła na tak bardzo prywatny rejon gdy samą Dawson nie znał nawet dnia. I było to niekonieczne zgodne z jego wolą. Kiedy pytał ją o to, co wie na jego temat udzieliła mu niezbyt wyczerpującej odpowiedzi. A teraz temat nad którym rozmawiają się coraz bardziej się rozwijał. Widząc jej lekkie zachowanie przechylił głowę na bok. Postanowił zmienić nieco kierunek rozmowy.
- Hm.. Miała pani jakiekolwiek doświadczenie z narkotykami? - zapytał obserwując ją.

Elaine Dawson - 2016-10-12 21:03:57

Swoją drogą nie było to mylne spostrzeżenie, bo prawdą było, że siedząca przed nim osoba nie była z zawodu tylko żołnierzem, ale również psychologiem i może też dlatego Mycroft Holmes zdecydował się na taki wybór. Ale to Sherlock będzie mógł odkryć dopiero, gdy zagłębi się w życiorys panny Dawson. Tymczasem Elaine drgnęła lekko, ale szybko wyraz zdziwienia został zastąpiony przez łagodny uśmiech i przeczący ruch głową.
- Nie, osobiście nie. Jednak ktoś mi bliski miał z tym problem, więc można powiedzieć, że wiem o czym mówię.  - odparła zgodnie z prawdą, chyba sama wewnętrznie zaskoczona tym, że nie zdecydowała się na kłamstwo, co przecież nie przyszłoby jej z trudem.

Sherlock Holmes - 2016-10-12 23:22:48

Nawet się nad tym zastanawiał. Po powrocie do swojego nałogu reakcja ze strony Mycrofta była przewidywalna i na pewno w jakiś sposób przemyślana. Choć na początku, gdy pojawiła mu się myśl, że zawód jaki wykonuje Dawson nie jest przypadkowy to wydawała mu się aż naciągana. Coś jak lekka paranoja polegająca na tym, że wszystko jest celowe i jest skierowane w jego kierunku. Każda kamera go obserwuje, każdy człowiek zwraca na niego uwagę. Psycholog? To też musi być celowe! Dlatego też gdy tylko tak pomyślał - przestał, sądząc że zwyczajnie przesadza. Ot dla zdrowia.
- Rodzina? - zapytał - Ludzie raczej nie wchodzą w związki z narkomanami

Elaine Dawson - 2016-10-12 23:38:36

Nim odpowiedziała mimowolnie zmrużyła powieki, gdzieś pod skórą czując, że nie dopilnowała granicy, jaką postawiła sobie nim przekroczyła próg tego domu. Choć czego mogła spodziewać się po geniuszu dedukcji, jakim Holmes niewątpliwie był, jeżeli nie pierwszej próby rozstrzygnięcia, kim ona właściwie jest oraz co i dlaczego tu robi. Poprawiła się na krześle, przesuwając lekko do przodu.
- Starszy brat. - mruknęła, przekrzywiając głowę na bok. - Stąd życie w samotności? Istne unikanie bardziej zażyłych kontaktów z innymi ludźmi? - rzuciła niemal od niechcenia, choć przyglądając mu się ciekawie. Cóż, skoro już tak bardzo chciał wchodzić w sfery prywatne...

Sherlock Holmes - 2016-10-13 00:45:07

- Starsi bracia również mogą sprawiać problemy - odpowiedział zadowolony z siebie. Radość nie wynikała z samego stwierdzenia a raczej z informacji jaką zyskał. Średnio wyobrażał sobie to, że jakakolwiek zostanie mu udzielona, a tu proszę. Taka na tym etapie? I raczej nie wyglądała na kłamstwo. Stąd zadowolenie. Zawsze była to jakaś rozrywka.
- Nie potrzebuję bliskich. Są zbędnym ciężarem

Elaine Dawson - 2016-10-13 07:06:25

- Tak, czasem role muszą się odwrócić. - skwitowała wzruszeniem ramion tym samym kończąc temat swoich problemów rodzinnych. Co prawda tych mogłoby się jeszcze trochę uzbierać, ale chyba wystarczająco daleko pozwoliła mu zajrzeć i to już pierwszego dnia jako takiej znajomości. A tym samym chyba połechtała holmesowe ego, o czym świadczyła jego mina. W tej chwili tak bardzo przypominał Mycrofta, że aż z trudem zapanowała nad okazaniem rozbawienia. Ten sam błysk w oczach, niemal identyczna mimika... Jeden mógłby się wyrzec drugiego (co pewnie szybciej miało by miejsce ze strony Sherlocka, niż ze strony starszego Holmesa), ale łączącej ich więzi nie uda im się ukryć, choćby i tylko tej genetycznej.
- Jednak czasem robi pan wyjątki, choćby i ostatnio, w przypadku doktora Watsona. - stwierdziła po dłuższej chwili. - Kolejna maska, nieładnie tak kłamać, panie Holmes. Raczej powiedziałabym, że nie chce pan bliskich niż ich nie potrzebuje, bo faktycznie, to jest ciężar. Zwłaszcza, gdy ciągle ma się do czynienia z ryzykiem.

Sherlock Holmes - 2016-10-13 15:02:58

Bardzo często rodzeństwo nie znosiło gdy nazywało się je podobnymi do siebie. Sherlock nie wiedział w jakim stopniu wpasowywał się w taką grupę. W prawdzie dostrzegał podobieństwa między nim a Mycroftem ale z drugiej strony  uważał, że bardzo się różnili. Mycroft był bardziej... opanowany? Albo inaczej. Sherlock bywał bardziej impulsywny - w niektórych przypadkach. Starszy Holmes zawsze wydawał się być irytująco spokojny.
- Nie przeczę. Watson jest dla mnie przyjacielem i ja również darzę go tą więzią. Ponadto udowodnił mi jakim ciężarem może być taka relacja - odparł krótko. Cały ten ciężar był momentami przydatny. Choćby wtedy, kiedy udawał przed prawie całym światem, że jest martwy. Potrzebował świadka, a nikt nie był tak wiarygodny jak John - I dalej będę się upierał, że ich nie potrzebuję. Radziłem sobie bez niego i dalej mogę to robić

Elaine Dawson - 2016-10-14 11:26:48

- Skoro pan tak uważa... - mruknęła bez przekonania. - W każdym razie nie odpowiedział pan na pytanie o narkotyki. Proszę nie odbierać tego jako atak na prywatność, po prostu muszę wiedzieć, czego się spodziewać. A jak już pan wie, zdaję sobie sprawę z tego, w jakim stanie mogę pana zastać. - powiedziała to tak zwyczajnie, jakby zapytała o pogodę, oczekując odpowiedzi o opadach deszczu.

Sherlock Holmes - 2016-10-14 23:58:24

Detektyw przechylił głowę na bok słysząc ponownie powtórzone pytanie. Nawet zapomniał, że zostało ono mu wcześniej zadane - temat jakoś się potoczył dalej i płyną aż do teraz kiedy tak jakby stanęli na ziemi. Mógł na nie oczywiście odpowiedzieć. Oczywiście jeszcze tego nie zrobi. Miał ku temu powód. Pierwsze pytanie jakie zadał Dawson nie pozostało bez odpowiedzi, jednak według niego odpowiedź była zbyt ogólna. Brzmiała bardzo wiarygodnie, nie mógł zaprzeczyć ale miał w zwyczaju ciągnięcia ludzi za język przy każdej możliwej okazji.
- Oh, może odpowiem na to pytanie jeśli tylko udowodni mi pani, że rzeczywiście wie pani coś na mój temat. Też mogę powiedzieć, że znam pani dzieciństwo i wiem co robiła pani wczoraj. Nie oznacza to jednak, że mówię prawdę - powiedział uśmiechając się na moment.

Elaine Dawson - 2016-10-15 00:46:41

Upór. Niby Mycroft ostrzegał, że to chorobliwa cecha ich całej rodziny, ale prawdę mówiąc zbagatelizowała ten problem. Może przede wszystkim dlatego, że sama bez trudu potrafiła postawić na swoim. Przynajmniej do tej pory, bo nagle przemknęło jej przez myśl, że w przyszłości może wcale nie być tak łatwo, jakby tego chciała.
- W porządku... - powiedziała powoli kiwając głową, jednocześnie zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów. Rozmowa z Sherlockiem Holmesem przypominała partię szachów, każdy kolejny krok należało dokładnie przemyśleć i przeanalizować wszystkie potencjalne skutki, a potem dopiero ruszyć odpowiednią figurą by kawałek po kawałku zdobywać pole przeciwnika. Jej ojciec uwielbiał szachy. I wino. Jego dwie wielkie miłości. Elaine szachów nie lubiła, ale mimo to wdzięczna była ojcu za te godziny spędzone nad wbijaniem jej do głowy zasad gry i wszelkich cennych uwag, bo jej praca w wielu przypadkach niewiele różniła się od przykładowej rozrywki.
- Z tym, że chyba nie mam właściwej odpowiedzi na to pytanie. - podjęła w końcu kierując swój wzrok na Sherlocka. - W sensie, czego bym nie powiedziała, może mi pan zarzucić, że to suche informacje, które pozyskałam z pierwszego lepszego źródła, którym mogłaby być chociażby pańska gospodyni. Ach nie, przepraszam, ciągle uparcie twierdzi, że nią nie jest. - uśmiechnęła się krótko i kontynuowała dalej, splatając dłonie przed sobą. - Naprawdę mam wymieniać wszystko po kolei, czy wystarczy Rudobrody? Wszystko co wiem, to tylko fakty zebrane z różnych źródeł. Żeby je potwierdzić, a tym samym móc powiedzieć, że cokolwiek o panu wiem, muszę pana poznać. To samo działa w drugą stronę, jeżeli się pan postara, znajdzie pan na mój temat mnóstwo, często sprzecznych ze sobą informacji. Tylko ja sama mogę je potwierdzić lub obalić. Dlatego pytanie o moją wiedzę jest w tej chwili pozbawione sensu.

Sherlock Holmes - 2016-10-15 22:30:38

Yup. Gdyby na kartce napisać słowo "osioł" i "upór" a między nimi postawiłoby się znak równości każdy przyznał by, że takie równanie ma sens. Gdyby ktoś kto zna Holmesów dopisał do tych dwóch słów kolejne - "Holmes" i również wepchał podobny znak również przyznałby rację temu równaniu. Oni po prostu tak mieli. Wyjątkiem mógłby być ich ojciec, który wydawał się być najnormalniejszy w ich dziwaczniej rodzinie.
Detektyw przechylił głowę z wyczekiwaniem. Interesowało go to co zaraz będzie mógł usłyszeć. Choćby dlatego, że wiedział jak trudno będzie udowodnić to co Dawson mu tego dnia powiedziała. Sporo informacji na jego temat wyciekło na przykład do prasy, część do sąsiadów, ponieważ pani Hudson w wolnym czasie zajmowała się pieczeniem oraz plotkami ze bardziej lub mniej znanymi osobami. On sam kontrolował to co wychodzi na jego temat poza jego prywatność, nie mógł sobie pozwolić by ktoś wiedział na jego temat za dużo, wiedział więc ile mniej więcej może wiedzieć ktoś "przeciętny", a przez przeciętnego miał na myśli osobę która trochę popytała lub poczytała. Wyjątkiem co do wiedzy był już świętej pamięci Magnussen, który w jakiś sposób dotarł bardzo daleko. Za daleko.
Słysząc znajome imię nie zareagował, po prostu milczał przyglądając się jej.
Może dlatego, że pies z dzieciństwa był... bardzo prywatną rzeczą o którą nie wiedział nawet John Watson, którego miał za przyjaciela.
- Skąd o tym wiesz? - zapytał po chwili. Z ciekawości i nie tylko. Przecież skoro już druga osoba rzuca sobie tym imieniem to coś musi być na rzeczy. Jakieś źródło wiedzy, które przecieka. Chociaż ona mogła dowiedzieć się tego od Mycrofta. On przecież wiedział, że Sherlock nie da się ot tak przekonać, potrzebował dobrego dowodu.

Elaine Dawson - 2016-10-15 23:32:32

Elaine zwlekała chwilę z odpowiedzią. Od początku miała nadzieję, że nie będzie musiała używać tego istnego słowa-klucza, które spokojnie można było nazwać wdarciem się do tej sfery prywatności, o której się nie mówi. Ze strony Sherlocka spodziewała się dwóch różnych reakcji, albo zainteresowania, które swoją drogą okazał, albo wyrzucenia za próg. I w przypadku tego drugiego też by się wcale nie zdziwiła. W końcu zanim się odezwała wzięła głębszy oddech.
- Kiedy twój brat przekazał mi to zadanie, długo z nim rozmawiałam. Więc dobrze się domyślasz, to od niego dowiedziałam się większości informacji. Część uzyskałam od ludzi z twojego otoczenia, głównie te dotyczące zachowania w różnych sytuacjach. Ale te najistotniejsze pochodzą od Mycrofta, ta o Rudobrodym przede wszystkim. Mówił, że to powinno cię przekonać. - przechyliła głowę lekko na bok uważnie przyglądając się mężczyźnie. Właściwie mogłaby w tym momencie skończyć tłumaczenie, w końcu udowodniła, że posiada wiedzę i to sięgającą bardzo głęboko. Cóż więcej mogła jeszcze powiedzieć? A mimo to postanowiła się znowu odezwać, nim sam to zrobił.
- Znasz swojego brata lepiej niż ktokolwiek. Odpowiedz sobie na pytanie, czy podzieliłby się tą wrażliwą wiedzą na twój temat z kimś, komu nie ufa.

Sherlock Holmes - 2016-10-16 00:17:59

Do pierwszej uniesionej brwi dołączyła druga. Czasami denerwował ludzi obserwując ich i zwyczajnie wyciągając na głos wnioski z tego co myśleli. To było łatwiejsze niż się wydawało. Wystarczyło chociaż trochę znać obserwowaną osobę i patrzeć na to co robi. Na co kieruje spojrzenie, co czyta. Przy odrobinie doświadczenia można z tego coś wyciągnąć. On znał te "sztuczki".
Dawson najwyraźniej też, ale miała inne metody. Po prostu na swój sposób poskładała wszystkie klocki w jedną całość. Choć samo to nie było dla niego zaskoczeniem, to co innego mógł powiedzieć o samym jej wniosku. To naprawdę irytujące. Myśl, że będzie kręcić się wokół niego ktoś kto najwyraźniej zna go na tyle dobrze, by móc przewidzieć w jakimś stopniu jego zachowanie a nawet myśli. Nie spotkał wielu osób potrafiących zrobić coś takiego w stosunku do niego.
Westchnął więc prostując się w krześle i posłał jej krótki uśmiech widząc, że czeka na jego reakcję. No tak, tym razem Mycroft bardziej się postarał. To z drugiej strony stawiało Sherlocka przed nowym wyzwaniem.
- Powiedzmy, że pani uwierzyłem - odparł po chwili.

Elaine Dawson - 2016-10-16 00:42:12

Uśmiech jakim ją obdarzył, wyglądał na wymuszony, ale i tak przyjęła go z pewnym zadowoleniem i poczuciem całkiem dobrze wykonanego zadania. Albo raczej jego pierwszego etapu. Oczywiste było, że jeszcze długa droga przed nią, by sprawić, żeby Sherlock zaufał jej choć w pewnym stopniu, mimo to teraz przyszłość rysowała się w o wiele ciekawszych barwach, niż jeszcze chwilę temu.
- Powiedzmy, że uwierzyłam w to zapewnienie. - również odpowiedziała uśmiechem, tym samym rozluźniając się nieco. - I proszę mi mówić po imieniu, to "pan", "pani" jest zbyt oficjalne i mało wygodne, jeśli mam być szczera.

Sherlock Holmes - 2016-10-16 01:13:14

Cóż, ten uśmiech niekonieczne mógł być dobrym znakiem. Przynajmniej nie do końca. Pod pewnym względem zaimponowała mu. Nieraz Watson nie potrafił przewidzieć jego poczynań nawet gdy dostawał wskazówki. Dawson zrobiła to znacznie lepiej mając tam jakieś zaplecze. Jednak ktoś kto wiedział jak on może się zachować sprawiał, że chciał udowodnić swoją rację oraz to, że nie zawsze jest przewidywalny. I wizja udowadniania tego jego rozmówczyni po prostu w pomogła mu się uśmiechnąć.
- Skoro tak chcesz...- przyjrzał się jej przez moment. Może z tego wyjść nawet dobra zabawa. Przynajmniej na początku - Dawson

Elaine Dawson - 2016-10-16 12:25:18

Powiedzieć, że nie była świadoma tego, że Sherlock będzie chciał możliwie jak najbardziej utrudnić jej życie na każdy możliwy sposób, to tak jakby usilnie twierdzić, że w Anglii codziennie świeci słońce, a państwo cierpi przez susze. Czy się tego obawiała? Kompletnie. Lata pracy w środowisku bądź co bądź zdominowanym przez mężczyzn sprawiły, że wyrobiła w sobie istne pokłady cierpliwości i odruch ignorowania pewnych zachowań. Co nie oznaczało, że prowokacja pozostanie bez odpowiedzi. Czasem zabawnie było podjąć się gry i oczekiwać jej skutków, zwłaszcza gdy się w tej grze prowadziło. Dlatego też, gdy zwrócił się do niej po nazwisku, jej brew leciutko powędrowała w górę, ale nie dała po sobie poznać, że nawet trochę ją to rozbawiło. Noo, panie Holmes... Nie jest pan jedyną chorobliwie upartą osobą w tym pomieszczeniu...
- Holmes. - podjęła po chwili ciszy. - Więc może wrócimy do tego, na co unikasz odpowiedzi o parunastu dobrych minut? Chyba, że masz jeszcze jakieś pytania, to śmiało.

Sherlock Holmes - 2016-10-16 15:29:28

Uśmiechnął się lekko. Mógł dalej się z nią podroczyć przeciągając rozmowę w nieskończoność i ostatecznie nie odpowiedzieć na zadane dużo wcześniej pytanie. Co było zapewne przewidywalne. Równie dobrze przewidywalny może być jego tok myślenia i pójście w ten sposób na współprace poprzez udzielenie odpowiedzi. To prawie jak gra w szachy. I trochę przypominało rozmowę z taksówkarzem w sprawie, którą rozwiązał parę lat temu - z wyjątkiem trucizny oczywiście. Chociaż kto wie co było pomiędzy nim a Elaine na kuchennym stole.
- Gdybym dalej z tym zwlekał odpowiedziałabyś mi na kolejne pytanie? - zapytał prostując się w krześle - Oh, nie unikam. Najprościej w świecie zabijam nudę i rozmawiam - dodał poszerzając uśmiech.

Elaine Dawson - 2016-10-16 16:26:30

- Taka jestem nudna? - westchnęła z udawanym zawodem i trąciła lekko jedną z probówek z zawartością o podejrzanej barwie i konsystencji. Być może w środku nie było niczego groźnego, ale chyba wolałaby nie przekonywać się o tym na własnej skórze. Zamiast zapoznawać się z resztą tej instalacji, przeniosła wzrok na Holmesa.
- Cóż, obiecałam odpowiedzieć na wszystkie pytania, więc pewnie tak. Za to ja miałam uzyskać odpowiedź jeśli udowodnię, że mam jakąś wiedzę na twój temat. - uśmiech poszerzył się nieco, kiedy oparła brodę na dłoniach, pochylając się przy tym nieco do przodu. - To jak będzie?

Sherlock Holmes - 2016-10-16 16:57:14

- Nie to miałem na myśli, Dawson - odparł przyglądając się jej. Miał wrażenie jakby to była próba zaufania sobie nawzajem. Ja składam obietnice i ją dotrzymuję, więc możesz uwierzyć, że jestem szczera i dotrzymuję słowa. Tego samego oczekuję od ciebie - w mniejszym lub w większym stopniu.
- Epizod. Kontroluję to - powiedział po krótkiej chwili napiętej ciszy bez większego zawahania. Miał jakiś problem z narkotykami, był tego świadomy i zazwyczaj o tym nie rozmawiał. Dlaczego miałby to z resztą robić? Potrafił w jakimś stopniu dopilnować by wszystko szło zgodnie z jego myślą - przynajmniej wtedy, kiedy mu na tym zależało i tego się trzymał.

Elaine Dawson - 2016-10-16 17:39:12

- Wiem, Holmes. Dobrze o tym wiem. - mruknęła z rozbawieniem. Nawet gorzkim rozbawieniem, kiedy usłyszała słynne "kontroluję to". Jej brat mówił to samo, w którymś momencie przestała liczyć, który to już raz. Epizod gonił epizod, a Daniel uparcie twierdził, że wie co robi i ma nad wszystkim kontrole. Jak się okazało, do czasu. Potem już nie pytała, bo też nie było sensu. Teraz oczami wyobraźni niemal widziała swojego brata na miejscu Holmesa, miała tylko szczerą nadzieję, że to faktycznie tylko epizod, nie płonne zapewnienia.
- Ok, niech będzie, że ci wierzę. - odezwała się po pewnym namyśle. - Chcę tylko żebyś wiedział, że jeżeli stracisz kontrolę, muszę o tym wiedzieć. Bez wyjątku, Sherlock.

Sherlock Holmes - 2016-10-16 19:29:20

Znał ten wzrok i ten ton. Taka reakcja nie była dla niego niczym nowym, zdążył się na nią napatrzeć. Uniósł brwi słysząc jej słowa i tylko powoli skinął głową.  Tylko dlaczego miałby to robić, skoro jej nie znał? Ani nie ufał. Przynajmniej na razie. To było jego życie i jego decyzje.
- Musisz? - zapytał po chwili nieznacznie przychylając głowę na bok.

Elaine Dawson - 2016-10-16 19:46:58

- Muszę. - skinęła głową, nie odwracając wzroku. Wyczuła w jego głosie jakąś nutę buntu, co przyjęła bez zaskoczenia. W końcu dopiero co ją poznał, a już stawiała mu warunki - sama nie chciałaby się podporządkować, więc dlaczego miała go winić? Z tym, że teraz już nie chodziło tylko o niego.
- Nie odbieraj tego, jako jakiś typ ataku na twoją osobę. - mruknęła z przekąsem. - Powinnam być przygotowana na każdą okoliczność, a jedną z nich jest ta, że Moriarty może wykorzystać twoje słabości. Uzależnienie do takich należy, a wiesz, mimo charakteru mojej pracy, jednak życie mi miłe. Więc równie miło by było, gdybyś to uszanował.

Sherlock Holmes - 2016-10-16 20:24:25

Jak na ten moment Moriarty nie dawał o sobie znać - pomijając oczywiście akcję w której jego twarz pojawiła się praktycznie w każdym miejscu. Sam czuł się tak, jakby oboje po cichu szykowali się do kolejnej walki. Przyzwyczajali się do tego nadejdzie. Jim robił coś, o czym wiedział niewiele, ba, nic nie wiedział. A sam detektyw czekał i obserwował jak wszystko się zmienia. Choćby ludzie w jego otoczeniu, które stają gdzieś w jego pobliżu po to by również wziąć udział w tej walce o wyższą stawkę. Jak Dawson. Chcąc lub nie chcąc.
- Niby w jaki sposób Moriarty może to wykorzystać przeciwko mnie? - zapytał

Elaine Dawson - 2016-10-16 23:08:31

- Nie ja tutaj jestem ekspertem od tego, co Moriarty może, a czego nie może zrobić. Natomiast nie można zaprzeczyć, że wyobraźni mu nie brak. - stłumiła uporczywą chęć ziewania. Miała za sobą pracowity weekend, a zmęczenie stopniowo zaczynało dawać o sobie znać. Jednocześnie jeszcze leciutkie kłucie w klatce piersiowej przypominało o jej "małej" słabostce. Skrzywiła się nieznacznie, jeżeli za moment nie weźmie leków, następna wizyta u kardiologa skończy się pewną kłótnią.
- Mogę liczyć na szklankę wody? - zerknęła na Sherlocka pytająco.

Sherlock Holmes - 2016-10-17 00:33:14

- Nie przeczę. To jednak będzie mu trudno wykorzystać - stwierdził krótko chcąc zakończyć temat. Przyglądał się jej przez chwilę po czym skinął głową i wstał podchodząc do szafki.
- A kawa nie byłaby lepsza?

Elaine Dawson - 2016-10-17 09:18:29

Uśmiechnęła się lekko po chwili sięgając po torebkę.
- Pewnie byłaby lepsza i na pewno nie pogardzę, z reguły nie mówię kawie nie. - odparła wydobywszy w końcu fiolkę z tabletkami, z której dwie wysypała na dłoń. - Aaaaale jednak w tej chwili woda mnie ratuje. Widzisz, też mam swoje słabe punkty. - westchnęła cicho.

Sherlock Holmes - 2016-10-17 22:33:39

Do wyciągniętej z szafy szklanki nalał wody a następnie położył ją przed Dawson, przy okazji zaglądając ukradkiem na trzymaną przez nią fiolkę.
- Każdy jakieś ma. Po prostu niektórzy dobrze je ukrywają z konkretnych powodów - odparł sięgając po swój kubek. Oparł się o blat kuchenny i przeniósł na nią spojrzenie. - Na co są?

Elaine Dawson - 2016-10-17 23:25:48

- Dziękuję. - mruknęła, przesuwając szklankę w swoją stronę. Nim odpowiedziała, przełknęła obie tabletki i popiła je dwoma większymi łykami wody. Nie omieszkała się przy tym nieznacznie skrzywić, betablokery nie należały do jej ulubionych przekąsek.
- Na serce. Moją słabością jest arytmia. Ale spokojnie, jakoś to kontroluję. - uśmiechnęła się kątem ust, wrzucając fiolkę z powrotem do torebki.

Sherlock Holmes - 2016-10-17 23:50:43

- Z arytmią do takiej pracy? Twój lekarz na to pozwala? - zapytał lekko rozbawiony, Ciekawa rzecz - z jakiej pomocy korzystają "tajniacy" robiący "tajną" robotę dla rządu a więc taką o której nie mogą mówić. Za pewnie mają swoich własnych lekarzy w miejscu pracy i to nie tylko tych od ciała - co jest jasne.

Elaine Dawson - 2016-10-18 00:25:51

- On mówi swoje, a ja robię swoje. I tak jakoś się dogadujemy od kilku lat. - uśmiechnęła się szeroko, choć na krótko. W istocie na początku wręcz staczała istne bitwy z lekarzem, byleby tylko podpisał odpowiedni papierek i pozwolił jej wrócić do tego, co potrafiła robić najlepiej. A z czasem chyba uznał, że nie ma co sobie strzępić języka, bo Dawson i tak postawiła na swoim, czy to się komuś podobało, czy nie. Rzecz jasna musiała się dostosować do pewnych warunków, ot chociażby dla swojego dobra. Co nie zmieniało faktu, że wciąż paliła, nie gardziła winem, a stanów ryzyka jej nie brakowało.
- Oficjalnie spędzam większość czasu za biurkiem. - dodała z naciskiem na początek wypowiedzi. Również oficjalnie spędza ten dzień z ojcem w teatrze. Cóż, Baker Street do teatru daleko, choć z Holmesa byłby całkiem dobry aktor. Dodać do tego panią Hudson i mamy prawdziwą komedię.

Sherlock Holmes - 2016-10-18 22:35:40

Zaraz tam daleko. Sherlock zawsze powtarzał, że dobry detektyw w wachlarzu swoich umiejętności powinien mieć te aktorskie. Dobrze odegrana rola pozwalała wejść w miejsca do których dostęp byłby zablokowany, gdyby przedstawiono prawdziwy powód przebycia. Ponadto takie zdolności nieraz ratowały mu skórę, pomagały zdobyć zeznania czy po prostu zabijały nudę.
- Ah tak. Chociaż dobry obserwator by w to nie uwierzył - powiedział z przekąsem odwracając wzrok. I kiedy mówił o dobrym obserwatorze miał oczywiście na myśli nikogo innego jak siebie. Faktycznie wliczał się jeszcze w to jego starszy brat. Po chwili ponownie na nią spojrzał - A co z twoją rodziną? Jaką wersje twojej pracy zna każdy z nich?

Elaine Dawson - 2016-10-18 23:29:28

- No właśnie, dobry. - mruknęła wcześniej prychnąwszy pod nosem i jak gdyby nigdy nic  opróżniła szklankę do końca. Mycroft nie po to ją ściągał z wywiadu do kontrwywiadu, żeby ktoś miał jej robić problemy, a przez to pośrednio i jemu. Zresztą, mało kto by się na to odważył, bądźmy szczerzy. Starszy Holmes dysponował wystarczającą siecią kontaktów by zapewnić sobie i swoim podwładnym pewnego rodzaju nietykalność. Całkiem to było przydatne, Elaine zdążyła się już o tym kilka razy przekonać.
- Teraz schodzimy na kwestie rodzinne, hmm? - spojrzała na Holmesa, przechylając głowę na bok. Po chwili wzruszyła ramionami. - Nie wiem, nie utrzymuję kontaktów z rodziną. - odparła właściwie bez emocji. - Brat wie.

Sherlock Holmes - 2016-10-19 19:02:59

Taaak, z nazwiskiem Holmes wiązała się jakaś legenda. Nie chodziło tutaj już tylko i wyłącznie o działalność młodszego z braci. Sherlock faktycznie wpłynął na to, że ich nazwisko nie tylko stało się rozpoznawalne (co niekoniecznie było dobre) ale i zyskało jakiś prestiż. Mycroft też wiele zdziałał w wyższej sferze. To nazwisko potrafiło otwierać każde drzwi i czyniło cię nietykalnym.
- Jeśli insynuujesz, że takowych zbyt wielu nie ma to się zgodzę. Ludzie nie wiedzą gdzie patrzeć. Zdecydowana większość z nich nawet nie wie co dzieje się wokół nich - odparł przenosząc spojrzenie na kubek. Na ulicach coraz częściej spotyka się osoby, które całą uwagę skupiają w monitorach najnowszych iphonów, tabletów, czy nawet w starych dobrych książkach i gazetach. Idealny cel każdego kieszonkowca.
- Cóż, z bratem łączy cię mocna więź, więc to jest zrozumiałe. Ale dlaczego nie rodzic? - uniósł brwi.

Elaine Dawson - 2016-10-19 20:08:17

- Choroba naszych czasów, ktoś to tak kiedyś nazwał. Ale tak, to też miałam na myśli. Oraz specyfikę mojej pracy, bo wciąż są tacy, którzy uparcie twierdzą, że kobieta nadaje się do konkretnych zadań, z których siedzenie przy biurku i parzenie kawy stanowi meritum tych zawodowych, o ile jeszcze jakaś śmie w ogóle pracować.
No dobrze, może zabrzmiało to trochę jak jakiś manifest feministyczny, ale Elaine Dawson raczej daleko było do takich zapędów. Natomiast z pewnością miała głębokie poczucie własnej wartości i każdemu, kto jej zarzucił uzyskanie stanowiska dzięki wiadomym poczynaniom, była w stanie bez zbędnego wysiłku utrzeć nosa. Z drugiej strony ta ignorancja działała również na jej korzyść, dając jej pewien rodzaj anonimowości, który przecież tak się liczy w pracy wywiadowczej. Kobiety są najlepszymi agentami, zwłaszcza w środowisku należącym do mężczyzn, trudno temu zaprzeczyć.
Jeśli do tej pory unikała z Holmesem dłuższego niż to potrzebne kontaktu wzrokowego, teraz jakoś wręcz machinalnie go nawiązała i to małpując jego gest z uniesieniem brwi.
- I tu się mylisz. - powiedziała powoli, bo też faktycznie niewiele już z tej więzi pozostało, o ile nawet kiedyś można było ją nazwać mocną. Co do rodziców... W tej chwili się zacięła. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, bo też każde wyjaśnienie otwierałoby szerzej tę furtkę do jej prywatności, którą już i tak Holmesowi udało się troszkę uchylić. Pokręciła krótko głową. - Mam swoje powody.

Sherlock Holmes - 2016-10-19 20:53:20

Samo dłuższe nawiązanie kontaktu wzrokowego lekko go zaskoczyło. Ale tylko w niewielkim stopniu. Zazwyczaj był on krótki, a teraz był niemal wyzywający co wiele mówiło o tym jakie jego rozmówczyni ma podejście do świata i - a może zwłaszcza - do swojej pracy. Była jedną z tych zmęczonych pracą w służbach kobiet. Zdominowanych przez męskie towarzystwo, często chcące wywrzeć wpływ, że są ważniejsi, wykonują lepszą pracę, że są silniejsi. A im wyższe stanowisko tym gorszy nacisk otoczenia w środowisku pracy. Najlżej miały te kobiety, które pracowały w miejscach gdzie było ich więcej niż na przykład w takim wojsku.
- Jeśli tak ciebie postrzegają to wykorzystaj to na ich niekorzyść. Bardzo przyjemna forma zemsty - odparł nie przerywając kontaktu. - Oh, doprawdy? Niby dlaczego?

Elaine Dawson - 2016-10-19 21:22:18

- Owszem, całkiem przyjemna. - skinęła głową ledwie zauważalnie, okraszając ten gest nikłym uśmiechem, co tylko potwierdzało, że nie raz, nie dwa już z tej przyjemności skorzystała. Cóż, kiedy nie docenia się przeciwnika łatwo o karygodne błędy. A karygodne błędy niosły za sobą poważne konsekwencje, ale skoro już samemu się zawiniło... Przecież rzekomo tylko siedziała przy biurku i przerzucała papiery, kto by ją winił? Ale już wspominaliśmy, że miało to równie wiele plusów, co tez minusów.
- Użyłeś czasu teraźniejszego. - podjęła po chwili przerwany wątek. - Mówiłam, nie utrzymuję kontaktów z rodziną. Brat wie, bo mieszkał w Londynie, swoją drogą właśnie naprzeciwko. Jedyny związek, jaki mi z nim pozostał to ów mieszkanie. I materiał genetyczny, ale tego trudno się wyrzec.

Sherlock Holmes - 2016-10-20 17:24:30

On również korzystał z wizerunku jaki został mu stworzony przez otoczenie. Plotki o tym jaki jest i co może zrobić potrafiły odstraszyć. Ceną były kąśliwe uwagi, które zwyczajnie ignorował. Jeśli komuś nie zależało na wyjście poza sferę opowiadanych o nim historii to się nie wysilał - jeśli ktoś miał go za gbura, bo tak usłyszał ale tego nie doświadczył - szkoda, będę dla ciebie takim jak słyszałeś lub słyszałaś.
- Więc co się stało, że doszło do sytuacji, gdzie jak sama mówisz jedynym związkiem między tobą a twoim bratem to mieszkanie i geny? Kontakt się urwał? A może relacja się osłabiła z powodu jego nałogu? - zapytał po chwili.

Elaine Dawson - 2016-10-20 17:42:04

- Wybacz Holmes, ale nasza znajomość jeszcze nie osiągnęła tego stopnia zażyłości, żebym żaliła ci się z problemów rodzinnych. Może kiedyś. - przywołała na twarz coś na kształt uprzejmego uśmiechu, tym samym ucinając temat. Jak już zostało wspomniane, Elaine potrafiła uszanować czyjąś prywatność. Pod warunkiem, że druga osoba odwdzięczała się tym samym, a Holmes zwyczajnie za szybko zaczął pozwalać sobie na więcej. To nie było do zaakceptowania, przynajmniej na tę chwilę. Co innego wiedzieć coś na czyjś temat, co innego tego kogoś znać, a niektóre rzeczy miały prawo wyjść dopiero przy tej drugie fazie, nie wcześniej.
- Kolejne pytanie? - uniosła brew, spoglądając nań wyczekująco.

Sherlock Holmes - 2016-10-20 19:06:43

Zacisnął usta w wąską kreskę i skinął głową. Dopóki odpowiadała na pytania chciał sprawdzić jak daleko będzie mógł zajść. Najwyraźniej dotarł już do granicy i nie mógł brnąć dalej. Przynajmniej nie tą ścieżką i nie w tym momencie. Szanował to ale z drugiej strony parę chwil temu wchodziła w jego życie z butami starając się wyprowadzić go z równowagi tak jak każdy kto poświęcił parę lat na psychologii. Grzebanie w tym kim jest, kogo udaje a następnie unikania odpowiedzi na temat rodziny było nie sprawiedliwe. Chyba, że trafił w jakiś czuły punkt. Dlatego lekko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.
- Co takiego jest pomiędzy tobą a Mycroftem? Mówiłaś coś o umowie między wami

Elaine Dawson - 2016-10-20 19:55:35

Niewiele było w tym niesprawiedliwości, zważywszy na to, że ona wyciągała informacje, które miały pomóc w jej pracy i prawidłowym wypełnieniu warunków umowy między nią a Mycroftem, skoro już o tym mowa. Natomiast czemu miała służyć wiedza na temat jej rodziny, prócz próbie osłabienia jej pozycji i może nawet pozbycia się jej skromnej osoby z własnego otoczenia? To z całą pewnością nie przyczyniłoby się do wywiązania się z umowy.
- Cóż, to co jest między mną a Mycroftem, jest między mną a Mycroftem. - posłała mu bezceremonialny szeroki uśmiech. No dobrze, ta odpowiedź była z rodzaju tych prowokujących, jakoś tak nie potrafiła się oprzeć. Zwłaszcza po tym ataku na jej rodzinę, którego swoją drogą nie zaprzestał, choć nie mógł być tego świadomy.
- Powiedzmy, że to przysługa za przysługę.  - dodała po chwili, co by uspokoić potworka nim raczy wybuchnąć. - Na czym polega moja rola już wyjaśniałam.

Sherlock Holmes - 2016-10-20 21:20:27

Sherlock uśmiechnął się szerzej, ba nawet się zaśmiał wyraźnie czymś rozbawiony i odchrząknął.
- Mało słowna jesteś, Dawson. Parę minut temu zapewniałaś, że odpowiesz na wszystkie moje pytania. Zaraz potem sama sobie przeczysz odmawiając odpowiedzi lub po prostu jej unikając - powiedział wciąż się uśmiechając. Niezły początek, jeśli chodzi o budowanie zaufania. Nie lubił nie wiedzieć. Zawsze chciał znać otoczenie w którym się znajduje, być pewnym gruntu na którym stoi, nawet jeśli prawda miała okazać się najgorszą rzeczą jaką mógł w danym momencie usłyszeć. Nie chciał obserwować cieni będących tylko namiastką tego co się dzieje, chciał znać całość i wiedzieć czego może się spodziewać. Jeśli Elaine nie ma zamiaru współpracować to zwyczajnie sam trochę pogrzebie w jej przeszłości, gdy będzie miał okazję - No trudno, potraktuję to jako lekcję.

Elaine Dawson - 2016-10-20 21:40:54

Parsknęła i pokręciła głową na boki, zastanawiając się w duchu, czy to tylko próba zagrania jej na nerwach i sprawdzenia, w którym momencie straci cierpliwość, czy zwykła zabawa jej kosztem.
- Masz problemy z pamięcią, Holmes. Ostrzegałam, że odpowiem na każde pytanie w miarę możliwości. - powiedziała powoli, uśmiechając się przy tym kątem ust. - Jeżeli już chcesz łapać mnie za słówka, to rób to dobrze. Tak, to w sumie dobra lekcja.  - dodała po krótkim namyśle.

Sherlock Holmes - 2016-10-22 16:21:02

- W porządku - detektyw wzruszył ramionami i wrócił do picia herbaty, tak, jakby nigdy nic. - Liczyłem na jakieś rządowe plotki typu "ściśle tajne", ale najwyraźniej to nie ten etap znajomości - dodał odkładając prawie już pusty kubek obok stosu innych brudnych naczyń. W takim razie urozmaici jej nieco pracę. Holmes był mściwym zwierzem i jeśli mógł sobie pozwolić na uprzykrzanie komuś życia z jakiegoś powodu to to robił. W ten niemal dziecinny sposób wywalczył sobie uległość policjantów, z którymi współpracuje. Gdy potrzebował dostępu do informacji jakie ma tylko policja (jak na przykład miejsce zbrodni) a nie mógł takowego dostępu uzyskać musiał sobie jakoś radzić. Rozwiązywanie spraw na własną rękę zwyczajnie dokładała pracy Yardowi i powodowała, że papierkologia, której tak nie znosili wydłużała się. Byli uparci, fakt, ale z czasem częściej pozwalali mu robić swoje. Jemu na "przypisaniu" na niego rozwiązania sprawy nie zależało, więc korzystał. Sposób był głupi, ale działał i dostarczał mu odrobiny rozrywki. Na Dawson raczej nie zadziała, ale hej, wciąż będzie miał ubaw.
- Cóż, w takim razie nie mam więcej pytań do ciebie

Elaine Dawson - 2016-10-22 19:50:54

- Musiałabym być w sztok pijana, żeby zdradzić ci czy komukolwiek te "ściśle tajne" ploteczki. - mruknęła, prostując się na krześle, a jednocześnie lekko przeciągając, bo lekki ból w karku zaczynał już dawać się jej we znaki. - I nie miej mi za złe, że pewnych faktów ze swojego życiorysu ci nie zdradzam. Raz komuś powiedziałam za dużo, to dotarło to kogoś o wysokiej pozycji i miałam problem. Na szczęście problem rozwiązał się sam wraz ze śmiercią tego człowieka, całkiem niedawną swoją drogą. A sprawca tej śmierci chyba zapomniał o czymś takim jak zmywanie. - dodała spoglądając wymownie na rosnącą górę w zlewie. Jak tak dalej pójdzie, to Holmes przestanie jeść, bo nie będzie miał na czym. W sumie aż zajrzy tu pod koniec tygodnia, ciekawe jakie rozmiary osiągnęłaby ta góra. W końcu otrząsnęła się z całkiem zabawnej wizji potopu naczyń na Baker Street i przeniosła rozbawione spojrzenie na Holmesa.
- Wyczytuję zawoalowane "sam sobie znajdę odpowiedzi" w tym zdaniu. - wstała, żeby dorzucić swoją szklankę do tego Mount Everestu. - W takim razie życzę powodzenia.

Sherlock Holmes - 2016-10-22 20:24:51

- To też na pewno zapamiętam, Dawson - potraktował ją krótkim uśmiechem. Następnie powoli skinął głową, gdy zaczęła swój wywód na temat dzielenia się informacjami. Od pierwszych słów spodziewał się do czego zmierza. Coraz częściej trafiało do niego echo jakie spowodowała śmierć Magnussena. Ludzie, których trzymał na smyczy mogli robić ponownie to, co tylko chcieli, co niestety w niektórych przypadkach wiązało się również z nie koniecznie legalnymi działaniami. Ołowiana kulka w mózgu pewnego biznesmena podziałała jak drgnięcie skrzydła motyla i poniosła za sobą ogromną falę. Lub inne porównanie - puszka pandory. Z drugiej strony z wpływów ów człowieka uwolniło się wielu przypadkowych, w miarę dobrych ludzi - w ten sposób skutki nieco się wyrównywały. Ponadto pozbył się Magnussena ze swojego życia. Gdyby tego dnia nie pociągnął za spust byłby teraz w zupełnie innym miejscu a ta wizja niezbyt mu pasowała. Ba, nawet status quo Mycrofta mocno by się zachwiał. Dlatego nie żałował swojego czynu i prawdopodobnie by go powtórzył. By nie zachwiać równowagi w świecie, w którym żył.
- Masz rozwiniętą umiejętność czytania między wierszami, ale tak. Masz rację

Elaine Dawson - 2016-10-22 21:11:42

Nawet bardzo mocno. Ba, fundamenty w bliższym czy dalszym czasie mogłyby runąć, a wtedy pozycja zarówno Sherlocka, jak i Elaine zmieniłaby się diametralnie, a co za tym idzie jej przyszłoby się pożegnać w najlepszym przypadku z wolnością, w najgorszym z życiem, a ze słynnym detektywem przestano by się w końcu cackać. Tak więc nawet gdyby Sherlock wtedy nie pociągnął za spust, prędzej czy później zrobiłby to ktoś inny. Tylko okoliczności byłyby inne. I środowisko bardziej kontrolowane.
- Cóż, z wykształcenia jestem psychologiem, co z pewnością wydedukowałeś parę chwil temu, więc... - uśmiechnęła się niewinnie. - Grunt, że działa.

Sherlock Holmes - 2016-10-22 21:41:44

Wykonał w takim razie brudną robotę w sposób spontaniczny i był całkiem z tego zadowolony. A co do cackania prawdopodobnie znalazłby sposób by to ominąć. W prawdzie na drodze stały by konsekwencje za podrzucenie Magnessunowi rządowego laptopa, ale dałby radę. Może byłoby trudniej niż wtedy, gdy rozmyślał nad tym spędzając tydzień w zamknięciu - nie sądził, że aż tak wiele osób w wyższych sferach za nim nie przepada.
- Ah, albo wspominałaś to na początku, albo to wydedukowałem. Czasem granica między tymi dwoma rzeczami mi zanika - powiedział na jednym oddechu patrząc gdzieś przed siebie - To potrafi sprawić kłopoty

Elaine Dawson - 2016-10-22 22:36:27

- Czytanie między wierszami, czy zanikanie granicy między faktem, a przemyśleniami? - oparła się o krawędź blatu, krzyżując ramiona przed sobą i utkwiła w nim wzrok zaciekawiona. Jednym z jej ulubionych zajęć było obserwowanie ludzi, kiedy wracała po pracy metrem do domu. Właściwie często wybierała tę formę podróży, niż auto, które większość czasu spędzało w garażu, albo gdzieś przed budynkiem zajmując jedno z niewielu miejsc parkingowych na tej ulicy. Kiedy pogoda na to pozwalała, dalsza część podróży kończyła się spacerem, a Elaine obserwowała i wyciągała wnioski. Albo tworzyła historie z tymi wszystkimi ludźmi w rolach głównych. Czasem nawet plama po keczupie na klapie płaszcza mogła wiele powiedzieć o jej nosicielu, choćby i sam fakt, że ów nosiciel nawet nie spróbował się jej pozbyć: zwyczajnie zapomniał, śpieszył się, czy może nawet nie zauważył? Może to było takie jej zboczenie zawodowe, może jakaś pozostałość dzieciństwa, w każdym razie Holmes w tej chwili stanowił wdzięczny obiekt do obserwacji. Jakoś tak samoistnie w jej głowie pojawiło się pytanie, co też te trybiki ukryte pod czarną czupryną starają się wytworzyć, żeby utrudnić jej życie....

Sherlock Holmes - 2016-10-23 19:06:49

To prawie to samo co robił Holmes. Z tym, że on skupiał się raczej na tym co ktoś robił, dlaczego, co może zrobić. Ona za to zwracała uwagę na psychologiczną część. Często też tak robił, jeśli sytuacja tego wymagała - nie poświęcał temu jednak całych swoich myśli a tylko nieznaczną część. Ta obserwacja symptomów i małych szczegółów, która kończyła się wyciąganiem wniosków bardzo przypominała lekarza diagnozującego pacjenta.
Napotkawszy jej wzrok wyprostował się i przechylił głowę lekko na bok. Oczywiście, że znał ten wzrok i wiedział co zwiastuje. Dlatego zamiast zwyczajnie udzielić odpowiedzi uniósł brwi i powiedział
- Myślałem, że wychodziłaś

Elaine Dawson - 2016-10-26 10:13:36

Omal nie parsknęła śmiechem mu w twarz, szybko ratując się odwróceniem wzroku i znaczącym odchrząknięciem. "Dedukcja to moja broń, wara mi od niej!" - jego wzrok zdawał się wręcz wrzeszczeć z wewnętrznego oburzenia. Oj nie będzie łatwo, Dawson, nie będzie...
- Jasne, aluzja odczytana. - mruknęła pokręciwszy głową z rozbawieniem. - Sherlock, ja naprawdę nie jestem tu po to, żeby z tobą walczyć. To strata czasu...

Sherlock Holmes - 2016-10-29 13:08:26

Naaah, dedukcja była jego ulubioną zabawką ale i tak lubił się nią dzielić. Zwłaszcza, gdy ktoś wiedział jak jej używać poprawnie. Zwykle takie osoby pozytywnie go zaskakiwały i tworzyły niemą nić porozumienia. To w pewnym stopniu przypominało sytuację gdy fan dawno zapomnianej książki przypadkiem wpadnie na drugiego fana tego samego dzieła.
- Być może. Jednak wchodzisz z butami w moje życie. Myślenie, że ot tak się na to zgodzę bez jakiegokolwiek buntu jest zwyczajnie naiwne, Dawson

Elaine Dawson - 2016-10-29 14:03:15

- I zdaję sobie z tego sprawę. Co więcej, nie mam zamiaru z tym walczyć. W końcu masz prawo. - odepchnęła się od blatu, wracając po płaszcz i torebkę przewieszone przez krzesło. - Zresztą podobnie jak ja, kiedy ty usilnie próbujesz robić to samo. Różnica jest taka, że ja to robię z przyczyn zawodowych, a ty chcesz mi po prostu zagrać na nosie. Ot, dla zasady. A nuż się zniechęcę i zrezygnuję.

Sherlock Holmes - 2016-10-29 15:56:09

- Wiesz o mnie dużo a ja o tobie niewiele. Chcę wyrównać naszą wiedzę o sobie nawzajem. Może trochę by zagrać ci na nosie, jak to nazwałaś, a jednak w większości dla własnego bezpieczeństwa. Jak wiesz, lubię wiedzieć na jakim gruncie stoję. - pośledził ją wzrokiem. Zresztą, nie zależy mu by zrezygnowała tak samo jak nie zależy mu byś została.

Elaine Dawson - 2016-10-29 16:33:58

Westchnęła ciężko nim po pewnym zawahaniu odłożyła płaszcz na miejsce. No dobrze, może i w tej kwestii miał rację, może rzeczywiście nie było to sprawiedliwe. Na tym polegała jej praca - wiedzieć. Im więcej informacji posiadała, tym lepiej była przygotowana, przynajmniej tak sądziła do tej pory. Jednak faktycznie życie uczy pokory, bo przynajmniej w kwestii Sherlocka Holmesa zawiodła już kilka razy.
- Sherlock... - zaczęła niepewnie, kiedy odwróciła się w jego stronę. - Właściwie poznaliśmy się kilka lat temu, ale możesz tego nie pamiętać. Pewnie nie wiesz, jak to jest szukać swojego brata po wszelkich zakątkach tego miasta, zastanawiając się, czy znajdzie się go jeszcze żywego, czy może to ten jeden raz daleko.  - pokiwała głową na boki. - I nie, nie oceniam cię w tej chwili, to twoje życie. Ale widzisz, tamtego dnia nie tylko ja szukałam swojego brata. Jakiś czas później znalazłam się w nieciekawym położeniu, a Mycroft wyciągnął pomocną dłoń, skorzystałam. Od trzech lat mam oficjalne pozwolenie na wchodzenie z butami w twoje życie, żeby w ogóle było w co wchodzić. - uśmiechnęła się wymuszenie. Cóż, to łatwe zadanie nie było, bo też i obiekt zdawał się mieć w głębokim poważaniu swoje bezpieczeństwo.
- A dlaczego to mówię? Cóż, nie zrezygnowałam po pięciu próbach zabicia mnie, postrzale i aresztowaniu, ani po przymusowym wysłaniu mnie na Wschód, żebyś w ogóle miał szansę powrotu. To, co wiem, jest mi potrzebne do pracy, ale nawet nie tyle, żeby chronić ciebie, co żeby samej sobie zapewnić jakieś szanse. O swoje bezpieczeństwo jak widać nie musisz się martwić, na ogół ja to robię.
Odetchnęła głęboko, dopiero co zdając sobie sprawę, że pod sam koniec wypowiedzi chyba nieco podniosła głos. Niedobrze, nie powinna sobie na to pozwolić. Toteż automatycznie spuściła wzrok, skinąwszy dwa razy głową.
- Poza tym w połowie jestem Francuska, spędziłam kilka lat w wojsku, kocham kawę i cierpię na pracoholizm. Zdaje się, że teraz w miarę się wyrównało, zadowolony?

Sherlock Holmes - 2016-10-29 17:56:00

Holmes skrzyżował ręce przed sobą zatrzymując wzrok na swojej rozmówczyni w czasie gdy mówiła. Dobra, nieco go zaskoczyła ponieważ nie liczył na to, że jakakolwiek odpowiedź na jego wcześniejsze pytanie zostanie mu udzielona. Dlatego wlepił w nią swoje oczy i grzecznie nie przerywał, jak to na kulturalnego człowieka przystało. Na wspomnienie pozwolenia o wchodzenie w jego życie z butami nawet nie przewrócił oczami i nie wyszedł, co najchętniej by zrobił. On takowego nikomu nie dał. Najwyraźniej ktoś - Mycroft - zrobił to za niego, bo ktoś - wciąż ta sama osoba - uznała, że naruszanie sfery jego decydowania o własnym życiu jest przecież czymś zwyczajnym i wytłumaczalnym, gdy tylko powodowało rosnące zdenerwowanie tej drugiej strony, czyli Sherlocka. W czasie tej rozmowy miał ochotę to zrobić już parokrotnie, ale się powstrzymywał po to by nie dać wprost znać, że jest zirytowany całą wizytą.
- Więc pomiędzy Mycroftem a tobą jest umowa, ponieważ on tobie pomógł, kiedy tego potrzebowałaś. A teraz spłacasz dług? - odparł unosząc niemal niezauważalnie brwi. Na podniesiony ton nawet nie zareagował. Westchnął tylko i skinął głową - Proszę, to było łatwiejsze niż się wydawało. Tak, to na ten moment mi wystarczy

Elaine Dawson - 2016-10-29 18:31:41

- Cieszę się. - mruknęła tonem, jaki o tym na pewno nie świadczył. - Wiem, jak to wygląda. Ale z łaski swojej pretensje kieruj pod inny, ten właściwy adres, a mnie pozwól spłacić długi do końca. Jak tylko się to skończy rozstaniemy się i każde pójdzie w swoją stronę, ku twojej uciesze.
Owszem, nikt nie życzył sobie, żeby nagle jakaś kompletnie nieznana mu osoba przychodziła i przewracała całe jego życie do góry nogami, jednocześnie wiedząc na jego temat więcej niżby wypadało. Osobiście ktoś taki oberwałby od niej w twarz zanim zdążyłby się odezwać. Czy Holmes miał prawo zrobić to wobec niej? Oczywiście, nawet nie miałaby do niego o to pretensji. Tymczasem przyjrzała mu się, mając w głowie istną bitwę myśli, z których każda reprezentowała inny pogląd na sprawę. Tym razem wygrał zdrowy rozsądek i postawienie się przez chwilę na jego miejscu. Wzięła głębszy oddech, zanim znowu otworzyła usta.
- Na razie mogę tylko przeprosić, że nikt nie raczył tego z tobą wcześniej ustalić. Może najwyższa pora zrobić to w ten właściwy sposób. Poza tym martwię się, że przy następnej okazji zrealizujesz te mordercze wizje, które właśnie chodzą ci po głowię.... -  wygięła usta w lekkim uśmiechu, podejmując na koniec mierną próbę żartu.

Sherlock Holmes - 2016-10-30 13:58:55

Jakakolwiek z Holmesem Starszym kończyła się zazwyczaj na tym samym i przypominała rzut grochem o ścianę. Rodziną cechą Holmesów był upór, więc gdy członek tej rodziny za bardzo stał przy swoim nie dało się zmienić jego zdania. Sherlock przestał próbować przyzwyczajając się do tego, że Mycroft od czasu do czasu będzie zaskakiwać go swoim hobby wpychania nosa nie w swoje sprawy.
- Mordercze myśli... - zmrużył oczy uciekając wzrokiem gdzieś w bok w poszukiwaniu odpowiedzi - W tej chwili takowych nie posiadam

Elaine Dawson - 2016-10-30 14:15:23

- Mam szczerą nadzieję, że to prawda. Mimo wszystko. - mruknęła kolejny już raz sięgając po płaszcz. Tym razem już raczej na dobre.
- Ach.. - odwróciła się jeszcze, jakby właśnie coś sobie przypomniała. - Gdybyś miał czas jutro, albo pojutrze, chciałabym ci coś pokazać. Być może ułatwi nam trochę pracę.

Sherlock Holmes - 2016-10-30 19:18:46

Mordercze myśli miewał, ale zazwyczaj wtedy, gdy ktoś go porządnie sprowokował. Z resztą... kto takich nie miewa? Wystarczy pomyśleć o jednej osobie, która tak bardzo kogoś denerwuje i niespodzianka - mordercze myśli przychodzą same.
Detektyw przechylił głowę na bok.
- Co to takiego?

Elaine Dawson - 2016-10-30 20:26:14

Hmmm, poniekąd chyba dziś wpisała się w te widełki, stąd też obawy. Może i bezpodstawne, ale tego raczej przewidzieć nie mogła. Niegdyś był taki zwyczaj, że posłowie przychodzili do obcego władcy z podarkiem, czymś co miało dać szansę na wysłuchanie i być może zawarcie sojuszu. Może to zabawne porównanie w ich przypadku, ale Dawson również nie wybrała się do Holmesa z pustymi rękoma.
- Co byś powiedział na bezpośredni dostęp do miejskiego monitoringu? - rzuciła ot tak, jakby nie stanowiło to żadnego problemu.

Sherlock Holmes - 2016-10-30 23:27:26

- Brzmi całkiem ciekawie - powoli skinął głową. Jeśli chodzi o monitoring to miał do niego dostęp przez znajomości, ale był to raczej zawiły proces i wymagał zaangażowania paru osób - Może jutro znajdę trochę czasu. Zakładam, że masz mój numer?

Elaine Dawson - 2016-10-31 00:16:40

- Trafne założenie. - przyznała kiwając lekko głową. Z przyczyn czystko praktycznych. Już nie przesadzajmy, Sherlock Holmes nie był przedmiotem infiltracji na szeroką skalę. Ba, na jakąkolwiek skalę, nikt mu się do skrzynki mailowej nie włamał. Jeszcze.
- Później wyślę ci wiadomość, dasz jutro znać kiedy będzie ci pasować.

Sherlock Holmes - 2016-10-31 19:48:52

- Ah, w porządku. Byle ten monitoring był tego wart - uśmiechnął się do niej lekko i obrócił wzrok w stronę zlewu. Kiedyś będzie musiał to posprzątać. Ewentualnie się pozbyć i zastąpić nowymi, jednak Pani Hudson prawdopodobnie zrewanżowałaby się czymś podobnym w stosunku do jego próbówek. Ale to nie dziś, nie teraz.

Elaine Dawson - 2016-10-31 21:01:01

- Myślę, że jest. - uśmiechnęła się sama do siebie. Miejsce, o którym mówiła, było niegdyś jedną z wielu kryjówek wywiadu, rozlokowanych w Londynie. Na plus działał fakt, że nie była to kryjówka wywiadu brytyjskiego, a amerykańskiego, a Dawson z misji na Bliskim Wschodzie wyniosła szereg przydatnych znajomości. Tymczasem zarzuciła płaszcz na ramiona, podążywszy spojrzeniem za jego wzrokiem.
- Przynajmniej je namocz, jest jakaś szansa, że pani Hudson się nad tobą zlituję. - odezwała się, posyłając lekki uśmiech.

Sherlock Holmes - 2016-12-04 23:13:14

Obrócił spojrzenie ponownie na Dawson i uniósł brwi.
- Prawdopodobnie zrobi to zaraz po tym jak wyjdę z mieszkania. Jej dzisiejsze zachowanie gdy była w kuchni na to wskazywało. Chociaż był pewny moment, w którym się zawahała... - wzruszył niemal niezauważalnie ramionami i machnął dłonią. Pani Hudson miała nawyk łamania jego prośby o nie sprzątanie w 221b. Robiła to z wyczuciem, kiedy on sam przekraczał pewne granice tak jak teraz ze stosem brudnych naczyń. Wsadził dłonie do kieszeni spodni.
- W takim razie liczę na to, że będę mieć do niego częstszy dostęp

Elaine Dawson - 2016-12-05 12:06:19

- Na widok takiego stosu sama bym zwątpiła... - mruknęła pod nosem z niekrytym rozbawieniem, po czym skinęła głową.
- No ja ci go utrudniać na pewno nie będę. - posłała mu lekki, choć zarazem szczery uśmiech, robiąc przy tym niewielki krok do tyłu. - W takim razie do zobaczenia, wiesz gdzie mnie znaleźć. - to powiedziawszy udała się do wyjścia.

Sherlock Holmes - 2016-12-05 19:48:00

- Taaak, po drugiej stronie ulicy. A nawet jeśli tam by cię nie było... - przyglądał się jej przez krótką chwilę a następnie zdecydowanie skinął głową - Tak, znalazłbym cię - dodał przesuwając wzrok z niej na resztę pomieszczenia. Na czym on to skończył? Rozciągnięty na kanapie koc mówił za siebie, on jednak swoją porcję snu już zaliczył.

www.policja997.pun.pl www.aishwarya.pun.pl www.eusiowy.pun.pl www.zulnicamazancowice.pun.pl www.radzymincentrumpark.pun.pl