Moran - 2015-12-14 17:01:52

http://www.m1key.me/photography/london_cemeteries/brompton_cemetery/brompton_cemetery_06.jpg


[mamy czerwiec, według kalendarium :3]


Sebastian nigdy nie lubił cmentarzy. Zawsze kojarzyły mu się z deszczem, trupami i posępnymi, betonowymi krzyżami, na których rzekomo umarł jakiś tam Bóg. Rzekomo dla jego szczęścia, bo gdyby tak było w istocie, to nie miałby kogo odwiedzać.
Zdziwił się, kiedy dzień nie okazał się być deszczowym. Owszem, chmury przemykały po błękitnym niebie, ale nie wyglądały na szczególnie groźne. Kobieta przy bramie też była jakaś milsza niż zwykle. Sięgnął po portfel do kieszeni ciemnych jeansów, żeby jej zapłacić za wiązkę kwiatów.

Molly Hooper - 2015-12-14 17:20:02

Dzień był przyjemny. I wolny. Molly wybrała się więc na spacer i jakoś tak wyszło, że skończyla na cmentarzu. Nic dziwnego, starała się regularnie odwiedzać grób ojca. Czuła się do tego zobowiązana, a sentymenty, które wiązała z ojcem i samym miejscem jego pochówku, tylko ją w tym utwierdzały. Nie było to jednak przykrym obowiązkiem, ale odbywaną co pewiek czas wizytą - cichą, naturalną i przyjemną.
Molly przeszla przez bramę i skierowała się do małych straganów ze zniczamo o wiązankami, żeby nie iść na grób z pustymi rękoma. Wybrała bukiet i ustawiła się w kolejce za wysokim, jasnowłosym mężczyzną w jeansach.

Moran - 2015-12-14 17:38:39

- Dobrego dnia - rzucił na odchodne kobiecie za ladą, próbując nawet się uśmiechnąć i schował portfel do kieszeni. Odwrócił się i...
Skądś kojarzył tę twarz. Nie do końca wiedział, skąd. Na pewno nie należała do jego przyjaciół - zresztą ci od dawna nie żyli - ani do współpracowników - ci nie włóczyli się po cmentarzach. Pokazywanie się w takich miejscach dostarcza wrogom informacji. Uczucie, że znał twarz kobiety za nim nie wróżyła nic dobrego, ale z drugiej strony... nie, to tylko początki paranoi. Może w końcu trafię do wariatkowa?
Mamrocząc pod nosem jakąś piosenkę wszedł na cmentarz i ruszył znajomą alejką niespiesznie.

Molly Hooper - 2015-12-14 17:47:19

Nie zauważyła rzuconego jej przelotnie spojrzenia, zajęta oglądaniem innej kwiatowej kompozycji. Zapłaciła i swobodnie podążyła w swoją stronę.
Kilka metrów przed nią podążał ten sam nieznajomy blondyn. Molly poruszała się żwawym krokiem, więc wkrótce prawie go dogoniłani przygotowała się do wyprzedzenia mężczyzny.

Moran - 2015-12-14 17:58:46

Zatrzymał się i zmrużył oczy.
- Molly Hooper - wymamrotał pod nosem, wsuwając ręce do kieszeni. Pamiętał, że skądś znał tę twarz.

Molly Hooper - 2015-12-14 18:25:27

Niemalże na niego wpadła. Stanęła wystarczająco blisko, aby usłyszeć to moranowe mruknięcie.
- Przepraszam, czy pan właśnie coś do mnie powiedział..? - spytała niezbyt mądrze, jednak nie miała czasu, by przemyśleć te słowa.
Zrobiła krok do przodu i spojrzała na twarz nieznajomego...

Moran - 2015-12-14 18:36:37

- Molly Hooper - powtórzył głośniej, odwracając się w jej stronę. Uśmiechał się lekko. - To ty, prawda? Nieduża, z górą książek i masą uroczych sweterków? - przechylił głowę, przypominając sobie o czasach przed szpitalem, przed wielkim przekrętem, jaki odwalił Moriarty.
- Przepraszam, nie przedstawiłem się, możliwe że mnie nie poznałaś... Sebastian Moran, do usług.

Molly Hooper - 2015-12-14 21:29:01

Cholera jasna.
Bladoróżowy rumieniec na policzkach Molly zbladł nieco. W tej chwili naprawdę czuła się nieduża. I zażenowana. Pomyślała o swojej koralowej sukience i narzuconym nań jasnym sweterku. Czuła, że Moran zna całą jej historię bardzo dobrze i chociaż tyle czasu upłęnęło od wiadomych wydarzeń, wciąż wzbudzały w niej nieprzyjemne uczucia.
Prócz tego, trochę się bała. Fakt, nie rozpoznałaby mężczyzny od razu, ale w krótce skojarzyłaby jego twarz z tą widzianą w aktach, które niegdyś pokazał jej Sherlock. W życiuj ednak nie wpadłoby jej do głowy, że w końcu spotka Sebastina Morana - bo co mógł niby od niej chcieć? Tym bardziej nie spodziewała się spotkania w tak banalnym miejscu.
Wpatrywała się w jego twrarz, a jej usta ułożyły się w wąską linię. Nie była mistrzynią ukrywania emocji. Nie była też jednak zbytnią panikarą.
- Bardzo niespodziewane spotkanie - odparła spokojnie.
W pierwszym odruchu chciała odejść, najlepiej w przeciwną stronę, po chwili wahania postanowiła jednak zostać.

Moran - 2015-12-14 21:52:02

- Muszę się zgodzić, nie myślałem, że spotkam tu kogokolwiek - przyznał i rozejrzał się po cmentarzu. - Chociaż miło, że się pomyli- może porzuć oficjalny ton, co? Nie mam nawet przy sobie broni, nie atakuję cię.
Jakby na dowód wyciągnął ręce z kieszeni i pomachał nimi. W jednej ręce wciąż miał wiązankę kwiatów, ale nie wystawał z nich żaden nóż czy pistolet. Zresztą, atakowanie jej nie miało żadnego sensu, nie zagrażała ani jego życiu, ani karierze, ani nawet miejscu pracy. Jej praca obejmowała sprzątanie po jego zleceniach, nie przeszkadzała w ich wykonywaniu.
Dlaczego więc miałby z nią nie porozmawiać? Zawsze to coś nowego, innego niż techniczne omawianie zleceń z współpracownikami czy unikanie prawdy z bratem i ojcem.

Molly Hooper - 2015-12-14 22:02:41

Zmrużyła lekko oczy.
- Nie dziś i nie mnie - wypaliła bez zastanowienia.
Trudno było ukryć, że nie żywi do niego sympatią. W końcu to Moran czyhał na zycie jej i Sherlocka przyjaciół, zresztą możliwe, że znacznie bardziej przyczynił do realizacji planu Moriarty'ego niż inni, których detektyw próbował obezwładnić.
Przyjrzała się jego wyciągniętym dłonią - próba zyskania zaufania. Cóż, Molly nie poczułą się dużo lepiej.  Mimo to wciąż nie chciałą zawracać. To ta niechęć i zaskoczenie niespodziewanie dodały jej odrobinę pewności siebie. Ostatecznie była ciekawa co Moran ma do powiedzenia.

Moran - 2015-12-14 22:11:17

- Właściwie powinienem wam podziękować - stwierdził, ruszając alejką.
Ciekawe, czy pójdzie za mną..? Schował wolną rękę do kieszeni, w drugiej niosąc wiązankę. Drzewa rzucały przyjemny cień tego dnia, pełnego słońca. Wiał lekki, ciepły wiatr. Niósł zapachy miasta - obrzydlistwo - i pszczoły. Sebastian przypomniał sobie, że swego czasu przy jednej z krypt był ich cały ul. Machnął ręką, pozbywając się jednej z żółto-czarnych robotnic.

Molly Hooper - 2015-12-14 22:15:48

Została w miejscu.
Nie powinna wdawać się z nim w jakąkolwiek dyskusję. Powinan odejść, napisać albo zadzwonić do Sherlocka albo El, ale... nie potrafiła się wycofać.
- Za co? - spytała, kiedy dorównała mu krokiem.

Moran - 2015-12-14 22:17:58

- Nie powiedzieliście nic policji - wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste. - Wtedy, o tej sprawie w tunelu. Chociaż nie wiem, czy to nie było spowodowane strachem... nieważne, dziękuję i tak.

Molly Hooper - 2015-12-14 22:24:55

- Mało co mówimy policji - stwierdziła kolejny oczywisty fakt. - Mam na myśli obie strony. - Nie musiała więcej dopowiadać.
Szła, patrząc przed siebie, miarowym, spokojnym krokiem.
- Od sprawy z tunelem... to było dość dawno. A dużo się nie zmieniło.

Moran - 2015-12-14 22:32:32

- Nieudolni idioci - burknął pod nosem, kopiąc kamyk na trawę. Nie przepadał za policją, nawet przed wyborem drogi mordercy. - Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie, zmieniło się nawet sporo.

Molly Hooper - 2015-12-14 22:37:56

- W liczebności, kilku relacjach... może. Ale mam wrażenie, że dalej panuje tutaj - zamyśliła się - stan wojenny. Co ty masz na myśli?

Moran - 2015-12-15 06:19:34

- Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tej wojny, nadal. Ale nikt już nie jest niczego pewny, po obu stronach barykady. Sama przyznaj, ludzie się zmienili i nie chodzi mi o tych, którym Arthur wyprał mózg. Nie jesteście już takim domowym przedszkolem detektywistycznym, a my bandą skurwysynków, którym ktoś dał broń - mówił cicho i patrzył przed siebie, chociaż kto wie, czy widział cokolwiek. - Chociaż nie, ja jestem skurwysynkiem z bronią. Zresztą, nieważne.

Molly Hooper - 2015-12-15 17:54:04

- Sam to powiedziałeś - skomentowała ostatnie zdanie równie cichym tonem.
Szła chwilę w milczeniu, zachowując od Sebastiana pewien dystans. Myślała o tym, co powiedział. Miał rację. Jednak coś się zmieniło i jakby nie patrzeć sama ta sytuacja o tym świadczyła. Kto by bowiem rok temu pomyślał, że skromna pani patolog będzie przechadzać się z londyńskim snajperem po alejkach słonecznego cmentarza? Jeżeli komukolwiek przeszło te przez myśl, bujną musiał mieć wyobraźnię. Bo brzmiało to co najmniej śmiesznie.
- Co więc macie na celu? Cały czas zdaje się, że coś się szykuje.
Byli już dość daleko od głównej bramy cmentarza, dochodzili do miejsca, gdzie główna aleja rozgałęziała się na kilka pomniejszych. Niewielu o tej porze było tam ludzi. Ale Molly zachowywała chłodny spokój, ciekawa  tego, co jeszcze usłyszy z ust przestępcy.

Moran - 2015-12-15 18:16:08

Starał się wyglądać mile, naprawdę. Szczególnie, kiedy z każdym krokiem zbliżał się do rozgałęzienia. Tyle lat chronienia małej, ważnej tajemnicy. Nie da rady odwiedzić tego grobu z "ogonem" i wyjść z tego bez konsekwencji.
Innymi słowy, musiał zacząć kombinować.
Dokonuj wspaniałych czynów i udawaj dobrego człowieka?
- Coś zawsze się dzieje - stwierdził ogólnikowo. - Chociaż radzę unikać ciemnych ulic w nocy, może być niebezpiecznie..?

Molly Hooper - 2015-12-15 18:32:59

- Słyszałam to już.
Mimowolnie uniosła kącik ust w czymś w rodzaju gorzkiego uśmiechu.
- Pewne rzeczy się powtarzają. A ponoć historii uczy się po to, aby nie powtarzać tych samych błędów - stwierdziła.

Moran - 2015-12-15 18:48:12

- Nie wszystkie historie są takie same - zatrzymał się przy jednym z grobów i popatrzył na wiązankę, trzymaną w dłoni. Trudno, to nieduże poświęcenie, pomyślał, kiedy kwiaty dotknęły nagrobnej płyty niejakiej pani Breckenrige.
- Jej syn nie żyje - wyjaśnił, jakby faktycznie znał rzeczoną kobietę. - Była moją sąsiadką... Cóż, dość dawno.

Kłamstwo udane

Molly Hooper - 2015-12-15 19:19:46

Zatrzymała się i patrzyła, jak Moran kładzie wiązankę na grobie. Sąsiadka?  Nie spodziewała się po nim takich sentymentów. Może jeszcze do kogoś z rodziny, ale sąsiadka... z tego, co wiedziała, człowiek jego pokroju nie wiąże się zbyt z ludźmi z otoczenia; zmienia pozycję. Tak, cześc tego przecież prześledziła. Ale może jednak ta sąsiadka była kimś wyjątkowym, może nawet w skrytobójcy mogą zachować się resztki współczucia...
- Mhm - mruknęła tylko. Powiedziałaby, że to jego gest jest miły, ale jakoś nie potrafiła.
Zawiał lekki wiatr i skrzyżowała ręcena piersi, aby przytrzymać powiewający sweterek. Nie wiedziała czy uznać rozmowę za już skończoną, jednak nie miała zamiaru skręcić jeszcze w ścieżkę, gdzie leżał grób jej ojca. Nie chciała odwiedzać go z takim towarzyszem. To byłoby nie na miejscu.
Odruchowo spojrzała na datę urodzenia i śmierci widniejącą na epitafium. RZUT: Wyglądało na to, że sąsiadka Sebastiana mogła chodzić londyńskimi ulicami jeszcze rok temu... Ile w moranowym słowniku oznaczoło "dośc dawno"? Odwróciła głowę w stronę głównej alejki, jak gdyby dając Moranowi do zrozumienia, że daje mu chwilę osobności. Tymczasem przyjęła jego grę, udając, że nic nie zauważyła.

Moran - 2015-12-15 19:42:18

- ...Potem się przeprowadziłem - burknął i przez chwilę stał cicho. Patrzył na krzyż prawie z wrogością. Jak długo będzie wystarczająco? Już?
Odwrócił się. Nie spodziewał się, że kobieta wciąż tu będzie... A jednak była. Stała parę kroków dalej, nawet nie podejrzewając, że mija grób jego żony. Że w dziecięcej krypcie naprzeciwko niej jest trumna pewnego małego, kochanego cherubinka.
- Nie poszłaś jeszcze? Nie powiem, to nawet miłe.

Molly Hooper - 2015-12-15 22:51:39

Spojrzała znów na Morana. No tak, nie poszła jeszcze. Na cholerę, dlaczego jescze tu stoję...
Bo nie mogła znieść myśli, że będąc tak blisko, mówiąc wprost, celu Sherlocka, nie potrafiła zrobić nic pożytecznego. Po prostu.
Nie dowiedziała się niczego przydatnego, nie była w stanie nawet nikogo poinformować. Wiedziała, że taki ruch zapoczątkowałby reakcję łańcuchową - być może kolejnych wybuchów w zaznaczonych na mapie Moriarty'ego małymi iksami miejscach. Bo każda ze stron już byt długo byłą cicho, dziwnie długo. Wzbudzało to w niej niemałą frustrację.
- Paradoksalnie miłe. Jak ta cała rozmowa.
Nie ruszyszyła się z miejsca.

Moran - 2015-12-16 06:14:22

- Masz ją za miłą? - uśmiechnął się, szczerze. Po chwili jednak zrzedła mu mina. To nie były czasy, kiedy uśmiechał się cały dzień do kobiety, rozmawiał z nią bez więzów a) bólu, b) pracy czy c) ogólnego przerażenia, jakie w ludziach wzbudzał. Wcisnął ręce do kieszeni.
- Kogo odwiedzasz?

Molly Hooper - 2015-12-16 15:10:00

Nie odwzajemniła uśmiechu. Gdyby ujrzała go na twarzy po prostu mijanego czy spotkanego w miejscu publicznym mężczyzny, uznałaby ten grymas za przyjazny. Teraz jednak poczuła się nieswojo.
- Rodzina - odpowiedziała krótko. Nie chciała zdradzać nic więcej. Nagle nabrała ochoty odwrócenia się i odejścia bez słowa pożegnania. Nawet gdyby to Moran pierwszy opuścił mieksce ich spotkania, nie byłaby już w stanie iść na grób rodzica. Z drugiej strony, ot takie opuszczenie cmentarza byłoby zbyt proste.
- Nie uwierzylabym, że jesteś zdolny do odwiedzania grobu znajomej. Taki sentymentalny banał - odezwała się zanim zdążyła to przemyśleć.

Moran - 2015-12-16 17:24:32

- Masz mnie za człowieka bez uczuć, a przyjaźnisz się z Holmesem, który ukrywa je znacznie lepiej ode mnie - stwierdził, przyglądając się kobiecie.
Wyglądała na skrępowaną jego obecnością. Nie dziwił się temu, nie był najwspanialszym towarzyszem rozmów, podejrzewał też, że ona się go boi. Temu też się nie dziwił, sam ją pewnie nieźle przestraszył przy pierwszym spotkaniu.
- Poza tym... sentymenty nie są na waszą wyłączność, Molly Hooper.

Molly Hooper - 2015-12-16 17:52:07

- Każdy zgrywa tylko pozory - stwierdziła. Wyszło na to, że to ck powiedziała wcześniej miało tylko być impulsem do potwierdzenia jej przypuszczeń względem Sebastiana.
Odczuwając wyraźnie spojrzenie rozmówcy, przestąpiła z nogi na nogę.
- Tego nie powiedziałam. Ale niewielu - zawahała się - twojego pokroju wdaje się w taki sposób w dyskusje na ten temat. - Teraz to ona nu się przypatrywała.

Moran - 2015-12-16 18:04:02

- Mojego pokroju - parsknął. - Weź mi wytłumacz, na czym według ciebie polega różnica między mną a tobą na przykład. No, możesz pominąć zawód i tak dalej...
Nie wyglądał na złego, bardziej na kogoś, kto coś sobie znowu uświadomił. Owszem, wiedział że jest degeneratem od paru dobrych lat, wiedział że nie zasługuje na miejsce w jakiejkolwiek lepszej społeczności. Czasem jednak zdarzało mu się zapominać, na jaką skalę się zmienił. Od jak dawna już nie był kochaniem Annie, czy no weź, kurczę, kup mi piwo, jesteś starszy Octaviana. Od jak dawna był podaj broń, załaduj karabin, zastrzel tamtą kobietę.
- Nie powinno się pozbawiać skurwieli uczuć dla ułatwienia sobie zadania, Hooper. Żadna z osób mojego pokroju, jak to ujęłaś, nie jest maszyną, ani marionetką.

Molly Hooper - 2015-12-16 19:20:06

Westchnęła, kiedy opacznie zinterpretował jej słowa.
- Nie, nie to miałam na myśli. Pomyśl o tym w ten sposób - nie dziwi cię fakt, że z pewnymi ludźmi łączą mnie bliższe relacje. Nie dziwi, bo o nich wiesz. Jedynym, czego ewentualnie nie wiesz, jest to kim są ci ludzie i jakie mają słabości. Ale równocześnie to oni mogą być moimi słabościami. Zwykle oczywiste jest kto i dla kogo jest własnie taką... rysą. Rodzina, przyjaciele... Może sąsiadki. Niekiedy jednak zdaje się, że lepiej tego nie ujawniać. Więc skrywa się ten swój mankament i wraca do działań. Pewnie, to bywa przydatne. Ale, jeśli tak naturalne uczucia stają się dla kogoś problemem, czym będą dla niego uczucia innych? Skoro boi się o swoich bliskich, ale publicznie udaje, że takich nie ma, bo to im może zaszkodzić, a to z kolei mu zaszkodzi, to czy będzie zważać na tych, których nie zna? W końcu zacznie się osądzać za posiadanie jakichkolwiek uczuć. Nie może przecież zniżyć się poziomem do tych, których one zgubiły. I wiesz co? To budzi wrogość. Wpierw na tych, którzy skrzywidzili, później na siebie, bo dałeś się skrzywdzić i na końcu na resztę - bo jak ja, to niech i oni. - Wzięła głębszy oddech. - I to jest właśnie ta różnica. Nie mówię jednak, że częśc z tego tyczy każdego. Człowiek nie może obejść się bez emocji. Pytanie tylko, w którą stronę go powiodą. Czy zaakceptuje ich wymiar, czy spróbuje z nimi walczyć - skończyła wreszcie.

Moran - 2015-12-16 20:44:59

- Krócej: boję się swoich uczuć? - Uśmiechnął się pod nosem.
Nie miała pojęcia, jak wiele było racji w jej słowach, chociaż on nie nazwałby tego stricte strachem. Owszem, potrafił budzić się w środku nocy po najgorszych zleceniach, kiedy nawet chodzenie po domu powodowało zrywanie się szwów, z krzykiem. Po... ich śmierci nie sypiał, nie jadł, nie rozmawiał z nikim, trawiąc szok, próbując zrozumieć policję. Dlaczego został uznany za kogoś, kim nie był? Dlaczego w takim razie ci wszyscy lekarze uznali go za normalnego? Czy ktoś normalny byłby w stanie kogoś zabić bez mrugnięcia okiem?
- Nie powiem, interesująca teoria. Powiedz mi, Molly, widziałaś kiedyś mordercę, czynnego w zawodzie, który bez zahamowań mówi o tym, co go gryzie? Może ci się wydawać proste: pójść do spowiedzi, czy do kumpeli na kakao, co? U nas to tak nie działa, kakao to zazwyczaj wódka, zaprawiana trucizną. Możemy się zdradzić albo kłamać, ale to w żaden sposób nam nie pomoże. To nie strach, to zdrowy rozsądek.

Molly Hooper - 2015-12-17 16:02:13

Miała wrażenie, że mężczyzna naprawdę ma ją za uroczą i równocześnie głupiutką przyjaciółkę detektywa. Nie czuła się z tym dobrze, ale nie zamierzała się popisywać. Mówiła co uważała za słuszne, odpowiedzi same układały się jej w głowie i bez większej analizy wymawiała je głośno.
Przemilczała rzucone jej zarzuty.
- Lub jego imitacja - skomentowała tylko i uniosła słabo kącik ust.
Patrzyła przez chwilę na niego uważniej. Nie dawał wiele poznać po swojej mimice, ale po tej krótkiej wymianie zdań, zdawała się, że kryje się w nim jakiś smutek. Starczy, pomyślała, zdając sobie sprawę, z tego ile już rozmawiają.

Moran - 2015-12-17 16:58:12

- "Nie jest to jakieś miejsce określone
I nie ma granic. Gdzie my - tam jest piekło
A gdzie jest piekło - zawsze być musimy"* - mruknął, mrużąc oczy przed słońcem, którego blask przebijał się przez liście. - Wszystko zależy od interpretacji, prawda? Dla anioła świat będzie wspaniałym darem od staruszka na tronie, dla demona miejscem, z którego nawet nie ma drzwi wyjściowych...


*cytat z "Tragicznych Dziejów Doktora Fausta" Christophera Marlowe

Molly Hooper - 2015-12-19 01:49:41

- Prawda. A istnieją więcej niż dwie interpretacje - dodała cicho.
Patrzyła chwilę na niego aż w w końcu spuścila wzrok. Zeszli na dośc głębokie tematy, a tego po przypadkowej rozmowie z nieznajomym się nie spodziewała. Ciekawe doswiasczenie. Ale winne zakończenia. To nie moglo być bezpieczne.
Westchnęła i zanim zdążyl odpowiedzieć, odezwala sję:
- To nie była zła rozmowa - jej glos był jeszcze cichszy - ale oby ostatnia. Dowidzenia.
Obrzuciła fo istatnim uważnym spojrzeniem i bez zbędnych dodatkowych słow ruszyla w stronę alejki głównej.

Moran - 2015-12-19 08:21:36

- Zapomniałaś kogoś odwiedzić - zauważył, ale chyba go nie dosłyszała. Odwrócił się i bez pośpiechu zaczął sunąć w stronę grobów. Tych konkretnych. Cieszyło go, że był na tyle daleko od znajomego granitu, by nie było ich jeszcze widać, a jednocześnie na tyle blisko, by móc widzieć, czy Molly faktycznie wyszła już ze cmentarza.
Nucąc bardzo cicho jakąś piosenkę pod nosem, obejrzał się za siebie, w stronę bramy.

Molly Hooper - 2015-12-19 09:44:52

A jednak go dosłyszała. Świadomie ominęłe uliczkę skręcającą w miejsce z grobem jej ojca. Niekomfortowo było dla Molly iść go odwiedzić, wiedząc że parę alejek dalej jest snajper.
W połowie drogi odwróciła się i spojrzała za nim. Szedł z wolna w głąb cmentarza. Czyli nie sąsiadka. Odwróciła się znów szybko i szła dalej, nie patrząc za siebie. Kiedy była już przy bramie, wręczyła kupioną wiązanke jakiemuś staruszkowi, który z wyciągnkętym portfelem szedł w stronę straganów. Żal było jej było kwiatów.
W końcu w końcu wyszła, czując na swoich plecach obce spojrzenie. To nietypowe spotkanie pozostawiło u niej pewien dyskomfort. Postanowiła nie wracać jeszcze do domu.

[zt]

Moran - 2016-08-30 21:36:46

Było deszczowo i mimo ciemnego, ciepłego płaszcza, Sebastianowi doskwierał chłód - nie tylko atmosferyczny, bowiem wzrok teścia wwiercał mu metaforyczne szpile lodowe wszędzie, gdzie tylko się dało.
No tak. Teść nadal miał go za mordercę... Cóż, teraz może nie był tak daleko od prawdy jak kiedyś, ale wciąż osądzał snajpera o czyn, którego ten nie popełnił. Dodatkowo Sebastian, odkąd po raz pierwszy wszedł do ich domu, nie otrzymał od Simona Smitha niczego prócz obelg i gróźb, że jeżeli coś się stanie jego ukochanej córce z winy Sebastiana, ten mu tego nie daruje. Do końca życia. Snajper kiedyś w odruchu irytacji spytał go, czyje życie ma na myśli.
Cóż, teść nie przepadał za swoim zięciem, a zięć za teściem. Jedynym, co jakoś Smitha trzymało na wodzy, była jego żona. W przeciwieństwie do niego uwielbiała wręcz męża swojej jedynej córeczki. Od małego lubił z nią przecież rozmawiać, żartować, nieraz pomógł jej nawet w pracy w ogródku.
Kiedyś za całe swoje kieszonkowe odkupił jej parę róż z rabatki. Oczywiście zanim zdążyła zauważyć, co się stało z tymi kwiatami. Rabatka pod oknem jej córki uległa bowiem poważnemu uszkodzeniu, kiedy ktoś na nią wpadł, próbując w środku nocy uciekać przez okno.
Tak czy inaczej, Sebastian wbrew wszelkim na ten temat stereotypom, lubił swoją teściową i darzył ją równie dużym szacunkiem, co własną matkę. Tak się niestety złożyło, że tego dnia na cmentarz przywiodła go kolejna śmierć w rodzinie - śmierć pani Suzette Moore Smith.*
Z tego też powodu dręczyła go żałoba za jedną z najmilszych osób, jakie miał szczęście w swoim życiu spotkać, jedyną która tak bardzo przypominała jego Anne, deszcz który siekł mu w plecy mimo rozłożonego nad głową parasola i nienawistne spojrzenie teścia, który prawdopodobnie czekał na chwilę osobności, żeby poważnie snajpera uszkodzić, a najlepiej posłać do grobu w jakiś bolesny sposób.
Sebastian odsunął się na bezpieczną odległość i przystanął obok swojego brata.
- Mam wrażenie, że zaraz dojdzie do rękoczynów - burknął półgębkiem Rory, kładąc mu rękę na ramieniu. - Wszystko w porządku?
- Hm..? Tak. W porządku. Czemu pytasz?
Rory wzruszył ramionami.
- To mama Anne.

*dopiero teraz zauważyłam, że jej inicjały to SMS. Śmieję się XD

Sherlock Holmes - 2016-08-30 22:51:50

Holmes ostatnie dnie spędzał na wczuwanie się w rolę cienia Sebastiana Morana. Po tym jak za sprawą zabawnego wypadku dotarł w dość specyficzne miejsce, w którym spotykały się osoby nie mającą szacunku dla prawa wybrał pierwszą lepszą osobę do obserwacji. Padło na znaną mu twarz, która kojarzyła mu się przede wszystkim z Indiami oraz jego nemezis, napoleonem zbrodni. Potrzebował informacji. Sieć, jaką budował na ścianie swojego pokoju z dnia na dzień powinna się powiększać, a luki między jednią nicią a drugą powinny zanikać. Stąd postanowił przyjrzeć się dokładniej ludziom pracującym dla Jima. Oczywiście w odpowiednim stroju obserwował Sebastiana z różnych odległości.
Dziś, w skórzanej kurtce i zaczesanymi do tyłu włosami w lekko przygarbionej posturze przypominającej osoby zamkniętej w sobie, chcącej być niewidzialną, powędrował aż na cmentarz. Z ciekawością usadowił się przy grobie nieznajomej mu osoby skąd miał odpowiedni widok na całą scenę. Wpakował dłonie w kieszenie krzyżując nogi w kostkach i ponuro skierował głowę w stronę ostatniego miejsca spoczynku - jak się okazało - nijakiej Elizabeth McKey, która zostawiła kochającego męża i dzieci dwa lata temu.

Moran - 2016-08-31 08:42:48

Jeśli czegoś miałby pogratulować Sherlockowi, to umiejętności kamuflażu - gdyby, oczywiście, zdawał sobie sprawę, że detektyw śledzi go, w dodatku od paru tygodni. Tak, nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, jakie czyhało na największą tajemnicę jego życia, wzruszył ramionami w odpowiedzi do brata.
- A tam jest jej ojciec - odmruknął, spinając się, jakby był gotowy iść się z teściem bić. - Chodźmy się pożegnać.
Ceremonia pogrzebowa skończyła się dobry kwadrans temu i większość ludzi poszła już, zainteresowana bardziej ucieczką przed deszczem niż zmarłą Suzette. Został tylko mąż, zięć i brat zięcia. Dwóch ostatnich po raz ostatni tego dnia popatrzyło na mogiłę, po czym podeszło do Simona. Starszy pan nie był tym zachwycony.
- Jak śmiesz - warknął, zwracając się omyłkowo nie do Sebastiana, a jego bliźniaka. - Jak śmiesz pojawiać się tu po tym, co zrobiłeś?!
- Ciszej, na litość Boską, jeszcze ktoś usłyszy - mruknął Rory. - Pomylił mnie pan z bratem, panie Smith.
Simon tym razem skierował się do Sebastiana. Ten starał się obrać najmniej prowokujący wyraz twarzy, w razie czego mocniej zaciskając palce na bukieciku, który przyniósł na groby Anne i Lucy (w ramach dewizy, że laski lubią badyle. A jeśli nie, to w ramach tej z bierz wieheć i wal).
- ZABIŁEŚ MOJĄ CÓRKĘ, A TERAZ MASZ CZELNOŚĆ PRZYCHODZIĆ...
- Panie Smith, ja kochałem pańską córkę - odpowiedział cicho Sebastian. - Tak samo jak szanowałem pana żonę. Dlatego tu jestem, bo mnie i pana małżonkę łączyła miłość do pana równie wspaniałej córki. Ile razy... - z każdym słowem mówił coraz szybciej i głośniej. - Ile razy mam powtarzać, że to NIE JA ZABIŁEM MOJĄ ŻONĘ?!

Sherlock Holmes - 2016-08-31 11:38:41

Sherlock obserwował całą scenkę z zaciekawieniem. Ta część jego pracy często uchodziła za najnudniejszą - przynajmniej według opinii prywatnych detektywów. Cóż, on sam był ponad nimi i wykonywał pracę znacznie waniejszą niż próba nieowdowienia zdrady małżonka czy odnalezienie naćpanego dzieciaka. Prawda była taka, że obserwacje składały się głównie z cierpliwego czekania na paru minutowe akcje. Czasem czekało się godzinę, innym razem dobę, parę dni. Sam Holmes miał od tego swoją sieć, która wyposażona w telefony zwalniała go z tej czynności. Oczywiście nie w każdym przypadku - był świadom, że oczy jego pomocników nie potrafią dostrzec tego co on, stąd w sytuacjach wyjątkowych lub wymagających większej uwagi sam poświęcał swój czas. Wtedy nie narzekał na nudę.
Zanotował sobie informację o bracie Sebastiana. Wiedział już, że on również zasłuży na chwilę jego uwagi. Za Sebastianem nachodził się już wystarczająco długo, by wiedzieć w jakich miejscach może go znaleźć - w przeciwieństwie do jego brata. Czy ten też pracuje dla Jima? A jeśli nie, to czy wie czym zajmuje się jego brat? Jak zareagowałby na taką informację? Uśmiechnął się lekko i ponownie zerknął przed siebie.
Wszystko wyglądało na to, że dzisiaj dowie się więcej niż w ciągu ostatnich paru dni. Miał zastój w przypływie informacji aż do teraz - tak wiele nowych nici, nowych wątków do prześledzenia. Trafił idealnie.

Moran - 2016-08-31 12:53:39

- Nie uwierzę - warknął Simon tonem, który Sebastian określiłby jeszcze dość spokojnym.
Przed pogrzebem Anne i Lucy snajper miał okazję obserwować rozjuszonego do granic pana Smitha. Przyszedł do niego do domu ze swoją małżonką tego samego dnia, kiedy przyszedł Brian Moran, ojciec Sebastiana. Suzette, dojrzawszy zięcia w stanie odległym od używalnego, zrobiła mu herbatę i próbowała pocieszać. W korytarzu do sypialni stała wtedy kołyska - na materacu wyraźnie widać było ciemną plamę. Wietrzenie nic nie dało i w domu nadal było czuć zapach krwi i paru policyjnych specyfików. No i alkoholu, od którego cudem udało się Sebastiana odciągnąć. Młody mężczyzna miał zamiar spalić rzeczoną kołyskę, a później podejrzewał, że to przez nią teść rzucił się na niego. Nie miał siły się bronić i Bogu dzięki był tam jego własny ojciec i teściowa. Powinien im podziękować, że jeszcze żyje, ale na tamten moment sam chciał umrzeć.
Smith kontynuował swoją tyradę.
- Choćbyś nie wiem co mówił. Jakim trzeba być skurwielem, żeby zabić żonę i własne dziecko, a potem się wypierać? Znaleźli cię koło ich trupów, Moran i nie uwierzę, że to nie byłeś ty.
Tu starszy pan splunął Sebastianowi pod pod nogi i zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, odszedł. Rory przytrzymał brata, zanim ten rzucił się na teścia. Mruknął mu coś cicho o tym, że nie warto. Przez jakiś czas rozmawiali ze sobą w tej cichej manierze, przechodząc nad inne groby.
Nagrobki nie były szczególnie bogate, aniołek nad tym mniejszym zaczynał łzawić zaciekami od deszczu. Sebastian podzielił trzymany w rękach bukiecik na pół - po części na oba groby - i podał bratu parasol, żeby te kwiaty odłożyć.

ANNE SMITH MORAN
☼1982 †2006

LUCY MORAN
☼†2006


- Powiedz mi, jak umiera ktoś w szpitalu to też się tak czujesz? - Jeden z bliźniaków wymienił stare kwiaty w wazonie na świeże. - Jakby ci ktoś... khhhkh?
Tu pokazał na siebie tak, jakby złapał się za serce i je sobie przekręcił. Jego brat pokręcił tylko głową, oddając mu parasol.
- Masz zamiar tu tak długo stać?
- Nie, mam robotę do zrobienia, wiesz.
- Wiem.

Sherlock Holmes - 2016-08-31 19:20:24

Charakterystyczne buczenie wydobywające się z kieszeni jego kurtki zignorował. Nie mógł odebrać teraz telefon, co najwyżej mógł odpowiedzieć na wiadomość. Jeśli to było pilne to domyślał się, że taką wkrótce dostanie. Wsunął jedynie dłonie w kieszenie i zablokował telefon urządzenie nawet na nie nie zaglądając. Spojrzał tylko ponuro za odchodzącym starszym mężczyzną znikającym mu szybko z pola widzenia.  Najwyraźniej w swym gniewie nieświadomie przyśpieszył stawiając większe kroki i zostawiając ślady na mokrej ziemi. Gdy Pan Smith oddalił się wystarczająco i zniknął za jednym z nagrobków Sherlock zarzucił na głowę kaptur. Siedząc w deszczu bez parasola mógł przyciągnąć uwagę nawet na cmentarzu, gdzie ludziom wybacza się różne dziwactwa.
Ponownie spojrzał w stronę bliźniaków i wyprostował się, gdy nie dostrzegł ich w miejscu, w którym przed chwilą stali razem z ich trzecim rozmówcą. Obrócił się lekko i rozejrzał dokładnie szukając dwóch znajomych sylwetek. Nie mogli ot tak sobie zniknąć. Nawet gdyby wiedzieli, że Holmes tu jest - taką możliwość odrzucał - za dużo widział, Moran na pewno nie dopuściłby by Sherlock stał się świadkiem takiej sceny. Wkrótce zauważył braci i pośledził ich wzrokiem.

Moran - 2016-08-31 20:48:44

Rory ziewnął w zaciśniętą pięść.
- Potrzebuję kawy - wymamrotał. Sebastian uśmiechnął się, odzyskując nieco humor.
- Co, nie śpi się po nocach, co? No, już, nie tłumacz się, ciebie to aż w Enfield słychać.
Rory odwzajemnił uśmiech, chociaż troszkę z przymuszeniem.
- Mam dziś nockę. Chodźmy na kawę gdzieś - popatrzył nad siebie, w zachmurzone niebo. Oberwał od chmur wodą. - Najlepiej niedaleko i żeby było tam sucho.

Sherlock Holmes - 2016-09-03 16:57:50

Kolejna wibracja telefonu - to pewnie wiadomość z narzekaniem na jego zwyczaj nie odbierania połączeń. Niczym się nie przejmując na chwilę przeniósł wzrok na najbliższe nagrobki. Gdy dwójka zaczęła się oddalać on również ruszył się z miejsca by nie stracić ich z oczu. Bez problemu zapamiętał położenie grobów i interesujące go nazwiska oraz daty. Teraz wystarczy tylko zadać odpowiednie pytania odpowiednim ludziom. Tych drugich najpierw będzie musiał znaleźć, za to  miał już ścieżkę za którą mógł podążyć w celu zdobycia kolejnych informacji. Ukradkiem wyciągnął telefon z kieszeni i odczytał sms tylko po to by zrobić zdjęcie. Ot tak, na pamiątkę.

Moran - 2016-09-05 21:01:41

Sebastian walnął Rory'ego w ramię po przyjacielsku, zanim wyszli z cmentarza. Rory po paru krokach oddał cios. Oddawali sobie nawzajem, zanim nie doszli do pobliskiej kawiarenki.

(chyba zt, prawda? Bo w sumie nie wiem, co dalej :P)

Sherlock Holmes - 2016-09-09 19:33:19

(si, nie ma co już ciągnąć dalej)

Zadowolony z obserwacji zachował swój entuzjazm w odpowiednich granicach. Ma nowe informacje, które dostarczą mu świeżego powiewu w jego śledztwu. Teraz mógł wziąć głęboki wdech i ponownie wdrożyć się w pracę. Najpierw jednak będzie musiał spędzić kolejne godziny w roli ogona Morana. Któregoś z dwóch.

z.t

www.radzymincentrumpark.pun.pl www.policja997.pun.pl www.zjawiska-paranormalne.pun.pl www.aishwarya.pun.pl www.zulnicamazancowice.pun.pl