Molly Hooper - 2014-12-13 22:42:50

W "podziemnej" części szpitalu znajduje się miejsce, które wbrew pozorom przez większość czasu jest pełne życia. To tutaj można znaleźć wyspecjalizowanych laborantów, patologów, a także dość często przedstawicieli Scotland Yardu i samego Holmesa.



http://media.tumblr.com/tumblr_m9zrlv5JR51rnx4kko1_500.jpg

Sherlock Holmes - 2014-12-14 10:38:44

Oderwanie się od towarzystwa informatyka i Fincha było jednym z najlepszych wydarzeń tego dnia. Pomijając skrzypka na dachu BC oczywiście - nic nie poprawia humoru jak dobre morderstwo. Zdecydowanie wolał widywać znajome twarze, nie koniecznie osób, które lubił, niż męczyć się z kimś obcym. Szczególnie takim.
W drodze do Barts zahaczył o kawiarnię i szybko wypił trzecią, lub czwartą kawę. Nie spał dobrze tej nocy, więc posiłkował się mocą kofeiny zapominając przy tym o śniadaniu. Potrafił funkcjonować bez jedzenia w czasie pracy, i robił to bardzo dobrze, ba, bardzo często mu to nawet pomagało. Pełne obiady go tylko spowolniały.
Wyrzucił kubek do kosza kierując się w stronę kostnicy, przypominając sobie tym samym, że minęło sporo czasu od jego ostatniej wizyty w tym miejscu. Sam nie wiedział dlaczego, skoro zwykle spędzał tu godziny, jak nie więcej, przy mikroskopach i innym sprzęcie, którego zazwyczaj brakowało mu w jego skromnym wyposażeniu na Baker street. Znajomość z Molly przynosiła wiele korzyści. Przeszedł przez ostatni korytarz i otworzył dobrze mu znane drzwi.
- Cześć Molly - rzucił od razu po wejściu zamykając pomieszczenie - co dla mnie masz? - dodał bezpośrednio i spojrzał w jej stronę.

Molly Hooper - 2014-12-14 13:54:05

Przełom października i listopada był dla Molly Hooper wyjątkowo pracowitym okresem. Kostnica niemal pękała w szwach, a wśród personelu zapanowała wstrętna epidemia grypy, przez co patolog przejęła znacznie więcej obowiązków niż zwykle. Jej (zazwyczaj) ośmiogodzinne zmiany znacznie się przedłużyły. Co prawda nie było to niczym nowym, ale tym razem Molly i tak zostawała z pracą w tyle. Dlatego, kiedy do kostnicy przywieziono kolejnych sześć ciał i wszystkie o tej samej porze, przez chwilę pomyślała, że nawet zazdrości tym swoim pacjentom. Leżą bezczynnie i ich największym problemem jest to czy dobrze się zaprezentują w trumnie, a i tak tyczy to tylko tej maleńkiej grupki śmiertelników, którzy nie zdecydowali się na kremację swoich zwłok po śmierci. Czy to przypadkiem nie jest definicją świętego spokoju?
Z głową zaprzątniętą podobnymi myślami wróciła z krótkiego lunchu, aby dokończyć badania dostarczonych poprzedniego dnia ciał. Praca zapowiadała się być monotonna - sześć podobnych ofiar i sześć identycznych zgonów - prawdopodobnie zatrucie. Szybkie oględziny ciała, standardowa toksykologia i po sprawie. Jednak to, co znalazła w ustach denata podczas autopsji ostatnich zwłok, przerwało rutynę wykonywanych badań. Zatrzymała się, przeanalizowała jeszcze raz wszystkie wyniki i po chwili namysłu stwierdziła, że nagły zgon tylu osób, nie może być ot takim sobie przypadkiem. W pierwszym odruchu sięgnęła po telefon i napisała smsa do Sherlocka. Ulżyło jej, kiedy przeczytała natychmiastową odpowiedź detektywa. W międzyczasie, kiedy na niego czekała, zabrała się za zostawioną na później papierkową robotę.

***

Usłyszawszy znajomy głos podniosłą głowę znad wypełnianych dokumentów.
- Cześć Sherlock, dobrze, że już jesteś - przywitała się i wstała.
Przystanęła przy stole, na którym leżały zakryte zwłoki i rzuciła detektywowi krótkie badawcze spojrzenie. Mimo energii, z którą wszedł do pomieszczenia widać było, że jest zmęczony. Zastanawiała się, kiedy ostatnio zdrowo się wyspał i porządnie odpoczął. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego jak dawno się nie widzieli. Od czasu... śmierci Elaine i ataku na Baker Street działo się wiele i każdego pochłonęły własne sprawy. A teraz Sherlock miał jeszcze na głowie Nico.
- Sprawa wygląda następująco - zaczęła, skupiwszy się. - Wczoraj przywieźli do nas zwłoki sześciu osób. A właściwie czterech, dwójka zmarła dopiero w szpitalu - dodała, zerknąwszy do odpowiednich dokumentów. Przeglądając je podeszła nieco do detektywa. -  Zostali znalezieni w takim i... innym stanie podczas biznesowego lunchu. Policja podejrzewała, że był to nieszczęśliwy wypadek i wszyscy zmarli w wyniku zatrucia. I faktycznie, toksykologia to potwierdziła - każdy z denatów miał we krwi bardzo wysokie stężenie tetrodotoksyny z ryby fugu, którą jedli, ale... - podeszła do blatu, aby zgarnąć z niego mały plastikowy woreczek - podczas autopsji szóstych zwłok pod językiem zmarłego znalazłam to - zakończyła i podała owy woreczek Sherlockowi. Znajdowała się w nim mała prostokątna karteczka zapisana dwoma ciągami cyfr i liter.:


5130455 010544
N 1011 W 2030



- Co o tym sądzisz? - Spojrzała na detektywa. - Właściwie to powinnam najpierw zawiadomić policję, ale uznałam, że lepiej jeśli najpierw na spokojnie sam na to spojrzysz... Zresztą z tego, co wiem u nich też teraz jest niezłe zamieszanie. Słyszałam o Barbican Centre, pewnie za niedługo sami się tu pojawią. Zaraz nam szuflad braknie - mruknęła bardziej do siebie.

Sherlock Holmes - 2014-12-14 23:03:55

Minęło sporo czas od jego ostatniej wizyty, co oznaczało również to, że bardzo dawno widział się z kręcącą się po pomieszczeniu Molly. Znał ją już parę dobrych lat, tratując ją stopniowo coraz lepiej. Faktem było, że początkowo utrzymywał tą znajomość by móc swobodnie korzystać z laboratorium. Wyciągał korzyści. Mijały dnie, tygodnie i Hooper stawała mu się bliższa, na pewien sposób. Ta dziewczyna, która najwyraźniej była w nim zauroczona, miała coś, czego brakowało większości, jeśli nie wszystkim, osobom, które zdołał spotkać - zaufanie. O ile na większość działań reagował podejrzliwie, ufał, że Molly jest tym rzadkim okazem, który robi miłe rzeczy dla samego robienia - nie dla późniejszych zysków. Potem sprawiła, że jego plan przeżycia starcia na dachu Barts stał się możliwy. Ich relacja nie uległa pogorszeniu. Każde z nich trwało w swoim świecie.
Podszedł bliżej i przyjrzał się zawartości woreczka, a dokładniej karteczce z ciągami cyfr znalezionej w jednej z ofiar. Szóstka bizmesmanów drogo przepłaciła za lunch znany w kuchni japońskiej. Danie było wyjątkowe - jeden błąd mistrza kuchni mógł sprawić, że każdy kto skosztował rybę umierał, tak jak i tutaj. Podniósł woreczek nieco wyżej.
- To może być wszystko. Od numerów telefonu, współrzędne, kod...- powiedział po chwili przypatrując się karteczce i kolejnym liczbom - u którego z nich to znalazłaś? Tych, którzy zmarli w restauracji, czy w szpitalu? - dodał jeszcze przenosząc na nią spojrzenie.

Molly Hooper - 2014-12-15 19:31:34

Ponownie zajrzała do trzymanej teczki z wypisanymi aktami zgonów.
- Hm, ten akurat zmarł na miejscu. Och, to nie była restauracja. - Zamknęła teczkę i spojrzała na Sherlocka. - Lunch jedli w siedzibie firmy, do której rady nadzorczej należeli. Tym bardziej nie wygląda mi to na przypadek.

(sorka Sherly, ale więcej  w tej chwili nie zdołam napisać ;_;)

Sherlock Holmes - 2014-12-15 23:58:55

Oderwał spojrzenie z karteczki i przeniósł je na młodą patolog.
- Wiesz, czy ich ostatnia wieczerza była zamawiana i dostarczana do biura, czy przyrządzana na miejscu? - zapytał machinalnie. Przygotowanie tej konkretnej ryby wymagało sporego doświadczenia. On sam znał ludzi na tyle by wiedzieć, że są tacy, którzy nie tylko zapłacą pokaźną sumę za mały kawałek dania, który źle przyrządzony może zabić, ale i tacy, którzy chętnie zamówią do siebie mistrza kuchni. Po to by popatrzeć jak marnują pieniądze korporacji, którą zarządzają. 'Skoro na koszt firmy, dlaczego nie możemy poczuć się lepiej'. Pokiwał głową na bok, nie tędy droga, przynajmniej nie teraz - Ważniejszym pytaniem jest to, po co ktoś włożył tą kartkę w usta denata - powiedział szybko zaraz po wcześniejszym pytaniu - Co chciał przekazać – dodał znowu patrząc na skrawek papieru.
- To na pewno są współrzędne. Mamy też datę i godzinę spotkania. Dziesiąty listopad – odparł i uśmiechnął się lekko.
(piszę, bo nie umiem dokładnie we współrzędne a google maps mi pokazuje morze, a to trochę kiepskie miejsce, chyba, że jesteś syreną xD)

Molly Hooper - 2014-12-16 21:37:45

(Well, chyba trochę Ci się namieszało. xD)

- Nie mam pojęcia - odpowiedziała na wcześniejsze pytanie Sherlocka.
Zrobiła krok do przodu i spojrzała mu przez ramię na karteczkę. Przyjrzała się cyferkom z dołu, układając sobie coś w głowie.
- Faktycznie - odparła bardziej do siebie. - Te współrzędne muszą być bardzo dokładnie, tyle tu tych cyfr... - dodała głośniej.
W tej chwili do kostnicy wszedł jakiś młody mężczyzna. Ubrany w śnieżnobiały kitel rozejrzał się po pomieszczeniu i podszedł do patolog, przesadnie przy tym wymijając Sherlocka.
- Cześć Molly. - Przywitał się z nią i skinął głową detektywowi, patrząc na niego podejrzliwie. - Jesteś potrzebna. Jakieś niedomówienie w sprawie śmierci tego lekarza.
Kobieta westchnęła tylko.
- Tego od zatrucia? - spytała.
- Dokładnie tego. - Pokiwał głową, potwierdzając.
Patolog odłożyła na blat teczkę z aktami zgonów i zwróciła się do Sherlocka.
- Wracam za chwilę. - I wraz z młodym lekarzem opuściła kostnicę.

Sherlock Holmes - 2014-12-16 23:49:15

Kiedy do pomieszczenia wszedł młody, nieznany mu mężczyzna sięgną do kieszeni po telefon. Fakt, że najwyraźniej został potraktowany jako coś, co zagrażało nieznajomemu nie wywarł na nim wrażenia, ba został nawet nieodnotowany, na tyle, by Sherlock wymownie zignorował jego wejście. Korzystając z aplikacji jedynie biernie przysłuchiwał się krótkiej wymiany zmian, by w razie wątpliwości się wtrącić. Gdy tylko usłyszał głos Molly skierowany do niego, uniósł lekko spojrzenie znad telefonu i w milczeniu odprowadził ją wzrokiem. Wynik, jaki podała mu aplikacja po wpisaniu współrzędnych mówił o tym, że powinien wybrać się na Craven Hill. Był dopiero początek listopada, do dziesiątego musi upłynąć sporo czasu. Włożył telefon z powrotem do kieszeni płaszcza i bezwiednie zaczął omiatać pomieszczenie wzrokiem. Znał je na pamięć, pomimo to, kontynuował czynność aż zerknął w stronę akt. Jako, że walczył z chęcią podsłuchania o co chodzi z zatruciem lekarza, co z resztą wzbudziło jego zainteresowanie, przejrzał je pobieżnie szukając czegoś, co mogło by rozjaśnić sprawę. Lub inaczej, sprawić, by spoglądał na nią inaczej niż pod kątem karteczki, jaka była w ustach denata. Po co ktoś ją tam schował? Do kogo miała dojść ta wiadomość? Czyżby on był adresatem? Jeśli tak, to po co ktoś włożył sobie tyle trudu i kim jest ta osoba. W jego umyśle pojawiło się sporo pytań i możliwych wariantów odpowiedzi na nie. Miał przeczucie, że warto informacje o współrzędnych zachować dla siebie, nie dopuścić by dowiedziała się o nich policja i cała reszta poszukiwaczy przygód.
Skończywszy wbił zimne spojrzenie w tak samo zimnych denatów.

Molly Hooper - 2014-12-20 18:26:01

Po upływie niecałych dziesięciu minut wróciła do kostnicy. Kiedy tylko przekroczyła próg, westchnęła ciężko, wyraźnie zmęczona i spojrzała na Sherlocka.
- Wymyśliłeś coś nowego? - spytała.
Od razu podeszła do odłożonych wcześniej dokumentów, przewróciła kilka stron i szybko coś w nich dopisała. Skończywszy oparła się o zimny blat i podniosła spojrzenie na detektywa.
- Myślisz, że to coś o czym... powinnam mówić policji? - zadała kolejne pytanie, chociaż była niemal pewna odpowiedzi. To z czym miała do czynienia na pewno nie było wypadkiem. Ta karteczka w ustach denata była tego mocnym dowodem. Ale po co ktoś ją tam wkładał? To była wiadomość, na pewno wiadomość... I nie wydawało jej się, że była ona przeznaczona dla kogoś ze Scotland Yardu. Wszystkie ostatnie sprawy kręciły się wokół jednego tematu. A w ostatnie tygodnie przez kostnicę przewinęło się jeszcze więcej ciał niż zwykle, każde związane z rzekomo inną historią.  Czy takie myśli to już obsesja?, pytała się w myślach Molly. Coraz częściej i całkiem nieświadomie obserwowała wszystko znacznie uważniej niż wcześniej. Instynkt podpowiadał jej, że powinna być czujniejsza. I była, ale robiła to wszystko tak naturalnie, że sama nie zdawała sobie sprawy ze swojego zachowania. Po prostu tkwiła w swojej codziennej rutynie.

Sherlock Holmes - 2014-12-20 19:41:07

Zastanawiał się nad tym, kto wyznaczył miejsce spotkania i im dłużej myślał, tym większą czuł satysfakcje. Rosnąc ciekawość sprawiała, że niechętnie patrzył na to, ile dni musi jeszcze upłynąć nim stawi się w wyznaczonym miejscu. Oczywiście, musiał się wcześniej odpowiednio przygotować, podejrzeć miejsce, upewnić się, czy jest w miarę bezpiecznie, przemyśleć, czy owe spotkanie ma jakikolwiek sens - raczej ma, nikt nie włożyłby sobie tyle trudu.
Drgnął lekko, słysząc nagle otwierane drzwi i odwrócił się by spojrzeć w ich stronę.
- Wiem już o jakie miejsce chodzi. A więc spotkanie - powiedział i lekko się uśmiechnął. Zdawał sobie sprawę, że to zaproszenie może przynieść mu więcej kłopotów, pomimo wszystko, ciekawość stłumiła wszystkie inne głosy, czy instynkty - w tym samozachowawcze. To tłumaczyłoby, dlaczego tak łatwo wpakowywał się w kłopoty.
- Prosiłbym, byś zachowała to wyłącznie dla siebie. Ani policja, ani inni nie powinni się o tym dowiedzieć. Zachowuj się tak, jakbyś tej kartki nie znalazła, Molly - powiedział zdecydowanym głosem. Oparł się o blat i włożył ręce do kieszeni przyglądając się jej.
- Ten lekarz... coś ciekawego?

Molly Hooper - 2014-12-26 22:41:41

Nie zdziwiła się zbytnio, kiedy Sherlock oznajmił jej, że już  wie o jakim miejscu mówią zakodowane na karteczce współrzędne. Nie znała drugiego człowieka, tak obeznanego w Londynie; detektyw znał miasto jak kieszeń własnego płaszcza. Ale wbrew pozorom świadomość tego, że zagadka została rozwiązana nie poprawiła jej humoru. Przypomniała tylko o zbliżającym się spotkaniu detektywa  - z kim? po co? , a tym samym czyhającym gdzieś blisko niebezpieczeństwie. Bo taka sprawa nie mogła być bezpieczna.
- Rozumiem - odparła cicho i pokiwała lekko głową, przytakując.
Popatrzyła na niego i przez krótką chwilę odwzajemniała jego spojrzenie.
- Ym... nie sądzę. - Przestąpiła z nogi na nogę i skrzyżowała ręce na piersiach. - Zatrucie kodeiną, pod jej wpływem dokonał na sobie... eutanazji. - Skrzywiła się nieznacznie. - Co prawda trochę niecodzienny przypadek, ale to nic specjalnego. - Zakończyła szybko i nieco automatycznie.
- Co to za miejsce? - spytała po chwili.

Sherlock Holmes - 2014-12-26 23:30:05

Delikatnie skinął głową wciąż ją obserwując. Chciał tym zachęcić ją do mówienia, a ponadto robił to, z czego słyną. Obserwował ją i wyciągał wnioski. Szukał zmian jakie mogły zajść w jej wyglądzie i próbował dojść do tego co na nie wpłynęło, oraz sprawdzał jak się zachowuje. Ot, dla samej wiedzy, bo minęło trochę czasu nim widzieli się po raz ostatni. Podczas tego 'ataku' na baker street? Czy nieco później? Tak czy siak - już był listopad a on nie wiedział ile Molly wiedziała.
- Nic specjalnego? - uniósł nieco brwi nachylając się nieznacznie do przodu. Wyciągnął dłonie z kieszeni jedną dotknął podbródka - Sam fakt, że lekarz zatruł się kodeiną wydaje się być podejrzany - dodał bardziej do siebie niż do kogo innego. Billy, zdolny, młody chłopak z jednej z londyńskich nory, w którym przesiadywali narkomani miał niezwykły talent, jeśli chodziło o chemię. I nie tylko. Dbał, by każdy 'gość' nie dał sobie w żyłę za dużo. Był przydatny, Sherlock to zauważył i wykorzystał okazję poszerzając sieć o dość ważny element. Wracając do lekarza - pomyłka była więc śmieszna, samobójstwo? Dość duża szansa, że mogło nie dojść do skutku.
Wyrwał się z zamyślenia słysząc pytanie.
- Craven Hill - powiedział automatycznie

Molly Hooper - 2014-12-29 21:30:31

- Nikt się tym specjalnie nie zajmował, stwierdzono samobójstwo... Ale przypadek sam w sobie dziwny, to fakt. - Odezwała się jeszcze w sprawie lekarza. - Sama przy tym nie pracowałam - zakończyła.
Wyraźnie czuła na sobie spojrzenie Sherlocka. To spojrzenie. Nie był to pierwszy raz, kiedy na nią tak patrzył i sama nie była jedyną osobą, na której to powtarzał. Zazwyczaj wyczuwała, kiedy Holmes ja dedukował i za każdym razem nie lubiła tego tak samo. To było jak naruszenie tej cienkiej granicy, która oddzielała prywatność człowieka od tego, z czym świadomie dzielił i chciał się dzielić z innymi. Lub inaczej to ujmując... jak zaglądanie pod maskę, którą człowiek co rano zwykle zakłada wraz z innymi częściami garderoby. Problem w tym, że bardzo często owe części mówią o ich właścicielu najwięcej. Wystarczy obserwacja i połączenie zauważonych faktów. Ale są jeszcze emocje. Emocje da się stłumić, da się ukryć głęboko, tam, gdzie ludzkie oko nie sięga. Można oszukać swoich obserwatorów, podnosząc do góry kąciki ust i mrużąc lekko oczy. To nie wymaga talentu aktorskiego. Wystarczy wola - "niech inni nie wiedzą".
Molly nie była wyjątkiem, jej też zdarzało przywierać się maskę "wszystko jest w porządku". Ale nie zawsze i nie przy każdym - tak jak teraz przy Sherlocku. Była zmęczona i dobrze wiedziała ile pracy jeszcze ją czeka. Dodatkowo znowu zaczęła się martwić. Musiałaby być ogromną optymistką, aby w takiej chwili uśmiechać się wesoło. Dlatego na odpowiedź Sherlocka pokiwała tylko nieznacznie głową i po chwili ciszy znowu zabrała głos.
- To niedaleko. I masz jeszcze dużo czasu. - stwierdziła. - Coś zamierzasz?

Sherlock Holmes - 2014-12-30 12:02:57

Sherlock delikatnie skinął głową przenosząc spojrzenie na ciało obok siebie. Wiele osób uznało by sytuację za co najmniej niezręczną. Ucinali sobie pogawędkę w prosektorium, gdzie leżało parę martwych osób z 'y' wyciętymi na klatce piersiowej. Byli traktowani jako element wystroju, przedmiot a nie ludzie - to ułatwiało pracę patologom. Tak jak często na miejscach zbrodni dało się słyszeć żarty, tak i tutaj - rozmowy o tym, co będzie się miało na kolacje, podczas badania treści pokarmowej było na porządku dziennym. Kiedy w powietrzu czai się śmierć trzeba ratować się humorem - reakcja obronna, która pomaga trwać w brutalnej rzeczywistości oglądania dość często kreatywnych sposobów śmierci. Przez to ludzie pracujący w wydziałach zabójstw, w wydziałach narkotykowych i patolodzy często cieszyli się opinią kogoś, kogo humor jest nie na miejscu.
- Toooo raczej nie było samobójstwo - powiedział raz jeszcze i uśmiechnął się krzywo na nowo odwracając wzrok w jej stronę.
- Cóż, skorzystam z zaproszenia. Zobaczę, co się stanie - wzruszył ramionami.

Molly Hooper - 2014-12-30 14:13:39

( Sherly, daję Ci (y) . I przyznam, że uwielbiam taki "humor" :'))

- Nie? - odparła. W sumie nie zdziwiłoby ją, gdyby okazało się, że śmierć lekarza nie była do końca wypadkiem, a Sherlock był bardzo pewny swojej postawy. Za bardzo? Westchnęła. - Za dużo tu tego wszystkiego. - Przestąpiła  z nogi na nogę i podeszłą do stołu sekcyjnego, aby sprawdzić na jakim etapie pracy się zatrzymała. Z ulgą zauważyła, że ciało wystarczy tylko jeszcze zszyć. - Hm... Mam nadzieję, że wtedy wszystko się wyjaśni. - Spojrzała znów na Sherlocka.

Sherlock Holmes - 2014-12-30 17:57:15

( A ludzie mówią, że takie osoby są sztywne (y) )

- Mam również taką nadzieje - powiedział posyłając jej krótki uśmiech. Przyglądał się jak podchodzi do ciała powoli wracając do pracy. Współpraca z Molly bardzo ułatwiała mu pracę. Mógł skorzystać z profesjonalnego sprzętu laboratoryjnego niemal o każdej porze, nie mówiąc już o pierwszeństwie w prosektorium. Czasem mógł dowiedzieć się czegoś szybciej niż prowadzący sprawę pracownik Scotland Yardu - działał tym samym im na nerwy co dodawało mu dodatkową satysfakcję.
-  Więc... jak się trzymasz? - zapytał przerywając ciszę.

Molly Hooper - 2014-12-31 01:15:53

(Sztywne mówisz? xD Chyba w kostnicy nie byli, hehe...)

W międzyczasie, kiedy Sherlock mówił, założyła lateksowe rękawiczki i zabrała się za kończenie autopsji szóstego denata. Nie było w tym nic dziwnego - zazwyczaj, kiedy rozmawiali, któreś z nich pracowało. Zgarnęła z szuflady stołu sekcyjnego odpowiedniej grubości igłę i jednym, sprawnym ruchem nawlekła na nią wcześniej wybraną nić. Jeszcze raz spojrzała krótko, ale uważnie na rozcięcie, rozpoczynające się na klatce piersiowej nieboszczyka i po chwili wbiła igłę w jego sztywne ciało. Powtórzyła ten ruch od wewnątrz i pierwszy szew miała za sobą. Dalej działała już machinalnie. Tak jakby zszywała dziurę w wychodzonej już skarpecie.
Kiedy Sherlock zadał jej pytanie momentalnie przerwała swoją pracę, zatrzymując dłoń kilka centymetrów nad ciałem i podniosła spojrzenie na detektywa.
- Jest... - zaczęła nie całkiem pewna tego, co ma powiedzieć. Jak się trzyma po czym? Zamachu na Baker Street, śmierci Elaine, wiadomości o powrocie Moriarty'ego czy po prostu: jak się trzyma teraz, dzisiaj, każdego zwyczajnego dnia? Zamrugała i wybrała odpowiedź idealnie pasującą do każdej z tych opcji. - Jest jak zawsze. Trzymam się dobrze. - Tego też nie była pewna. Uśmiechnęła się. - A jak z tobą? Co z Nico?

Sherlock Holmes - 2015-01-01 13:18:24

Przyglądał się jej pracy w milczeniu. Zazwyczaj pędził, nie szczędząc czasu na chwilę przerwy, każda chwila wytchnienia była męką a nawet czymś w rodzaju tortur. To dość trudne - dłuższa chwila odpoczynku po nieustanej pracy wywoływał nie tylko poczucie tego, że nie ma się co z sobą zrobić, czasem pojawiało się poczucie winny. Nie oznaczało to jednak, że czasem czuł się zmęczony. Teraz czerpał siłę z tego, że może na chwilę zatrzymać się i pomilczeć, choćby w prosektorium, w miejscu, które kojarzyło mu się z zerwanymi nad mikroskopami nocami.
Uniósł spojrzenie i zatrzymał je na Molly. Jedna z uniwersalnych odpowiedzi, jakimi obdarowywali się osoby, które ledwie się znają lub osoby, które znają się zbyt dobrze. Czasem taka odpowiedź oznaczała nie więcej niż 'nie chcę o tym rozmawiać', tyle, że w grzeczniej formie i pod dobra przykrywką - czasem pokrywającą się z prawdą. Bo oznaczało 'wszystko dobrze', 'trzymam się'? Sytuację rzeczywistą, czy sam fakt, że przetrwało się kolejny dzień? To tak jak z odpowiedzią 'jestem zmęczony', która mogła oznaczać nieprzespaną noc, ale również zmęczenie życiem - ktoś mówił prawdę, ale w taki sposób, by nie zwrócić na to uwagę.
- Choć zawsze mogło być lepiej, huh? - uśmiechnął się lekko - Trwamy, trzymamy się - obojętnie wzruszył ramionami westchnął

Molly Hooper - 2015-01-01 22:37:59

- Zawsze. Ale mogło być też znacznie gorzej. - Wciąż patrząc na Sherlocka skinęła głową w kierunku denata, na którym właśnie pracowała, krzywiąc się lekko i wreszcie uśmiechając.
Odpowiedź Sherlocka nie byłą zbyt wyczerpująca, ale nawet takiej się nie spodziewała. To, że sobie ucięli ot taką zwyczajna pogawędkę już samo w sobie było czymś. Chociaż... od pewnego czasu stało się normą. Po powrocie do żywych w detektywie zaszło całkiem sporo zmian.
Kiedy się odezwał uśmiechnięta pokiwała lekko głową i wróciła do zszywania otwartego ciała.
- To musi dla ciebie dość ciekawe. To całe ojcostwo... - odezwała się znów tym razem już nie podnosząc wzroku.

Sherlock Holmes - 2015-01-01 23:16:30

- Ciekawe to dobre słowo - na potwierdzenie swoich słów skinął lekko głową. Nigdy by nie uwierzył, nawet sam sobie, że jest ojcem, aż do czasu, kiedy Dawson przywiozła go na Baker Street. Wydawało mu się jakby od tego dnia minęło sporo czasu, gdy naprawdę nie minął nawet rok. Przez ten czas zdołał nie tylko przyzwyczaić się do tego faktu, ba nawet chłopaka zaakceptował i polubił. Wciąż zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo dziwnie brzmi zdanie stwierdzające, że jest ojcem. Starał utrzymać to w tajemnicy - dla bezpieczeństwa, w obawie przed tym, że jego wrogowie postanowią wykorzystać okazję. Starał się być dobrym rodzicem, jednocześnie będąc sobą, i wydawało mu się, że średnio mu to zadanie wychodziło.

Molly Hooper - 2015-01-03 23:33:58

- Ale dajesz radę - spojrzała na niego krótko i podniosło wyżej kąciki ust.
Czy Sherlock naprawdę sobie radził? Tego nie mogła być pewna. Ale wiedziała, że wbrew wszystkiemu troszczył się o Nico, przyjął go pod swój dach, a przede wszystkim - zaakceptował fakt, że został ojcem. Dla kogoś mogło to być czymś, co powinno zrobić się naturalnie, zwyczajnym odruchem moralnym, jednak w sytuacji, w której się teraz znajdował Sherlock, takie zachowanie wymagało jednak dużego poświęcenia i odpowiedzialności. Detektywowi cały czas groziło niebezpieczeństwo, czuła to, nie mówiąc już o jego najbliższych - Johnie, pani Hudson, Gregu, a ostatnimi czasy także Marysi i oczywiście Nico.
Tym, co Molly zauważyła po powrocie Sherlocka i co ją jednocześnie bardzo ucieszyło, jak i zaniepokoiło było to, jak otwarty na emocje stał się detektyw. Nie można tu było mówić o wielkiej przemianie, skądże, Holmes wciąż miał w sobie dużo z zamkniętego dla obcych introwertyka, jednak ten, kto należał do jego bliższych znajomych z pewnością spostrzegł te (nie)wielkie zmiany w jego charakterze. Trudno było powiedzieć o jakie z nich dokładnie chodziło, jednak relacja Sherlocka z Nico tylko potwierdzała to, że w jego chowanym pod grubym płaszczem ciele skrywa się nie tylko umysł geniusza, ale i dusza człowieka z własnymi sentymentami. Wbrew pozorom,, ta oczywista rzecz, wypowiedziana na głos mogłaby brzmień nieco obco. A wszystko przez te maski, pozory stoicyzmu, tak pomocne w niecodziennym życiu, które aktualnie wszyscy wiedli.
Pochyliła się znów nad ciałem nieboszczyka i po raz kolejny wbiła w jego ciało igłę, kończąc w ten sposób już ostatni szew.

Sherlock Holmes - 2015-01-03 23:51:48

Coraz częściej miał wrażenie, że wokół niego dzieje się zbyt wiele. Śmierć Elaine, Jim, Nico... to wszystko połączone z nieustannym stresem i obawami powodowało, że zdawał sobie świadomość z tego, jak bardzo balansuje na granicy trzymania się w ryzach. Do tego ta kobieta, która fakt faktem, ostatnio się nie pojawiła, nie dająca mu pozwolić myśleć o tym, że jest w miarę bezpiecznie. Zdarzało mu się zapomnieć o tym, co ważne i pozostawał w przeszłości nie poświęcając czasu na przyszłość. To było głupie, sam zdawał sobie z tego sprawę, jednak czasem poddawał się temu uczuciu zapominając o najważniejszym. Zmrużył oczy.
- Przynajmniej według niego - powiedział i uśmiechnął się lekko - Chociaż jest jedna rzecz, jaka mnie niepokoi odkąd wrócił z Barts - dodał spoglądając na nią. Teraz miał mało okazji by z nią porozmawiać, a przecież zawdzięczał jej życie. To ona widziała, że coś się dzieje przed pamiętnym skokiem. Mógł powiedzieć, że jej ufał.

Molly Hooper - 2015-01-04 00:36:20

O pobycie Nico w szpitalu dowiedziała się później od reszty, ale i ją przyprawiło to o kolejne nerwy. Kilka razy zdarzyło się jej zaglądnąć do sali, w której leżał najmłodszy z rodu Holmesów, ale nie miała okazji bliżej się z nim zapoznać. Sprawiał wrażenie dobrego i miłego, aczkolwiek nieco trudnego chłopaka. To ją akurat nie dziwiło.
- Czyli mam rację, w końcu sam wie najlepiej. - Odwzajemniła uśmiech. Odłożyła igłę do stojącego na blacie pojemniczka, zakryła denata prześcieradłem i z ulgą ściągnęła rękawiczki.  - Co masz na myśli? - spytała, patrząc na Sherlocka. Nie liczyła na zwierzenia, ale skoro już rozpoczął temat... widocznie z czymś chciał się z nią podzielić.

Sherlock Holmes - 2015-01-04 12:58:42

Przystanął z nogi na nogę i oparł się o blat obserwując jak igła wędrowała w górę i w dół a następnie trafiła w odpowiednie miejsce. Było coś uspokajającego w tym ruchu, pomimo fakty, że ostry koniec narzędzia wbijał się w ciało nieboszczyka. Wpatrywał się przez chwilę w pojemniczek nim przeniósł ponownie spojrzenie na Hooper.
- To prawdopodobnie jest naturalna reakcja, ale trochę zwróciła moją uwagę - powiedział wkładając dłonie do kieszeni. Przejechał palcem po telefonie, który przynajmniej na tą chwilę milczał - Może dlatego, że raczej nigdy bym go o to nie podejrzewał. Jest bardzo - zastanowił się szukając odpowiedniego słowa - wściekły. Zły. Pragnie zemsty - dodał. Fakt, to było coś, co raczej nie powinno dziwić po wydarzeniu, jakie spotkało Nico, jednak podświadomie uważał, że chłopak ma w sobie więcej dobroci.

Molly Hooper - 2015-01-04 14:00:19

- Mhm - mruknęła tylko i w zamyśleniu przegryzła lekko wewnętrzną część dolnej wargi. Przyjrzała się baczeniej detektywowi , ale zaraz potem przeniosła to spojrzenie na dłonie, które wciąż miała polożone na chlodnym stole prosekcyjnym.
- Tak, wydaje mi się, że to całkiem normalne. - Odezwała się po chwili milczenia. - Został bardzo skrzywdzony, Sherlock. Na pewno dobrze zdasje sobie sprawę z tego, dlaczego to wszystko sie wciąż dzieje... A przecież tak naprawdę wszyscy tylko się na sobie odgrywają, to... jedna wielka zemsta. - Ściszyła głos, już na niego patrząc. - Nico czuje to, co inni. I pewnie sam się o ciebie martwi - dodała już głośniej.

Sherlock Holmes - 2015-01-04 17:28:48

Wpatrywał się w nią i słuchał tego co mówi. Pozwolił, by po tym jak skończyła na chwilę zapanowała cisza. Przez te parę sekund pomyślał o tym co usłyszał. Czuł potrzebę porozmawiania o tym z kimś, ponieważ jako ojciec nie wiedział czego powinien się spodziewać. Funkcjonowanie w roli detektywa weszło mu w krew już dawno temu, i nie zwrócił by na to wszystko większej uwagi - co nie oznaczałoby, że całą sytuacja byłaby zignorowana. Ale przyjmując na siebie kolejną rolę starał się ją wykonać dobrze. On i uczucia? Przez większość życia trzymał je od siebie z daleka, a teraz, gdy tylko się pojawią, nie potrafi się nimi... posługiwać? Tak, to dobre słowo.
- Hm, tak myślałem, ale wolałem to usłyszeć kogoś, kto ma większe doświadczenie z tą emocjonalną częścią życia - stwierdził szybko i krótko przytaknął posyłając jej uśmiech

Molly Hooper - 2015-01-05 00:07:31

W odpowiedzi pokiwała nieznacznie głową.
- No tak. Chociaż ekspertem i tak nie jestem. -  Posłała mu słaby uśmiech i wróciła do pracy. Sięgnęła po wcześniej odłożone papiery, z kieszeni wyciągnęła długopis i wypełniła ostatnie dane dotyczące sekcji. W ostatnie dni starała się robić wszystko na bieżąco, aby uniknąć zbyt dużych zaległości także w papierkowej części jej pracy. W tym całym harmiderze, który panował aktualnie na najniższych piętrach szpitala, łatwo było się zgubić. Schowała akt zgonu do foliowej koszulki, a tą do odpowiedniej teczki - wszystko to było rozłożone na jednym z blatów. W tej chwili kostnica pełniła także nieco chaotycznego rolę biura. Zerknęła na zegar. Mimo kłopotliwej karteczki, dość szybko sobie poradziła  z tym ciałem. Mogła pozwolić sobie na chwilę wytchnienia.
Przystanęła przy stole naprzeciw Sherlocka i przyjrzała mu się. Już dłuższą chwilę stali w ciszy. O czym teraz myślał detektyw? Musiał czuć się nieco zagubiony skoro pytał ją o to, co myśli w kwestii Nico. Znajdował się w całkiem nowej sytuacji, rozumiała go. I trochę było jej go żal. Ojcostwo nie było czymś, gdzie dużą rolę odgrywała inteligencja, najważniejsza była umiejętność zapewnienia dziecku poczucia bezpieczeństwa, wsparcia i... miłości. To nie było łatwe dla nikogo, a Sherlock wyglądał, jak gdyby nie tyle, co brakowało mu wiedzy w tym temacie i oczywiście doświadczenia, ale i wiary w to, ze sobie poradzi. Molly przypomniało to o jej własnym ojcu. Łączyła ją z nim bardzo duża więź, był jej pierwszym prawdziwym przyjacielem. I przede wszystkim - kochał ją, a ona jego.
Uśmiechnęła się smutno na wspomnienie swojego rodziciela i wyrwała z głębszego zamyślenia. Sherlock wciąż był w kostnicy i wiedziała, że gdzieś w środku czuje on niepewność. Sam potrzebował wsparcia.
- Sherlock - zaczęła po chwili - nie myśl o sobie tak krytycznie. To, że coś wymaga od ciebie większego zaangażowania emocji niż zwykle nie znaczy, że jest... - przez chwilę szukała odpowiedniego słowa - nieosiągalne. Albo katastrofalne. Poradzisz sobie, już sobie radzisz. - Była pewna tego, co mówi. Uśmiechnęła się cieplej, nie spuszczając z niego wzroku.

Sherlock Holmes - 2015-01-05 22:48:12

Westchnął cicho kierując spojrzenie na dół sterylnego stołu, na którym spokojnie leżało ciało. Ci to dopiero mieli łatwo, nie obchodziło ich nic - ani problemy jakie mieli na co dzień, problemy z pracą czy rozkład ich ciała - w końcu byli martwi, skończyli swój żywot i zniknęli pozostawiając po sobie tylko i wyłącznie wspomnienia i rzeczy, jakie do nich należały. Wszyscy ludzie obawiali się śmierci, choć oznaczała ona nic więcej niż spokój. Nawet nie będzie trzeba martwić się o ból bliskich, skoro się go nie widzi. To brzmiało jak egoistyczna wymówka samobójcy, któremu nikt wcześniej nie zdołał pomóc.
- Cóż, założyłem, że warto się z tobą tym podzielić, ponieważ i tak masz większe doświadczeni niż ja. Nie ważne, czy jesteś ekspertem, czy też nie - odpowiedział z uśmiechem ponownie przenosząc na nią spojrzenie.
Uniósł brodę nieco do góry - nabyty odruch kiedy miał odpowiedzieć na pytania, lub stwierdzenia, mając przy tym nieco inne zdanie od pozostałych - zazwyczaj zawsze.
- Jestem dobry w tym co robię ponieważ zawsze potrafiłem zachować dystans, Molly. Emocje są niebezpieczne. Potrafią zmusić cię do zrobienia tego, co po 'zablokowaniu' ich uznałabyś za bardzo niepraktyczne - odparł krótko.

Molly Hooper - 2015-01-15 19:38:12

- Ale są potrzebne. Niektóre życiowe role po prostu wymagają ich obecności. Na taką cichą chwilę słabości można sobie pozwolić - odparła. Spojrzała na niego smutno, kiedy jej uśmiech zdołał już całkowicie zblednąć.
Chęć zemsty tez jest uczuciem, pomyślała. I to jednym z niebezpieczniejszych, bo człowiek nim owładnięty, stawiając przed sobą to jedno zadanie przestaje myśleć racjonalnie i jest w stanie zrobić naprawdę wszystko, aby osiągnąć swój cel. Ten, kto uważa, że to miłość potrafi doprowadzić do obłędu, chyba nigdy nie poznał smaku prawdziwej nienawiści i poczucia krzywdy. Molly, której żadna z tych emocji nie była obca, martwiła się tym, co może się zdarzyć. Wykonywanie wyroków według własnych zasad, niekoniecznie bliskich moralności, mogło prowadzić do jeszcze większego okrucieństwa niż tego, z którym sami zostaliśmy potraktowani. Bycie tego świadomym przyprawiało o jeszcze większy niepokój.
- Wiesz może jak się ma Marysia?  Nie widziałam jej od tygodni - zagadnęła ponownie po dłuższej chwili, zmieniając przy okazji temat. Powiedziała już Sherlockowi to, co chciała, nie widziała sensu kontynuowania poprzedniego tematu.

Sherlock Holmes - 2015-01-19 20:26:44

Oparty o stół wsparł się dłońmi obserwując Molly. Nie odpowiedział, postanawiając, że temat został zakończony. Oboje mieli nieco inne stanowisko i inaczej wyrażali swoją opinię. O ile nigdy nie miał problemów ze zrozumieniem chemii, to emocje - które w sumie były tym samym, a to sprawiało trudność - zazwyczaj nie były dla niego jasne. Nie oznaczało to, że totalnie nie miał o nich pojęcia, albo, że musiał nosić ze sobą książeczkę, w której rozpisane było to, jak wyglądają emocje - swoją drogą nauczył się je rozpoznawać, ale nie o to chodziło - o ile większość dało się zrozumieć instynktownie, to działania sprawiały, że jego wiedza była podburzana. Wtedy zadawał pytania do osób, które są bardziej obeznane z tematem - ku ich zdziwieniu. Sherlock Holmes nie szuka rady, ani podpowiedzi. Wie więcej, dlaczego miałby więc pytać? Dokładnie sortował to, co docierało do jego Pałacu, kasując te informacje, które uważał za zbędne. Kiedy potrzebował czegoś ad hoc wystarczyło włączyć przeglądarkę internetową i odpowiednio sformować problem. Współcześnie inteligentne osoby, cechują się umiejętnością szybkiego i sprawnego wyszukiwania informacji.
Wyrwał się z zamyślenia delikatnie unosząc brwi.
- Również z nią się nie kontaktowałem - zastanowił się, starając sobie przypomnieć ostatnie spotkanie. Zdawał sobie sprawę z tego, jak wszyscy się od siebie oddalili i nie widział w tym nic złego. Wręcz przeciwnie - dystans był dobry. - Ale wierzę, że w swój sposób się trzyma. Jest młoda, ale zdecydowanie silniejsza i bardziej doświadczona niż jej rówieśnicy - stwierdził

Jena McMorrow - 2015-01-24 00:40:24

[MOLLY]

- Taak, w to nie wątpię - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Sherlock przedstawił sprawę jasno i wyglądał na spokojnego. Może powinna przejąć tą część jego dystansu i zacząć myśleć racjonalniej? Tyle, że dotychczas sądziła, że sama tak postępuje. Zbyt dużo myślę, przeszło jej ponuro przez głowę. Gdyby nie praca, której ostatnio miała pod dostatkiem, na ten swój spokojny sposób zbzikowałaby jeszcze bardziej.


//Brak weny na Molly tak bardzo. Kończymy tutaj powoli?

Sherlock Holmes - 2015-01-25 16:09:06

/ ay, kończymy, moja też na wyczerpana

Detektyw skinął głową wpychając ręce do kieszeni płaszcza. On skończył temat i nie miał nic więcej do powiedzenia, czekał więc, ze temat podejmie Molly. Gdy tak się nie stało, wyprostował się lekko i oderwał od blatu zerkając krótko na leżące na stole ciało.
- Na mnie już czas, Molly - powiedział krótko - Zachowaj to, o czym dziś rozmawialiśmy dla siebie - dodał.

[zt]

Moran - 2016-07-13 17:03:06

U Jima były dwa rodzaje zleceń. Jedne z nich pojawiały się niestety coraz rzadziej, bo ściągały zbyt dużo uwagi mediów i policji. Zlecenia drugiego typu były ciche, a trupy miast na pierwszych stronach gazet, lądowały na dnie Tamizy lub na stryczku we własnych mieszkaniach. Im cichsze miało być zlecenie, tym bardziej trzeba się było starać o przechytrzenie patologów w Bart's. To zaś nie było ani proste, ani nie kończyło się tak szybko.
Po zleceniu takiego gatunku trzeba się było upewnić.
Nie był przyczajony w cieniu, dla odmiany Jim kazał snajperowi ukryć się na widoku. Z techniczną pomocą Q i Asmodeusza wszedł do kostnicy jako asystent na praktykę zawodową. Miał, no cóż, niewiele czasu. Tylko co akta mówiły o jego ofierze?

Molly Hooper - 2016-07-13 17:39:48

Zmiana Molly zwykle  zaczynała się o  14, jednak z powodu zaległych badań  laboratoryjnych i - standardowo, pracy papierkowej, panna Hooper postanowiła wpaść do Bart's nieco wcześniej. Tego dnia w Londynie było wyjątkowo upalnie, a na niższych poziomach szpitala panował przyjemny chłód, więc spędzenie południa w pracy zdawało się być niemal zbawcze.
Patolog odbiła swój identyfikator i weszła do małego kantorka, by odłożyć torbę. Zerknęła na grafik - tego dnia mieli pojawić się nowi stażyści. Jeszcze żaden nie został jej przypisany, ale wiedziała, że to kwestia czasu. Teraz miała jeszcze wolną chwilę i postanowiła, że zacznie od uzupełnienia ostatnich aktów zgonu.  Włożyła  kitel i zeszła na jeszcze niższy poziom, do  prosektorium.

Moran - 2016-07-13 18:11:17

Wcześniej rozglądał się za dokumentami na górze i jedynym, co znalazł wartego uwagi, był harmonogram. Jedyne znajome nazwisko - Hooper - szczęśliwie było ulokowane na liście dopiero przy kolejnej zmianie. Odetchnął i udał się na dół. Było zimniej niż się spodziewał, chociaż niewiele zimniej. Kiedy usłyszał za sobą kroki, był już prawie przy nazwisku swojej ofiary.
Prawie. Kiedy się odwrócił, żeby sprawdzić kto przyszedł, miał gotową wymówkę ze wzmianką o zmianie przepisów dotyczących składowania informacji czy innego gówna w tym stylu. Nie odezwał się jednak, kiedy rozpoznał twarz kobiety.
Kurwa. Molly Hooper.
Poprawił okulary na nosie. Że też jego zlecenia zawsze się tak kończyły.
Kurwa.
Pokazał zęby w niewinnym uśmiechu.
Kurwa.
Ogolił się, może to coś zmieni..? Nie?
Kurwa.

Molly Hooper - 2016-07-13 18:50:10

Schodziła po schodach, w myślach przeczesując listę rzeczy do zrobienia i zastanawiając czy w domu ma jeszcze dość kociego żwirku. Z zamyślenia wyrwał ją widok mężczyzny. Zanim jednak zdążyła połączyć znajomą twarz z odpowiednim nazwiskiem, w odpowiedzi na uśmiech automatycznie uniosła kąciki ust. Przekroczyła próg pomieszczenia.
-  Dzień dobry, jestem dok... - Zamknęła usta. Kolejny odruch.
Zatrzymała się i przyjrzała mężczyźnie uważniej. To przecież śmieszne. Przesunęła spojrzenie na miejsce, gdzie powinien znajdować się jego identyfikator. Pusto.
Niezauważalnie drgnęła.
A może to jednak stażysta, może to sprawa wyobraźni, może mogła jednak pospać trochę dłużej...
Ciche chrząknięcie Molly przerwało, trwającą zaledwie sekundę ciszę.
- Sebastian Moran?
Mimo zaakcentowania ostatniej sylaby, brzmiało to bardziej jak stwierdzenie.

Moran - 2016-07-13 19:56:06

- Jonathan Owens - poprawił, próbując grać na zwłokę. Widząc jednak minę Hooper, westchnął ciężko. - Ja to mam jednak przejebane, co?
Miał naprawdę zły dzień i teraz doszło do tego wrażenie, że go skuwają. No bo było prawie pewne, że zadzwoni na policję, a jak tu uciec jeżeli dodatkowo poinformuje szpital? Byli w podziemiach, więc nawet ucieczka oknem nie była możliwa.

(wychodzę z domu, później/rano odpiszę, okej? ^^" I przepraszam za słaby odpis)

Molly Hooper - 2016-07-13 21:30:05

Możliwe, że w innej sytuacji reakcja Morana rozśmieszyłaby Molly. Szybka i... naiwna. Jak w grze w skojarzenia.
Nie skomentowała jego odpowiedzi. Była pewna,że jest odwrotnie -  to ona zastała w miejscu pracy zawodowego zabójcę.
-  Co tu robisz? - spytała zwykłym tonem. Podejrzewała jednak, że może chodzić o rzecz najbanalniejszą. Każdy wie, gdzie pracuje, a o tej porze w szpitalu panował już i tak spory harmider...


(No weź, luzik arbuzik,  nie piszemy tu przecież powieści :D)

Moran - 2016-07-14 12:45:30

- Aktualnie? Stoję i z tobą rozmawiam - odpowiedział, rozkładając ręce. Złożył je potem za plecami, dyskretnie wyciągając w końcu znaleziony akt zgonu.
Tylko tyle chciał się, cholera, dowiedzieć. Uświadomił sobie jednak, jak musiało to wyglądać dla Molly - i to, co zobaczył oczyma wyobraźni przyprawiło go o kolejne westchnięcie. Znowu wyszedł na psychopatę, który łazi jak idiota za każdą osobą płci żeńskiej z najbliższego otoczenia Sherlocka Holmesa. Jak jakiś szpieg, w dodatku bardzo, bardzo niskiego sortu.
- Zabić cię nie zabiję i tak w gruncie rzeczy to już się zmywam...

Molly Hooper - 2016-07-14 13:16:52

- O. Miło to słyszeć.
Kiedy Molly stała się sarkastyczna? Włożyła ręce do kieszeni, obserwując ruchy Morana.
- Bez powodu tu nie przyszedłeś. O co chodzi? O ciało, o  mnie, o... - urwała, nie wiedząc właściwie, co innego mogło go interesować w kostnicy. - On cię przysłał?
Przypomniała sobie wszystkie ostatnie przypadki, którymi przyszło się jej zająć. Żadnych morderstw. Wypadek, powikłania, śmierć naturalna i jedno samobójstwo.
Jedno samobójstwo.

Moran - 2016-07-14 13:24:45

- O ciebie i nie, nikt mnie nie przysyłał - odpowiedział, z lekko, ale wciąż wyczuwalnym zrezygnowaniem. - Tak dla odmiany chciałem coś dobrego dla świata zrobić. Pomóc, nie wiem.
Podrapał się po karku z zakłopotaniem. Pozwolił, by zmartwienia całego tego zlecenia przejęły kontrolę nad mięśniami jego twarzy.
- Chciałem cię ostrzec, Molly Hooper.

Molly Hooper - 2016-07-14 13:33:12

Przestąpiła z nogi na nogę. Starała się odczytać z twarzy mężczyzny emocje, ale te, które na niej znalazła, dużo jej nie dały. Był zdenerwowany, może zniecierpliwiony. Zmęczony. Przyłapała go, to było jasne. Ale nie wiedziała na czym.
Na kolejne słowa Morana, uniosła brew.
- Ostrzec?


//KONKURS: co samotny mężczyzna może robić po tajniacku w kostnicy? Czas, start! W nagrodę świeże gałki oczne.  <3

Moran - 2016-07-14 13:54:05

- Dokładnie - skinął głową i przysiadł na pustym stole. Udało mu się wsunąć akt zgonu do kieszeni, zanim splótł dłonie na kolanie.
- Jakkolwiek jesteś po drugiej stronie barykady, nie wyglądasz mi na kogoś, kto zasługuje na śmierć w męczarniach i miałbym dla ciebie radę. Jeśli będziesz w stanie, załatw sobie wolne w czwartek w przyszłym tygodniu. Albo spóźnij się do pracy o te dziesięć czy piętnaście minut.

Molly Hooper - 2016-07-14 15:40:25

Zamrugała kilka razy.
Ta rada była absurdalna, jeżeli nie głupia. Dostosowanie się do nie byłoby prawie jak współudział w tym, cokolwiek Moran planował.
- Kto inny odpowiada za mój grafik - odpowiedziała krótko i zacisnęła usta. 
W tej danej chwili czuła się bezsilna. Już drugi raz spotkała się z Moranem w cztery oczy i po raz kolejny nie miała  jak tego wykorzystać. Nie mogła przecież teraz nikogo wezwać. W tym  miejscu w szpitalu nie było nawet ochrony. Zresztą, co by im powiedziała? Że intruz włamał się do  kostnicy w celu..?  Stłumiła westchnięcie.
Ma tylko informację. Aż informację.
- W dalszym ciągu chciałabym wiedzieć, co robisz w moim miejscu pracy - jej głos był spokojny, niemal pozbawiony emocji.

Moran - 2016-07-14 22:58:45

- Krótka chwila może nieraz uratować życie, nie sądzisz? - Znów westchnął i wstał. - A jak obstawiasz?

//krótko, nie mogę nic wykrzesać ;;

Molly Hooper - 2016-07-15 23:11:38

- To...  chyba oczywiste, jak to wygląda.
Przez chwilę milczała. Najprostsze rozwiązanie było  bezpodstawne. Nie miało sensu. Przez chwilę nad czymś myślała.
- Albo  chcesz się upewnić, czy na pewno wszyscy tutaj są martwi. Czy się nie pomyliłeś - dodała bardziej do siebie.

Moran - 2016-07-16 08:29:12

- Skoro ktoś tu trafił to na pewno jest martwy - zauważył. - A skoro ja powiedziałem, co miałem do powiedzenia... Wypuścisz mnie po dobroci czy jednak mimo wszystko muszę cię ogłuszać?
Przestąpił z nogi na nogę, z rękami splecionymi za plecami. Czemu wobec Molly nie umiał być teraźniejszym sobą? Czemu akurat przy niej był bardziej jak on sprzed lat? Nie umiał odpowiedzieć na te pytania. To zaś sprawiało, że czuł się zdezorientowany, a przez to z kolei - zły.
Bo kto by grzecznie pytał o to, czy ma kogoś ogłuszać, no błagam.

Molly Hooper - 2016-07-16 12:40:55

Nie każdy, kto tam trafiał, był martwy, dodała w myślach, przypominając sobie wydarzenia sprzed lat. Na pytanie Morana prawie uniosła kącik ust w próbie gorzkiego uśmiechu.  Czy mogła coś zrobić, jakoś go zatrzymać? Nie. Nie miała nic szczególnego. Znowu ta przytłaczająca bezradność. Westchnęła.
Wyjęła dłonie z kieszeni i zrobiła krok w bok, by przepuścić Morana.
- Proszę.  I oby kolejna wizyta nie była potrzebna.

Moran - 2016-07-16 13:13:37

Przeszedł obok niej i odwrócił się tylko po to, żeby powiedzieć:
- Przyszły czwartek, dla własnego dobra. A, i miłego dnia, panno Hooper.

Molly Hooper - 2016-07-19 00:22:30

W odpowiedzi posłała mu krótkie spojrzenie i odprowadziła wzrokiem dopóki nie zniknął za chłodną, białą ścianą klatki schodowej.
Cholernie dziwny początek dnia.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nagle temperatura jakby spadła o kolejne parę stopni. Moran nie był tu bez powodu, z pewnością też nie z błahego. Wyrwała się z chwilowego zawieszenia i zabrała do pracy. Miała uzupełnić akta, może uda się jej skupić. I przy okazji zrozumieć zachowanie mężczyzny.

Jeszcze tego samego dnia Molly zorientowała się, którego oryginału aktu zgonu brakuje.  Zaklęła wtedy wystarczająco głośno, by zwrócić uwagę młodego studenta, pomagającego jej przy papierkowej robocie.
Ale wiedziała tez coś więcej.  Przyszły czwartek rano. Wtedy będzie kolejna okazja.  I to tej myśli trzymała się przez resztę dnia.

[zt]

www.topeleven.pun.pl www.racer.pun.pl www.stk.pun.pl www.mta-nps.pun.pl www.kraina-pokemon.pun.pl